Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nic nie czuje do mezczyzn

Polecane posty

Gość gość

nie czuje zadnej magii, chemii przy ZADNYM mezczyznie, ktorego spotykam :( nie wiem co mi jest. Ostatnio na randce chyba byla jakas chec z jego strony, wpatrywal mi sie gleboko w oczy, flirtowal, a ja... nic. Pustka. Zero emocji. Udawanie, ze mi wesolo i czekanie,az bede mogla wrocic do domu. Zawsze tak mam. Jak juz poczuje te "motylki" to opieraja sie tylko na fizycznym pozadaniu, przechodza bardzo szybko jak poznam taka osobe i dalej nic. Ja chyba jestem jakas pusta. Nie wiem jak niektore kobiety to robia, ze szybko sie zakoc***a, szybko moga isc do lozka. Ja bym tak nie mogla, szczegolnie z kims obcym, byloby to dla mnie po prostu fizycznie niemozliwe. Najgorsze jest to, ze brak mi tych emocji, ale nie zmusze sie przeciez zeby nie byc taka zimna ryba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze wolisz kobiety??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeezu, dziewczyno. Mam wrażenie jakbyś pisała o mnie, mam dokładnie tak samo. Też nic nie czuje, nie zakochuje się a jak mi sie ktoś spodoba to tylko fizycznie (że mogłabym z tą osobą iść do łożka) i też mi to bardzo szybko przechodzi (maksymalnie trwa to 3 dni). Tutaj przyczyna leży głębiej w psychice. Mozliwe że jest to podświadomy strach przed zranieniem, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy. Boimy się wewnątrz i dlatego nasza psychika automatycznie blokuje jakiekolwiek uczucia w obawie że zostaniemy zranieni. Niewiele z tym można zrobić (chyba że pójść do psychologa :/ ). Ale z drugiej strony ma to też zalety. Bo nie zakochując się, jednocześnie rzeczywiście nikt nas nie skrzywdzi. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taak strasznie boje sie zranienia, ale chcialabym sie jednak zakochac. Przeszkadza mi to moje nieco cyniczne, jakby kliniczne, chlodne podejscie do emocji. Mam jakies ironiczne mysli, w stylu ooo, piorka stroszy, okres godowy itp. Przy calowaniu sie nie zatracam sie, tylko mysle sobie co jest fajnego we wpychaniu jezyka do ust. Jestem jakby poza swoim cialem, obserwuje sie z boku.Zle mi z tym, mam potrzebe milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×