Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

3.5 roku związku i wszystko się sypie...

Polecane posty

Gość gość

Mam ogromny kryzys. Nie spodziewałam się że do tego dojdzie skoro jeszcze w nowy rok miałam jasny szczęśliwy plan z moim partnerem. Jesteśmy razem 3.5 roku i prawie dwa lata mieszkamy razem. Ja mam 24 on 26 lat i bywało u nas wcześniej już różnie. Pierwszy wielki kryzys była moja zdrada... byliśmy długo z dala od siebie i niecały rok. Jednak udało nam się wszystko odbudować. A ja zaangażowałam się w związek układając nam życie. Wszystko zalatwilam mu. Lepsza pracę, mieszkanie , samochód, wszystkie zachcianki. Jednak to że wszystko spadło na moj***arki trochę obciążyć mnie psychicznie. Dodatkowo miałam zakaz spotkania się z kimkolwiek płci męskiej. Traf sprawił że teraz miesiąc temu byliśmy na urlopie i niewiele nad tym się zastanawiając wpadłam do kolegi na piwo. Do niczego nie doszło , mimo że z jego strony dostawałam jasne sygnały, stwierdziłam że nie powtórzę drugi raz tego błędu. Trochę oszolomiona wróciłam do domu i chciałam coś wymyślić bo wiedziałam że dostanie szału że byłam że znajomym. Pech chciał ze wszystko wiedział zanim zdążyłam się odezwać i od tego zaczął się kryzys. Głupia pisałam z tym znajomym trochę podekscytowana jego uczuciem gdyż u mnie w związku ostatnio było nieciekawie. Mój partner jak się okazało miał dostęp do wszystkich moich portali i wszystko widział. Zrobił mi awantury i zaczęła się ścisła kontrola i przejęcie wszystkich moich kont. Mimo tego ciągle twierdził że mam z nim kontakt. Doszło do paranoji z jego strony i po kolejnym wielkim wybuchu wyjechałam na 3 dni. Miałam nadzieję że to coś ułoży... jedyne co zrobiłam będąc sama to trochę pocisnelam temu znajomemu gdyż jestem w wielkim roztroju. Wróciłam i okazało się że dalej mnie szpiegowal i nie wierzy mi na słowo. Tym razem nic nie zrobiłam a ja już nie potrafię się ogarnąć psychicznie. Nie wiem kto jest bardziej winny temu rozpadowi. I jak się do tego zabrać jak ciągle wszystko trwa... jakieś porady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie sobie spokój ze sobą. Bez obrazy, ale obydwoje jesteście jacyś nieposkładani. ty robisz jakieś głupie siupy, on cie śledzi, słowem kupy sie to nie trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes chora,lecz Sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy wielki kryzys była moja zdrada... byliśmy długo z dala od siebie i niecały rok xxx nie wchodzi się 2 raz do tej samej rzeki nie wybacza się zdrady Bo takie są później efekty, kwestia czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdrada to wielka rana, której nie da się zaleczyć. To wyjątkowe, że chłopak cię jednak przyjął z powrotem. Ale nie ma się co dziwić, że jest chorobliwie teraz podejrzliwy. Ciężko coś tu doradzić, bo to może skończyć się rozstaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Ci trochę współczuje i rozumiem... sama jestem w 6-letnim związku i nie wiem, co mam robić. Nie jest łatwo zostawić, nie potrafię kontrolować tego, że ktoś inny mnie zainteresuje. Ale nie skoczyłabym nigdy w bok. Zastanów się, czemu się psuje. To jest sedno tego, że potem odchodzą u Was takie sytuacje... gdybyś nie zdradzała, to on nie miałby takich akcji, musisz być w tym aspekcie dla niego wyrozumiała. Ja gdy głębiej zastanowiłam się nad moim związkiem, doszłam do wniosku, że ja wszystko od siebie daję, imponuje mu, rozwijam się i wszystko leży na moich barkach :( Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, wypaliłam się już i nie wiem, co dalej robić... Czy próbować walczyć... także i Tobie współczuje. Daj znać, co wymyśliłaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×