Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agentcu

Kocham za mocno by odejść i za słabo by się oświadczyć

Polecane posty

Gość agentcu

Witam. Jestem facetem, ale piszę tutaj na forum bo totalnie się pogubiłem w swoim życiu emocjonalnym, uczuciowym. Zacznę może od krótkiej historii, może to nada jakieś światło tej całej sytuacji w której jestem. Poznaliśmy się przez jeden z portali randkowych. Pisaliśmy ze sobą przez jakiś czas totalnie na luzie nie zobowiązująco. Ona pracowała wtedy zagranicą, więc kontaktowaliśmy się tylko przez internet. Po jakimś czasie przyjechała do Polski, potrzebowała auta więc ja zaprosiłem do siebie i tak to się zaczęło. Zakochaliśmy się w sobie, po pewnym czasie zaczęła snuć marzenia o wspólnym życiu, ślubie, domu i dzieciach. Ja nie byłem wtedy jeszcze zdecydowany. Ona samotnia wychowywała córeczkę. Myślałem, że pewnie jej tak zależy bo jest w sytuacji jakiej jest, a mi niekoniecznie. W końcu odpuściła na jakiś czas, po czym już oboje wróciliśmy do tematu. Ona cały czas była za granicą, jedynie co zjeżdżała do Polski to na 2 mc max i wtedy się non stop widywaliśmy. Jak wyjeżdżała myślałem, że sobie nie poradzimy ale było wszystko nadal pięknie. Obiecałem załatwić termin ślubu na którym jej z różnych względów bardzo zależało, ale nie zrobiłem tego. Bardzo to przeżyła, jak mi wspomniała później to był dla niej sygnał, że coś się dzieje. Potem z rodzeństwem organizowałem wycieczkę zagranicę, to miała być dla niej niespodzianka, ale zapomniałem, że jej córka zmienia szkołę i to właśnie w dniach wycieczki. Trzecim ostatecznym strzałem była pielgrzymka do Częstochowy. Ona bardzo chciała tam iść, a ja nie powinienem z przyczyn zdrowotnych, ale poszedłem i to jak się okazało był błąd. Przez pierwsze dni jeszcze się jakoś układało, ale pewnego dnia jakby coś w niej pękło. Ja już nie mogłem iść dalej z bólu, byłem poddenerwowany, zmęczony, a ona wtedy zaczęła się mnie wstydzić, coś w niej pękło. Przestała ze mną rozmawiać, zaczęła mnie unikać, gdy potrzebowałem jej pomocy nie było jej, a ja robiłem wszystko by ratować związek. Pokłóciliśmy się strasznie, powiedziała mi takie słowa, które do dziś mnie bolą, że przypominam jej jej byłych (jeden siedział, a drugi ją zdradził), że coś w niej umarło, że ze mną żadne plany są nierealne (ślub, dom itd). W desperacji O 5 rano tuż przed Częstochową wstałem z myślą, że jadę do domu po samochód przez całą Polskę i wrócę na wieczór (bo mieliśmy jechać na wycieczkę), więc oddam jej ten samochód i wróce do domu jeśli będzie tak chciała. Podróż zajęła mi 22 godziny, dojechałem totalnie zmęczony. Nazajutrz nadal się nie odzywała, nie wiedziałem jak do niej się zbliżyć, nie chciała też przyjąć auta ani niczego innego. Po mszy na Jasnej Górze gdy już miałem ludzi przygotowanych do odwiezienia do domu, nagle mi mówi zostań. Zostałem. Mieliśmy wycieczkę po Krakowie, Auschwitz itd. ciągle jednak istniała mega ściana, nie mogliśmy ze sobą normalnie pogadać. Po powrocie do domu pojechaliśmy jeszcze do Lichenia, a potem to już było praktycznie rozstanie. Nie widywaliśmy się nie odpisywała na sms, ciągle mówiła, że potrzebuje czasu, że ona nie rozumie co się z nią dzieje. Dziś. Dziś jest tak, że się spotykamy często, spędzam u niej każdy weekend, kocham ją mocno (wiem to bo jak mnie nie ma z nią ciągle o niej myślę mimo tych wszystkich przeżyć), i tu pojawia się problem. Gdy tylko się do niej zblize (w moim mniemaniu), ona mówi ze nic nie czuje, ze nie wie co dalej. Spędzam z nią całe weekendy, śpimy razem mocno wtuleni w siebie po czym przychodzi dzień a ona mówi, że ile jeszcze ma udawać, że jest moją dziewczyną. Planujemy kupić dom to potrafi mi dowalić tekstem, że jeden pokój będzie jej córki, jeden jej, i jeden mój. Jak ją witam i żegnam to całuje ją w usta, na nic innego mi nie pozwala. Czuję się z nią dobrze, ale brakuje mi tej namiętności tego żaru jaki był na początku. Co o tym wszystkim sądzicie, bo totalnie nie wiem czy kocha czy nie, czy to jest jakiś test bo nie jest pewna swoich uczuć do mnie (dodam , że zarzuca mi, że nie stawiam żadnych barier, że jestem jej drugim dzieckiem). Jak jestem z nią czas leci bardzo szybko, a gdy tylko wychodzę od niej zastanawiam się czy będzie mi dane tam jeszcze wrócić. Strasznie się męczę przez te słowa, które ona wypowiada, i boję się, że we mnie uczucie też przeminie. Co robić jak ratować ten związek, czy warto, czy ona kocha i testuje, czy nie kocha? Nie jestem w stanie jej zapytać wprost, to wszystko to są domysły moje. Błagam was o opinie, bo już nie wiem sam co o tym wszystkim sądzić. Proszę doradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zawaliłeś,coś w niej pękło,albo przestała kochać albo zrobiła sie w niej jakaś blokada i silny uraz do ciebie,moze sama pogubiła sie i nie wie co czuje i czego chce..zraniłeś jej uczucia swoim niezdecydowaniem,moze coś sie w niej wypaliło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może się oswiadcz i ogarnij temat ślubu i wspólnego mieszkania, bo jak sie rozstaniecie to bedziesz żałował i rozpamiętywał całe życie tak jak mój kolega (po 10 latach dziewczyna go p**dła bo nie chciał sie hajtnąć miała dosyc jego letniego podejścia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale co Ona czuj****awi się czy naprawdę kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze jej juz nie zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sam nie wiesz co chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamieszkajcie razem, kochaj ją pomagaj, ale oświadcz się dopiero jak urodzi Twoje dziecko, nie będziesz wtedy robil za jelenia wychowującego dziecko za kryminalistę. Takie moje zdanie i jestem kobietą. To i tak bardzo duzo, ze ją wspierasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ~żywe_zło
Moim zdaniem ta kobieta ma za dobrze i zwyczajnie nie docenia tego, co ma. W jej sytuacji życiowej takie pogrywanie uczuciami faceta jest -delikatnie rzecz ujmując - nierozsądne. Z postu autora bije ogrom uczuć i emocji, ale wierzę, że prędzej, czy później przejrzy na oczy i zakończy tą farsę uważaną przez niego za związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na jej miejscu to bym sie wiecej do ciebie nie odezwala i calkowicie zerwala kontakt. Z ciebie jest c**a nie facet. Obiecanki cacanki a glupiej radosc, zycie sobie z toba zmarnuje, ty jestes jak marionetka trzeba za sznureczki non stop ciagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najpierw Ty nie byłeś pewny, później ona. Niepewność mężczyzny powoduje niepewność w kobiecie.Kobieta potrzebuje mężczyzny, który jest pewny swoich uczuć i dotrzymuje słowa, bo tylko taki, jest w stanie zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Zacznij się zachowywać bardziej zdecydowanie, dotrzymuj słowa, dąż do celu, to ona poczuje się przy Tobie bezpiecznie. A podczas Pielgrzymki może się nie wstydziła, tylko Ty z powodu bólu i zmęczenia byłeś dla niej niemiły? Nie wiedziała co jest przyczyną i dotknęło ją to. A z Twojego punktu widzenia, było to poświęcenie (bo było, jeśli stan zdrowotny Ci nie pozwalał na to). Bądź szczery, zdecydowany w działaniach, to będzie dobrze. Myślę, że strach przed zobowiązaniem i wspólnym życiem Cię paraliżuje, jeśli się go pozbędziesz, staniesz się bardziej zdecydowany i wiarygodny to i w niej blokada pęknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmdwtjag
dokładnie,facet nie potrafił sie określić a teraz ma pretensje i dziewczyne podejrzewa ze sie nim bawi,co z tego ze jest w trudnej sytuacji jak ktoś napisał?ma sie zmuszać do bycia z kims kto nie wie czego chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a samotne matki to nie mają mieć juz wymagań i honoru?mają całować po nogach kazdego kto łaskawie zainteresuje sie nimi?autor doprowadził do tego ze uczucia z niej wyparowały albo zaczęła sie zastanawiać czy warto być z kimś takim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ładnie ktoś napisał o tej niepewności i braku poczucia bezp..długotrwałe tkwienie w takiej niepewnosci bardzo źle wpływa na psychikę kobiety,może przez to czuje silną niechęć do ciebie połączoną z jakimis resztkami uczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćalkaa
jęczysz jak baba,żalisz sie na kafe,nie znosimy takich facetów,widocznie sie poznała na tobie i czar minął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna osa
Jeśli coś w niej pękło to już raczej klapa. Trafi się inny i ułoży sobie z nim życie. Miałeś załatwić termin ślubu i inne rzeczy a nie zrobiłeś tego to straszny cios dla kobiety. Nie można na ciebie liczyć i ona teraz może kalkulowac czy znajomość ciągnąć dalej czy nie, czy jest w stanie ci zaufać. Moja koleżankę ze studiów tak kiwał facet. Juz mieli się żenić a on nagle się wycofał, ze trzeba studia skończyć, znalesc prace i pomyśleć o mieszkaniu i dopiero wtedy ślub a tak naprawdę nie był pewien czy chce się z nią żenić a znali się już parę lat. I ona przyjęła jego decyzje spokojnie, nie będzie go przecież zmuszać do ślubu ale coś w niej pękło. Widywali się jeszcze a ona cały czas myślała co zrobić, aż wyjechała na stypendium za granicę. Tam poznała faceta i tamten poszedł w odstawkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie spokoj :facet ciamajda,ona nigdy go pewnie nie kochala. A coz za znajomość gdy ona przyjezdzala w roku na 2.m-ze.Toż to romans,nie związek. Trzeba to zakonczyć,bo jej pilno do ślubu,by sobie i dziecku stabilizację a autor jest nieco toksyczny.Podobnie jak u kobiet czasem kocha sie za bardzo czyli totalnie uzaleznia od zycia drugiej osoby. To chore i trzeba to zakonczyc dla dobra obojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkhklfllf
racja,lepiej zakonczyc takie coś jak facet nie potrafi od razu się określić i to nawet nie chodzi już o slub ,zaręczyny ale takie wycofywanie się,wpędzanie w niepewność drugą osobe prowadzi właśnie do zobojętnienia,zaniku uczuć ,braku zaufania,to zachowanie bardzo niemęskie,,zostaw ją w spokoju,znajdzie kiedyś męzczyzne bardziej zdecydowanego który da jej poczucie bezpieczeństwa także tego emocjonalnego, a nie takie ni to ni sio niby chciałbym ale się boję,może tak a może nie ,,my kobiety lubimy konkretnych facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez straciłam kilka lat na faceta który nie był w stanie się okreslic jak prawdziwy męzczyzna ani nawet porozmawiać ze mna,bawił się,sam nie wiedział czego chce,raz zbliżał raz wycofywał niszcząc mi psychikę,poczucie bezpieczeństwa,długo to odchorowywałam ,szkoda czasu,szkoda zycia na takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlugowlosa na szpilkach
Mnie ciekawi co sie stalo na tej pielgrzymce do Czestochowy ? Stopki Cie bolaly ? :D Czy moze lubieznie zerkales na inne uczestniczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×