Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smut

bałaganiarstwo męża niszczy nasz związek

Polecane posty

Gość gość
Zrób zdjęcia i wrzuć np. na pokazywarka.pl to zobaczymy czy serio jest syf. PS mam podobnego męża ale na szczęście mamy duży dom i jeden pokój (niestety największy, mógłby być salonem) jest na jego graty. Wielki pokój (35m2) który można by fajnie zaaranżować, zastawiony jak w jakimś magazynie czy antykwariacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Za mieszkanie dzielimy się opłatami po połowie, przy czym mąż i jego graty zajmują cały jeden pokój łącznie z łóżkiem, krzesłami i podłogą i to po wielu walkach o część kuchni, którą też zajmowały te przydasie, a moje rzeczy muszą się mieści w jednej szafie, inaczej bym się chyba musiała wyprowadzić. aaa i ciekawostka. wiosną chciałam wstawić rower do piwnicy, ale niestety, tam to dopiero jest muzeum np. część łóżka, kartony po wszystkim, stare miski itp, a więc rower się tam początkowo nie mieścił i musiałam go NOSIĆ Z 2 PIĘTRA. który dżentelmen by pozwolił swojej kobiecie na takie luksusy? obecnie już wstawiłam go tam na siłę i mimo niezadowolenia męża poupychałam te rzeczy tam sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Odpowiedzią na moje zarzuty jest często to, że jemu się nie podobają te meble, są źle wybrane, mało praktyczne itp, ale to przecież JEGO POKÓJ, niech sobie radzi, jak dał sobie wybrać takie meble, to niech się w nich zmieści, poza tym wg mnie nie jest to na pewno kwestia mebli i jest z nimi wszystko ok. ogólnie ten pokój wygląda jak pokój nastolatka, plakaty, zdjęcia z czasów szkoły, tam czas się zatrzymał i nie ma tam miejsca dla mnie, dla jakiejś przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Mieszkając tu ani przez 5 minut nie czułam się dobrze, nie dość, że brak miejsca dla mnie, ciągle wstyd, czy ktoś nie wpadnie z wizytą, nawet sąsiadka po coś, żyję tu jak gość w salonie na kanapie, który wpadł na chwilę z wizytą i zaraz sobie pojedzie, a mieszkam 2 lata i płacimy po połowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest choroba, depresja. On sie powinien leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przestań płacić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to nie depresja, to może on chce się ciebie pozbyć świadomie czy nieświadomie... kojarzy mi się to z taką sytuacją, jak facet nie ma jaj żeby samemu zerwać, więc specjalnie robi wszystko żeby laska sama zerwała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka chyba ma też tą chorobę, bo wynajęłaby sama kontener i wywaliła graty bezużyteczne z piwnicy... niby go przekonuje, ale jakoś słabo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo po prostu po 1 rzeczy, może kategoriami, najpierw niech wyrzuci niedziałający monitor, wystawi dziennie 1 rzecz na sprzedaż, przejrzy, nie wiem - 10 szt. ciuchów i wyrzuci chociaż 5... itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Tak właśnie myślę, on nie chce ze mną być. W obcych mieszkaniach wynajmowanych było inaczej, mniej poważnie, mniej odpowiedzialnie i takie to wszystko było... studenckie, chociaż studentami nie byliśmy (jesteśmy po 30stce), a tutaj w mieszkaniu należącym do jego rodziny czuję się, jakby mi właśnie pokazywał, że to JEGO TEREN, a jak mi nie pasuj***ałagan, to mam wyjść z pokoju, jak robię wieczne afery o to, to się wynieść, ON TU MOŻE ROBIĆ, CO CHCE, a ja mam to tolerować, bo nie jestem u siebie. Tylko czy to na tym polega? Z tego względu, żebyśmy oboje byli tak samo nie u siebie, chciałam się przez długi czas wynieść znów na stancję do obcych ludzi, gdzie nic by nie było bardziej albo mniej moje lub jego, ale mąż nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Kategoriami... dziękuję za radę, ale to nie ten etap, kiedy można coś wyrzucać kategoriami, tutaj tylko wrzucenie bomby coś by dało, kategoriami to on sprząta od 2 lat, sprawa zabrnęła duuuuuuuuuuuuuużo dalej niż kilka rozrzuconych ciuchów i para skarpet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Chyba łatwo sobie wyobrazić, jak się czuję po 2 latach bycia mniej ważną niż stare graty dla własnego męża? Czuję się NIKIM przy nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale Cie rozumiem i współczuję.Miałam tak samo,wytrzymałam z nim 6 lat.Czułam się dokładnie tak,jak Ty.Wreszcie kopnęłam go w doopę. Od roku mam cudownego faceta-nie jest tak przystojny,nie jest tak dowcipny,ale Boże-wreszcie żyję!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko...to JEST choroba psychiczna, ukrywana przez jego matkę i wypierana przez niego. Uzależnienie od posiadanych rzeczy. Niestety, ale mężem jest tylko z nazwy, bo bycie mężem, to nie tylko posiadanie żony, ślub i wspólny adres. Bycie mężem to inne myślenie, wspólnotowe, małżeńskie. To dostrzeganie potrzeb najbliższej osoby, jaką jest żona, to współpraca, chęć do kompromisu, i działanie codzienne na rzecz WSPÓLNEGO dobra. Jego egoizm polega na tym, że chciałby mieć i żonę i stare graty. Jako kawaler mógl miec, co chce, nawet slonia na środku pokoju. I chyba został w myśleniu kawalerskim, mimo ślubu, bo nie liczy się z Twoją opinią, zdaniem, potrzebami, ani trochę. Przykro mi to napisać, ale odejdź Autorko, bo nic nie zmienisz, a stracisz życie i zdrowie na walce o szacunek i naleźyte traktowanie. Zaslugujesz na miłość, czułość i prawdziwą więź, na bycie na 1 miejscu. Jestem wieloletnią żoną, i mąż mnie traktuje z miłością i szacunkiem, liczy się z moim zdaniem, żyjemy po partnersku. Szkoda Twoich emocji, wysiłku, teraz walisz głową w mur, a w zamian słyszysz, że to z Tobą jest jakiś problem. Z Tobą jest wszystko w porządku, to Twój mąż manipuluje Tobą I wpędza Cię w poczucie winy. Do tanga trzeba dwojga, i do zgodnego małżeństwa trzeba dwojga. Jedna osoba nie zrobi za dwoje, nie pokocha za dwoje, nie zatroszczy się za dwoje, itd.. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Czuję się jak śmieć, mniej ważny oczywiście niż te śmieci w jego pokoju. Ogólnie myślę o sobie, że widać kiepska ze mnie żona, skoro on woli sterty staroci dookoła siebie, a mi zostaje kanapa w salonie. Nikt tego nie wie, nikomu nie mogę mówić, bo wstyd, bo on posprząta, to kwestia czasu itp. Tylko ja tego czasu już za wiele nie mam, bo już jestem w swoich oczach śmiecie, a co będzie za jakiś czas? Często myślę, że gdyby mnie tu nie było, problem by się rozwiązał, mógłby sobie gromadzić do woli wszystko, co by tylko chciał i by nie musiał słuchać mojego gderania, patrzeć na moją wiecznie wkurzoną minę, wtedy by miał czas dla swojej rodziny i ogólnie chyba muszę być ślepa, żeby po 2 latach nie zobaczyć, że w jego życiu NIE MA DLA MNIE MIEJSCA, dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Nie mówię mu o tym, ale chcę iść na terapię dla par też dlatego, że mam od jakiegoś czasu naprawdę straszne myśli i to nie są myśli o rozwodzie itp, tylko o tym, żeby wcale mnie już tu nie było. Moje życie kręci się wokół męża i jego problemu, nic poza tym, do pracy chodzę jak na autopilocie, dzień za dniem ucieka mi na szukaniu rozwiązań, podsyłaniu mu linków, książek, cytatów itp. Wszystko na nic. Kiedy zostaję sama w mieszkaniu to kładę się i zasypiam, nie chcę na to patrzeć, TO MIEJSCE MOJEGO UPOKORZENIA, coś na zasadzie "za wysokie progi" połączone z "jestem u siebie - Ty nie". Wyślę mu link do tego forum kolejny raz, nie sądzę, że przeczyta, przecież on ma tyle ważnych spraw na głowie, że kto by się przejmował gderaniem czepialskiej żony śpiącej na kanapie, po co się z taką liczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Tak, codziennie walę głową w mur i walczę, szukam sposobów, żeby NAM POMÓC, wysyłam linki, książki, filmiki, listy, karteczki, szukam terapii, a co mam w zamian? Agresję, wrogość, zamykanie się męża w tym bałaganie jeszcze bardziej, skołatane nerwy i zmarnowane 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko...przestań. Przestań wyszukiwać linki, podsylac karteczki, itp. Oszukujesz się, że to coś da. To NIC nie da. Twoje małżeństwo już nie istnieje. Dobrze, że nie masz z nim dzieci, możesz zacząć wszystko od początku.Szukaj linków, ale...na lokum dla siebie. Zajmij się sobą i myśl o przyszłości bez niego. Terapia? Przecież jemu nic nie jest (według niego), a w małżeństwie jest ok (jego zdaniem). Czytaj o uzależnieniach- nie pomożesz uzależnionemu, jesli ten nie chce, nie potrzebuje Twej pomocy. Jak odejdziesz, to nie wiem czy on to zauważy.. Wychodzi mi na to, że go kochasz, a on Ciebie toleruje. Czas otworzyć oczy, Autorko, bo teraz kręcisz się w kółko i tracisz czas. Tu chodzi o Twoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Cały tydzień szukam linków, podrzucam karteczki, listy z nadzieją, że może w ten weekend w końcu coś się ruszy, może pogoda będzie odpowiednia, może się w końcu wyśpi, może będzie w dobrym nastroju, że mąż wstanie rano w sobotę i spyta, czy mu pomogę to ogarnąć, ja z chęcią pomogę, wspólnie uda nam się odgruzować tę przestrzeń, znajdzie się miejsce dla niego i dla mnie, poustawiać tam wszystko tak, by mieć tam sypialnię, zaczniemy normalne życie. A w rzeczywistości... W każdy weekend marzę o tym, żeby się skończył. W podobny sposób coraz częściej myślę o swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadź się. Powiedz mężowi dlaczego to robisz i weź torby i dowiedzenia. Skoro nie ma dla Ciebie miejsca w tym domu to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisalam juz ze cztery posty..źyjesz iluzją, w jakiejś ułudzie, że jemu się "cudownie"odmieni. Nie odmieni, bo on chce mieć te swoje graty, jak każdy nałogowy zbieracz. Z jego zachowania jasno wynika, że albo zaakceptujesz ten syf bez szemrania, albo...rób co chcesz, bo on jest u SIEBIE. Żałosny "mąż" w imitacji małzenstwa. Obudź się i zacznij myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nie macie dzieci? On nie chcial czy ty? A mieszkanie "wynajmujecie" od jego rodzicow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Nie ma tematu dzieci, po prostu. Kiedyś rozmawialiśmy, że chcieliśmy, teraz ani słowa, poza tym w chwili obecnej ja nie chcę, bo gdzie postawię łóżeczko, kiedy nie mam gdzie wcisnąć zimowej kurtki? Powiedzmy, że od jego rodziców, ale nie siedzimy im na głowie, oni mieszkają w innych mieszkaniach, my za wszystko tu płacimy, ale mieszkanie należy do nich i są tu też ich rzeczy, sytuacja jest tymczasowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Generalnie ja w tej całej sytuacji jestem zbędnym balastem, bo śmiem rozkazywać mężowi, co ma robić w swoim rodzinnym mieszkaniu, gdzie on jest u siebie, a ja tu tylko płacę połowę rachunków i czynszu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
W odwrotnej sytuacji bym się starała, żeby on czuł się dobrze w mieszkaniu moich rodziców, ale kiedy o tym wspominam, jest afera, że jest sytuacja taka, a nie odwrotna i nie ma o czym mówić, a jemu też źle wśród tych gratów, ale... bez nich widać jeszcze gorzej, skoro nic z tym nie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Nie ma też możliwości zrobienia żadnego remontu, przemeblowania, bo rzeczy mają zostać tak, jak są, jak wspominałam, to sytuacja tymczasowa, chociaż trwa już 2 lata. W związku z tym nawet gdybyśmy chcieli dokupić szafę, nie możemy, musimy się dostosować, mąż dostosował się na swój sposób, ja na swój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty jestes glupia czy zdesperowana ze siedzisz w tym goownie ktore nazywasz malzenstwem? Po co tracisz czas? Jestes potrzebna tylko do placenia rachunkow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Placisz polowe rachunkow a nie masz prawa glosu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś tez chyba współuzależniona od niego czy co.. zafiksowałaś sie na tym bałaganie - zacznij żyć dla siebie, swoimi sprawami, nie jego. Idź pobiegać, obejrzeć coś, cokolwiek... Może gdzieś wyjedź. A jak już nabierzesz dystansu to się wyprowadź. I powiedz że wrócisz jak będzie dla ciebie miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takiej sytuacji pozostaja Ci dwa wyjscia: - albo rozstanie - albo musisz wziac sprawy w swoje rece i podczas jego nieobecnosci powyrzucac te smieci - w najlepszym wypadku maz Ci przyzna racje, w najgorszym bedzie awantura, i nie sadze zeby doszlo do rozstania w takiej sytuacji. To Tobie ma byc dobrze w tym mieszkaniu, to mezowi ma tez zalezec zeby w domu byl azyl i ognisko domowe. A to jak sie czujesz przebywajac tam: to juz oznacza ze to jest choroba, niepokoj, depresja, beznadzieja.... to wynik przebywania w "zasmieconym mieszkaniu"..... I tutaj albo Twoj maz robi wszystko, zebys sie dobrze czula, albo rozstanie....w przeciwnym razie sie zameczysz.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×