Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Adelaide123

Przepis na ofiarę, jeśli nie lubisz historii z serii weltschmerz, nie czytaj.

Polecane posty

Gość Adelaide123

Moja matka zawsze faworyzowała siostrę. Ona dostawała wszystko co chciała, ja musiałam prosić godzinami, upokarzając się. Gdy miałyśmy sprzeczkę z kuzynostwem, ojciec zawsze stawał po ich stronie, natomiast nas poniżał. Lata szkoły podstawowej i gimnazjum to okres bycia ofiarą klasową. Nauczyciele nie reagowali. Rodzice oczywiście mnie obwiniali za to. Gdy się pocięłam, martwili się by nikt się o tym nie dowiedział, bo co by ludzie powiedzieli... Mąż mnie nie szanuje. Jego zachcianki są na pierwszym miejscu. Muszę być na każde zawołanie. Często mnie wyzywa, szantażuje i poniża, nawet przy znajomych. Pozwala teściom na wtrącanie się do naszego małżeństwa, ponieważ rodzice są dla niego najważniejsi, co mi dobitnie ostatnio zakomunikował. Mimo dobrej znajomości angielskiego i wykształcenia, skończyłam w call center na połączeniach przychodzących jako dziewczynka do bicia przez telefon. Mimo tego, że pracuję tam już długo, nie radzę sobie ze zdenerwowanymi klientami. Wobec najgorszego chamstwa i zastraszania muszę być opanowana bo jestem na przegranej pozycji. Oczywiście moje zarobki są żenująco niskie. Teraz wiem, że nie mam w sobie ani krzty poczucia własnej wartości. Największy głupek wyczuwa we mnie ofiarę. Można sobie w stosunku do mnie pozwolić, bo nie umiem się bronić. Żaden psycholog i psychiatra nie był w stanie mi pomóc. Wiem, że gdybym zmieniła postawę i nastawienie to moje życie stało by się lepsze. Jednak nie mam już na to sił. Dla słabeuszy nie ma miejsca na tym świecie. Nie mam poczucia, że gdy się zabiję to wyrządzę rodzince krzywdę. W końcu przestaną się wstydzić śmiecia, który nic nie osiągnął. Życie jest piękne, wegetacja jest okropna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No cóż, mam podobnie. W prawie każdym środowisku społecznym prędzej czy później wychodzę na ofiarę losu, ewentualnie błazna (to w sumie na jedno wychodzi). Również pracuję na słuchawce (pomimo wyższego wykształcenia) i nie dość że nieraz swoje wysłucham od klientów, to towarzystwo w pracy ma ze mnie polewę lub po prostu mnie unika jak zgniłego jaja. Bezpośrednia przełożona kombinuje jak może żebym sama się zwolniła ewentualnie szuka podkładek do wręczenia dyscyplinarki. Życie jest piękne, nie ma co. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×