Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mój związek się wali, a ja nie wiem co robić

Polecane posty

Gość gość

wiem, że po roku już nie jest tak kolorowo. przychodzą kłótnie i widzi się swoje wady. kochamy się mocno, mieliśmy ze sobą teraz zamieszkać i sie zaręczyć. i co? :( ciągłe kłótnie i rzucanie słów chyba mnie utwierdza w przekonaniu, ze jednak nie jesteśmy na to gotowi, a jesteśmy po 20. jest najlepszy ze wszystkich moich chłopaków. bez używek, dba o mnie i widzę uczucie względem mnie. jednak nagle zaczęło się od wspominania o zerwaniu, po głupotach. ale wybaczyłam, nie przywiązywałam do tego większej uwagi, bo on ma tendencję do grania słowami, a w czynach już jest bardziej miękki. no i tak sobie dotrwalismy do ponad roku. ja czekałam na oświadczyny, teraz mieliśmy zamieszkać no i dupa. mieszkał u mnie przez ponad tydzien. powiedzmy, ze taka mała proba. było swietnie, jednak rozwaliło się na koniec, nawet nie pamiętam przez co. był parę dni na delegacji, gdzie nie przyjechał się pożegnać mimo obietnic. z kontaktem było meega słabo. powiedziałam ze lepiej jeśli sobie zrobimy przerwę od smsów i tel. takie oczyszczenie. starzy znajomi wyciągnęli mnie na piwo. z racji braku kontaktu, nie powiedziałam o tym mojemu chłopakowi. wszystko zawsze sobie mówiliśmy, ale oboje i tak stronimy od alkoholu. chciałam po prostu wyjść z domu. okazja była idealna. po przyjeździe chłopaka, gdzie się pogodziliśmy wspomniałam mu o tym wyjściu. gdy tylko dowiedział się, że był tam mój stary kolega, oraz znajomy (nie przepadam za nim) który mnie i kolezankę odwiózł do domu obraził się. wszystko zawsze mu mówiłam, a on że robiłam pewnie coś za jego plecami. nie powiedział wprost o co mu chodzi, ale widzę, że z zaufaniem słabo. nie uważam, bym zrobiła coś złego. większość to i tak były koleżanki, a ja w ogóle nie imprezuję. wczoraj się pogodziliśmy ponownie, jednak dziś wynikł głupi powod do kłotni. prowodyrem może byłam ja, jednakże on mnie wystawił. jeszcze jedna ważna sprawa, oboje zaczynamy co raz wcześniej w kłótniach chyba na złość mowić sobie, że może nie powinnyśmy zamieszkać ze sobą. w sumie wcześniej to jego słowa (połączone z "może lepiej się rozstać"). poprowadziłam rozmowę, gdzie zaznaczyłam, że nie będę jak idiotka się wyprowadzać przy każdej kłotni do mamusi, bo się z chłopakiem pokłóciłam. zaznaczyłam chęć wprowadzki dopiero po oświadczynach. no i to wszystko... pieprzy sie :( jeszcze pare tygodni temu byliśmy szczęśliwi, a tu tak ważne plany się zmieniły... wszyscy dookoła wiedzieli o wspólnym zamieszkaniu, a tu plan wstrzymany... nie wiem co jest powodem tych kłótni! jest namietność, wierność, zazdrość, chęć spędzania czasu... ale brak zrozumienia? nawet patrzenie na świat mamy bardzo podobne! czy mentalnie jeszcze jesteśmy gówniarzami? mimo, że głęboko oboje pragniemy zamieszkać ze sobą? boje się jednak, że będzie kazał mi sie wyprowadzić (to jego mieszkanie). wiem, że bardzo się kochamy... zaczynam mieć jednak przebłyski rozstania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze szczery
za malo szczegolow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dajcie sobie tydzien spokoju. nie rozmawiajcie, nie piszcie, nie dzwoncie do siebie. po tygodniu spotkajcie sie razem w jakims neutralnym miejscu - np. kawiarni. porozmawiacie szczerze bez wybuchow zlosci i niepotrzebnych emocji. wtedy powinno miedzy wami sie poukladac. potrzebne jest ci wyciszenie - wiem to z doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×