Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

W PRL nie chciałoby mi się stać w kolejkach

Polecane posty

Gość gość

w stanie wojennym jadłbym chleb z pasztetową i czytał książki,chodząc czasami na spacer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pasztetowej też nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ksiązek też nie było:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale salceson chyba był

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
książki były i to niezłe,łezka się kręci na myśl np. o komiksach z tamtych lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ten chleb i pasztetową skąd byś miał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
komiksy w stanie wojennym??? Chyba tylko Tytus Romek i Atomek w jakiejś gazecie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracowałbym,ale jak była wojna to bym miał wolne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to PRL oznacza stan wojenny??? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pasztetową ? Jasne że musialeś odstać :D co ty myslisz że dostawa do chaty była gratis :D oj ludzie ludzie ...komiksy były owszem -spod lady albo po odstaniu 3 h w kolejce jak rzucili w EMPIKu .dobre książki w bibliotekach były ale na zeszyt -trzeba było siezapisać bo masa ludzi czytała .Tak to bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo tamci ludzie byli inteligentniejsi i bardziej samodzielni od dzisiejszych bezmyślnych konsumentów mediów. Miałem sporo komiksów i jakoś nie musiałem wystawać po każdy kilku godzin. Jak każdy atrakcyjny towar, były oczywiście towarem deficytowym, ale wynikało to z ich niskiej ceny, w oficjalnym sklepie, a nie z braku druku. Na giełdzie, mogłaś kupić dowolny komiks, w cenie rynkowej, zbliżonej do dzisiejszych cen sklepowych. Nie przypominam sobie też, bym za pasztetową lub martadelą (była całkiem dobra), musiał stać w wielkich kolejkach. Kolejki były, bo sklepów było kilkanaście (jeżeli nie kilkadziesiąt) razy mniej niż dzisiaj. Dzisiaj byłem na spacerze po dzielnicy, w której dorastałem. Piekarnia i uznane spożywczki, prosperują nadal, a sklep mięsny zbankrutował. Nie wytrzymał konkurencji czterech okolicznych hipermarketów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×