Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak przemówić teściowej do rozsądku?

Polecane posty

Gość gość

ogólnie mamy dobre relacje, jak czasem potrzebujemy żeby przez kółka godzin zajęła się synem to nawet swoje plany zmieni (wnuka widuje średnio raz czasem dwa razy w miesiącu, a pomocy w opiece potrzebujemy średnio raz, dwa razy w roku). Ale nie dociera do niej żeby dawać mu wodę do picia, nie kupować tony zelek i mamb. Problem jest o tyle poważny bo tu chodzi o względy zdrowotne. tylko nie u mojego synka, który w domu się przyzwyczaił do picia wody i słodyczy jakoś szczególnie nie je. Problem dotyczy mojego męża, czyli jej syna... maz jak się poznaliśmy, to dużo ćwiczył. Ale później "był już za stary" i zrezygnował z treningów. no i dość sporo przytul, waży 98kg przy 185cm wzrostu. ma nadwagę. I jak dziecko przywozi od babci torby słodyczy (bo babcia poza tym ze poczestuje u siebie to daje na zapas) i to maz to głównie je. syn przechodzi obojętnie obok szafki ze słodyczami, prędzej sięgnie po orzechy lub kabanosy które uwielbia. A maz jak tylko wraca do domu to pierwsze kroki kieruje do szafki ze slodkosciami. staram się żeby w domu zawsze była jakaś porządna czekolada i domowe ciasto. Ale dla męża to mało. kupuję sobie ciastka i potrafi zjeść paczkę na raz...ma 40 na karku więc to jeszcze młody człowiek a z przodu bebech :( no tragedia :( wyniki ma na razie w miarę, cholesterol w górnej normie. Ale to dzięki temu ze nie pije i nie pali. jakby nie palaszowal tyle słodkiego to miałby wyniki idealne. a tak często się przeziebia, ma fatalną odporność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyrzucaj te słodycze i tyle. Albo oddaj komuś, nie trzymaj w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przesadzaj i nie zmieniaj się z żony na matkę dla swojego męża. Przecież to dorosły facet. Masz syna to skup się na nim a nie matkujesz mężowi. Poza tym jak zawozisz te dwa razy w roku dziecko do teściowej to zostaw mu butelkę z jego wodą i na pewno samo sobie poradzi. A wtedy, gdy jesteście w odwiedzinach razem to przejmuj opiekę i pokazuj teściowej swoje sposoby na karmienie lub pojenie dziecka. I wszystko grzecznie, bo w końcu to babcia Twojego dziecka i matka Twojego męża. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
głupio mi to tak po prostu wyrzucić teściowej byłoby przykro no i dziecko by widziało że wyrzucilam coś co dostało od babci. to byłby brak szacunku, a ja lubię i szanuje tesciowa. dlatego tak ciężko mi z nią porozmawiać, bo próbowałam delikatnie, że będziemy stosować nowa dietę i eliminujemy cukier, a ona jak tylko do niej przyjechaliśmy zostawiła stół kuonymi ciasta mi. bo ona uważa ze tak należy podjąć gości. stół ma być zastawiony. jak smaży to kotlety oplywaja tłuszczem. ona nie widzi w tym nic złego. nie robi tego złośliwie,po prostu tak została wychowana, tak jadło się w jej domu. sama ma nadwagę, niby Stara się jeść zdrowiej bo jej kardiolog kazał, ale ciężko zmienić coś w jej świadomości bo ma swoje lata. poza tym uważa ze danie dziecku cukierka to największe szczęście. sama tego nie miała jako dziecko... owszem daje wiele z siebie, bo i czyta i robi teatrzyki kukielkowe, więc potrafi zapewnić dobrą i odpowiedzialna opiekę dziecku, ale niestety jej sposób odżywiania i słabość do słodyczy sprawił ze jej syn ma problemy z wagą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie chodzibo to ze moje dziecko je te słodycze. chodzi o męża. nie matkuje mu i wiem ze jest dorosły, ale widzę ze niszczy swoje zdrowie, kocham go i nie chce tego tak zostawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro sie martwisz- wyrzucaj. Nie przesadzaj, szukasz sobie na sile problemow. Dziecko musi widziec, ze wyrzucasz slodkosci? Wyrzuc, gdy nie bedzie widzialo i po klopocie. A doroslemu facetowi przeciez nie zabronisz zjesc batonika. Ja mialam ten sam prolem, tylko z dzieckiem, nie z mezem. Mieszkam z tesciowa i ona chowa potajemnie przede mna cukierki i karmi syna. Juz kilka razy byla awantura z tego powodu. I zeby kupila mu jednego lizaka, to ok- ale nie, ona kupuje od razu 10-12, tak jakby moglo zabraknac w sklepie. Gdy my z mezem kupimy synkowi platki czekoladowe to ona zaraz leci do sklepu i kupuje takie same. Wczoraj przed obiadem dostal od niej pake prazynek. I wiesz co? Bylam taka sama jak Ty- tez sie balam odezwac, ale w koncu pomyslalam- przeciez ta kobieta zniszczy zdrowie mojemu dziecku! Tym bardziej, ze od ponad 15 lat choruje na cukrzyce, wiec powinna bardziej rozumiec, ale nie... I skoro prosby, tlumaczenia, nawet klotnie nic nie daja to po prostu zaczelam wyrzucac slodycze. Zostawiam 2 lizaki, pozostale 10 do kosza. Tak by synek nie widzial (i tesciowa), bo w przeciwienstwie do Twojego dziecka uwielbia slodycze, po prostu sie juz chyba w pewnym stopniu uzaleznil. Skoro tesciowa nie rozumie to jej pieniadze laduja w koszu. Trudno. Poza tym tesciowa zawsze kupuje te najtansze slodycze- lizaki serduszka po 15 gr chyba, chipsy tez najtansze, najgorszego sortu- prazynki, wiec znowu tak wiele nie traci, ale nie pozwole, by moje dziecko jadlo tonami to badziewie. Wczorajsza pacze prazynek od razu od tesciowej przejelam, polozylam (przy niej, a jak) wysoko na lodowke i powiedzialam, ze najpierw obiad. Czesto gdy sprzatam to znajduje ''poukrywane'' slodycze, w roznych miejscach- ruskie cukierki na parapecie za doniczka,lizaki w szafce, chipsy... Mozna glupoty dostac. Za kazdym razem jest wnerw, ale bez sentymentow- KOSZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, ze nie tylko od tesciowej slodycze laduja w koszu (zeby nie bylo, ze uprzedzona jestem). Moi rodzice widza malego 1-2 razy do roku, wiec gdy przyjezdzaja to z doslownie calymi siatami slodyczy. I tez mi nie wszystkie te slodkosci sie podobaja- zelki, takie dlugie gumy, ktore smakuja sama chemia, mamby, m&m'sy... Maly za cholere przeciez tego nie przeje. A nie bede go przeciez pasla codziennie, wiec gdy rodzice pojada- kosz. Oczywiscie te najbardziej ''wartosciowe'' slodycze zostawiam, ale reszta chemii bez litosci laduje w koszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry, ale Ty nie masz problemu z teściową, ale z głupim mężem - taka prawda. Skoro mąż ma nadwagę, wielki bebech i wyniki takie sobie to wybacz, ale to wyłącznie jego wina. Sam powinien wiedzieć, że takie jedzenie mu nie służy. Inna sprawa: jeśli się z teściową widujecie rzadko (2 razy w mies?) i mąz tak rzadko zjada te słodycze od niej, to nie sądzę, żeby problem wynikał wyłącznie z tych 2 razy na miesiąc. Moim zdaniem mąż ogólnie je niezdrowo, za dużo, albo po prostu wpieprza słodycze jak dzika świnia, ale robi to jak Ty nie widzisz i dlatego jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, że to słodycze, ale jak wy marnujecie pieniądze wyrzucając wszystkie do kosza. Nie mogłybyście dać je innym dzieciom, może z biednych rodzin- dla nich to rarytas a Wy tak bez sentymentu- kosz.... Smutne to trochę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prosilam tesciowa, by nie kupowala tyle slodyczy dziecku. Mieszkamy na wsi i co? Mam jechac 30 km do najblizszego domu dziecka, by zawiezc 10 lizakow po 15 gr? Owszem, nieraz daje te slodycze dziecku kuzynki,ale fakt jest taki, ze i ono rowniez ma po kokardki slodkosci. A biednych dzieci u nas nie ma. Nie wiem, jak u Was, ale spotkac dziecko, ktore nigdy slodkosci nie mialo to graniczy z cudem. Gdybym dala te slodycze dzieciom sasiadki, to tesciowa pierwsza by wiedziala,ze rozdaje JEJ slodycze. A ta wyrzuce i jest spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×