Dlaczego matki przeziębionych dzieci mają w nosie, że ich pociecha zaraża inne?

Chodzę z dzieckiem na rehabilitację. Kilka dni temu wyszliśmy ze szpitala po zapaleniu oskrzeli i jakimś wirusie. Rehabilitantka opowiadała mi, że ma na pęczki przypadków gdy matka ewidentnie przeziębionego dziecka przychodzi z nim na zajęcia i idzie w zaparte, że "dziecko jest zdrowe", a jej Piotruś właśnie pluje flegmą na inne dzieci i jest czerwony od gorączki. Odesłana do domu mamusia stwierdziła, że nie chciała by przepadły jej zajęcia na nfz... A że jej syn zaraża inne dzieci na sali, z których większość to wcześniaki, to tylko szczegół... Dlaczego każdy myśli tylko o własnej doopie?