Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Ann18_06

problem z podziałem obowiązków w opiece nad 93 letnią babcią

Polecane posty

Gość Ann18_06

z góry przepraszam jeśli zakładam wątek w niewłaściwym miejscu i o to, że tak się rozpisałam, ale piszę tutaj pierwszy raz.. bardzo proszę Was o wasze rady lub Wasz punk widzenia, bo nie wiem już co robić... ... a więc, mam 25 lat, mieszkam z mężem, moim tatą i 93 letnią babcią w jednym domu. Moja mama zmarła bardzo wcześnie, ja miałam niecałe 5 lat, a moja starsza siostra 12, od tego momentu wychowywał nas tata i właśnie babcia. Babcia bardzo długo była żwawą osobą i znakomicie umiała poradzić sobie z wszystkimi obowiązkami jakie na nią spadły, za co, zaznaczę to już na samym początku jesteśmy jej wszyscy bardzo wdzięczni bez dwóch zdań. Moja babcia miała dwie córki- moja mamę i moją ciocię, która mieszka praktycznie obok nas. Babcia do wieku tak około 90 lat umiała z wszystkim znakomicie radzić sobie sama (wiem że brzmi to nieprawdopodobnie, ale w jej rodzinie wszyscy są długowieczni- dosłownie) i nie trzeba było stale mieć jej na oku. Dlatego moja ciotka nie musiała się o babcię martwić, a nasza pomoc w obowiązkach (moja i siostry) jej wystarczała. Jednak później zaczęła dopadać ją po prostu starość i coraz częściej trzeba było jej w różnych rzeczach pomagać, robić jedzenie, umyć itp. Moja siostra po ślubie wyprowadziła się do swojego mieszkania, ja po ślubie pozostałam z mężem w moim domu i było i nadal jest dla mnie rzeczą naturalną, że opiekuję się babcią bo z nami mieszka, a siostra w miarę możliwości przyjeżdża 1-2 w tygodniu z babcia posiedzieć lub coś zrobić, gdy ja nie mogę. Babcia też ma bardzo trudny charakter- obraża się o byle co, przezywa i lubi postawić na swoim, więc opieka nad nią to podwójne wyzwanie. No i tu zaczynają się schody, bo moja ciotka przez to, że babcia była długo sprawna, to mam takie wrażenie, iż przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy, że nie trzeba babci zbytnio pomagać itp. Teraz, gdy babcię trzeba we wszystkim wyręczać jest problem. Ja w zeszłym roku skończyłam studia i wyszłam za mąż, zrezygnowałam z szukania pracy i zostałam z babcią w domu, robię jedzenie, myje, sprzątam, ogólnie zajmuje się domem i nią. Załatwiam lekarza i recepty. I nie jest to dla mnie problem, skoro babcia zajmowała się kiedyś nami, ja mogę teraz nią. Ciotka mieszka ze swoim mężem, synem, synową i wnuczką. Ogólnie do mojej ciotki nic nie mam, ale pozostali domownicy to osoby z pokroju "wszystko wiem najlepiej, wszystko widziałem, wszędzie byłem, ale nie każ mi nic robić"- szczególnie synowa która jest tak toksyczną osoba, że wszystkich ze sobą skłóca, a ciotka po prostu jest podporządkowana pod ten styl bycia. Gdy z babcia sie coś dzieje to my jeździmy po szpitalach pogotowaniach, lekarzach, oni- zero, w zeszłym roku babcia na święta wielkanocne złamała biodro- jeździliśmy dzień w dzień, albo sami, albo zabieraliśmy ze sobą ciotkę, wnuk ze synowa nawet jej nie odwiedzili ani razu.. Gdy po całym pobycie w szpitalu, uznałam, ze najlepszym rozwiązaniem będzie gdy na 2 miesiące babcia będzie w domu mojej ciotki, bo ja miałam końcowe egzaminy, pisanie pracy magisterskiej i ślub i nie dałabym rady być przy babci cały czas ciotka się zgodziła. Dla mnie było to naturalne, w końcu to córka babci, ale jak się później dowiedziałam nie dla wszystkich. Synowa zaczęła rozgadywać plotki, że my jesteśmy szczęśliwi, że babcią się zajmować nie musimy, że babcia nie chce do domu wracać i wiele wiele innych. Gdy wkurzyłam sie i chciałam jej zwrócić uwagę to też zostałam uhonorowana hasłem w stylu "wy nawet babcia sie zając nie umiecie.." a zastraszona ciotka siedziała cicho.. byłam załamana... Po ślubie zabrałam babcie do domu, zajmowałam się, nawet gdy miała masę nauki przed obroną magisterki, ciotka przychodziła do babci posiedzieć z poł godziniki i szła do domu.. I tak minął rok, teraz znowu chcieliśmy sobie z mężem zrobić trochę wolnego- urlop, remont i znowu rzeczą normalną było zapytanie się ciotki, czy zabierze babcie na miesiąc do siebie w ramach wakacji, ciotka oczywiście sie zgodziła- powiedziała, jeszcze- musicie sobie tez trochę od niej odpocząć itp.. Przed miesięcznymi "wakacjami" babci wszystko jej spakowałam, wszystkie leki wykupiłam - żeby nawet do lekarza nie trzeba było iść. Ale niestety nie minął miesiąc, a dzwoni ciotka ze słowami "ja już nią nie moge wytrzymać, kiedy ja weźniecie spowrotem, ona tylko narzeka, cały czas muszę przy niej siedziec, nigdzie nie moge wyjśc itp itp.. Tłumacze ciotce, ze ja mam tak samo, też jestem nerwowa a musze zacisnąc zęby i jakoś wytrzymywać itp.. w ciągu jednego dnia miałam 5 telefonów od ciotki, z jej skargami, do mojej siostry dwoniła tez parę razy, że ma zaraz przyjechać i coś decydować, że ona już jest nerwowa, byłyśmy z siostrą wkurzone i załamane jednocześnie.. tłumaczyłam ciotce dzisiaj, że babcia jest nasza wspólna a nie tylko moja i mojej siostry, że ona tez ma obowiązek, ale tylko było "no no tak tak" i tutaj właśnie wychodzi to co napisałam na samym początku, że moja ciotka się przyzwyczaiła do tego, że babcia była długo samodzielna, ze to myśmy odwalali cała robotę, na początku chce pomagać a potem ma już babci- swojej matki, dosyć i nie może z nią wytrzymać, całą sytuacje podsyca jej synowa która do tej poru plotkuje i mówi hasełka w stylu "babcia do domu nie chce znowu isc u nas jest dobrze" ale tez babci już nie chce widzieć, tylko na pokaz wszystko przed innymi, a syn ciotki ma to wszystko gdzieś, babcia ma urodziny to nawet życzeń złożyć nie przyjdzie... Czuje się z tym wszystkim fatalnie, nawet nie wiedzcie jak... dla mnie nie jest problemem sama opieka, ale chciałabym racjonalnego podziału obowiązków. Zrezygnowałam z wszystkiego-z pracy z dziecka bo przy babci na prawdę inaczej sie nie da, a w zamian za to, nie otrzymałam tak faktycznie od nich nawet dziękuję, tylko plotki obmawianie i zero pomocy, a jak już jakaś pomoc jest to dowiaduje się, ze synowa znowu mówiła "ze oni musieli to zrobić bo my nie potrafimy".. moja ciotka przesiąknięta jej nimi juz całkowicie... Mamy w sobotę jechać po babcię bo powiedzieli, ze dłużej nie maja czasu nią siedzieć... Jedyna osoba, tam, z która normalnie można jeszcze pogadać, to jest ciotka, ale niby się zgadza zawsze, a potem kończy się to tak jak te miesięczne wakacje... mąż mi pomaga jak może, jeździ z moja babcią po lekarzach, ale tez już go to maksymalnie dołuje, taty tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×