Zauważyłem , że ludzie ulicy.

Czasami lepsze znajomości mają , niż te dzieci pod kloszem , z rodzicami nadopiekuńczymi , stoją w bramach , mają kolegów ,dziewczyny itp , a spokojny ma zawsze ciężej w życiu .

Zauważyłeś tylko pewną oczywistą prawidłowość, że "ludzie ulicy" mają umiejętności społeczne (łatwo nawiązują kontakty, są pozbawieni pewnych kompleksów, są bezpośredni). Natomiast dzieci wychowywane pod kloszem, przez nadopiekuńczych rodziców, są wycofane, zamknięte w sobie, bo nie nabyły takich umiejętności. Ale nie trzeba być dzieckiem ulicy, by być pewnym siebie, bezpośrednim, łatwo nawiązującym kontakty.

Dobrze napisane , ale to się sprawdza w dwie strony , że czasami ta patologia nawet wychodzi na ludzi , bo oni są wychowywani stresowo .

I właśnie takie dzieci są później nieszczęśliwe , wychodzą stare kawalery , i rodzice się za nich wstydzą , teraz zrozumiałem, dlaczego niektórzy rodzice wychowują dzieci stresowo.

Ludzie na ulicy będą dzieki tobie chodzić na golasa po miastach idioci przebrzydli szmaty czarne

Co to znaczy stresowo? Pomysł, aby usuwać dziecku wszelkie przeszkody, to zupełny idiotyzm. Jest kwestia skali, okoliczności i czasu. Wiadomo, że pięciolatka nie będzie się posyłać na drugi koniec miasta po zakupy. Stres i umiejętność radzenia sobie z nim, to jest podstawa. Prości ludzie, zwykli ludzie myślący zdroworozsądkowo wiedzą to, lub po prostu czuja i stawiają dzieciom zadania i egzekwują wykonanie i dają pewien zakres wolności wyboru. Oczywiście wszystko powinno mieć swoją miarę. Powiem wam, że mnie wychowywano, nie tyle bezstresowo, ale pod kloszem. Efekt jest taki, że mam do dziś, będąc dorosłym człowiekiem braki w umiejętnościach społecznych. Tego się już nie nadrobi, lub z wielkim trudem.

To sam widzisz jaki jest efekt trzymania dzieci pod kloszem, w taki sposób rodzice robią krzywdę im.