Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Toksyczni rodzice mojego chlopaka

Polecane posty

Gość gość

Witam, mam dosc powazny problem. Mam 20 lat od 1,5 roku i mam wyzej opisany problem... Jego rodzice powoli niszcza nasz zwiazek, ostatnio nawet rozwazam powaznie odejscie od niego bo mam dosc tej chorej sytuacji, jestem zalamana. Od poczatku traktuja mnie z dystansem i to samo w sobie naprawde mnie nie obchodzi tylko to ze oni wrecz ZAKAZUJA mu sie ze mna spotykac. Najgorse w tym wszystkim jest jego zachowanie... Przez pol roku zachowywal nasze spotkania w tajemnicy przed nimi, ja tez o tym nie wiedzialam ale domyslalam sie, glupia myslalam "moze mi sie wydaje"... Rozmawialam milion razy juz na ten temat z nim, zawsze mowil ze to zalatwi a teraz nadal mam podejrzenia ze nie mowi im o tym ze sie ze mna spotyka. Generalnie czara goryczy sie przelala jak poszlam z nim na wesele, wtedy w pewnym momencie, przez cala ta gesta atmosfere, docinki mialam ochote sobie pojsc ale jak uslyszalam co mowi o mnie jego matka ciotce to nie wytrzymalam. W calej tej sytuacji najbardziej mnie boli jego zachowanie, poniewaz nie reagowal na to totalnie. Po tej akcji na weselu jego rodzice byli strasznie oburzeni ze "wyszlam bez pozegnania" (haha) i wlasnie podejrzewam ze on mogl powiedziec im ze nie jestesmy razem. Powiedzcie mi czy jest jakies wyjscie z tej sytuacji. Naprawde go kocham i mi na nim zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od 1,5 roku jestem w zwiazku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale najwidoczniej on nie kocha ciebie skoro nie potrafi się przeciwstawić rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak mogą mu zakazywać spotykania się z tobą skoro nawet nie wiedzą, że on się z tobą spotyka? kręcisz, kręcisz, zwalasz na nich żeby wybielić swojego księcia- a prawda jest żałosna - on ma cię po prostu gdzieś - nie kocha tylko używa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie ze mnie kocha... Bylo kilka sytuacji kryzysowych, raz nawet sie rozstalismy to staral sie o to bym wrocila do niego, wspiera mnie... To raczej kwestia tego ze on sie boi rodzicow xd Stary kon a sie zachowuje w ten sposob. Oni sa strasznie konserwatywni i zaborczy i z tego co zauwazylam wywieraja na swoich dzieciach straszna presje, chocby o wyniki w szkole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ze go wybielam... A z tym zakazywaniem to chodzi o to ze na poczatku, kiedy im jeszcze mowil ze chce mnie np odwiedzic to zaraz bylo ze nie mozesz synku jechac bo jest zla pogoda albo ze jedziemy do babci a czasem nawet nie podawal powodu... Kurcze to naprawde tak wyglada? Jesli tak to mnie ta milosc zaslepila zupelnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorki ale jeśli dorosły facet słucha i boi się rodziców, to nie jest dobra partia na partnera, po co tracić czas na zawiązek z kimś kto nie ma własnego zdania? Chcesz żeby ewentualni przyszli teściowie wpieprzali się w wasze życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tego sie wlasnie obawiam najbardziej ze w przyszlosci beda sie wtracac a on nic z tym nie zrobi. Nie wiem czy jest jakis sposob zeby go w koncu ogarnac, zeby przestal sie ich sluchac pod kazdym wzgledem i bardziej sie zaangazowal w nasz zwiazek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest sposób choć dość brutalny, zagrożenie rozstaniem... albo wtedy będzie walczył i postawi się rodzicom, albo pogodzi się z faktem że odchodzisz i tyle, cokolwiek by nie zrobił w takiej sytuacji, to i tak wyjdzie na dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj autorko , Jestem chłopakiem i mam podobny problem co twój chłopak. Mam toksycznych rodziców którzy chcą mi zniszczyć związek. Ciągłe kłótnie doprowadzają mnie już do rozpaczy. A wszystko przez to że jak oni zaczynają kłótnie idę do dziewczyny i wracam rano. Jestem chyba ich wyrodnym synem że tak mnie traktują , albo ta ich "miłość" jest tak popieprzona że nie znają granic w swoim zachowaniu . Naprawdę jest ciężko.. momentami nie mam juz sił....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i moji rodzice są strasznie konserwatywni .. twardzi katolicy , Oni powinni się cieszyć że wgl gdzieś wychodzę bo kiedyś tylko siedziałem w domu patrzyłem się w ścianie ewentualnie szedłem do szkoły albo na rodzinne spotkania (których miałem dość ). Dosłownie przypominało to więzienie .Chciałem to zmienić chciałem żeby było lepiej. Zmieniłem. I co. Jest jeszcze gorzej niż przedtem. Nie tolerują niczego a już na pewno tego że chcę jechaż na wakacje z dziewczyną. Pracuję od jakiś 2 miesięcy . Wczoraj właśnie mi zrobił ojciec awanturę jak wróciłem wymięty z pracy miałem ochotę się położyć a on do mnie że chce porozmawiać . Że nie życzy sobie żebym ja gdziekolwiek z dziewczyną jechał .. wgl oni sobie nie życzą żebym dnia bez nich nie był.... raz zostałem u dziewczyny bo nie chciałem już słuchac ich bredni i co ? Ojciec powiedział "źle ci u nas? " .. co miało być perfidnym szantażem ... że im krzywdę robię... czym.. taka jest kolej losu .. dzieci od rodziców kiedyś odchodzą ... ale nie moi tego nie dostrzegają ... nie wiem co oni maja w głowie że co? że będę przy nich do usranej śmierci? ze będę ich wyręczał ze wszystkiego? no chyba nie? A gdzie moje życie. I tak spotykam się rzadko z dziewczyną 1-2 razy w tygodniu .. a już 1 raz to dla nich za dużo... ja nie wiem do czego to prowadzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i moi rodzice są strasznie konserwatywni .. twardzi katolicy , Oni powinni się cieszyć że wgl gdzieś wychodzę bo kiedyś tylko siedziałem w domu patrzyłem się w ścianie ewentualnie szedłem do szkoły albo na rodzinne spotkania (których miałem dość ). Dosłownie przypominało to więzienie .Chciałem to zmienić chciałem żeby było lepiej. Zmieniłem. I co. Jest jeszcze gorzej niż przedtem. Nie tolerują niczego a już na pewno tego że chcę jechaż na wakacje z dziewczyną. Pracuję od jakiś 2 miesięcy . Wczoraj właśnie mi zrobił ojciec awanturę jak wróciłem wymięty z pracy miałem ochotę się położyć a on do mnie że chce porozmawiać . Że nie życzy sobie żebym ja gdziekolwiek z dziewczyną jechał .. wgl oni sobie nie życzą żebym dnia bez nich nie był.... raz zostałem u dziewczyny bo nie chciałem już słuchac ich bredni i co ? Ojciec powiedział "źle ci u nas? " .. co miało być perfidnym szantażem ... że im krzywdę robię... czym.. taka jest kolej losu .. dzieci od rodziców kiedyś odchodzą ... ale nie moi tego nie dostrzegają ... nie wiem co oni maja w głowie że co? że będę przy nich do usranej śmierci? ze będę ich wyręczał ze wszystkiego? no chyba nie? A gdzie moje życie. I tak spotykam się rzadko z dziewczyną 1-2 razy w tygodniu .. a już 1 raz to dla nich za dużo... ja nie wiem do czego to prowadzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×