Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to miłość czy zauroczenie? Poradźcie coś!

Polecane posty

Gość gość

Hej kochane ! Nie wiem co robić. Moje przyjaciółki nie wiele mi pomagają w tym temacie. Otóż rok temu poznałam faceta starszego ode mnie o ok 9 lat podczas randki(ja tego spotkania tak nie nazywałam wtedy, traktowałam jako spotkanie na luzie). Wraz z przyjaciółką zaczepił mnie przy barze gdy zamawiałam drinki dla mnie i kolegi marka. Potem przysiadł sie do mnie i kolegi i poprosił przy nim o mój numer telefonu. Byłam tak zdzwiona bo pierwszy raz mi sie cos takiego przytrafiło. Wiem ze nie powinno sie tak robić ale podałam mu wtedy ten numer(na kawe chciał sie spotkac). I spotkalismy sie na drugi dzień na spacer. Było strasznie miło. Długo spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Było mnóstwo wspólnych tematów. Nieprawdopodobne jak bardzo byliśmy podobni do siebie wtedy. Na koniec odprowadził mnie do domu. Do dziś pamiętam jak nam się oczy do siebie świeciły.Czułam do niego pociąg fizyczny i to mocny. On z racji tego ze pracując wyjeżdza do stanów od czasu do czasu na krótki okres(2 tyg-3) akurat na drugi dzień własnie miał lot. W trakcie swojego wyjazdu pisał do mnie, a po powrocie spytal sie czy sie z nim nie umówie bo jest juz w kraju. Nie robiłam sobie z tej znajomości nic bo wtedy nawiazywałam relacje z kolegą (tym z randki podczas której piotr się pojawił i zagdał). Spotkałam się z piotrem po jego powrocie na herbate i pogaduchy czysto na luzie. Jednak z czasem zaczęłam się angażować emocjonalnie w tą relacje z piotrem. Z markiem nie szło nam najlepiej bo okazał się jednak z charakteru narcystyczny a ja mam uczulenie na takie osoby. Został więc piotr(wiem ze to brzmi dziwnie i d****arsko ale nie spałam ani z jednym ani z drugim i byłam wobec obu przyzwoita ). Z piotrem odbyłam potem z 2 spotkania i mielismy ze sobą kontakt. Ja się coraz bardziej angazowałam(emocjonalnie i sercowo) mimo ze duzo czasu nie spędzalismy ze sobą bo on zapracowany i ja tez. w koncu kontakt był coraz słabszy. Piotr odzywał się moze raz na miesiąc, proponował jakis film albo cos tak nagle i szybko bez wczesniejszego umówienia(czyli jak mu pasowało). Jednak jakos nie moglismy sie zgrac bo jak on pisał to ja nie byłam wstanie być.A ja ja głupia czekałam az napisze kolejny raz gotowa przełożyć spotkanie. Pisał coraz rzadziej. A ja ? Ja zyłam nadzieja. zaczełam sie odchudzac, wiecej uczyc bo on swiatowiec by wiecej wiedziec, i zylam tak. Niestety miesiac za miesiacem mijał i stwierdziłam z tym razem to ja napisze i zaproponuje spotkanie. Zgodził się. Jednak szczęście nie trwało krótko. Dzien przed napisał ze jutro nie moze bo wyjezdza i tyle. To nie był jego pierwszy raz. Po tym stwierdziłam ze nie ma sensu tego ciagnac ze musze zaczac zyc własnym zyciem i musze skonczyc ta znajomosć. Wiem ze to głupie ale nie odpisałam mu nic na ta wiadomość. Usunęłam z fejsa(wiem ze to dziecinne ale to była jedyna droga by zapomniec i iść dalej) i po tym poczułam wielką ulgę. serio. A on po tygodniu od tego napisał ponownie ze mozemy się spotkać po w piątek.(napisał bo go nie zablokowałam tylko usunęłam ze znajomych) ja odpisałam ze nie ma sensu sie spotykac bo nie ma czasu nigdy i ze nie szanuje mnie bo nawet sie nie spytał czy ja moge(wiecie kwestia kultury) i ze zycze mu jak najlepiej. on sie pozniej skapnął ze go usunęłam i no i był zbulwersowany tym ale wyjasniłam mu ze poczułam sie zle potraktowana i tyle i on to zaakceptował. Po ok tygodniu napisał bym go dodałam znów do znajomych. Wyobrażacie to sobie? po co? niby dziele sie z innymi fajnymi fejsbukowymi wydarzeniami, ale czy to powód? zaakceptowałam go z poczucia winy ze go usunęłam ze znajomych. Dzis pisze tu bo nadal nie umiem sobie poradzić z tym uczuciem do niego ;( Zakochałam się w nim. Jest mądry, ma kulture jak kobieta jest przy nim(np w kawiarni),jest naturalny, przystojny, wrażliwy, ambitny, skromny, doświadczony przez życie. Serio. Żaden facet do tej pory w życiu nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Nie całowalismy się, nie było seksu, trzymania się za rękę. A ja straciłam głowe. Jest mi źle. Obecnie winie siebie ze postąpiłam tak z tym fesjem(ze tak go potraktowałam), winie się ze mogłam zrobić wzystko jak mnie zapraszał. Winie się ze może przez samą siebie nie pozwoliłam sobie samej bliżej go poznać. Nie wiem co mam robić. Myśle o nim, winie się za to ze nie umiałam tej relacji utrzymać. Jak się odkochać? Co zrobić by zostawić przeszłość za sobą i otworzyć się na innych ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odpowiedz sobie szczerze -oddałabys mu nerke ? jesli nie to zauroczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psowi oddalabym nerke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale pies mnie przez lata nie szanowal dlatego marzylam o nowej milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psowi czy psu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitochondrium
Nie chciało mi się tego czytać bo za długie, ale mimo wszystko mogę coś napisać - szkoda się bawić w coś takiego jak miłość i związek. Prędzej czy później i tak się ta druga osoba nami znudzi, zaczną się awantury bo będzie coraz gorzej z dogadywaniem się a potem pojawią się zdrady i na końcu rozpad związku/małżeństwa. Dlatego lepiej sobie tego zaoszczędzić i się w to nie pchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ładnie mnie zbyles. szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitochondrium
gość dziś : w sensie, że ja? Nie bierz tego co napisałem tak całkowicie na poważnie, bo co ja mogę o tym wiedzieć, ale ja jakoś nie wierzę w coś takiego jak miłość na całe życie. Raczej już tak jest, że miłość trwa tylko jakiś czas a potem się wypala i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta, a jednak jakos zawsze koncze z toba. to nie swiadczy to o czyms? ty nie wierzysz? a twoja zona co mowi na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanilkia
Ale na jakiej podstawie stwierdzasz, że go kochasz? Kilka razy się spotkaliście, do niczego poważniejszego nie doszło, trochę ze sobą rozmawiacie. Czy nie uważasz, że zbyt szybko się zaagnażowałaś w to wszystko? Że to tak naprawdę tylko zauroczenie? Bo ja tak uważam. Do miłości potrzeba czegoś znacznie więcej. Ja wychodzę z założenia, że miłość to naprawdę poważne uczucie, które tak naprawdę się pojawia na dość późnym etapie związku. Na początku jest zauroczenie, poznawanie się, docieranie. Myślę, że mogę powiedzieć, że miłość w moim przypadku, pojawiła się mniej więcej po roku znajomości, poznaliśmy się na mydwoje, sporo ze sobą rozmawialiśmy, bardzo mi się podobał, jednak to była tylko znajomość wirtualna. Po 2 tygodniach się spotkaliśmy, również było super, zaczęliśmy się coraz częściej spotykać, było między nami coraz lepiej, jednak mimo, że byliśmy już w związku, było nam bardzo dobrze, nie określałam tego, jako miłość. Mimo, że znałam go już bardzo dobrze, uważałam, że na określenie tego miłością było zbyt wcześniej. Teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że się kochamy, jednak potrzebowaliśmy na to czasu. I uważam, że Ty błędnie nazywasz swoje uczucie. Zauroczyłaś się w facecie, którego właściwie nie znasz. On też chyba nie jest jakoś specjalnie Tobą zainteresowany. Więc moim zdaniem powinnaś sobie odpuścić tę znajomość. Zapomnij o nim, możecie czasem sobie popisać, spotkać się na luźne spotkanie, ale raczej nie wydaje mi się, aby coś z tego mogło wyjść. Jakby miało, to ta Wasza znajomośc tak łatwo nie rozluźniłaby się tak bardzo, jak to opisałaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że mocne zauroczenie, ale nie miłość, bo nic między wami nie było i widzieliście się tylko kilka razy. Ty nie powinnaś mieć wobec niego żadnych wyrzutów sumienia. To on traktuje cię jak zabawkę, oczekuje, że będziesz na każde jego wezwanie, ale jak jednak się rozmyśli na ostatnią chwilę to już ty się nie liczysz, inne sprawy zawsze są ważniejsze. Ja też kiedyś pozwalałam tak traktować się facetom, ale uwierz w to, że nie warto. Nie pisz do niego, a jak on napisze to nie odpisuj albo odpowiedz półsłówkami, nie umawiaj się z nim. A na fb wrzucaj jaka jesteś szczęśliwa, niech zobaczy co stracił! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×