rocznica slubu po zdradzie

Witam, Mam pewien problem, kilka miesiecy temu zostalam zdradzona. Bardzo chcialam zeby maz o mnie walczyl lecz go to wszystko przeroslo. W sumie to dopiero od niedawna jakos zaczyna dochodzic do siebie. Ja mu ciagle nie umiem wybaczyc bo nic nie zrobil. Jutro mamy rocznice slubu (3) i nie wiem jak sie zachowac. Niby chcialabym swietowac ale nie uwazam ze jest co. W ten dzien skladal przysiege ktora jakis czas temu zlamal. On moze ma co swietowac bo jeszcze nie odeszlam (sama nie wiem czemu?) ale czy ja mam co swietowac? Nie wiem jak sie zachowac.

Trudna sytuacja... Nie uważam, żeby było co świętować. Ale poczekaj na reakcję męża - może na okazję tej rocznicy on planuje coś specjalnego, żeby Ci chociaż symbolicznie wynagrodzić to co przeszłaś? Nie można tego wykluczyć.... On dał d**y, więc on powinien się teraz postarać o wiele bardziej, żeby to naprawić. Nie mówię o rocznicy, ale o Waszym życiu codziennym. Będzie ciężko.

ciagle jest mi ciezko i widze ze jemu tez, tylko czemu o mnie nie walczy skoro sam mowi ze boi sie mnie stracic, ze nie wie co robic. I zamiast cos w koncu zrobic zebym poczula ze to ma sens to on nic. Mowil ze chce obchodzic i swietowac.

faceci to pizd/y, dymają tylko fizycznie, i to nic nie znaczy dla nich, jak splunieńcie, a kobieta martwi się o zdrade emocjonalną, której de facto nie ma. Czemu zdradził? Nuda w sypialni, ciągle ta sama szpara, żeby nawet była miss świata to się facetowi znudzi, każdemu. Roo/chanie tej samej szpary miesiącami i latami to trudne wyrzeczenie dla każdego faceta, tu chodzi tylko o akt fizyczny nie uczucia, i kobiety muszą to zrozumieć, że nie mogą zrobić NIC aby tego zapobiec.

Wiem ze faceci sa czasem jak zwierzeta. Tylko czy nasze cierpienie nic dla was nie znaczy. Czy potarcie miesa o mieso jest dla was wazniejsze od zdrowia psychicznego ukochanej? Czy kobiece cierpienie nic dla was nie znaczy? brzydko to brzmi bo jestesmy ludzmi a nie drzwiami ze szpara. Czyli mam rozumiec ze mi tez mozna jezdzic na wielu koniach bez milosci tylko tak dla sportu? Ja ne zdradzalam choc nie raz okazja byla. wiedzialam ze jego uczucia sa dla mnie wazniejsze niz jakis obcy fiut. Czyli slubujecie zeby miec zawsze ******ie jak chcecie - zeby miec to na papierze a jak sie inna chetna trafi to lepiej? Bo jedna na stale jest i podpisala umowe ze bedzie d**y dawc - tak w razie jakby sie inna juz nie polasila. wiesz co? niedojrzaly emocjonalnie jestes i myslisz ze faceci tylko maja instynkty? my tez mamy. tylko poza nimi mamy tez uczuca ktorych wam brak i glowe na karku a nie nad jajami. Wam sie wydaje ze macie jakie boskie przyzwolenie na krzywdzenie kobiet? k***a jestescie tak samo z krwi i kosci jak my- pajace!!!!

jesli zdradzil,a teraz w ogole sie nie stara by to naprawic raczej za dobrze o tym wszystkim nie swiadczy. pewnie minie troche czasu, strup od tylka odpadnie i znow bedzie to samo. ten typ juz tak ma. zdradzil raz, zrobi to kolejny. juz pewno granice przekroczyl, watpie ze bedzie sie bal przekroczyc ja jeszcze raz. a jak ta zdrada w ogole wygladala? to byl jeden wyskok czy cos dluzszego?

Ciezka sprawa bo od roku byl za granica i nie zylismy ze soba. Trwalo to 2 tygodnie. 3 spotkania. Ja bylam w PL. Mowi ze nie wie jak do tego doszlo. Ze nie wie jak moglo do tego dojsc. Ze nigdy by sie sam po sobie tego nie spodziewal. Powiedzial mi zaraz po wszystkim. Nie spodziewal sie ze to sie tak potoczy.