Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Kasshia

A gdy sie nie uklada w malzenstwie...

Polecane posty

Gość Kasshia

W pracy poznalam fajnego faceta, nieco mlodszego ode mnie. Od razu zlapalismy ze soba kontakt. Bylismy wspolnie ktoregos dnia w podrozy sluzbowej - rozmowy, kawa po twardych negocjacjach z klientem i ... coraz bardziej sie do niego przekonywalam, polubilam go. Spotkalismy sie kilka razy po pracy, tak jak kolega i kolezanka na neutralnym gruncie. Moj maz przestal sie mna interesowac, robil mi ciagle awantury, ze jestem wyrodna matka, zona, a ja musialam pracowac na domowy budzet, podczas gdy on siedzial w domu i tylko mi prawil moraly. Nie za bardzo nam sie ukladalo, wiec postanowilam znalezc kogos, z kim moglabym porozmawiac spokojnie, spotkac sie od czasu do czasu. Nie przewidzialam jednego: ze ten ktos spodoba mi sie na tyle, ze zaczne o nim czesciej myslec niz o mezu. Pewnie napiszecie, ze zwariowalam, ale brakuje mi oparcia, kogos kto zainteresuje sie moimi problemami, a nie tylko potrafi krytykowac, stad ta relacja z kolega z pracy. W zasadzie poza praca nic nas nie laczy, ale gdy powiedzial mi ostatnio, ze odchodzi z pracy, bo znalazl lepsze zajecie, cos mnie zaklulo w srodku. Wiem, to dziwne, ale jak odejdzie z pracy, chyba bedzie mi go brakowac. On mnie motywowal do pokonywania trudnosci, wiele wie o zyciu, jest mega inteligentny. Zle sie z tym czuje, ze tak szybko przywiazuje sie do ludzi, a ci na ktorych mi choc troche zalezy w ten, czy inny sposob odchodza z mojej przestrzeni codziennosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×