Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Opiszcie swoje romantyczne przygody

Polecane posty

Gość gość

Jakie mieliscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może Autorka/Autor rozpocznie i opowie swoją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mogę. Pojechałam do koleżanki na wieś i tam zarywał do mnie taki chłopak, jej znajomy z podstawówki. Kazała mi się z nim umówić, bo nie da jej spokoju z mojego powodu. Zrobiłam, co kazała, z zamiarem, żeby mu obrzydzić siebie, pozbyć się natręta. Poszliśmy wieczorem na spacer, łaziliśmy gdzieś pod lasem i on nagle taki blady się zrobił, mówił, że mu niedobrze, chyba będzie rzygał. Grzecznie spytałam, czego się nażarł, że go brzuch boli, a on nie bardzo wiedział, czym ewentualnie mógł się struć. W każdym razie chciał do domu iść, żeby się położyć. Ja się wystraszyłam, że pewnie ma atak wyrostka robaczkowego, zabierze go karetka na chirurgię i mu go wytną. Postanowiłam go odprowadzić na wypadek, gdyby zasłabł i pomóc. Idziemy sobie wzdłóż pola kukurydzy i on nagle tam wbiegł pomiędzy te rzędy. Ogłupiło mnie, co z nim, zwariował i uciekł mi, co robić? Nagle słyszę brzydkie odgłosy, takie mokre pierdy jak to przy biegunce i jego udręczony głos, że coś mu jednak zaszkodziło, teraz wychodzi z niego dołem, rzygać nie będzie. Szły jakieś wiejskie wypierdki z rowerem i poprosiłam, żeby zaopiekowali się kolegą, odprowadzili do domu, bo ma turbosrakę i brzuch go boli. Dali mu chusteczki, bo nie miał czym wytrzeć tyłka, jeszcze dołożyłam swoje. Potem przysłał SMSa, że dziękuje, już mu przechodzi, bo wziął Nifuroksazyd. Sama poezja i romantyzm. Stracił ochotę na dalszy podryw, niczego mi nie proponował na szczęście. Miałam wtedy 18 lat , prawo jazdy 2 tygodnie i wpadłam na pomysł, że do koleżanki pojadę, sama się zawiozę tym razem. Pech chciał, że ten koleś studiował potem w tym samym mieście i spotkaliśmy się przypadkiem kilka razy. Śmiać mi się chciało przez tą historię ze s/r/a/c/z/k/ą. Jemu też było głupio, udawał, że mnie nie widzi ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - dobre :), chociaż miałam nadzieję na inne, bardziej romantyczne zakończenie np. że ten facet został Twoim mężem :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałam taką nadzieję :( Musiała mu się bardzo podobać skoro na jej bliską obecność tak spontanicznie i "chemicznie" reagował :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19:33 i 21:46 - specjalnie dla was X Ja mogę. Pojechałam do koleżanki na wieś i tam zarywał do mnie taki chłopak, jej znajomy z podstawówki. Kazała mi się z nim umówić, bo nie da jej spokoju z mojego powodu. Zrobiłam, co kazała, z zamiarem, żeby mu obrzydzić siebie, pozbyć się natręta. Poszliśmy wieczorem na spacer, łaziliśmy gdzieś pod lasem i on nagle taki blady się zrobił, mówił, że mu niedobrze, chyba będzie rzygał. Grzecznie spytałam, czego się nażarł, że go brzuch boli, a on nie bardzo wiedział, czym ewentualnie mógł się struć. W każdym razie chciał do domu iść, żeby się położyć. Ja się wystraszyłam, że pewnie ma atak wyrostka robaczkowego, zabierze go karetka na chirurgię i mu go wytną. Postanowiłam go odprowadzić na wypadek, gdyby zasłabł i pomóc. Idziemy sobie wzdłóż pola kukurydzy i on nagle tam wbiegł pomiędzy te rzędy. Ogłupiło mnie, co z nim, zwariował i uciekł mi, co robić? Nagle słyszę brzydkie odgłosy, takie mokre pierdy jak to przy biegunce i jego udręczony głos, że coś mu jednak zaszkodziło, teraz wychodzi z niego dołem, rzygać nie będzie. Szły jakieś wiejskie wypierdki z rowerem i poprosiłam, żeby zaopiekowali się kolegą, odprowadzili do domu, bo ma turbosrakę i brzuch go boli. Dali mu chusteczki, bo nie miał czym wytrzeć tyłka, jeszcze dołożyłam swoje. Potem przysłał SMSa, że dziękuje, już mu przechodzi, bo wziął Nifuroksazyd. Sama poezja i romantyzm. Stracił ochotę na dalszy podryw, niczego mi nie proponował na szczęście. Miałam wtedy 18 lat , prawo jazdy 2 tygodnie i wpadłam na pomysł, że do koleżanki pojadę, sama się zawiozę tym razem. Pech chciał, że ten koleś studiował potem w tym samym mieście i został moim mężem. x :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - na takie zakończenie właśnie czekałam! Bardzo romantyczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi, że kogoś zawiodłam. Pan Sraczka nie jest moim mężem, ani w ogóle niczyim. Ma poważne problemy ze zdrowiem, zdiagnozowali u niego chorobę Crona Leśniewskiego. Znajoma mi pisała, że często go do szpitala zabierają na przez to choróbsko, ale da się z tym jakoś żyć, tylu ludzi niestety to ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy to romantyczne, ale 5 lat po maturze było spotkanie klasowe i cały czas rozmawiałam z kolegą. W szkole rzadko ze sobą rozmawialiśmy, nie utrzymywaliśmy żadnych koleżeńskich relacji poza szkołą. Coś zaiskrzyło, być może po drinkach. Zaczęliśmy się spotykać, miałam dyskomfort psychiczny, że tak na dwa fronty, więc postanowiłam rozstać się z dotychczasowym chłopakiem, ale pech chciał, że akurat mi się oświadczył. Długo nad tym myślałam i w końcu postanowiłam, że nie będę ryzykować. Czas pokazał, że dobrze zrobiłam. Kolega z klasy jest pijakiem, a mąż porządnym, normalnym facetem bez nałogów ☹

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"a mąż porządnym, normalnym facetem bez nałogów ☹" I dlatego jesteś smutna? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tak wyglada współczesny romantyzm to ja wole pozytywizm :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś kiedy jeszcze nie było internetu, spotted ani komórek poznałam na dyskotece chłopaka. Bardzo zaiskrzyło. Była to ostatnia wakacyjna dyskoteka a w roku szkolnym nie mogłam chodzić, bo mi rodzice nie pozwalali. Z nieśmiałości jakoś tak nawet nie spytalam jak ten chłopak ma na imię, bardzo mi się spodobał, do tego stopnia, że przez kolejne trzy tygodnie leżałam w łóżku, gapiłam się w sufit i myślałam o nim. Nie wiedziałam skąd jest, nic. Czułam prawdziwy fizyczny ból, ze wiecej go nie zobaczę. I tak nagle po miesiącu, przebiega moja dalsza znajoma z wiadomością, że jakiś chłopak jeździ po dyskotekach i szuka takiej a takiej to dziewczyny i ona po opisie myśli że to może o mnie chodzić. Pamiętam jak strasznie waliło mi serce. Potem miałam osiemnastkę, kilka dni później. Było dużo znajomych tak z 20 osób. Wychodzili palić do ogrodu. Gdzieś tak przed północą z ogrodu wróciła moja koleżanka i powiedziała, że czeka tam na mnie niespodzianka. Naprawdę myślałam, że może moi znajomi wymyślili coś głupiego. Jak wyszłam na zewnątrz to stal tam ON w garniturze z piękną czerwoną różą. Po prostu podeszłam i go pocałowalam. Przez tą moją koleżankę mnie odnalazł, dowiedział się o urodzinach i pomyślał że to będzie najlepszy moment żeby mnie spotkać. Widzieliśmy się tylko raz w życiu a on szukał mnie ponad miesiąc. Potem byliśmy razem dwa lata. Rozpadło się z rutyny, więcej w tym było mojej winy. Ale nasz związek był udany, bardzo się kochalismy, było wspaniale. Ale ja poznalam innego on inną, zerwalismy. Czasem widujemy się przypadkiem na ulicy. Zawsze porozmawiamy, z prawdziwą sympatią, on już po rozwodzie, ja mam udany związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×