Mój okres to koszmar co robić

Witajcie. Zacznę od tego, że mam 20 lat. Miesiączkuję od 12 roku życia, problemy zaczęły się dwa lata temu. Wcześniej czasem bolał mnie brzuch, ale nie jakoś bardzo, może ze dwa razy zażyłam jakiś ibuprofen i było dobrze. A co się dzieje od dwóch lat to jest jakiś koszmar. Miesiąc w miesiąc mdleję, rzygam, ból jest taki, że nie jestem w stanie się ruszyć. Kiedyś dopadło mnie jak byłam poza domem, to mnie dosłownie zmiotło. Zemdlałam na środku ulicy, ktoś wezwał pogotowie. Dostałam zastrzyk, spałam po nim cały dzień. Oczywiście, poszłam też do ginekologa. Wszystko było w porządku. Pani doktor przepisała mi tabletki antykoncepcyjne, brałam je dwa miesiące, dłużej nie dałam rady. Miałam takie migreny, że nie mogłam nic robić, wyprawa na uczelnie to była dla mnie męczarnia. Poza tym, o dziwo, ostro przy nich schudłam. Nie mogłam dosłownie nic zjeść, bo od razu robiło mi się niedobrze. Zmieniłam tabletki, brałam je miesiąc i znowu to samo. Przecież tak nie da się żyć! Albo jeden dzień w miesiącu jestem do niczego, albo przez cały czas źle się czuję. Zmieniłam lekarza. Złotą radą było to, żebym zaszła w ciążę, więc poszłam do kolejnego specjalisty. Tłumaczyłam, że nie chcę antykoncepcji, bo źle się czuję, ale babka się uparła. Kolejne tabletki przez miesiąc i powtórka z rozrywki. Migreny, chudnięcie i mdłości. W końcu powiedziałam, żeby wypisała mi w takim razie jakiś mocny środek przeciwbólowy, to odmówiła, twierdząc, że możemy spróbować z innymi tabletkami. Ja już nie mam na to siły. Brałam 3 różne rodzaje, nie chcę znowu tych migren. Po każdym razie jak je brałam, miałam wrażenie, że kolejny okres po ich odstawieniu był jeszcze gorszy. Dziewczyny, czy macie podobne doświadczenia? Może brałyście jakieś leki, które rzeczywiście pomagały?