Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćKafka

Jak nie pomóc

Polecane posty

Gość gośćKafka

Dziewczyny, zwracam się do was o poradę w bardzo delikatnej sprawie.. Od kilku lat mieszkam z mężem i córką w dość kameralnym bloku, trzy piętra, wysoki parter, siłą rzeczy znamy się ze wszystkimi sąsiadami. Z jedną z sąsiadek, mieszkającą piętro niżej, zakolegowałam się już jakiś czas temu. Jest w podobnym wieku, ma dwójkę dzieci w wieku podobnym do mojego dziecka, jej maż jeździ tirami i większość czasu nie ma go w domu, ja długo nie pracowałam - można powiedzieć, że jesteśmy na siebie skazane. Kiedy wróciłam do pracy, kontakt trochę nam się rozluźnił, głównie z mojego powodu, bo nie miałam już czasu na wielogodzinne wizyty, przesiadywanie na placu zabaw, rozmowy. Tu zauważyłam pierwszy problem, bo sąsiadka nie czuje aluzji, nie rozumie, że ktoś żyje inaczej, że nie ma czasu. Ale nie było źle do momentu gdy zachorowała, niestety dość poważnie. Jak to w życiu bywa, NFZ nie refunduje wielu leków, które jej są potrzebne, jest w fundacji, zbiera.. nie jest tak źle. Ja i wielu innych sąsiadów bardzo jej pomagaliśmy, roznosiliśmy ulotki, namawialiśmy znajomych na 1%, dużo osób pomogło finansowo.. Ja brałam do siebie dzieci kiedy sąsiadka jeździła do lekarza czy szpitala i tak dalej, wysłuchiwałam, pomagałam pisać pisma, pocieszałam, różne rzeczy (nie tylko ja zresztą). Minęły dwa lata i czuję się zamęczona jej chorobą. Pojawiają się nowe leki, terapie, których ona próbuje, to wymaga coraz większych finansów.. Co i rusz chodzi i namawia nas na pomoc, na rozdawanie ulotek, w pracy, w sklepie gdzie się da.. Mi jest już czasem zwyczajnie głupio, kiedy mnie pyta, czy może liczyć na 1% i tak dalej, czy rozdam kolejne ulotki (w mojej pracy wszyscy znają sprawę ze szczegółami), już naprawdę nie mam komu!. Dużo pomagam, jestem przekonana, że moi bliscy znajomi przekazują ten 1% (i inne rzeczy), nie jestem już w stanie zrobić więcej (chyba, że zacznę stać na ulicy i namawiać), a mam wrażenie, że ona tego ode mnie wymaga. Wiem, jej zdrowie a raczej choroba, jest jej obojętnie co o niej pomyślę, liczy się terapia. Czuję się zamęczona tym wszystkim, czy ktoś mógłby coś poradzić, co zrobić, jak wyjaśnić, żeby nie urazić ale też i mieć spokój..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A od czego jest ta fundacja? Czy oni coś robią? Ta sąsiadka jakaś toksyczna się wydaje, nie wyobrażam sobie żeby mnie ktoś na okrągło nachodzić i prosił. To co piszesz już pod nękanie podchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKafka
Fundacja jak fundacja, zbiera kasę na leczenie dla niej (tak jak i wielu innych, coś jak np. Słoneczko czy Fundacja Anny Dymnej, itd). Dzięki temu można przekazywać 1%, pomoc z tego jest, wiadomo. Z tym proszeniem to właśnie jest problem, bo wiadomo - gdybym ja albo moje dziecko albo ktoś bliski był chory i potrzebował pieniędzy, to miałabym gdzieś, co inni o mnie myślą. Sąsiadka pewnie myśli tak samo i tu ją rozumiem. Problem w tym, że to co robię, to już wszystko co można (nie liczę rozdawania ulotek i proszenia ludzi na ulicy, jak leci itd.), chciałabym żeby to zrozumiała i że moja pomoc się nie skończy, będzie jak dawniej, ale po prostu więcej już nie jestem w stanie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta sąsiadka nie ma własnego życia? Nie ma męża? Cały czas jest na zwolnieniu czy coś robi? Rozumiem że potrzebuje pomocy ale czy ona nie widzi, że inni tez mają swoje problemy? Nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu bo sprawa jest delikatna ale może warto by ją zachęcić żeby sama tez coś w kierunku uzyskania pomocy zrobiła (o ile zdrowie jej pozwala). Niech sie zarejestruje na jakimś forum wsparcia dla takich osób jak ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKafka
Ma swoje życie jakieś ma, ale nie pracuje, nie pracowała, ewentualnie sezonowo. Jak pisałam, jej mąż jeździ tirami i to im na życie wystarcza. Ona się głównie zajmuje domem i dziećmi, a teraz leczeniem. Nie mogę powiedzieć, że nie robi nic w celu uzyskania pomocy ogólnie (fundacja, różne osoby proszone o pomoc, nie tylko ja, na forum żadnym chyba się nie udziela, ale nie wiem), jednak niestety w tej sytuacji możliwe jest tylko proszenie o pieniądze (ewentualnie nachodzenie co jakiś czas NFZ, ale to jest ciężka sprawa, szczególnie z nowymi terapiami..). Właśnie chodzi o to, że sprawa jest delikatna, bo wiem, że dla niej to jedyna nadzieja, że dostanie pieniądze na leczenie, no bo skąd ma wziąć.. To są takie sumy, że nawet osoba normalnie pracująca by nie wyrobiła. Bardziej chodzi mi o to, że ja już bardziej nie pomogę. Ja, rodzice, rodzeństwo moje i męża i ich rodziny, przyjaciele i tak dalej - wszyscy przekazujemy dla niej 1%, jak ktoś coś może pomóc to też pomaga. Ale na przykład w pracy koleżanka ma dziecko z porażeniem mózgowym i wiadomo, że osoby z pracy od dawna pomagały tej koleżance. Więc nie powiem "tak, ja wiem, że pomagacie naszej koleżance, ale może byście wolały pomóc mojej". Ogólnie okazuje się, że wiele osób komuś tam pomaga i co innego jak prosiłam znajomych, którzy np. losowo ten 1% przekazywali (nie na kogoś konkretnego tylko np. na fundację), a co innego jak mieli już osobę, której przekazywali. To samo z wszelką inną pomocą, np. babka w sklepie w mojej rodzinnej miejscowości powiedziała, że ona już te ulotki raz wystawiała, leżały, nikt się nie interesował, więc ona już ich więcej wystawiać nie będzie. Sąsiadce idzie lepiej takie coś, być może ludzie inaczej reagują na "dzień dobry, jestem chora, zbieram pieniądze na leczenie, czy mogę zostawić ulotki", niż "dzień dobry, moja sąsiadka jest chora.." Jest tylu potrzebujących, że po prostu ciężko zdobyć cokolwiek dla następnej takiej osoby, wystarczy popatrzeć na strony tych fundacji, ech... Nie wiem, może po prostu będę udawać że to rozdaję itd. a po prostu najwyżej nie rozdam, jak nie będzie komu i tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×