Poszłam do pracy fizycznej za 1600 zł, właśnie wracam z pierwszej zmiany...

dojeżdzam do tej pracy busem, firma dowozi a raczej pośrednik... zmiany 6-14, 14-22, 22-6 wstaje o 4 rano, jade autobusem na dworzec i busem wiozą nas ok 1,5 godziny , to strasznie męczące dzis w ogole nie spalam, bo mialam isc spac ale nie moglam zasnąc, byla polnoc, pierwsza to juz sie nie oplacalo kłasc i siedzialam przy kompie, od tego wszystkiego pieprzy mi sie w glowie, dzis myslalam ze jest wtorek a to środa :O

hhhehe

niom

dla mnie dojazd do pracy 30 min to juz za duzo, a co dopiero tyle :O

dokładnie, ja jako 16 latka bardzo chciałam iść do pracy w wakacje bo w domu bieda była, z koleżanką poszłam do agencji pracy, papierki, zgoda rodziców bo byłam nieletnia ale sama się podpisalam za matke ktora i tak chciala bym pracowala i pomagala w domu, no i zaczęlysmy od polowy czerwca jezdzic do Warszawy, busem a czasem pociągiem (mieszkałam w Radomiu, 100 km od stolicy), pobudka wczesnie rano i 6 juz w pociagu, na 9 do pracy, do 17, w domu bylam ok 22, jasne ze cieszylam się z pieniędzy bo przez wakacje zarobilam lącznie 3100 zl (praca w hurtowni) minus 600 zł na bilety na pociąg, ale to był koszmar, te dojazdy, wstawalam bylo ciemno, wracalam bylo ciemno.

Pociesze Cie ze lekarz rezydent ma 2200 zl w szpitalu a siedze tam w wiekszosci od 7.00 do 17tej. Ostarnio koncze o 15. Ortopedia -stoje w ciezkim olowianym fartuchu na zabiegu, nogi wlaza mi do d**y. Czasem stoi sie 4-5 h na jadnej operacji, fartuch wazy z 15 kg, potem poradnia gdzie musze obsluzyc z 50 wscieklych pacjentow, kazdy z pretensjami , kazdy niezadowolony. Wszedzie podbijam sie wlasnym nazwiskiem. Jak tylko stanie sie cos zlego to mam p********e. Te Twoje 1600 to i tak niemalo.