Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ja i mój mąż w którymś momencie staliśmy się dla siebie jak brat i siostra

Polecane posty

Gość gość

Sama nie wiem kiedy to się stało, ale było to lata świetlne temu. W którymś momencie seks zaczął zanikać. Sama nawet nie wiem kto z nas zaczął pierwszy ten temat olewać. Chyba nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego że tego olewać nie można bo potem będzie ciężko sie z tego wykaraskać. Chodzi o to że tak nawykliśmy do tego traktowania się jak rodzeństwo że stało się to normą i przekształciło w trwanie latami w tym stanie. Domyślacie się że jak coś trwa latami to jest to bardzo mocne w sile jak skała. Oczywiście ja nie byłam szczęśliwa przez ten okres czasu. Wiele myślałam nad tym ale nie potrafilam znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Myślałam o rozstaniu ale to nie takie proste ponieważ mamy dziecko, nie wiem czy dałabym rade technicznie żyć w pojedynke mając na głowie jeszcze dziecko. Poza tym my oboje nie jesteśmy ani otwarci na nowe znajomości, bo mamy już swój bagaż emocjonalny i swoje skostnienia, ani nawet nie mamy takowych możliwości bo wszyscy nasi znajomi to ludzie w małżeństwach pochylający się całkowicie nad swoim dzieckiem/dziećmi , więc na pewno po rozstaniu i tak każde z nas prowadziłoby dalej samotniczy tryb życia. Problem jest taki że nawet jak poczuję że mam faktyczną ochote na seks to nie potrafię się teraz przemóc za ciężką cholere żeby zrobić to z mężem, bo czuję się jakbym miała całować rodzonego brata! To jest bariera nie do przebicia! Nie potrafię już go prowokować bo mam wrażenie że i on nie widzi we mnie kobiety więc czuję się jakby to było dla mnie jakieś ośmieszające. On się zachowuje w taki sposób że te moje negatywne odczucia się tylko potęgują i nie potrafie zrobić kroku do przodu w jego kierunku! Poza tym zbyt wiele złego się działo między nami przez te wszystkie lata kiedy były kłótnie o różne sprawy i siedzi w środku jakiś taki żal który nie pozwala mi go objąć czy pocałować. Nawet jak sie przemogłam pare razy by go zaledwie objąć to to było takie dziwne, takie jakby fałszywe że sie cofnęłam. Notabene to że on pozwolił ze swej strony jako mężczyzna na do by doszło do takiego stanu rzeczy że ten seks zniknął, że nie walczył o to jakoś dosadniej, sprawiło że uznałam że jemu najwyraźniej też z tym wygodnie i dodatkowo spadło moje poczucie wartości w jego oczach. Po prostu nie potrafie sie w jego oczach przejrzec jako kobieta. Nie wiem co z tym wszystkim robić. Jako nastolatka nie przypuszczałam nawet w najgorszych snach że moje życie uczuciowe w przyszłości okaże się takim nieszczęściem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko modlitwa ci pomoze albo fundacja sychar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skoro macie taki super kontakt to czemu nie zrobisz jednego: nie nalejesz wam wieczorem wina i prosto z mostu mu tego wszystkiego nie powiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmartwie cie. Nie da sie juz nic z tym zrobic i albo bedziesz zyla jak dotad ze swoja frustracja, albo sie kiedys rozstaniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile macie lat? Jak długo jesteście razem? Idźcie do seksuologa albo terapeuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś dla niego nieatrakcyjna. Pewnie się zapuściłaś i z seksem masz tyle wspólnego co nic. Żaden facet nie odpuści kobiecie wyglądającej seksi. Tylko kwestia czasu kiedy znajdzie inną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Za to on to pewnie mister universe :P Bo jak wszyscy wiemy mężczyźni wcale się nie zapuszczają i z wiekiem wyglądają coraz lepiej. Kobiety też mają oczy matołku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pożyjemy zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie, jesteśmy razem 12 lat, niby nie tak znowu dużo, troje dzieci u mnie zero ochoty na seks. Mąż się stara, zaczepia i robi podchody, a ja go przeganiam. Otrzeźwiłaś mnie trochę. Kurcze, może on też przestanie się starać i trudno będzie zawrócić z tej drogi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przestanie się starać i wtedy już nie uratujesz tego związku. Dlaczego go odrzucasz i nie dbasz o jego potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko Z ciekawością przeczytałam całą wypowiedź. Całkowicie utożsamiam się z każdym opisanym przez Ciebie odczuciem, przemyśleniem, z każdym słowem. Tkwię w takim związku małżeńskim od 30 lat, a relacja brat-siostra wytworzyła się ok. 10-12 lat po ślubie. Nie jest trudno policzyć, że od blisko 20 lat wegetuję w nieszczęśliwym związku, nieszczęśliwym dla mnie. Dla męża? nie wiem. Nic nie dały rozmowy, prowokacyjne sytuacje, seksi wygląd. W tym miejscu nie zgadzam się z gościem 10.42. Sytuacja jest wręcz odwrotna, to właśnie mąż zapuścił się. Zgadzam się natomiast z gościem 10.34 - nic z tym nie zrobisz. I albo zaakceptujesz ten stan (o ile można zaakceptować to tak do końca) albo rozstań się. Ja wybrałam to pierwsze, chociaż z biegiem lat, a jestem już prawie 60-latką, wiem ze wybrałam błędnie. Czasu nie cofnę, nie chcę też już zmian, ale Tobie radzę zastanowić się nad problemem poważnie. Nie warto tkwić w takim zawieszeniu, prędzej czy później frustracje z tego powodu dadzą znać o sobie. Seks nie jest najważniejszy w związku, szczególnie w związku już dojrzałym, z dłuższym stażem, ale bez niego stajesz się wrakiem emocjonalnym, kobietą niepożądaną, a co za tym idzie, sfrustrowaną, z niskim poczuciem wartości. Nie warto tkwić w takim związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba nie zrozumieliscie o co chodzi autorce- ona nie pragnie zblizenia z mezem, bo to stalo sie po prostu niemozliwe, trudno zblyzyc sie do meza kiedy odczuwa sie podobne uczucia jak do wlasnego dziecka, rodzenstwa. W jaki sposob mialby jej pomoc psycholog- ktos kto nie siedzi w jej skorze i glowie. Cos sie skonczylo, weszlo na inne tory i odwrot jest praktycznie nierealny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobną sytuację, tyle że nie jesteśmy małżeństwem i nie mamy dzieci (ale mamy wspólny dom, bez kredytów, wspólnych 21 lat, udany, sprawdzony związek i on nadal mnie chce, tylko że ja po latach braku satysfakcji ze współżycia totalnie się na niego zablokowałam), co więcej po bardzo wielu latach bez seksu poznałam kogoś (wolny, dużo starszy ode mnie), z kim z łóżka mogłabym nie wychodzić godzinami, więc rozumiem, sama mam mega problem co zrobić, bo mój partner kocha i dba, tamten też kocha (ale nie jest tak sprawdzony i kocha znacznie krócej), nie chcę ranić odchodząc, chciałabym mieć jednak normalną rodzinę póki mogę mieć dzieci i czuję się jak w matni, dochodzą też wyrzuty sumienia, a lata lecą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdrada wisi na włosku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ile masz lat? Kochasz swojego partnera, jego, a nie to że spełnia funkcje na jakich Ci zależy? To, że przez tyle lat nie urodziłaś mu dziecka, chyba świadczy o tym, że nie traktujesz go jak prawdziwego mężczyznę, tylko bezpieczną ostoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisałam o 11.02 zacytuję Twoje słowa Autorko, które w moim przypadku chyba najbardziej zadecydowały o istniejącej relacji brat-siostra "Poza tym zbyt wiele złego się działo między nami przez te wszystkie lata kiedy były kłótnie o różne sprawy i siedzi w środku jakiś taki żal który nie pozwala mi go objąć czy pocałować."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie. Te 10-12 lat po ślubie. Gdzieś czytałam, że jest niebezpieczeństwo popadnięcia w relacje siostrzane (że tak się wyrażę). Ja dbam o męża jak matka. Gotuję, piorę, pilnuję wielu spraw, ale nie jestem dla niego żoną (w pełnym znaczeniu tego słowa). Odrzucam go, on mnie nauczył, że zawsze jest i zawsze czeka na jakiś mój cieplejszy gest. Ostatnio jakby tego mniej. Ogarnąć się muszę, Kocham go. Nie pożądam jednak. Więc co zmusić się? Łatwo powiedzieć, nalej winka. To tak jakbym Ci powiedziała żebyś nalała winka sobie i komuś kogo znasz, ale nie myślisz o seksie z nim. Sąsiadem. Trudna sprawa. Myślę, że chyba dla mnie nie do ogarnięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żadna z was nie skorzystała z profesjonalnej pomocy, a już mędrkujecie, że się nie uda uratować związku. To że wy nic z tym nie zrobiłyście i przegrałyście związek, nie odbierajcie nadziei autorce. Jej życie to nie wasze życie i nie musi się skończyć tak żałośnie jak wasze. Skorzystaj z porad doświadczonego terapeuty, a nie bab, które nic nie zrobiły i się wymądrzają z nadęciem fachowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś fachowca mozna sobie porosic do naprawy zlewu, dziewczyna pisze wyraznie o swoich odczuciach, jak sobie wyobrazasz taka pomoc psychologa- zmieni jej tok myslenia czy odczuc ? mozna do konca zycia trwac w malzenstwie-braterstwie albo robic cos wbrew sobie po to tylko by sie przekonac ze zblizenie do kochanej osoby ale jednak odbieranej nie jako kochanek a jako brat, jest co najmniej obrzydliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Sama sobie odpowiedziałaś dlaczego, zachowujesz się jak mamuśka, a takie zachowanie to zabójca pożądania. Zmień się. Zachowuj się jak kobieta, a jego traktuj jak mężczyznę, a nie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*po to tylko by sie przekonac ze zblizenie do kochanej osoby jest mozliwe ALE...jednak odczuwane jak zblzenie z bratem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o sobie. 12 lat razem, 7 po ślubie, dwoje dzieci i biegun lodowy w łóżku. Maź mnie nie pociąga , nie dawał mu tego odczuć i coś tam czasem sie zadziało, a teraz od tygodni, właściwie juz miesiecy jemu tez się nie chce. Powiedział mi, że zraził sie do mnie przez moje zachowanie, czepialstwo i takie tam i dlatego mu sie odechciało ze mną sypiać. Dzisiaj powiedział , że juz nigdy mnie nie zaszczyci w łożu ( ja tak go wczesniej pytałam kiedy mnie zaszczyci stad ten tekst). I co robic? On mnie nie pociąga, ale kiedys w końcu coś nas łączyło i było ok. Jak całkiem przestaniemy ze sobą sypiać to w końcu się rozstaniemy i nie wiem czy próbować to ratować, czy dać temu umrzeć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorka napisała, że przyczyną zatargi i żale z przeszłości. Tu się zaczęło. Po to są terapeuci aby rozwiązać tego typu problemy. Poza tym pary popełniają wiele błędów, które zabijają pożądanie, nie rozmawiają ze sobą, a potem spirala niechęci nakręca się i jest tak jak u was w martwych związkach. Osoba z wiedzą i doświadczeniem może pomóc, a wy przedstawiając wasze żałosne historie, jej nie pomagacie. Po prostu poddałyście się, nic nie zrobiłyście, aby uratować wasze związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus8784
Równie dobrze Twój mąż może mieć takie same odczucia i obawy jak Ty. Pewnie gdzieś tam w środku czujesz do niego nić pozytywnego uczucia? Musicie porozmawiać . Daj dziecko do babci na noc. Zrób jakąś kolacje kup wino czy jakiś inny alkohol który lubicie. Musisz się przełamać. Jak choć trochę Ci zależy na poprawieniu relacji z mężem to innego wyjścia nie ma. I nie zaczynaj rozmowy bo ja bo Ty . Zacznij bardziej psychologicznie co myślisz o naszym małżeństwie czy jest coś co chciałbyś zmienić. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam tak samo...tkwiłam w takim stanie prawie 3 lata. Nie wytrzymała-od maja jesteśmy po rozwodzie. mam dwójkę dzieci, pracuje jakoś daje rade :) Ale jest mi lżej emocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Próbowałaś chociaż uratować ten związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wytrzymać w takim układzie na dłuższą metę, to już wyczyn. Taki układ nie przetrwa, skończy się z opłakanym wydźwiękiem. Ktoś tu radzi pomoc specjalisty. Tak. można z niej skorzystać o ile oboje dostrzegają problem i godzą się na takową pomoc. Pomyślałaś (do tej, co radzi fachowca), że mąż nie wyraża zgody na jakąkolwiek pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a skąd wiesz, że nie proponowałyśmy skorzystać z pomocy specjalisty? Zbyt mało szczegółów podanych, a ty oceniasz. W zasadzie nie ma kobiety, która nie chce ratować związku, ale do tego trzeba dwojga. Nikt nie odpuszcza tak szybko, jednak kiedyś następuje kres wytrzymałości i walki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam tak w 8 letnim małżeństwie.Był dla mnie jak brat i wspólnik,pomagaliśmy sobie w różnych sprawach życiowych,funkcjonowaliśmy jak doskonała spółka o seksie nie było mowy ani o żadnym dotykaniu,paraliżowało mnie jak pomyślałam,że mógłby zobaczyć mnie jak się np.przebieram.Bardzo go lubiłam i dobrze się żyło ale nienawidziłam jak próbuje mnie dotykać,nawet jak mi składał życzenia,obrzydzało wręcz jak robił jakieś aluzje.Psycholog powiedział,że to relacja brat-siostra dlatego tak nie chcę bo z bratem też bym nie chciała mimo,że się z nim przyjaźnię.Dla dobra małżeństwa przyjęłam wersję oficjalną,że jestem oziębła i brak mi temperamentu.Tak bardzo chciałam żeby dał mi spokój,że sama w to uwierzyłam.Zakochałam się w koledze w pracy,dwa lata miłość platoniczna,potem okazało się,że on ma takie same małżeństwo-nawet poźniej potwierdziła to jego żona zero fizyczności ale życiowo wzajemnie sobie nie przeszkadzali.Nastąpiły dwa rozwody,po jakimś czasie my się pobraliśmy,minęło kilka lat,nigdy nic już się nie zmieniło a staż mamy o wiele dłuższy niż w małżeństwach.Nasi byli też są wreszcie szczęśliwi i spełnieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jeśli druga strona nie chce, to inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×