Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Roksanatralala

Mąż i mieszkanie

Polecane posty

Gość Roksanatralala

Witam, mam nadzieję, że Wasze bezstronne spojrzenie pozwoli mi znaleźć rozwiązanie mojej sytuacji. Przed ślubem zamieszkałam ze swoim narzeczonym w mieszkaniu, które należy do jego rodziców. Mieszkanie to jest w opłakanym stanie (miejscami jest beton na wierzchu). Mój jeszcze wtedy narzeczony nie kwapił się do wyremontowania tego mimo moich narzekań, obrzydzenia i niechęci. Ja stwierdziłam, że nie będę za swoje pieniądze remontowała czegoś, co nie jest moje. Wtedy on poszedł do rodziców i po rozmowie z nimi obiecał mi, że to mieszkanie dostaniemy w prezencie ślubnym. Stwierdziłam więc, że w takim razie odpuszczam i poczekam w tejże "kile i mogile" na czas, kiedy będzie to nasze wspólne lokum; wtedy zakasam rękawy i sama doprowadzę je do porządku. Niestety- po ślubie okazało się, że figa z makiem- żadnego prezentu nie było a mieszkanie nadal jest teściów. Zostałam oszukana. Mimo to podjęłam próbę wyremontowania tego lokum z pieniędzy, które dostaliśmy na ślub. Sama wszystko wysprzątałam i uszykowałam do remontu. Kolejny problem wyniknął wtedy z tego, ze mojemu mężowi nic nie pasowało- wykonawca, którego znalazłam jego zdaniem był beznadziejny, wybierane przeze mnie kafelki brzydkie itd. itp. Ogólnie- robił mi strasznie pod górkę a sam nie chciał wykazać w niczym inicjatywy. W związku z tym znowu odpuściłam i nadal mieszkam w syfie. Na dodatek zdążyłam już kupić kilka rzeczy do łazienki i teraz będziemy musieli je oddać. Zaproponowałam mężowi, że weźmiemy kredyt na jakieś tanie mieszkanie... mam książeczkę mieszkaniową i chęć odkładania każdego grosza. Jednak wtedy on znowu zaczął mi obiecywać, że mieszkanie w którym żyjemy będzie nasze bo przeraża go wizja kredytu skoro ma gdzie mieszkać. Nie wiem co począć... mam wrażenie, ze mój mąż nie rozumie ani tego, że nie chcę mieszkać w syfie ani tego, ze nie chcę pakować wspólnych pieniędzy i swoich oszczędności w coś co nigdy nie będzie moje. Z teściami nie ma co rozmawiać, bo są ekstremalnie specyficzni (matka jest zastraszana przez ojca i zgrywa mysz pod miotłą a ojciec jest niezaradnym cholerykiem). Ja po prostu myślałam, że stworzę normalną rodzinę a teraz nie wiem jak rozmawiać z mężem, żeby mi nie ściemniał i żeby zrozumiał dlaczego zależy mi na SWOIM mieszkaniu i nie chcę budować życia w mieszkaniu teściów, którzy mogą nam je w każdej chwili odebrać. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak między nami to ja to wszystko będę musiała mu zostawić i pójść z walizką na ulicę. Nie chcę 2 miesiące po ślubie uciekać do rodziców (swoją drogą oni najchętniej ułożyliby mi plan na całe życie, od razu rozwiedli itd. itp.). ale czuję się oszukana będąc tutaj. Już nie wiem jak mam z mężem rozmawiać... z mojej wypłaty stać by mnie było na wynajęcie sobie czegoś i bardzo skromne życie... więc bez sensu byłoby pakować się w coś takiego bo dalej nie byłabym u siebie. Sama kredytu nie wezmę bo mam męża a bez jego zgody nie chcę podejmować tak wielkich kroków. Na domiar złego zostałam przez męża nazwana materialistką tylko dlatego, że chcę mieć coś swojego i chcę mieszkać jak CZŁOWIEK. Co byście zrobili w mojej sytuacji? Ja nie mam już dystansu do swojego życia i ciężko mi w którąś stronę ruszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz się że w ogóle macie mieszkanie, które i tak pewnie wam w końcu zapiszą. ja ze swoim chłopakiem nie mam żadnego mieszkania i to dopiero jest koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po co wychodzilas za maz za czlowieka, ktorego nie rozumiesz i z ktorym nie potrafisz zyc? Nie dla wszystkich najwazniejsze w zyciu sa plytki. Wspolczuje mezowi takiej materialistki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężka sytuacja mężowi syf nie przeszkadza, liczy na mieszkanie w spadku, które wtedy i tak będzie tylko jego najogólniej mówiąc - wyszłaś za faceta, który ma Twoje potrzeby głęboko w dupie przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja na Twoim miejscu jesli miałabym taką możliwośc, wzięłabym sama kredyt i kupiła mieszkanie dla SIEBIE, nie dla was, tylko dla siebei, tylko na CIEBIE, rozdzielność majątkowa i tyle. Skoro masz taką pipe za faceta, to trudno, musisz odejmować konkretne decyzje SAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roksanatralala
Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Widzę, że zdania są bardzo podzielone. Ja za materializm nie uznaję tego, że chcę mieszkać w godnych warunkach. Ani tego, ze nie chcę aby teściowa tłumaczyła, jak mam dbać o jej dobytek, co często zdarza się jej czynić. Swoją drogą- dbam jak mogę ale mam dni, kiedy po prostu mam ochotę zostawić stertę garów i niczym się nie przejmować- i wtedy ona przychodzi z wizytą a ja czuję się okropnie bo wiem, co sobie myśli. Po prostu- nie czuję się jak u siebie i nie mogę tak po prostu olać wszystkiego. Mój mąż na domiar złego nigdy nie zadbał, żebym czuła się tu jak u siebie. Bardzo nalegał, żebym się tu wprowadziła ale w ogóle się do tego nie przygotował- kiedy przyszłam ze swoimi rzeczami, nie miałam ich gdzie położyć bo wszędzie leżały złogi rzeczy teściów. Od początku nie czułam się tu dobrze a przez jego zaniedbanie tematu mam wrażenie, że teraz już jest za późno by ratować ten związek. Za dużo mam w sobie żalu za te 3 lata złudnych nadziei, że coś się zmieni i jego kłamstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co robic? Puknac sie w glowe, ze wyszlas za takiego skurczykota. Idz po rozwod, poki dzieci nie ma, bo szkoda twojego zycia. Cale zycie bedziesz z nim miala pod gorke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ciebie rozumiem i uwazam ze ta sytuacja jest chora. Absolutnie nie remontuj tego mieszkania w takiej sytuacji. Z doswiadczenia wiem ze ludzie laduja kase w te nie swoje 4 sciany a potem zegnamy. Co do meza to uwazam ze powinnas tupnac noga i zażadac konkretnej decyzji. Albo ze cos wynajmujecie albo tu niech zalatwia z rodzicami i wtedy kredyt chociaz maly i remont. Teraz ja np bralam 40tys i raty mam po 600zl ale niema problemu aby to rozlozyc na raty nawet o polowe mniejsze. A na reszte skladac. Uwazam ze trzeba poprawiac komfort zycia, spelniac marzenia i jak ktos moze pisac ze to materializm?! To normalne! Tylko ludzie ktorych na to nie stac i nie maja checi zmiany tak gadaja i ze jeszcze powinnas sie cieszyc z tego co masz. Absurd! wiem jak to jest w obcym brzydkim mieszkaniu gdzie niema perspektyw na cos lepszego. Lepiej miec cos malego ale wlasnego np 1 pojoj ala kuchnia z salonem ale ladne i zadbane niz odrapane mury. aha...i ten kto uwaza ze dziewczyna powinna sie cieszyc- ciekawe czy wy nie macie marzen? A jakbyscie wygrali w totolotka to pierwsi byscie stawiali wille. a ponadto stary dom wiecznie potrzebuje wkladu. Ja mieszkam w prywatnym i tyle co musialam dac na dach 40tys bo sie lalo. Ile ja bym miala oplaconego czynszu co mnie nic nie interesuje i juz. Ani opal, ani dach, ani klatka schodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie licz na żadne "spadkowe cuda". Weź męża za fraki, postaw do pionu i wspólnie weźcie kredyt na WASZE mieszkanie (nie te od teściów). Jak mąż zacznie się opierać i mydlić oczy że coś tam rodzice "kiedyś obiecali" ...to popieram opinię gościa 19:08 Masz nierozgarniętą, ciepłą kluskę za męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z własnego doświadczenia powiem,ze masz rację i nie chcesz mieszkać w mieszkaniu łaskawie udostępniony przez teściów. Nawet gdyby przekazali je wam obojgu jako darowiznę będziesz dla nich tylko dodatkiem do ukochanego syneczka. I z mężem trzeba szczerze porozmawiać czy zamierza odciąć pępowinę i być odpowiedzialnym za swoją nową rodzinę czy woli bezpiecznie siedzieć przy cycusiu jeszcze. Szkoda Twojego zdrowia na to mieszkanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ty dostałaś od rodziców swoich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, czy ty na pewno wiesz za kogo wyszłaś za mąż ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A co ty dostałaś od rodziców swoich? A jakie to ma znaczenie co ona dostala od swoich rodzicow: Po 1: ona wcale nie chce tego mieszkania, chciala kupic z mezem cos swojego Po 2: maz tez raczej nic nie dostal bo mieszkanie jest tesciow nie jego. Dziewczyna ma racje, a maz to doopa wolowa i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Mówisz że nie chciała? to czemu będąc tylko jego dziewczyną z nim zamieszkała w mieszkaniu jego rodziców? Czemu nie miała takiego mieszkania jak on? rodzice widzisz nie mieli sami i nie myśleli gdzie córcia zamieszka. Autorka wymyśliła remonty ale też zapis mieszkania i to rozumiem. Liczyła również złapać faceta i dopiero wtedy ustawić się biorąc kredyt,dobrze pomyślane. Dobrze że tesciowa nie chce zapisać synowi,bo widzi pazerną synową.Syn też widać ostrożny,bo dostaną mieszkanie zapisie a jak mu sie nie powiedzie to mieszkanie musi jej zostawic bo być moze będzie dziecko,takie głupie prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkanie tesciów ale do grobu go nie zabiorą dostanie go syn a synowa gołod***ec i jeszcze obmawia na kafie męza rodziców. Jakoś wczesniej jej nie przeszkadzało pomieszkiwać w mieszkaniu rodziców chłopaka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×