Gdy spotkasz byłego z inną...

...stało się, spotkałam go z inną, to był ułamek minuty, ja w autobusie patrzę przez okno, (zresztą patrzę żeby zobaczyć ich, właściwie jego jak idzie do niej) ale patrzę już tak od 10 miesięcy, i bach...zupełnie jakbym się nie spodziewała, machnął mi ręką trochę zmieszany, pewnie widział mnie jak wsiadałam, przeszli próbowała go wziąć pod ramię, bardzo rozbawiona...tak on potrafi rozbawiać... dusza towarzystwa po prostu... świat się zatrzymał, głowa pękła, serce przestało pompować krew...koniec...koniec złudzeń...koniec nadziei...co będzie dalej? Moje życie miało się wreszcie unormować. Miałam mieć normalny związek, uporządkowane życie. Po kilkunastu latach małżeństwa z uzależnionym. Nagle on taki normalny, spokojny, mądry, wyrozumiały, z gotową radą na każdy problem, mogłam z nim gadać godzinami. Może troszkę bałagani, troszkę za bardzo się mądrzy,może trochę zbyt zazdrosny( zdecydowanie zbyt zazdrosny). Ale zupełnie nie potrzebnie bo świata poza nim nie widziałam. Nikt inny się nie liczył. Naprawdę myślałam, że tym razem się uda, że dogada się w moimi dziećmi. Ze się razem zestarzejemy. I nagle...koniec...już po wszystkim...nic z tego nie będzie...