Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Całą niedzielę przeryczałam

Polecane posty

Gość gość
Nie ma za co, nic mnie to nie kosztuje, a jak ktoś podziękuje to aż się przyjemniej robi :) A Ty daj wypocząć czasem swojej głowie i ciału, to inaczej będziesz reagować. A jak chcesz sie wygadać to Kafe działa 24/7 Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dziękuję :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym wiedzieć co robić, albo żeby ktoś podjął za mnie tę decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciara
to i ja sie wypowiem bo mi Cie zal ;) sama potrafilam ryczec ale z powodu samej pracy (etat). Ale do rzeczy - ewidentnie MUSISZ z czegos zrezygnowac! Albo etat albo firma. Jedno z tych dwoch to juz jest duzo jezeli potem chcesz miec jakikolwiek czas na znajomych, rodzine, spedzanie czasu w spokoju i harmonii, nie mowie juz o tak podstawowych rzeczach jak rozrywka czy spokojny dobry obiad bo to zwyczajnie do zdrowia psychicznego potrzebne. A z czego zrezygnujesz to juz sama musisz przewartosciować, ale powiem Ci moje zdanie - wlasna firma jest dobra ale trzeba miec stalowe nerwy, w 1 osobe ciezko na pewno. A nie moglabys czasem pracowac zdalnie? Pomysl o tym, zostajesz przy wlasnej firmie, zaczynasz brac regularne urlopy (moga byc krotkie kilkudniowe, niesamowicie ladujesz baterie) i tam gdzie wyjezdzasz masz laptopa, dzieki temu codziennie przez godzinke - dwie masz kontakt ze swoja firma, klientami itp (nie wiem jaki rodzaj dzialalnosci ale w XXI w zakladam ze polowe i tak robisz przy komputerze? czy moze sie myle? Choc ja zapewne i tak zostalabym przy etacie, ryzyko ze Cie wywala - no nigdy nie ma gwarancji, ale tez bez przesady, nie ta firma to inna, jestes pracowita z tego co piszesz wiec nie martwilabym sie o zwolnienie, a jesli juz to o znalezienie kolejnej. Uff, sie rozpisalam, czytaj i odpisuj co sadzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję za wypowiedź bardzo boję się zrezygnowac z firmy, bo to takie moje dziecko ;-) stworzyłam ją sama i prowadze sama juz tyle lat, to firma daje mi satysfakcję i dobre zarobki. Ale wiadomo, ze sa niepewne, dziś sa jutro może ich nie być. A co więcej jak pisałam wcześniej juz rok temu podjęłam decyzję o pewnej mega kosztownej inwestycji i teraz po prostu boje się, że z samej pracy na etat i tych 2500zł sobie nie poradzę. Że co prawda będę miała więcej czasu, ale zacznę mieć problemy finansowe. A na pracę zdalną nie mam mozliwości, bo to praca z ludźmi, bardzo pochłaniająca czas i energię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciara
i zwroc uwage na swoje myslenie - etat nie ogranicza sie dtylko do Twojej obecnej pracy, mozesz zmienic firme w ktorej pracujesz i jest to zalecane bo z tego co piszesz wykancza Cie atmosfera. Pomysl sobie ze w takim razie chyba nie moze byc duz gorzej w innej firmie skoro ta Cie tak przytlacza ;) Aha, a do czasu podjecia decyzji etat/dzialalnosc -zalecam SPORT! wybierz sobie cos co Cie zawsze interesowalo, sprawialo frajde jako dzieciak i zrob to, rob to regularnie, co niedziele np. Niesamowicie opczyszcza to glowe, mi pomagalo kiedy mialam kilkumiesieczny dol psychiczny przez prace. Teraz tyle miejsc sie tworzy gdzie mozesz w cos pograc, poskakac, pocwiczyc, pojezdzic na czyms - sprobuj a obiecuje ze myslenie o pracy wylaczy sie na ten czas, tylko musisz skupic sie na czerpaniu przyjemnosci :) przy okazji pogadasz z ludzmi w nowym miejscu, poczujesz sie tak jak od dawna sie nie czulas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rację i tęsknie za tym, kiedy mogłam chodzić na basen i ukochaną zumbę. teraz na to wszystko nie mam czasu :-( a w niedzielę brakuje sił i chęci na wyjścia z domu.Ale masz rację, jak chodziłam na różne zajęcia to czułam się duzo lepiej. przez wiele lat zarabiałam z firmy niewiele, ale dawało mi to radość, taką odskocznie miałam od etatu a jednoczesnie zajętą głowę, zeby nie zwariowac, a od ok 2 lat firma ma się bardzo dobrze, ostatnie miesiace całkiem mnie zaskoczyły, bo mam coraz więcej i wiecej pracy, ofesrt i propozycji i z żadnej nie umiem zrezygnować, biorę wszystko i moze stąd ten kryzys. od ponad roku wysyłam ciągle cv do różncyh instytucji, gdzie mogłabym miec etat, ale juz wszystko obsadzone i nic się nie dzieje w mojej branży w tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciara
no to poniekad sobie odpowiedzialas - Twoja firma musi zostac ;) spelniasz sie w niej, daje Ci satysfakcje i zarobki. Sprobuj przez jakis czas zaprogramowac myslenie na: jak to bedzie jak rzuce prace na etacie. Zacznij to rozwazac, 2500 to nie sa az takie wielkie kokosy ktore Ci niesamowicie poprawiaja standard obecnego zycia, patrzac na to ze masz swoja firme z dochodami. A etat odbiera Ci ponad 8h dziennie i wysysa energie. Bardziej to dla Ciebie chyba mentalne zabezpieczenie ze masz pewne wplywy co miesiac. Zobaczysz jak rozwiniesz skrzydla jak to rzucisz, a jak boisz sie ze Ci firma padnie, to chyba tez irracjonalny strach skoro tak sie jej poswiecasz. A jak Ci padnie to znajdziesz inny etat - sama mowisz ze w twojej branzy jest tego pelno ;) uwierz w siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie zrozumiałysmy sie, bo akurat w mojej branży pełno etatów nie ma, a jest wręcz przeciwnie, ale wszystkie które są w moim mieście sa już zapełnione i tego się boję, ze w razie porażki w firmie nie będe miała do czego wrócić. Ale z całą Twoja ostatnią wypowiedzią zgadzam się w 100%, idealnie opisałas mój stan umysłowy i to czego się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Etat odbiera mi 8h i energię, ale daje te liche pewne pieniadze. A przypadku rezygnacji z etatu od razu musze wyłożyć 1200zł na sam ZUS, a gdzie inne opłaty i życie? Przeraża mnei ile musze pracować, żeby zarobić te 1200zł,a tak będe musiała je co miesiac oddawać ot tak sobie i może być to dla mnie bardzo ciezkie i traumatyczne, a do tego podatki itp. i obawiam się, ze jak to wszystko się poodejmuje to wyjdzie na czysto tyle kasy co na etacie, a wiadomo, ze w firmie pracuje się cały czas. Siedziałam juz z kartkami i robiłam wizualizację co będzie jak rzuce atat i wychodzi na to, ze praca na etacie to praca do 15 i luz , a w firmie od rana do wieczora plus stres i niepewnośc czy zarobię na zusy i inne takie. Boję sie też co bedzie w razie L4, kiedy nie będe mogła zarabiac np. 2 tygodnie, albo jak złamie nogę.. to z czego zapłace Zusy, podatki, wynajem lokalu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciara
rozumiem, no to nie zrozumialysmy sie wczesniej. Ale nawet jak jest tak jak piszesz, sprobuj przepracowac w swojej glowie sytuacje ze nawet jezeli Ci sie nie uda w firmie, wezmiesz prace z innej branzy, jakakolwiek, biurowa, administracyjna - do pojawienia sie pracy w Twojej branzy lub nawet gdybys miala sie tam zasiedziec - i tak lepsza praca w nieswojej branzy ale dobrej atmosferze. Ale to wariant pesymistyczny od ktorego nie chcialam zaczynac, ale zaczelam bo widze ze to Cie najbardziej trapi ;) a sama piszesz ze rozkrecilac firme, masz stale kontakty, nie sadze zeby mialo Ci sie nie udac, poswiecasz temu cale serce i duzo czasu, a gdy zrezygnujesz z etatu, tego czasu bedziesz miec wiecej :) i pamietaj.. zycie jest za krotkie zeby tak sie katowac, to wegetacja. W trumnie nie bedziesz pamietac tego ze mialas zawsze pewna kase i stabilne zycie, stana Ci przed oczami najlepsze i najgorsze momenty, przezycia, wspomnienia, ale i stracone szanse. Odzyskaj swoje zycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Ci bardzo :-) Właśnie tak, chcę odzyskać swoje życie, jeszcze nie wiem jak i jaką decyzję podjąć, ale na milion procent chcę odzyskać swoje życie. Jutro chcę podjąc pewne kroki, ale jestem o tym przekonana dzisiaj, teraz, ale boje się że jutro już uznam to za głupotę... ileż to razy próbowałam coś zmienić. Ale chyba nadszedł czas aby w końcu zmienic coś z nie wiecznie próbować ;-) Dziękuję serdecznie za wsparcie, którego naprawdę nie spodziewałam się tutaj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć wszystkim :) Doskonale wiem co czujesz autorko. Mam podobna sytuację. Również własna firma , jednoosobowa, ostatni wolny dłuższy czas dla siebie 2 lata temu. Pracuje w tym momencie sama i jestem przepracownana. Niedziela to mój jedny wolny dzień, spędzam cały w lozku .. Zauważyłam że znacząco ograniczyłam bliskie relacje nawet z rodziną.. O imprezach i spotkaniach ze znajomymi nie wspomnę- nawet nie mam na to energi. Jedyne na co poświęcam resztki czasu to sport. Nie wyobrażam sobie tak dłużej żyć. Byc moze niedługo to sie zmieni ;) mam nadzieję :-D Dzisiaj wyszłam z domu, odwiedziłam mój rodzinny dom i od razu ten dzień jest lepszy ! Wiem jak czasami brakuje sił i tchu w Pogoni za tym wszystkim ale nie możemy się poddać tej ciężkiej pracy w która wkładamy nasza energię i czas- kiedyś przyjdzie czas zapłaty. Całkiem dobrej jeśli się Postaramy :) Będzie lepiej , powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciara
Autorko, wierze w Ciebie, musisz cos zmienic, taki stan moze trwac "na jakis czas", ale nie przez cale zycie, tez sobie przeciez tego nie wyobrazasz :) moze praca na pol albo 3/4 etatu a nie caly, no nie wiem, cokolwiek, kombinuj bo dlugo tak nie pociagniesz, o psychike trzeba dbac, zycie jest piekne, nie mozna plakac calymi niedzielami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:37 dziekuję za wsparcie. Ja wiem, ze tak dalej być nie może, staram się cos zmienić, próbuję od roku, ale nadal miotam się bo nie wiem jaka decyzję podjąć i dlatego tak już mnie to dobija. Jak pracowałam po 12-14h na dobę i mi nie przeszkadzało to to nie było problemu, dopiero od roku czuję, że tak juz nie mogę i nie chcę, ale nadal nie mogę nic zrobić i czuję się jak ptak zamknięty w klatce bez mozliwości ucieczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
keep calm and by happy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresja w najczystrzej postaci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doskonale Cię rozumiem, 5 lat temu byłam w podobnej sytuacji. Praca której nie lubiłam, a która wymagała wiele czasu i wysiłku. Czas po pracy spędzany na dokształcaniu do pracy lub papierach z pracy. W niedziele nie chciało mi sie znów ubierac, malowac i wymyslać co mam zrobić, wieć gniłam w domu, zła na cały świat. Czułam że wszyscy korzytają z wolnego czasu a ja, jakbym bała się ze zrobienie czegokolwiek zmęczy mnie jeszcze bardziej. Potem zaszłam ciąże i urodziłam dziecko z problemami rozwojowymi a u mnie wykryto raka. Było mi bardzo ciężko. Doszłam do ściany. Deprsja była tak silna że bolało mnie dosłownie całe ciało, kiedy zapisałam sie do psychologa to miałam problem ze skleceniem 2- 3 zdań, taka byłam "zamulona". Musiałam dawać sobie rade ze sobą, z chorobą i dzieckiem i jego rehabilitacją.Jedyny plus ze byłam na wychowawczym a mąż nas utrzymywał. Najpierw pod okiem psychiatry i psychologa zaczełam wychodzic z depresji, potem moje dziecko zaczeło wychodzic ze swoich problemów a w zeszłym roku udało mi sie wygrac z rakiem. I wiesz co - potrzebowałam takiego kopa. Jeszcze lecząc sie onkologicznie rzuciłam prace i zaczełam drogę do wymarzonego zawodu. Rodzina pukała sie w głowe ale juz mnie nie zalezało na kasie, prestizu, umowie, tylko na tym zeby mi było dobrze. I tak sobie myslałam ze choćbym miała przezyc jeszcze rok, 2 lata - to tak jak chce i jak lubie a nie tak jak powinnam. A ty działaj i nie czekaj na "sygnał z góry"! Ściskam mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serdecznie Ci dziękuję za ten wpis! jest dla mnie ogromnie ważny. Weszłam tu bo przypomniałam sobie o tym temacie. Bardzo serdecznie Ci dziękuję. To jest właśnie to czego sie obawiam, że kiedyś życie mnie zmusi i wtedy będę żałować straconego czasu. Gratuluję Ci w zasadzie wszystkiego! Jesteś dzielna! Wszystkiego dobrego!!! Dziękuję :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przeczytałam wszystkiego ale obraz jaki mi się rysuje wskazuje na to, ze opuszczenie startu to wyjście najlepsze. Raz ze zdobędziesz energię na prowadzenie firmy. Dwa, niepotrzebnie się tak boisz bo przecież mówisz ze dobrze zarabiasz w firmie. W razie czego etat można podjąć zawsze i wszędzie i w lepszej atmosferze o jakiej teraz nie śnilas. Etat i swoja firma to dzieło niezbywalne, chyba ze przestanie dawać zyski. Dla mnie dość łatwa decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:23 bardzo Ci dziękuję za ten wpis, ale boję sie rzucić etat :-( moja praca polega na pracy z ludźmi, ile zapracuję tyle zarabiam... a co jeśli będę chora? nie zarobię a zapłacić rachunki i ZUSY będę musiała. Nie mogę liczyć na niczyją pomoc, wiec tym bardziej boję sie takiego kroku. W teorii sprawa moze się wydawać jasna, zarabiam tyle i tyle, ale to DZISIAJ tak jest, a jutro może spaśc mi forma, przyjść choroba i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś tu autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martwię sie tez że nie utrzymam mieszkania, bo wiadomo czynsz, rachunki, jedzenie a do tego te Zusy, podatki, księgowa... jak tak usiądę to mnie to przeraża, a w dodatku rosnąca konkurencja... nie wiem czy zawsze będzie mi sie chciało działać na 200%, czasem mam ochotę się zaszyć i odseparowac od ludzi, bo wtedy najlepiej odpoczywam i biorę L4. Bez etatu sobie na to nie będę mogła pozwolić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jakie masz plany na jutro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety żadnych :-( ale w tym tyg. nie mam tekigo doła jak ostatnio chociaż nadal nie wiem jaką decyzję podjąć, po prostu aktualnie jestem tak zajechana, ze marzę tylko o tym aby położyć się juz spać. Wróciłam z pracy, praca od 6.30 do 19.30 bez przerwy nawet na kanapkę czy herbatę... teraz wykąpałam się i marzę o łóżku. być może jutro jak się obudzę to coś zaplanuję, ale na obecną chwilę jestem skonana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak niedziela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najwazniejsze, ze rozumialas ze cos jest nie tak- teraz musisz to zmienic...:) Czasem trzeba dojsc do takiego krytycznego momentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, ja już to zrozumiałam prawie rok temu. Niestety od tamtej pory czuję się jeszcze gorzej, bo nie umiem podjąć decyzji. Nie umiem wybrać. Kiedyś takie zycie mi nie przeszkadzało, więc nie czułam sie źle. Teraz mi przeszkadza i szkodzi, czuje się bardzo źle, ale... no własnie! Nie umiem podjąc decyzji! Lista plusów i minusów obu rozwiązań równowazy się, więc nie wiem jaką decyzję podjąć... chciałabym żyć spokojnie finansowo, a to zapewni mi etat. Jednak na etacie będę znerwicowana ludźmi i atmosferą i stracę firmę, jesli wybiorę etat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawi 114
popoludnie z książką? Ja mam jednego świra w rodzinie , który czyta książki od rana do wieczora po 10 godzin dziennie i co ty na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×