Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

W tym poscie przedstawie wszystkie powody dla ktorych odechciewa mi sie zyc.

Polecane posty

Gość gość

Z gory zaznaczam - wiem, ze wielu ludzi ma gorzej ale ta swiadomosc wcale mi nie pomaga, a wrecz dobija. Jestem strasznie znerwicowana osoba i nie potrafie zapanowac nad wlasnymi nerwami. Mam wielu znajomych, jestem lubiana ale jednak nie ppotrafie sie socjalizowac z ludzmi, czuje sie dzika. Zamykam sie w domu, nie chce mi sie czasem spotykac z ludzmi, zachowuje sie jak dziwaczka :( Mam 21 lat, studiuje i pracuje dorywczo, mieszkam sama. Mam dobrych rodzicow ale jednak nie potrafie sobie poradzic z pewnymi rzeczami w dziecinstwie i mam z nimi dziwna relacje obecnie. Moge liczyc na ich wsparcie i wiem, ze mnie kochaja ale nie potrafimy razem zyc. Pracuje jako kelnerka, jestem bardzo niesmiala i stresuje si epraca i moim szefem ktory jest dosc agresywny. Czasem jest mily a czasem wprawia mnie w poczucie winy i beznadziejnosci. Mam kiepskie oceny w szkole, w sensie zdaje wszystko na trudnym kierunku w pierwszym terminie ale nie na oceny jakie bym chciala. Kolejny problem - porownuje sie do ludzi i nie potrafie tego zaprzestac Z jednej strony dostrzegam wiele pozytywnych cech wlasnej osoby ale z drugiej strony mam napady zlego nastroju i poczucia beznadziejnosci. Czuje, ze marnuje czas. Czuje ogromna wewnetrzna presje. \ Przeczytalam mase artykulow psychologicznych i czuje sie jeszcze gorzej, ze nie potrafie wprowadzic rad w zycie. Bo duzo lawiej jest postawic sobie cel np. naucze sie rosyjskiego i osiagnac ten cel niz cel w stylu podniose pewnosc siebie i bede zadowolona z zycia. Z jednej strony robie duzo ciekawych rzeczy a z drugiej czuje sie beznadziejnie i zyje w stresie. duzo by wymieniac. jak czytam swoj post to obiektywnie patrzac nie mam ogromnych powodow do zmartwien ale moje uczucia mowia , ze jestem bliska samobojstwa. powaznie zastanawiam sie nad terapia psychiiatryczna. Mieszkam niestety za granica i nie mam zbyt wiele kontaktu z polakami i nie wiem gdzie znajde psychologa i czy moje (podstawowe ) ubezpieczenie go pokryje. Nawet teraz jak to pisze (nie moge spac) brzuch boli mnie z nerwow :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będę Ci wmawiać że sama się ze wszystkim uporasz bo na takie coś, potrzeba posiadać w sobie sporo siły i własnej woli a nie każdy jest posiadaczem takich cech. Dlatego wiele ludzi dzieli innych jako niepoprawnych romantyków, leniów, aspołecznych dziwaków itp. Są sytuacje które dobrze jest obgadać z profesjonalistą bo taki potrafi pokazać drogę jak wydobyć się z dołków emocjonalnych, a są sytuacje gdzie człowiek musi zdać sobie sprawę z tego, że nie jest samotny w swoim charakterze, sposobem bycia i że nie da rady zaspokoić wszystkich oczekiwań innych ludzi i że nie jest w stanie zbawić cały świat bo jest po prostu niemożliwe! Uważam że często, my sami, stawiamy zbyt wysokie poprzeczki a przecież każdy człowiek ma swój limit. Ten limit jest wskaźnikiem naszych możliwości bo, nie okłamując się, nie każdy jest lub będzie geniuszem. I to też jest w porządku! Co do twoich rodziców to Twoja sytuacja nie jest aż tak odrębna. Istnijeą ludzie którzy się bezgranicznie kochają ale nie potrafią żyć pod jednymm dachem. O ile kompromisy działają, o tyle nie muszą i nigdy nie będą osiągalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje bardzo za odpowiedz wiem, ze wszystko ma zwiazek z presja ktora sobie sama stawiam. Jednak nie potrafie sie od tego uwolnic. Z pozoru, dla ludzi z zewnatrz radze sobie z moim zyciem bardzo dobrze. W wieku 18 lat, zaczelam trudne studia za granica, utrzymuje sie z pracy dorywczej i ze stypendium. Dodatkowo, dzialam w organizacji studenckiej, wyjechalam na dalekie wakacje zupelnie sama do obcego kraju, poznalam przez minone dwa lata wielu ludzi. Pisze to zeby pokazac, ze TEORETYCZNIE nie powinnam sie stresowac. A jednak nie czuje sie dobrze. Mam w glowie takie cos, ze powinnam korzystac z zycia ile sie da i ze jednak tego nie robie. To mnie doluje. Czesto mysle o samobojstwie i o tym, ze jestem beznajdziejna. Z jednej strony staram sie rozsadnie podchodzic do wyzwan, z drugiej strony jestem zmeczona i zniechecona. Mam w ogole zminay nastroju - potrafie sie glosno smiac, walczyc o swoje a jak siedze w domu to lapie mnie dol. Jestem bardzo znerwicowana, zauwazylam, ze nie potrafie niczego robic bez presji :( Zapisalam sie na joge i wiecie co - nawet tam rywalizowalam i bylam na siebie wsciekla, ze nie ucze sie nowych poz tak szybko jak powinnam. To jest irracjonalne ale balam sie, ze nauczycielka mysli, ze jestem beznadziejna, bo kiepsko mi szlo i balam sie ze sie ze mnie w duchu smieje. To jest tak glupie (zdaje sobie z tego sprawe) ale nei umiem sie do tego przekonac. Nie jestem w zyciu szczesliwa :( do tego wplatalam sie w dziwna relacje, moj partner niestety stosuje wobce mnie przemoc. Ale to jest skomplikowane, poniewaz obiektywnie patrzac ja wymuszam te przemoc z jego strony :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziękuj bo nie ma za co. Chcesz się wygadać i nie tylko ja jedna to rozumiem. Sama piszesz że jesteś znerwicowana więc może warto poszukać psychologa który potrafi nakierować Twoje zachowania/czynności na tor, który uzmysłowi Ci dlaczego tak jest i co się za tym kryje. Mieszkasz zagranicą (ja też :-) ale nie wiem na jakich warunkach (legalnie czy charujesz na czarno?) Co możesz zrobić to najzwyczajniej na świecie zadzwonić do poradni psychologicznej albo poprosić o skierowanie do psychologa poprzez lekarza albo klinikę jeśli nie masz stałego (rodzinnego lekarza). To jest najlepsze co możesz dla siebie zrobić bo wiesz... tutaj, na forum. to my możemy sobie gdybać w nieskończoność i to Ci nie pomoże a znając co nieco TO forum, to możesz się nabawić i depresjii :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×