Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Posylacie dzieci na zajecia indywidualne? Tez az tyle placicie?

Polecane posty

Gość gość

Posylam corke na lekcje z francuskiego, koszt 55zl za 45 minut (ledwo ja zmiescila w swoj grafik). Jezyk angielski 40zl za 45minut. Czy to normalne, ze nauczyciele licza sobie az tyle?? Przeciez nie wystawiaja faktury i to kasa na czysto dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to normalne. wiedza kosztuje a dobrych nauczycieli o praktycznej znajomosci jezyka na poziomie native'a jest ciezko znalezc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Domorosli amatorzy- czesto studenci licza sobie mniej, ok 25-30 zl za godzine, ale wg mnie nauka u kogos takiego nie ma sensu. Ja studiowalam i pracowalam 10 lat w UK, po powrocie do Polski przez 2 lata prowadziłam zajecia jezykowe, glownie angielski biznesowy, ale tez dzieciece i młodziezowe grupy - za połtorej godziny mialam srednio 100 zł na czysto. Ale oczywiscie mialam swoja dzialalnosc i wystawialam faktury. To meczaca i wymagajaca praca, wiec juz nie ucze, mam teraz prace w wyuczonym zawodzie, ale na udzielaniu lekcji prywatnych mozna naprawde dobrze zarobic. Myslalam o otworzeniu wlasnej szkoly jezykowej i zatrudnieniu lektorów, ale za duzo papierologii, nie chciało mi sie w to bawic, poza tym wlasnie tacy jak Ty rodzice maja wymagania z kosmosu i wieczne narzekania na ceny, na godziny zajec, na wszystko (wiem od znajomej prowadzacej profesjonalna szkole).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile zajc w tyg mają wasze dzieci?? w sensie godzina lekcyjna w tyg angielskiego? od jakiego wieku najlepiej zacza nauke jezykow aby była owocna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalas, ze jestem wymagajaca a jaka mam byc jesli place taki hajs za 45minut? Czy gdy ja ide do pracy za duzo duzo mniejsza stawke to mimo tego szef ode mnie nie wymaga? prosze Cie to dla nich kasa na czysto. 55zl za 45min do ja musze kilka h pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha i jestem wymagajaca co do materialu na zajeciach i przepytywania i dawania zadan domowych. Wczesniej corka miala nauczycielke, ktora uwazala, ze zadania domowe sa bez sensu, w ciagu lekcji puszczala filmiki na tablecie i ja mam za takie cos placic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jak Cie nie stać to zmień pracę na lepiej płatna albo sama ucz dziecko w domu francuskiego, angielskiego, baletu, karate i pływania, czy co tam chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:22 to wg Ciebie mam placic 55zl za 45min za puszczanie filmikow na tablecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ci sie nie podoba to nie posyłaj i nie płac ;) Jest popyt - jest podaz, pisałam ci, ze sama pracowałam jako lektor i zarabiałam $$$ przy niewielkim wkładzie pracy i przygotowania (glownie konwersacje, bo znam jezyk na poziomie native'a). Zrezygnowałam bo chciałam wrocic do pracy w wyuczonym zawodzie, który uwielbiam. Ale do tej pory otrzymuje srednio 3-5 telefonów dziennie (!!) z zapytaniem o lekcje indywidualne i grupowe rowniez (od firm, instytucji itd) Znac dobrze jezyk obcy, a najlepiej dwa to ogromny plus w dzisiejszych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś W dzisiejszych czasach wykorzystuje się multimedia w nauce języków obcych. Filmik, pytania o treść, wprowadzenie struktury gramatycznej, sprawdzenie rozumienia etc. Skoro o tym nie masz pojęcia, to sama dziecka nie nauczysz - więc nie masz wyjścia, płać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powyzszy wpis - 100% racji. Sama uczyłam głównie przy uzyciu tablicy interaktywnej + tableta własnie. A i tak najlepiej wyjechac z dzieckiem na pare lat za granice, chocby w okresie przedszkolnym czy wczesnoszkolnym, wtedy najlepiej sie nauczy na całe zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ty sie ciesz ,ze to nie muzyka tam jescze musisz bulic na sprzet.U mnie corka juz kilka razy skrzypce wymieniala (bo rosnie i sa rozne rozmiary),ktore troche kosztuja do tego struny i inne p*****ly ,a do lekcij piano musialam jej pianino kupic(zeby mogla sama cwiczyc) nie pytaj ile kosztowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.28 tez sie zgodze ,mieszkam w Uk i widze ,ze taki sposob nauczania jest calkiem fajny daje lepsze wynika niz staromodne metody nauczania angielskiego w Polsce ,gdzie wkuwalo sie niepotrzebne i nieprzydatne rzeczy i po wileu latach niewiele sie potrafilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz, ale puszczanie 15 minutowej bajki Jaki ma sens? Zamiast dac do obejrzenia jako zad dom i na nast lekcji odpytac. Ja wiem, ze dzieki temu 45min Ci zleci ¨droga¨lektorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie ma reguły co do wieku, chociaż jako filolog uważam, że kursy językowe dla niemowląt i dzieci w wieku żłobkowym to jednak przesada :) Indywidualne lekcje w wieku przedszkolnym, takie 30 minutowe max, już są OK. Kursy zorganizowane od 6 r. ż. , tylko zwrócić trzeba uwagę, żeby dzieciak nie siedział cały czas przy biurku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ODPYTAĆ - to jest właśnie brak pojęcia o nauczaniu, dyletantko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:38 powiedz mi w takim razie czym zajmuje sie lektorka w trakcie puszczania 15 min bajki? tez uwazasz , ze zadawania zad dom jest bez sensu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na czym polega fenomen Helen Doron? Rzecz jest w tym, że dziecko przyswaja sobie język zupełnie o tym nie wiedząc. Nieświadomie. Podczas zabawy czy też wykonywania normalnych codziennych czynności junior słucha angielskich piosenek, wierszyków czy tekstów. Przyswaja je mimowolnie, coś na zasadzie reklamy, która leci w telewizji. Co nas obchodzi reklama, prawda? To tylko upierdliwa przerwa podczas emisji filmu. Ale nie znam osoby, która nie potrafiłaby podać co najmniej jednego sloganu reklamowego. Dziedzina najzupełniej dowolna. Reklama wdziera się do naszej podświadomości i tam zostaje, mimo że wcale nie staramy się jej zapamiętać. Dokładnie więc tak samo jak my, którzy wbrew własnej wolnej woli nucimy „mam piloto, mam laptopo”, dziecko zaczyna powtarzać angielskie zwroty. Lekcja przeprowadzana przez nauczyciela raz albo dwa w tygodniu ma za zadanie wydobyć na powierzchnię to, co nieświadome, okiełznać i nadać temu odpowiedni kierunek. Ogólnie rzecz biorąc brzmi nieźle, bo języka najlepiej i najprościej można nauczyć się wtedy, kiedy wśród tegoż języka się przebywa praktycznie cały czas. Idea jest taka, żeby dziecko na równi z mową ojczystą uczyło się tej obcej. I fajne to jest w założeniu, naprawdę. Idę jednak o zakład, że tych, którzy puszczają dziecku odpowiednie płytki CD z angielską zawartością dwa razy dziennie, jest znakomita mniejszość. I tu jest pies pogrzebany. Ta metoda nauczania zakłada, że największą część roboty odwala rodzic w domu. To rodzic pozostaje czujny i reaguje entuzjazmem, gdy młode zaczyna powtarzać to, co słyszy. Nagradza, chwali i zapodaje ponownie. Dzień w dzień. Spotkanie z nauczycielem ma być tylko zwieńczeniem domowej pracy, podsumowaniem, nakierowaniem. Jeśli w domu z dzieckiem nie robisz nic (w sensie nie zapodajesz dwa razy dziennie odpowiedniej płytki CD), czyli nie zapewniasz mu odpowiedniej bazy, to nie masz co liczyć na efekty. A przynajmniej nie na takie, jakich byś się spodziewał. Nie chodzi o to, że my tak strasznie nie chcemy kiwnąć paluszkiem w domowych pieleszach, tylko że zwyczajnie trudno jest wygospodarować zapodanie odpowiedniej dawki języka dwa razy dziennie. Bo kiedy? Przed pójściem do przedszkola i po powrocie? Najczęściej wybywamy z domu o 7.00, wracamy o 18.00. Pół biedy, jeśli ktoś jest na wychowawczym, a dziecko nie chodzi do przedszkola. Ale jeśli jest inaczej? To jedna rzecz. Druga dotyczy tych, którzy rymowanki zapodają już niemowlętom. Przy regularnych (bezlitosne dwa razy dziennie) działaniach efekty naszych starań będą widoczne najwcześniej za dwa lata, kiedy potomek zacznie operować swym młodocianym ozorkiem w celach komunikacyjnych a nie tylko żywieniowych. Czy mamy w sobie takie samozaparcie i konsekwencję działania? Ja nie mam, przyznaję bez bicia. Silna wola to moja słaba strona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na pierwsze pytanie nie odpowiem, bo nie jestem tą lektorką, a na drugie - nie, nie uważam, że zadawanie zadań domowych jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, czy Ty sama uczyłaś się kiedyś języka indywidualnie z lektorką albo byłaś kursantką? Powiedzmy na przestrzeni ostatnich 10 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widze, ze zgadzasz sie ze mna, gdybys po zajeciach sie dowiedziala, ze Twoje dziecko np. na lekcji hiszpanskiego ogladalo bajke a Pani pisala smsy i uwazala, ze zad dom sa zle..to sama poszukalabys profesjonalnej lektorki. Chodzi o przykladanie sie do pracy a nie pojscie na latwizne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak uczylam sie jezyka i to nie tak dawno. Z tym, ze wtedy byl jasno okreslony plan dzialania, to czego bede sie uczyc przez najblizsze miesiace i do jakiego poziomu dojde. Na zajeciach 1:1 bylo czytanie, mowienie, pisanie bylo zadawane do domu, na zajeciach bylo tez sluchanie i do wybrania a b c lub d. Do czego zmierzam, chodzio to, zeby na zajeciach nie bylo lania wody i czekania az przeleci czas, tylko jasno okreslone cele. 15min bajke moge sama wlaczyc dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Z tym się zgodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko no to w czym problem,puszczaj dziecku bajki sama zaoszczedzisz pieniadze: ) To teraz powiem na przykladzie mojego dziecka.Mieszkamy w Uk i w domu rozmawiamy po Polsku,wiec ja corce puszczalam bajki w tv w jezyku angielskim,ogolnie mielismy tylko angielska tv.Chcialam by corka przed przedszkolem osluchcala sie jezyka by nie doznala szoku albo przynajmniej umiala zawolac do toalety.Kiedy moje dziecko poszlo do przedszkola :wiek 5lat ,mowilo plynnie po angielsku ,nieroznilo sie od rodowitych brytoli nawet akcent miala prawidlowy.Smieszne to ale to naprwade tylko dzieki tv ,bo ja nie uczylam dziecka angielskiego ,bo stwierdzilam ,ze lepiej niech sie uczy w szkole ,bo jednak ja mam akcent w jezyku angielskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko uczy się za darmo. Dostało się do szkoły państwowej pod auspicjami Ministerstwa Kultury więc tam ma lekcje przedmiotów artystycznych wpisane w program. Ponadto mamy w pobliżu domy kultury i do nich chodzi za darmo na taniec, śpiew i zajęcia plastyczne. W niektórych sferach kształcenia da się znaleźć takie rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem lektorem języka w prywatnej firmie, Prowadzę zajęcia dla pracowników. Wydzwaniali do mnie proponując umowę o pracę żebym zrezygnowala ze swojej pracy ale za mało chcieli mi dac (4500 brutto). Nie opłacało mi się do nich przechodzić więc zapropnowalam stawkę godzinowa na umowę zlecenie, dostaje 80 zł pracując i nic popołudniami ), za te 45 o któruch piszesz nie chciałoby mi się wychodzić z domu. Chodzi o to że zajęcia to nie tylko mój czas tam spędzony ale co najmniej godzinę się przygotowuje, moje zajęcia to zawsze czas, angażuje się w 100 procentach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak dostajesz 500+ to nie narzekaj, ja nie posyłam bo mi cholernie pisowce nie dają 500+ bo mam wielki dochód na osobę tj. 840 zł i nie stać mnie na dodatkowe zajęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz tyle darmowych kursów na YouTube, każdy język od zera, z native speaker, że ja nie widzę sensu chodzenia na płatne lekcje skoro w necie jest wszystko. Chyba że ktoś ma za dużo pieniędzy. To po co ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa, bo osmiolatek co bedzie siedzial i uczyl sie z youtuba. To moze szkole tez niech konczy przez YouTube , po co sa nauczyciele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×