Wkurzają mnie te brednie o przegranym życiu.

Coś takiego nie istnieje, bo nie ma kategorii według których można oceniać czy życie jest przegrane czy wygrane. Np. Taki Kulczyk wygrał życie? Z wrzodami i chorobami serca, Wałęsa wygrywa życie z bajpasami i nadwagą, Lewandowski który nie może się wyjszczać w lesie bo go paparazzi sfotografują wygrywa, gość nawet na kanapie nie może całego dnia poleżeć. Kto jeszcze wygrywa? Może te celebrytki co mają po 8 mężów i ryje pozszywane jakby je leczył Frankeinstein. Życie wygrał każdy kto się urodził, a można je jedynie godnie przeżyć, a to jest niezależne od tego co się ma, jak zawód się wykonuje i czy dzwonisz z Iphona6 czy z budki telefonicznej.