Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

MAm depresje z powodu braku dziewic po 22 roku życia

Polecane posty

Gość gość

źle się czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam depresje z innego powodu niz wkladanie i wyciaganie ch uja z pi zdy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam depreche bo bo mnie rozprawiczyl i zostawil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stało się to w pewien mglisty wieczór wiele lat temu w Irlandii. Moi rodzice to z pochodzenia ojciec Irlandczyk i matka Polka. Ja urodziłem się w Polsce ale mieszkaliśmy u ojca. Niedaleko mojego wcześniejszego miejsca zamieszkania stała mała wioska. Bardziej osada. Wybudowana została wcześniej niż wioska w której my mieszkaliśmy , ale tak naprawdę nikt nie znał historii osady. Krążyły legendy że niegdyś zamieszkiwali ją " wikingowie". Mówiono że Las przez który trzeba przejść by się tam dostać jest nawiedzony i zamieszkują w nim duchy pra przodków. Tubylcy jak i moja rodzina byli bardzo przesądni i zabobonni. Mało kto przyznał się że wierzy w wieści o "duchach" , ale nikt nigdy nie przechodził przez ten las samemu. Kiedy zapytałem się dziadka dlaczego tak unika tego miejsca , odpowiadał jedynie : "Nach dtéann riamh ann tar éis dorcha" - co po Irlandzku znaczy : " Nie chodź tam nigdy po zmroku". To rodziło we mnie ciekawość i tym bardziej mnie tam ciągnęło. Pewnego dnia ja i mój kolega z sąsiedztwa zdecydowaliśmy że wybierzemy się tam. Naszym celem była opuszczona wioska , a las grodzący te miejsca był spory lecz dziurawy. To właśniej w jednej z tych dziur znajdował się nasz cel. Mieliśmy do przejśca 2 kilometry , może nawet mniej. Wzięliśmy ze sobą ostre noże , kompas , linę i kilka pudełek zapałek. Byliśmy przygotowani na każdą okoliczność. Przypominano nam w końcu że dziczyzna oraz ptactwo które są naszym pożywieniem nie brały się z nikąd. Ojciec miał licencję myśliwską i każdy dorosły obywatel naszej wsi taką posiadał. Co prawda dorośli polowali w lesie. Ale nigdy nie w obszarze do którego my się wybieraliśmy i zawsze parami. Kiedy czuliśmy że jesteśmy już blisko zaczęło się ściemniać. Tak naprawdę nie znaliśmy drogi , ale ludzie mówili że prowadzi " na północ" , a szliśmy wąskim szlakiem. Szlak ten jednak nie był dobrze wychodzony. Często zbaczaliśmy z kursu i baliśmy się że możemy się zgubić.. Jednak nasze obawy szybko rozwiewał , następny zarys dróżki. Kiedy robiło się coraz szarzej ,a wilgoć potęgowała się , przechodziły nas myśli by wracać. Wiedzieliśmy że zapałki na nic się nie zdadzą , a mgła w tych rejonach jest częsta niczym deszcz w lasach tropikalnych. Tak stało się i tego wieczora. Było około 19.00 , lecz w gęstym lesie mgła nie była największym problemem. Kłopotliwy dla nas zaś była " niepewność co do swoich przekonań " oraz " brak doświadczenia survivalu". Cały czas zdawało nam się że to może być jednak " zła droga". Wydawało nam się że szliśmy z 2 godziny , a byliśmy już cali zmoknięci i nie był to pot. Całą drogę towarzyszyły nam zróżnicowane szelesty. Albo to jakiś płaz w trawach , albo ptak wśród drzew. Co prawda Irlandia to nie Amazonka , ale ten las był żywy i czuliśmy to pełną gębą. Kiedy natrafiliśmy na wielki dąb zatrzymaliśmy się przed nim. Dziadek przestrzegał mnie przed nim a ja go od razu poznałem. Wyrastał samotnie i zdobiły go korzenie. Te korzenie były długie jak węże i grube jak anakonda. Zanurzały się pod ziemię niczym glizdy. Kiedy omijaliśmy je , notorycznie przechodziła mnie myśl że gdyby mnie splotły byłbym bez szans. To taki strach młodzieńczych lat , a miałem wtedy 15. Patrzałem jak stąpam i byłem gotów użyć noża , mierząc pod kostki. To właśnie przy tym dąbie , kolega zatrzymał mnie i chciał żebym to zobaczył......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×