Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego współczesni dziadkowie tak sie wymiguja od pomocy przy wnukach?

Polecane posty

Gość gość

Wiem, ze takich tematów juz było mnóstwo, i nie chce znów wywoływac fali hejtu ani powtarzania tego samego. Chciałabym sie zastanowic nad psychologicznym zjawiskiem i jakie moga byc konkretne przyczyny takich zmian w zachowaniu ludzi majacych wnuki, bo przeciez na przestrzeni wieków (i jeszcze całkiem niedawno) wygladało to zupełnie inaczej. Dziadkowie wspierali młodych w wychowywaniu dzieci na co dzien, zostawali z nimi chetnie gdy młodzi szli do pracy czy potrzebowali wytchnienia. W zamian, młodzi pomagali rodzicom w zakupach, ciezszych obowiazkach domowych, czasem finansowo np. w przypadku jakichs drozszych leków. Tak to wygladało jeszcze dziesiat, nascie lat temu. Obecnie dziadkowie z rzadka pomagaja, trzeba prosic o zaopiekowanie sie maluchem nawet te kilka h w miesiacu. O jakims wyjezdzie młodych bez dzieci, chocby dwudniowym, w wielu rodzinach nie ma mowy - jezdza zawsze z dziecmi, albo wcale, bo dziadkowie nie zostana z wnukami na te jedna noc. Ciagle słysze od znajomych dzieciatych ze nie moga za bardzo liczyc ani na rodziców, ani na tesciow, a jesli juz, to z wielka łaska. A przeciez własnie obecnie od młodych rodziców wymaga sie wrecz niemozliwego: zarabiania dobrych pieniedzy (bo kredyt i zycie drogie) + wychowywania na pełen etat dzieci. Jak to pogodzic bez zadnej pomocy, gdy złobków jak na lekarstwo, albo sa bardzo drogie? Jak myslicie, co wpłyneło na taka zmiane w stosunkach spolecznych, relacjach rodzinnych ze na dziadków wlasnych dzieci nie ma co liczyc? Przychodza mi do głowy dwie mozliwosci: - bardziej podeszły wiek dziadków, bo teraz ludzie decyduja sie pozniej na dzieci - wieksze rozleniwienie dziadków, konsumpcyjne podejscie do zycia (na wiecej ich teraz stac i wiecej moga dostac od zycia, wiec nadrabiaja to co stracili) Jak sadzicie? I czy mozna to jakos odwrócic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie się zdaje, że to przez konsumpcyjny styl życia, oraz że tak zachowują się osoby, które same nie wychowywały swoich dzieci, tylko od razu znalazły podwykonawców (babcie, żłobek). Wiele z obecnych matek też będzie takimi babciami. A z mojego najbliższego otoczenia mogę powiedzieć, że winny jest INTERNET. Babcie się uzależniają, wolą grać w gry, siedzieć bez sensu na fb, czy jakiś forach i po prostu brakuje im czasu na wnuki. Internet przyciąga jak lep, a gry sieciowe to już zupełna masakra i totalne odciągnięcie od rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- bo musza pracowac - bo maja swoje zycie - bo swoje dzieci juz odchowali - bo chca odpoczac - bo to nie jest obiwiazkiem - bo wrescie chca miec spokoj!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama zawsze mowila ze gdy urodze bedzie sie cieszyc, pobawi sie z maluchem ale nie bedzie z nim siedziec godzinami, nie dziwie sie jej, ma 50 pare lat, swoje zajecia, jest aktywna zawodowo i sportowo, nie stroni od wnuka, ale nie chce byc uwieziona z nim godzinami albo calymi dniami, sama zreszta mi powtarza " jak zaczne chorowac i byc niedolezna oddaj mnie do domu starcow" i mowi to swiadomie bo pracuje w takim miejscu za granica. Po prostu dajemy sobie nawzajem wolnosc w wyborze i nikt nie ma do nikogo pretensji, jak potrzebuje wyjsc na dluzej place corce znajomych, dla niej to rqdocha bo troche zarobi, znajomi zadowoleni bo uczy sie odpwoeidzialnosci a moja mama jest kwitnaca babcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczesni dziadkowie wychowywali dzieci w komunie lub okresie transformacji. Mieli Malo kasy, zyli w blokach i stali pol nocy w kolejkach, zeby kupic cos do jedzenie. Potem harowali zeby wybudowac dom i np oplacic dzieciom angielski czy wycieczki zagraniczne. Teraz w koncu maja czas i pieniadze i wiele wiecej mozliwosci spedzenia czasu na emeryturze nie ich rodzice. I korzystaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczescie u mnie tak nie ma. Mama i tesciowa chetnie zajmuja sie synkiem obojetnie kiedy je o to poprosimy. Mojej mamie moge podrzucic nawet bez zapowiedzi. Wiec nie wiem z czego to wynika bo u mnie tak nie jest. Rodzice i tesciowie bardzo kochaja wnuka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myslisz ze jak ktos nie pilnuje wnuka calymi dniami to znaczy ze go nie kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi tesciowie sa juz starsi, tesc ma 85 lat, teściowa prawie 80. Nie powierzylabym im malucha pod opiekę, teraz to my bardziej opiekujemy sie nimi. Wiek juz nie ten na bawienie wnuków. Moja mama jest młoda, i zabiera wnuka na weekend nieraz, bo sama chce, uwielbia go. Jak chcemy gdzies wyjsc od czasu do czasu to tez nie ma problemu, przy czym wczesniej to ustalamy, bo mama ma tez swoje zycie. Na co dzien nie zajmuje sie malym, bo pracuje. Dla mnie to nie problem, zdawalam sobie sprawe z tego ze bede musiala byc z dzieckiem do 3 rz w domu, i cieszę się teraz ze tak było. Jest dobrze, jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są starsi, dziś córki i synowe rodzą często pierwsze dziecko po 30-stce. Wcześniejsza emerytura i praca w jednej firmie całe życie to już nie jest tak częste zjawisko. Jest więcej możliwości. Moi rodzice dopiero po 60-tce mieli tyle kasy, że nie żałują sobie teraz np. zagranicznych wycieczek. Mojej mamie jej matka też nie pomagała. Moje dziecko jest wcześniakiem, wymaga rehabilitacji, latamy od specjalisty do specjalisty, sama ledwo wyrabiam, a co dopiero moi rodzice (tato ma prawie 70 lat). W dzisiejszym świecie jest wiele pokus. Moja mama już przywykła, że przez godzinę pije kawę, nigdzie się nie spieszy, pojedzie sobie na zakupy do galerii, będzie wisiała z siostrą na telefonie. Nie ma już tyle sił co jeszcze 10 lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo kiedyś kobiety(babcie) częściej były nieaktywne zawodowo? poza tym w wieku 50lat a nawet 48 szły na emeryturę pomostowa? moja mama ma 54lata i pracuje 12/24-jest pielęgniarką. I myślisz ze po dyżurach miałaby siłę zajmować się wnukiem? moja babcia pracowała tylko kilkanaście lat-miała czterech synów i z każdym była po 3 lata w domu czyli łącznie 12 lat. do pracy poszła jako 19 latka. pracowała 3 lata, potem 3 przerwy, później 2 lata pracy, 3przerwy, potem dwa razy rok pracy i 3 przerwy i później 5-6lat pracy, potem poszła na rentę a później na emeryturę. to nie była tak zmęczona jak moja mama która ma mnie jedna, poszłam do żłobka jak miałam 2lata a ona zawsze pracowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, kiedys kobiety pracowały krócej, niektóre wcale to i miały czas i siłę na wnuki. Nasze pokolenie będzie pewnie pracowało az do smierci, bo nawet jak się uda przejśc na emeryture w wieku 60 lat to mało komu ona wystarczy do życia, wiec i tak trzeba będzie pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie! Juz widze jek wy bedziecie rzucac prace i wnuki nianczyc! A ciekawe kto wam rachunki poplaci i bedzie was utrzymywal? Wasze dzieci, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieje ze wtedy wasze dzieci tez was beda oskarzac ze nie kochacie wlasnych wnukow bo nie chcecie rzucic pracy zeby sie nimi zajmowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój synek jest teraz w "najgorszym wieku". Zaczął raczkować, stawać, trzeba za nim ganiać i asekurować. Raz coś mi strzyknęło w kręgosłupie, nie mogłam go dźwigać. Ściągnęłam mamę do pomocy na jeden dzień. Po dwóch godzinach mama padała na twarz ze zmęczenia. Jeden dzień opieki odsypiała przez dwa następne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podeszly wiek dziadkow? Moja mama jest przed 60 i jest aktywana zawodowo, ma swoich znajomych. Moja tesciowa 64,-na emeryturze. Aktywna-basen, wyjazdy, wypady z kolezankami. Teraz dziadkowie sa wlasnie aktywni, uprawiaja sport, jezdza na wczasy, maja swoje plany. Kiedys to 60 lat to byl staruszek o lasce. Dzis moja tesciowa paraduje w bikini, udziela sie na portalach spolecznosciowych itd. Dzieci to nasza dzialka. Oczywiscie jesli bardzo poprosimy czasami udaje nam sie sprzedac wnuka na jedna noc. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co napieprzyłaś dzieci i szukasz parobków do bawienia, już małpo parobków nie ma, teraz się myśli jak sie rozkłada cipę i robi dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
-mają normalną pracę i to nie taką jak ich rodzice. Moja babcia i dziadek zabierali mnie do pracy. Dzisiaj coś takiego, to abstrakcja, a praca jest cięzka i czlowiek raczej się w niej nie obija -mentalność się zmieniła- dziadkowie "uzyska;i" prawo do własnego życia, pasji, zajmowania się sobą, a nie tylko życia życiem dzieci -zajmowaniem się dzieckiem w dzisiejszych czasach wymaga spełnienia absurdalnie wysokich standardow, kiedyś to wyglądało tak, ze puszczaleś dzieciaka na podworko samopas, dałeś zjeść to co akurat było w domu etc, a dzisiaj nie można na 3 minuty spuścić z oka, dasz kawałek czekolady, to synowa spazmów dostanie. Kto ma zdrowie na takie coś, mamuśki wysiadają, a co dopiero dziadkowie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama jeszcze się załapała na wcześniejszą emeryturę. Całe życie kończyła pracę o 14.00, a o 12.00 była już myślami poza nią. Kiedyś człowiek nie łaził po galeriach handlowych, bo ich nie było, a na zagraniczne wakacje stać było tylko najbogatszych. Kiedyś mieszkało się z teściową na dwóch pokojach z kiblem na korytarzu. Dziś ludzie starsi mają wybór jak spędzać czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety dzisiejsi dziadkowie to ludzie w wieku produkcyjnym.Przewaznie sami pracuja jeszcze na swoje emerytury bo nie maja innego wyjscia.Czasy sa inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecino, mam 49 lat i wnuka, którego bardzo kocham i którym się chętnie zajmuję. Ale nie zawsze i nie na długo, tzn. chętnie na sobotni wieczór kiedy mlodzi chcą wyjść, ale w niedzielę po południu sama chcę odpocząć, więc odstawiam go wcześniej. Dzisiejsi dziadkowie PRACUJĄ i w przeciwieństwie do naszych dziadków - pracują o wiele dłużej. Moja babcia zajmowała się domem, to mogła pomóc, z kolei moja matka już pracowała - ale była w domu o 15tej, więc też mogła coś zrobić dla wnuków. Ja pracuję do 17tej, a bywa, że mam jeszcze różne rzeczy do zrobienia, czasem pracuję do nocy. Mam bardzo odpowiedzialną i wymagającą pracę, dużo stresu, mam też swoje pasje i zainteresowania, z których nie będę rezygnować, bo nie po to tyram, żeby nie mieć żadnej frajdy z życia. No i najważniejsze - DZIECKO potrzebuje pobyć z rodzicami, oboje pracują, w domu są ok. 18tej - mały ma niedosyt przebywania z nimi i zwyczajnie za nimi tęskni. Wiadomo, że jak wracają tak późno to nie skupiają się jedynie na nim, bo trzeba nastawić pranie, zrobić zakupy, coś ugotować i posprzątać. Więc weekendy poświecają mu więcej czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba pomyśleć zanim się rozłożysz a nie narzekać że nie możesz znależć jeleni.Babcia swoje zrobiła,teraz pokaż co ty potrafisz. Bawić się będziesz jak dzieci dorosną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz dziadkowie muszą zapieprzać do 67 lat na płacenie wam 500+ za pieprzenie się, p******y rząd, płaci za seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja obronie dziadków - mam 2 miesiecznego syna, to moje jedyne dziecko, uprzedzając -nie jestem z tych "ciumkajacych",ale nie zostawiłabym małego z dziadkami na dłużej. I nie dziwie sie, ze babcie nie chcą sie opiekować. TakE dajcie spokój tym swoim Matkom i teściowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa oczywiście dziecko chciała by na weekendy ale co z tego jak pije czasem po 6 piw dziennie więc bała bym się zostawić dziecko pod jej opieka. Mam dziecko 4 msc więc samo sobą się nie zajmie. Matka też by pomogła ale daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i ma rację teściowa, teraz ma duże dzieci i nareszcie może się napić piwa, też jako babka siedzie przed kompem i piję piwko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama wychodzi do pracy o 6. Wraca jest juz 18-19. Praca fizyczna + dojazd 1h20min w jedna stronę. Pracuje od pn to pt. Nie miałabym sumienia obarczyc jej wnukami jeszcze w weekend. Moj tata pracuje od 6 do 16. W weekendy oboje z mama ogarniaja dom. Po prostu tak to wyglada. Mna co prawda zajmowal sie dziadek ale dopiero jak poszedl na emeryturę. Przedtem zycie wygladalo troche inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co Wam są dzieci? Przecież nie ma obowiązku rodzenia, można być bezdzietnym. Macie przecież te dzieci dla siebie. Nie dla dziadków, nie dla społeczeństwa. Dla siebie. I to jest Wasz obowiązek, żeby te dzieci wychować. Nikt inny nie musi tego robić, nikt nie musi Wam pomagać, więc mówienie, że dziadkowie się wymigują jest co najmniej dziwne. Przecież wiadomo, że dzieci to obowiązek i jak już się ktoś na ten obowiązek zdecydował, to trzeba brać pod uwagę, że może być ciężko, że może trzeba będzie się pożegnać z wyjazdami tylko we dwoje itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rodzinie jest wdowa od dwoch lat-nagla smierc męża,pracująca,depresja leczona a mlodzi maja pretensje,że jak ma wolne to się nie chce zajać dzieckiem(a pracuje na zmiany,fizycznie). Hmm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość olalallaa
A ja kiedyś miałam trochę żal, że matka nie chce mi choć minimalnie pomóc przy dzieciach. Minimalnie, bo 40 min dziennie...Ale teraz jest ok. Nikomu niczego nie zawdzięczam i nie muszę słuchać "dobrych rad wychowawczych". Był czas, kiedy prosiłam siostrę, by kiedy wraca do domu wybrała moje dzieci (syn i córka) ze świetlicy-były tam do 16.30, bo tylko do takiej godziny ona funkcjonuje i mamę by została z dziećmi do 17.10-bo o tej jestem w domu po pracy-pracuje do 17. Albo chociaż żeby siostra podrzucila mi dzieci do firmy. Na co mamą powiedziała, że absolutnie i aby przypadkiem siostra się nie godzila mi pomagać, bo to nie jej dzieci. Ok-nie, to nie. Rozwazalam rezygnację z pracy na jakiś czas, ale nie mogłam tego zrobić-szefowa była w trakcie leczenia onkologicznego, a ja jej jedynym pracownikiem. Nawet kosztem moich dzieci nie mogłam tak po ludzku...więc poprosiłam ją o pomoc, zgodziła się żebym wychodzila na te pół godz codziennie, wybierała dzieci i później zostawała dodatkowe pół i odrobila. Dzieci siedziały przez ten czas na zapleczu. Poradzilam sobie, choć było mi bardzo trudno. Moja mama nie pracuje i wtedy też nie pracowała. Noe miała chęci mi pomóc, może czasu, może tak po prostu-ok. Już nieważne. Tylko teraz pyta, czemu dzieci do niej nie dzwonią, nie chcą u niej zostać...nie wiem. Sama im proponuję, żeby odwiedziły babcię. No nie zmusza ich. Od czasu do czasu pójdą i to wszystko. Widocznie nie ma tej więzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×