Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kreator1994

Czy uprawiając seks, zawsze muszę się liczyć z ryzykiem wpadki?

Polecane posty

Gość Kreator1994

Seks. Ten przebrzydły seks. Chciałabym, żeby nie istniał. Same z nim problemy. Jest brudny, zły i grzeszny. Mam 22 lata i nigdy nie uprawiałam seksu. Do 20. roku życia mnie to aż tak nie interesowało, aż nagle, nie wiadomo dlaczego, gdzieś tak około moich 20. urodzin, temat seksu mną całkowicie zawładnął. Nie chcę o tym myśleć, ale myślę. Brakuje mi bliskości, drugiej połówki, bratniej duszy. Wiem, że mnie wyśmiejecie, powiecie, że to naiwne i nierealne, ale chciałabym mieć chłopaka-przyjaciela, drugiego człowieka. Czułabym się jak szmata, gdybym poszła z nim do łóżka. Dla mnie istnieje tylko miłość platoniczna. Przyznaję, seks mnie ciekawi, często zastanawiam się, jakby to było go uprawiać, ale paraliżuje mnie strach i obrzydzenie. Boję się bólu, wstydzę się nagości, obrzydzają mnie narządy płciowe. Ale najgorszy jest ten strach przed ciążą i wpadką. Tylko nie to! Nie chcę przez dziewięć miesięcy być w ciąży, znosić tych wszystkich uciążliwości, a potem przeżywać bólu, porodu. Zrozumcie, że się boję! Mam takie pytanie-czy decydując się na seks, zawsze muszę się liczyć z możliwością wpadki, pomimo stosowania najskuteczniejszych metod antykoncepcyjnych? Tragedia. Przeżywam konflikt wewnętrzny. Ostatnio przemyślałam całą sprawę i doszłam do wniosku, że przez całe życie nie będę mogła spróbować seksu. Nie z takim podejściem. Tego podejścia nie da się zmienić. Chociaż może i dobrze-takie podejście mnie przed seksem chroni, a on może się skończyć katastrofą, tragicznymi konsekwencjami, których nie udźwignę. Paranoja. Co o tym myślicie? Błagam o słowo pocieszenia. Strasznie mnie to wszystko męczy. Na rozmowę z rodzicami nie mogę liczyć, zwłaszcza z matką, bo powiedziała mi w trakcie rozmowy na ten temat, że "poważnymi sprawami się zajmuj, a nie głupotami."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głupia ci/po zaklej piz.ę kropelką i nie będziesz myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator1994
Proszę o kulturalne i poważne odpowiedzi, a nie wyzwiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jakiej rodzinie się wychowałaś, że masz takie podejście? Ja bym cię wysłała na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator1994
Ja się wychowałam w arcykonserwatywnej rodzinie. Rodzice uważali się za panów i władców, kierowali się zasadą "dzieci i ryby głosu nie mają." Nie tylko do mnie, ale swoich rodziców, czyli moich dziadków, też nie szanowali. Uważali, że starsi ludzie nie mogą pracować, uprawiać sportów, podróżować, tylko mają, jak kiedyś, siedzieć w kącie i czekać spokojnie na śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Konserwatywna rodzina to skąd jest w niej potomstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedna. Widać, że rodzice chcieli ci wmusić patrzenie na siebie jak na osobę aseksualną, ale nią nie jesteś i stąd wynika problem. Jakie jest twoje doświadczenie z facetami? Byłaś kiedyś w związku? Zauroczył cię jakiś mężczyzna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator1994
Nigdy nie byłam w związku, ale zdarzało mi się zauroczyć w mężczyznach. Jestem osobą heteroromantyczną-pociągają mnie mężczyźni, ale nie chodzi o to, że chcę z nimi pójść do łóżka, tylko staram się w mężczyźnie widzieć osobę, drugiego człowieka. Urzeka mnie ich elegancja, sposób wysławiania się, poczucie humoru. Lepiej się czuję w męskim towarzystwie niż wśród kobiet, ponieważ chłopcy, z tego co widzę, są bardziej refleksyjni, filozoficzni, mają bardziej idealistyczne, abstrakcyjne podejście, mają poczucie humoru. Niektóre kobiety też, ale mniej. Kiedy w gimnazjum, po raz pierwszyw życiu, zauroczyłam się w chłopaku, mama natychmiast kazała mi przestać. powiedziała, że jeżeli nie przestanę się w niego wpatrywać, to przestanie mi płacić za korepetycje z matematyki. Podziałało. Do matury nie interesowałam się chłopakami, chociaż podkochiwałam się w jednym chłopaku, ale nikt o tym nie wiedział. Ani rodzice, ani ten chłopak. Nie miałam odwagi nawet do niego zagadać. Z jednej strony mama dobrze zrobiła, bo mnie uchroniła przed gwałtem, ciążą, pobiciem, kradzieżą, ale z drugiej strony...Mam wrażenie, że z czegoś mnie okradziono. Żałuję, że nie przeżyłam nastoletniej miłości, że ostrożnie, pod kontrolą rodziców, w wieku 16-17 lat, nie przyprowadziłam chłopaka do domu, przedstawiłabym go rodzicom. Nie poszłabym z nim do łóżka. Ale na randkę, do kina, na spacer-czemu nie? Co w ty złego? Mój tata może by się zgodził na randki, ale mama absolutnie nie. Miałam absolutny zakaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kreator1994
Nikt dalej nie pociągnie tego tematu? Nikt nie odpowie na moje egzystencjalne rozterki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W tym wieku nie patrz na rodziców tylko szukaj chłopaka.Poczytaj o antykoncepcji i nie bój sie ciązy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×