Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość gość

Czy tylko ja tak mam?

Polecane posty

Gość gość
Teraz jest karnawał, więc wyjątkowy urodzaj, ostatnio jeden wsadził mi 50 zł. do stanika, poczułam się trochę ja striptizerka, jednak uznałam, że to miłe uczucie gdy faceci tracą na mój widok rozum i robią dokładnie to co chce by robili. Rozumiem Cię z tymi odczuciami, jak wiesz miałam podobnie, nie chciałam dopuścić do siebie, pociągu związanego z odchodami, chodź jest on tak silny, że często dochodził go głosu wbrew mojej woli. Pamiętam w liceum, była w mojej klasie taka Agnieszka, straszny pasztet, gruba pryszczata i do tego wredna, nie znosiłam jej, jednak raz na przerwie byłam w toalecie, w liceum przerwy są bardziej cywilizowane niż np. w podstawówce, każdy idzie właśnie do ubikacji, albo np. coś zje lub sprawdzi lekcje. Zwykle nie chodziłam do toalety, na przerwach, bo lubiłam, a może nie tylko lubiłam ale musiałam swoje odsiedzieć. Jednak wtedy tak mi się chciało, że rozsądek mówił, bym poszła bo na lekcji nie dam rady trzymać, a jak mi się tak chce to powinno sprawnie pójść. Oczywiście toaleta zajęta, wszystkie kabiny, niektóre chodziły na siku na zapas, by na lekcji mieć spokój, wiem bo niektóre koleżanki same się chwaliły. W toalecie, smród, wiadomo do czego ona służy, a przy takim oblężeniu, tego typu zapachy to normalka, sikają robią kupę, a mi się chce tak, że wiem iż zaraz nie dam rady wstrzymywać. W końcu słyszę w jednej z kabin, dźwięk spuszczania wody, a po chwili otwierania zamka, biegnę, by ktoś mnie nie uprzedził, drzwi się otwierają i akurat wychodzi Agnieszka, z drwiącym uśmiechem, myślę sobie, pewnie się głupia cieszy, że będę siedzieć po niej i wdychać jej smród. Było jeszcze gorzej, nasrała i jej dzieło zostało, okaz godny mnie, widać, że spuściła wodę, zresztą słyszałam, myślę co za zdzira, nawet kibla po sobie nie sprzątnie, byłam wciekła, jednak nie było czasu, na zbędne czynności, szybko zablokowałam drzwi, była to zima, wiec najszybciej jak mogłam rozpięłam pasek drżącymi rękami, zsunęłam spodnie, potem majtki i fizjologia przejęła kontrolę niezależnie ode mnie. Jak tylko zsunęłam majtki, nie zdążyłam usiąść, to poczułam jak kupa wciska mi się w o***t i przez niego przechodzi, usiadłam i poczułam taki błogi spokój, udało się a niewiele brakowało, czułam na desce ciepło, pozostawione, przez Agnieszkę i chodź brzydziłam się nią, to te uczucie sama nie wiedziałam dlaczego, było bardzo przyjemne, że korzystam z kibla, po niej, mój masochizm się chyba wtedy odezwał, brzydziłam się tego, a jednocześnie sprawiało mi to przyjemność, dobrze się z tym czułam. Tak samo z jej kupą cały czas krzyczałam w myślach co za smród zaraz się porzygam, już wiedziałam co oznaczał jej drwiący uśmieszek. Jednocześnie ten zapach, również powodował uczucie przyjemności, a w mojej podświadomości krzyczało uznanie dla jej dzieła i to dodatkowo mnie rajcowało, że, robię kupę nie tylko na ten sam kibel co osoba którą się brzydzę ale jeszcze nasze kupy leżą w nim jedna przy drugiej, nie wiedziałam dlaczego ale takie właśnie myśli wrzały mi w głowie, myślałam, że to ja jestem górą, bo moje będzie na wierzchu, te myśli kotłowały się we mnie, potęgując doznania z defekacji. Pierwszy balas, zrobiłam w kilka sekund, jak wspominałam ciśnienie było spore więc nie musiałam nawet przeć chodź byłam tak podniecona, że mimo woli robiłam to oddychając głęboko, co wspomagało defekację, a była ona istną rozkoszą, jak czułam przeciskający się balas, w tempie kilku cm. na sekundę, który pieścił mój otworek mocno lecz delikatnie i potem ta fala gorąca gdy poczułam, że wypada mi z pupy, cichym lecz silnym pluskiem, który ochlapał mi pupę, (już wtedy lubiłam to zjawisko, lecz uważałam, za wysoce niepożądane, ze względu, że woda z sedesu ma mnóstwo bakterii.) spoczął w sedesie, ja od razu podniosłam tyłek by go zobaczyć, wkurzyłam się bo był mizerny, względem produktu Agnieszki, jak pęto kaszanki, a jej jak pęto grubej Salami. Mimo to widok mojej kupy, którą wtedy gardziłam, niezmiernie, budził we mnie euforię, myśląc, że spotkał ją najgorszy los, bo leży nie tylko w kiblu, do którego wypróżniła się Agnieszka ale razem z jej kupą, więc najohydniejszą materią jaka może być. Wkurzona usiadłam i cisnęłam z całych sił, rozległ się dzwonek ale miałam to gdzieś, po kilku sekundach, kupa znowu wciskała mi się w o***t i, tym razem rosła powoli, musiałam pracować by wychodziła, więc cisnęłam ze wszystkich sił, stękałam aż miło. Trwało to kilka minut, balas było zbity, z powodu miażdżonej, masy, kałowej. Był już spory, a nadal wystawał mi z tyłka. w końcu spoczął w sedesie, tym razem bez plusku, bo w momencie, gdy oddzielił się od mojej pupy, większość spoczywała już w sedesie, więc, cichutko klapną tylko gdy, pozostała część dotknęła ścianki sedesu. jednak, ten subtelny dźwięk, uruchomił, jeszcze większą euforię, oczywiście musiałam obejrzeć swe dzieło i byłam, usatysfakcjonowana, lecz nie zachwycona bo, moja kupa, była nieco cieńsza lecz, znacznie dłuższa od tej Agnieszki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwzględniłam, oczywiście te, część jej kupska, które ukryte było w odpływie. Jej miała ok 25 cm. i grubość 5 lub 6 i była sztywna i prosta jak kłoda. Moja zaś, miała ok. 4 cm. grubości, miększą i zakręcona, bo nie mieściła się w misce muszli, bo jakby ja rozprostować to miała by ponad 40 cm. ! Sama nie wiedziałam jak ją zrobiłam, jednak miałam taki niedosyt, że jej była sporo grubsza, jednak świadomość i doznania towarzyszące tej defekacji, powodowały, że doświadczałam umysłowego orgazmu. Jednak dalej mi się chciało, więc usiadłam i zrobiłam małą "kluskę" czyli coś na kształt pyzy. Po tym uznałam, że już się wypróżniłam. Popatrzyłam jeszcze minutę lub dwie, na zawartość sedesu z obrzydzeniem i fascynacją, spuściłam wodę, miska się wypełniła, a mój balas zaczął wirować, gdy woda zaczęła opadać co spowodowało jego fragmentację, na trzy, lub cztery kawałki. Jednak nawet kawałek kupy nie zniknął, bo Balas Agnieszki, je "uratował" po prostu uniemożliwiając, im dostanie się do ujścia muszli. Nadszedł czas na szczotkę, nie wiedziałam dlaczego ale już wtedy gdy brałam ją w dłoń, czułam ekscytację, taką moc, może dla tego, że wiązała się to z pewnego rodzaju władzą, że szczotka nie ma wyjścia i musi zetknąć się ze śmierdzącą kupą, a kupa jest bezradna na jej agresywne działanie, które połamię ją na kawałki. Tym razem starałam się być bardziej subtelna, wsadziłam ją popychając balasa Agnieszki, który sterczał powyżej, moich ekskrementów. po czym spuściłam wodę i udało się, gdy woda zalała ekskrementy, silnie popchnęłam i powoli balas zniknął, w odpływie, a moje wyroby, a raczej kawałki mojej kupy, (bo po pierwszym spłukaniu nie przypominały już swej pierwotnej postaci.) bez problemu popłynęły za nim jeden po drugim, a nawet kilka naraz, sedes połknął je, jak smakołyki i poprosił o jeszcze. Ubrudził się lecz kilka ruchów szczotką sprawiło, że był jak nowy, podtarłam jeszcze pupę i pobiegłam na lekcję. Potem coś się we mnie zmieniło, gardziłam Agnieszką, jednak fascynowała mnie jej strona fizjologiczna i sama nie wiedziałam dlaczego, gdy była przerwa, śledziłam ją i jeśli szła do toalety, starałam się zająć kabinę obok, słuchałam odgłosów jej defekacji, czasem podglądałam, patrząc z fascynacją, jak wydala, zwykle robiła siku, jednak nawet wtedy, starałam się dostać do tej samej kabiny by usiąść, wtedy tamte doświadczenia wracały. Z czasem stało się to obsesją której nie mogłam się oprzeć, czułam podniecenie jak puściła bąka, brzydziło mnie to i podniecało. Zawsze miałam nadzieję, że tak jak pierwszym razem, pozostawi coś po sobie i czasem tak bywało, że woda nie porwała ze sobą, jakiegoś kawałka kupy, który bezradnie pływał w odpływie, bywało nawet, że jakiś mniejszy balas, którego pewnie zrobiła na końcu, czasem się zdarzył. Myślę teraz, że to tak na prawdę był mój lesbijski epizod, nie miłość lecz pożądanie, teraz myślę, że mimo jej chamstwa, niechlujstwa i tego, że była na prawdę brzydka, wręcz odpychająca, to mnie pociągła, pragnęłam jej i z powodu nie dopuszczania do siebie, tych uczuć, orientacji, nienawidziłam ją, bo nie mogłam jej mieć, ona była hetero, ja też, przynajmniej tak myślałam. Dlatego tak obsesyjnie pragnęłam tej materii, która stanowiła kiedyś jej część, chociaż z nią mogłam obcować. Niedługo po tych wydarzeniach, zbliżyłam się do pięknej, z którą od kilku lat się przyjaźniłam, ona zawsze dawała mi subtelne sygnały, że jej się podobam, co bezczelnie wykorzystywałam, jednak pewnego dnia, sfrustrowana, że nie udało mi się dostać do tej samej kabiny co Agnieszka, uległam, zaprowadziłam ją do tej pamiętnej kabiny, po lekcjach, bo powiedziała, że jej się chce, więc tam ją zaprowadziłam, chociaż inna toaleta była bliżej. Weszłam z nią, była trochę zdziwiona, nieco się krępowała, jednak usiadła, chciała najpierw podłożyć papier, powiedziałam by tego nie robiła i posłuchała, nie wiedziała o co mi chodzi. Gdy siedziała, z niecierpliwością, czekałam aż zrobi kupę, najpierw siku, potem stękała cicho, pewnie skrepowana moją osobą, powiedziałam, by tego nie robiła, nie krępowała się, że jest dla mnie jak siostra i się odprężyła, pomogło bo po chwili słyszałam odgłosy wydalania, a za jakieś pół minuty, piękna, sięgnęła po papier, a ja powiedziałam by się nie śpieszyła, bo znowu jej się może zachcieć, po drodze do domu, patrzyła na mnie jak na wariatkę, po czym cicho dodała, że mam rację, ponownie powiedziałam, żeby się mnie nie krępowała. I tym razem moje słowa podziałały, jak zaklęcie, bo usłyszałam za ok. minutę plusk, a za moment kolejny. Powiedziała cicho, że już na pewno jej się nie chce, dając mi sygnał bym wyszła, ja jednak uklękłam przed nią, popatrzyłam jej w oczy, ona chciała spuścić wodę, siedząc dalej na sedesie, wtedy delikatnie złapałam ją za dłoń i za drugą, w jej oczach widać było zakłopotanie strach i nadzieję, zapytałam ją wtedy czy mnie kocha, chwile milczała z przerażona miną, że odkryłam jej największy sekret i to w takim miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednak po chwili szoku, powiedziała, niemalże płaczącym głosem, że tak, ja wtedy ją objęłam, czułam jak drży, było mi jej żal i poczułam się źle, że wykorzystuję jej słabość do zaspokojenia swojej dewiacji. Wtedy, poczułam jej zapach, delikatna skórę, na prawdę jakbym obejmowała siostrę, a ona objęła mnie, silnie i po chwili się pocałowałyśmy, tak subtelnie i delikatnie. Następnie na poczekaniu wymyśliłam bajeczkę, że jeśli mnie kocha, to nie powinna się mnie krępować, wstała i spojrzała w sedes, ja dodałam, nie masz się czego krępować i spuściłam wodę, z fascynacją patrząc jak jej kupa, w kilka sekund, znika, dwa mniejsze balasy w ułamku sekundy, długi balas, znikał, jakby starał się oprzeć, lecz system spłukiwania bezlitośnie, powoli lecz skutecznie, go zabierał, wsysany przez odpływ i nie zostaje po nim nawet ślad. Mimo obrzydzenia było mi żal tej kupy, że tak szybko zniknęła, poczułam wtedy więź do piękniej, sama nie wiedziałam dlaczego już wtedy odwzajemniłam jej uczucie, kompletnie tego nie świadoma, dlatego usprawiedliwiłam uczucie żalu, że ta kupa, tak szybko zniknęła. Lubię gdy znika powoli, jakby próbowała uniknąć niechybnego losu, już wtedy miałam takie myśli. Powiedziałam, że już nie ma się czego wstydzić i urwałam kawałek papieru, po czym podtarłam jej pupę. Ona stała jak zamurowana, nie wierząc, że to dzieje się na prawdę. Odgarnęłam wtedy prawą ręką jej włosy i objęłam, ją a ona się popłakała, wyznając mi miłość, po czym też mnie objęła, kurczowo. Siedziałyśmy tam jeszcze kilka minut, po czym powiedziałam, że to będzie nasz sekret, ona od razu się zgodziła, od tamtej pory nie mogłam się jej pozbyć, ciężko było mi udawać, (bo nie dopuszczałam uczuć do głosu.) Jednak, zaspokajałam dzięki niej, chodź częściowo, mój pociąg do Agnieszki i jej ekskrementów. Jednak było mi co raz trudniej, uważałam, że to co robię jest nie moralne, bo ją oszukuję, ulegam swemu zboczeniu, a jednocześnie działam w brew naturze, robiąc z przedstawicielka tej samej płci, czynności o zabarwieniu seksualnym, a jednocześnie, czułam się przy niej dobrze, chodź bywała męcząca, a ja udawałam, jednak, pierwszy raz ktoś był mi całkowicie oddany, posłuszny, sprawiał, że czuje się wyjątkowo, a jednocześnie ciężko było mi udawać uczucie, które tak na prawdę miałam w sobie, jednak wychowanie i wpojone zasady, nie dopuszczało go do głosu. Gdybym wtedy, uległa mu, już dawno byłabym szczęśliwa, a tak na siłę, pakowałam się w toksyczne związki. Myślę że, dla tego byłam taka rozwiązła, chciałam, by traktowano mnie jak szmatę, a jednocześnie się ceniłam i to ja traktowałam facetów, jak prezerwatywy, czy papier toaletowy, chciałam by mnie rżnęli, do bólu bo wtedy nie myślałam, zmysły i popęd je zagłuszały, aż się od nich uzależniłam, lubiłam doprowadzać ich do szaleństwa, a jak dali mi co chciałam, to posyłałam do diabła. Ostatnio poszłam do psychologa, a raczej psycholożki, która mi to uświadomiła. Teraz czasem też ciągnie mnie do jakiegoś faceta ale to wyłącznie z pożądania, myślę, że czasem mam skłonności bi seksualne. Pozmieniało się przez ten rok, aż sama siebie nie poznaję, wraz z zaakceptowaniem swojej orientacji, uruchomiły się inne dzikie skłonności, na szczęście podobnie jak te fizjologiczne, zupełnie nieszkodliwe. Teraz nadrabiam stracone lata. Uwielbiam, patrzeć na jej ciasny, różowy, gładki, promienisty jak gwiazda o***t. Jest tak piękny, że ciężko uwierzyć , że służy tak brudnej czynności, po raczeniu się widokiem, wącham i wtedy delikatnie czuć zapach kupy, słodkawo, mdlący delikatny, obrzydliwy lecz kuszący. Potem go lżę, wciskając język do środka, (rimming) gdy nasycę zmysł dotyku języka, oraz delikatnego smaku, (lubię też stymulować ją tak do defekacji ale to inny temat.) dosłownie liże jej rowa, najbardziej lubię robić to jak zmęczona, wraca z pracy, jej skóra jest spocona, czasem się łuszczy, wiem że to obrzydliwe, jednak to taki dziki instynkt, wywołuję u mnie te potrzeby, to jak potrzeba podrapania się jak swędzi, najdzie Cię i nie daje spokoju puki nie zaspokoisz, jak popęd seksualny tylko bardziej dzika. Tak samo jest z cipką, taka zapocona, lepka, pachnąca nieświeżym moczem, jednak uwielbiam ja lizać, wpychać do niej język, czuć jej smak, często jak robię jej minetkę, mówi, że zachciewa jej się siusiać, w końcu popuszcza, a ja zlizuję krople jej ciepłego, gorzko, słonego moczu. Dobrze nas podsumowałeś, ja jestem dominująca, a ona uległa, jednak by nie było nudno zamieniamy się rolami. Jeśli chodzi o kible, czy inne tego typu dobrodziejstwa, to pojęcie jest tu bardziej złożone niż u większości ludzi. Większość ludzi traktuje, jako przedmiot, do którego wyrzuca się śmiecie, czy to organizmu, czy nie świeże jedzenie itd. A potem w łatwy sposób ich pozbywa, im czystszy tym lepiej, nie przywiązują też wagi do wyglądu, kierują się bardziej modą przy jego wyborze niż emocjami. Ja mam zupełnie inne podejście, dla mnie to jest taki sługa, personifikuję go, traktuję jak żywą istotę, (wiem, jestem wariatką.) dlatego kręcą mnie takie wysłużone egzemplarze, najbardziej stare, bo na nie robiło już kilka pokoleń. Ja korzystając z takiego, mam świadomość ile ekskrementów, przez niego przeszło, ilu ludziom pokornie przyniósł ulgę, a teraz przynosi ją mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla tego szkoda mi sedesów które ktoś wywalił, bo były stare albo się znudziły, dlatego zawsze jak widzę taki na śmietniku, to staram się oddać im szacunek korzystając z nich. Sama święta nie jestem, sama wywaliłam dwa ze swojego mieszkania, bo moje mieszkanie składa się z połączenia dwóch mniejszych, miałam własną wizję łazienki, a one nie były mi potrzebne, z obu jednak skorzystałam przed demontażem, to chociaż przed niechybną śmiercią miały widok sexi tyłeczka i szczodrą porcję. Śmierć była na prawdę niechybna, miałam kontener przed oknem i wywaliłam je z piątego piętra, rozbiły się w drobny mak, najpierw jeden potem drugi, a dzwoniły przy tym, podobnie jak umywalka. Ale na swoją obronę mam, że ten jeden stary, znaleziony w pobliżu mojej pracy, uratowałam i mam go w piwnicy. No i te w pracy rozbiłam w drobny mak ale i tak poszły by na zwałkę. Wróćmy do sedna, tej mrocznej strony, mam satysfakcję, wydalając na bezbronny sedes, kręci mnie to że walę na niego śmierdzące kupsko, czasem i czopki, a on nie może nic poradzić, czasem tylko nie chce przełknąć mojej kupy. Jest jeszcze trzecia strona, najbardziej pozytywna, związana właśnie, z publicznymi toaletami. Postać wybrańca, że ja go wybrałam, by zaszczycić go swoją pupą i podarować mu część siebie, myśląc o kupie, jak o czymś wartościowym, cennym, części mnie. Tyle kup już w swej służbie przyjął, które były traktowane jak śmiecie, wydalane od niechcenia. Teraz przyszła królowa, która kocha to robić i z przyjemnością, podaruje mu swoja kupę. W większości przypadków, korzystam z toalet bo mam chęć, a nie z potrzeby fizjologicznej, tak było np. ostatnio, naszła mnie chęć by skorzystać z jednej na dworcu centralnym, płatna 5 zł.! trudno, miałam chęć, na naprawdę intensywnie eksploatowany sedes. Zajęte kabiny i kolejka, świadczyły, że dobrze trafiłam, wychodzi jakaś Azjatka, to ja po niej wchodzę, smród słodko, ostry, na podłodze kawałki papieru, sedes ze śladami kupy i obluzowaną deską, poprawiłam ją, zamknęłam oczywiście na początku drzwi, po czym zdjęłam dolną, część garderoby, toaleta stosunkowo świeża, jednak mocno wysłużona, byłam usatysfakcjonowana, obejrzałam się do okoła i usiadłam, afrodyzjak spowodowany myślą ile kobiet już do niego robiło, sprawiał, że władały mną fale gorąca, jednak kupy mi się nie chciało :( Robiłam co mogłam, siedziałam już z pół godziny, nie miałam czopków, wiec założyłam rękawiczkę, i masowałam o***t by pobudzić defekację, nie pomagało więc wsadziłam dwa palce i zaczęłam gmerać, rozgniatałam kupę, starając się nie wygarniać jej, bo chciałam zrobić ją naturalnie, w końcu zaczęło mi się chcieć. Jednak minęło z pięć minut nim coś wystękałam, w końcu zaczęła iść, powoli, lecz systematycznie, w końcu plusk, w odpływie leżał, balasek, wielkości serdelka, pływając w nim bezradnie, nic specjalnego ale cieszyłam się, że chociaż to zrobiłam. Hura! Zrobiłam kupę, chyba tylko ja cieszę się tak z tego faktu. Jako bonus wystękałam, jeszcze podobny, nieco krótszy, ale gładki i kształtny, jak mały banan, a do tego jeszcze trzy pyrki ale nie takie twarde tylko konsystencji masła orzechowego, po prostu miałam już za mało towaru na balasa, to przy sporym wysiłku takie maleństwa wystękałam. Popatrzyłam z minutę, może dwie, zadowolona zrobiłam zdjęcia, nie miałam kamery ale komórkę, to włączyłam nagrywanie by nagrać spłukiwanie, ku memu zdziwieniu, nie zniknęły od razu, spłuczka była oszczędna i dozowała małą ilość wody. Tak więc zalane, biedactwa zanurzyły się, lecz nie popłynęły od razu. poruszały się to w lewo, to w prawo na dnie odpływu, a po chwili, poddały się i powoli płynnym ruchem podążyły w stronę odpływu, było mi ich na prawdę żal, potraktowałam je jednak jako dar dla sedesu, którego jest takie właśnie przeznaczenie. Potarłam pupę, spuściłam wodę ponownie, ubrałam się i popatrzyłam przez chwilę na sedes i puste ujście miski, na wodę w której kilka minut temu pływała moja kupa, a teraz już jej nie ma, tak jak setek innych kup które też w nim były, tylko ja swoją szanuję a inne zostały bez namiętnie lub z obrzydzeniem, spuszczone jak zwykle śmiecie. Zauważyłeś zapewne, że moje podejście do kwestii kupy, uległo zmianie, ostatnio sporo myślałam, doszłam do takich wniosków, że kupa, jest uważana za śmiecia i dlatego organizm ją wyrzuca, dla tego ludzie nią gardzą, bo jest nie potrzebna śmierdzi itd. Jednak na śmietniku można znaleźć wiele wartościowych przedmiotów, które ktoś wyrzucił, tak więc jeśli coś jest śmieciem, to nie znaczy, że nie ma wartości. Idąc tym tropem zaczęłam się zastanawiać, czym jest kupa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doszłam do wniosku, czytając trochę, sporo myśląc, że to w pewnej części, odpadki pracy, naszego organizmu ale to tylko nieznaczna część, większość to, jedzenie, tak właśnie jedzenie, tylko, że przetworzone, pozbawione tego co nasz organizm, z niego zabrał. I tu jest najciekawsza analiza, Jak w pewnym sensie, unikalną materią jest kupa. Nasz organizm, co byśmy nie zjedli, oczywiście z jadalnych, produktów, w niezwykle złożonych i fascynujących procesach, w skrócie, jak z postaci, płynnej zaczyna, się wiązać w stałą, grudki, a potem w mniej więcej, zintegrowany twór, w postaci stałej, zazwyczaj. Nasz organizm, wszelkie, spożyte pokarmy, zmienia w kupę, która niczym ich nie przypomina i to jest prawdziwa magia, kupa, (wiem, nadużywam tego słowa.) jest mniej więcej jednolita, zwykle ma też ten sam kolor, z drobnymi różnicami w odcieniu. Konsystencja, wiadomo, że jedzenie i picie mają na nią wpływ, jednak może być ona twardsza lub miększa, struktury też są różne, jednolite lub zróżnicowane, jak jadłam więcej warzyw, to widziałam w miejscach fragmentacji, (jak kupa się przerywała, gdy była ciężka zwisając mi z tyłka.) wystające włókna, miejsce podziału było, poszarpane, teraz jak odżywiam się nie zdrowo, krawędzie są gładkie, tak samo jest z powierzchnią, nieraz jest gładka, jak czekolada, jednolitego koloru, kształtu jak kiełbasa zrobiona z Nutelli, a innym razem pofalowana o zróżnicowanej fakturze, powierzchni, w kropki, plamy itd. wszystko zależy od surowca, oraz integralności, często jest jednolitą masą, czy np. zlepkiem bryłek, gęstość masy też ma znaczenie, umiarkowana, konsystencji, masła orzechowego, prawie zawsze gwarantuję, jednolity balas o gładkiej powierzchni i jednolitej fakturze. Więc struktury, powierzchnie i gęstość, mogą się nieco różnić, jednak kupa ma mniej więcej stałą, ogólną formę, najczęściej w formie, balasa lub bryłek, chyba, że ma się rozwolnienie. Kształty też się różnią i to jest najbardziej fascynujące, nigdy nie zrobi się, jednakowej kupy! Jak wspomniałam, może mieć kształt balasa, kształty, na prawdę są różne, okrągły jak kasztany, może być rzadka, lub mój ulubiony, mieszany, czyli balsy złożone, z drobnych, słabo zlepionych ze sobą, bryłek, które wysypują się z tyłka, jak kamyczki. Podsumowując kupa jest dosłownie częścią nas, naszych martwych komórek, tego co spożyliśmy itd. Naszego jedzenia, nie jest śmieciem, chodź musimy ją wyrzucać, by zdrowo funkcjonować i by w ogóle funkcjonować. Możemy to robić jednak z pewnym szacunkiem, bo dzięki kupie nasz organizm się oczyszcza, dzięki moczowi też, ale to inny temat. Musimy ją wydalać bo musimy jeść i to jest najpiękniejsze, że gdy wydalamy kupę, jednocześnie powstaje już w nas nowa, czy to nie fascynujące? Od tego czasu wydalam, ją z jeszcze większą przyjemnością przyjmując to za mój własny, udział w naturalnym procesie, lecz prawie zawsze z żalem patrzę jak znika. Nie zmienia to faktu, że dalej w prazy, z dziką przyjemnością masakruję kupy szczotką :) Wiem, że zwariowałam. Jednak jak przełamie się poczucie obrzydzenia, (ta analiza uczyniła moja pracę znacznie bardziej przyjemną. chodź jak muszę sprzątać sraczkę z podłogi, to łatwo nie jest.) to można dostrzec w kupie, na prawdę wiele, ciekawych, walorów. Z powodu moich ostatnich problemów, po stoperanie, znowu nie mogłam się załatwić, poszłam do lekarza i polecił mi "starą znajomą" Laktulozę, która podobno nie rozleniwia jelit. Biorę podwójna dawkę i jest optymalnie, tzn. muszę się wysilać przy wydalaniu kupy, jednak załatwiam się systematycznie i obficie. Najlepszy jest sposób, działania, to lek osmotyczny, czyli zmiękcza ekskrementy zwiększając ich, objętość, uwielbiam czuć jak kupa we mnie rośnie, coraz mocniej rozpiera, podnieca mnie to uczucie, zwiększenie objętości sprawia, że wydalam jeszcze więcej, niż wcześniej i częściej, bo mam ograniczoną pojemność, ciężej jest mi wstrzymywać, jednak myślę, że jest to, na razie złoty środek, bo kupa dalej jest twarda, tzn, twarda w środku miększa z zewnątrz, nie jest tak sucha, przez co znacznie łatwiej wychodzi. Jednocześnie ma taką samą formę, dalej walę kasztany i sztywne kłody :) Teraz robiąc kupę, traktuję to, jak taki mały poród, najpierw we mnie rosła, pęczniała a teraz czas się pożegnać, wiem, że może to niewłaściwe porównanie ale tak to w pewnym sensie odczuwam. Czasem płacąc za toaletę, myślę, że to oni powinni mi płacić, że zostawiam u nich swoją, cenną, kupę, tak myśląc, to jak pielęgniarki w szpitalu ją zabierały, to jakoś zawsze czułam, takie poczucie straty, myślałam, że to dlatego, że zawsze lubiłam ja spuszczać, a może to coś więcej... Wracając do toalet, mam na myśli te, podłączone do kanalizacji z systemem spłukiwania, to dalej zjawisko spuszczania kupy, jak znika, natychmiast, bądź "na raty" jest dla mnie jak magia, jest, a po chwili znika, często bez śladu, fascynuję mnie to. Wiem, że brzmi to dziecinnie, wiem oczywiście dlaczego tak się dzieje, jak to działa ale same zjawisko wizualne, jest swego rodzaju magią. "Jak pisałem, jak opisujesz te wszystkie szczegóły, jak rozbijałaś te wszystkie toalety, ściany, to piszesz jak profesjonalistka. Widać, ze znasz się na tym dobrze i to lubisz usmiech.gif Ale teraz już pewnie nie będziesz miała tylu atrakcji, z racji tego, co opisałaś, ale przynajmniej odżyjesz od tego, to taka sprawiedliwość losu." Wiesz, ja bardzo intensywnie to przeżyłam, wyładowałam frustrację, nienawiść, chętnie zrobiłabym to jeszcze raz, chodź kibelków, mi trochę szkoda ale jak wspomniałam i tak ich los był przypieczętowany, a ja mogłam się wyładować ze te wszystkie g ó w n a, które z nich musiałam sprzątać i mojej szefowej i innych. Trochę mi żal bogu ducha winnych kibelków, (nie znałam litości.) jednak chętnie rozbiłabym, jeszcze kilka, jak się zacznie, to ma się chęć na więcej, świetna zabawa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś pracowałam wakacyjnie, z takim naszym dalszym sąsiadem, bardziej dla zabicia czasu i rozrywki, jest hydraulikiem, glazurnikiem. No i raz miał łazienkę do remontu, (zwykle robił jakieś naprawy drobne, lub poprawki.) w takim mieszkanku, kawalerce, ktoś kupił i po swojemu, chciał urządzić. Łazienka była stosunkowo świeża, podwieszana muszla, oczywiście, musiałam usiąść i przetestować. Nadszedł czas demolki, tłukliśmy glazurę, miałam prawdziwą frajdę, ja chciałam rozbić kibel, lecz mój szef, rozsądnie uświadomił mi, że jeszcze może się przydać i miał rację... Wszystko zdemontowaliśmy, kabinę prysznicową, nawet sprzedał, umywalkę mogłam rozbić, na kibel nie chciał się zgodzić, jednak w końcu pozwolił mi pod warunkiem, że pozbieram odłamki i je wyniosę oraz potrąci mi 50 zł. z pensji, bo miał w planach go też odsprzedać bo wyglądał jak nowy. Zgodziłam się, a jak go tłukłam, to miałam najlepszą zabawę w życiu, małym młotkiem kawałek po kawałku, aż doszłam do ściany, w końcu sterczały z niej tylko śruby. Potem pozbierałam odłamki do wiadra i wyniosłam gruz na śmietnik. Było warto :) Jeśli chodzi o zmianę w mojej pracy, to dalej sprzątam toalety, może nie tak często, jednak moja szefowa dalej namiętnie korzysta z nich gdy sprzątam i często zleca mi posprzątanie kabiny po jej wizycie, chyba musi czerpać z tego przyjemność, przywykłam i traktuję to rutynowo. "Pewnie by uznała cie za dziwną, tak samo jak ta moja, do której chodziłem, uznałaby mnie za zboczeńca, przez takie chore fantazje, dewiacje." Tego się właśnie obawiam, dlatego jak byłam u tej psycholożki, seksuolożki nie odważyłam się poruszać tego wątku, rozmawiałyśmy o mojej orientacji, upodobaniach, zachowaniach seksualnych, korciło mnie by te sferę poruszyć, jednak, chodź do nieśmiałych nie należę, to zabrakło mi odwagi. "Zresztą, ja też nie dopuszczałem do siebie takich zachowań, w jakimś stopniu, czułem się dziwnie z tym, że przychodzą mi do głowy takie fantazje. Pamiętam jak byłem młodszy, to przyjechała ciotka do mojego domu, i weszła do toalety po mnie, to słyszałem, jak robi siku, wyobrażając sobie, ze robi na mnie." U mnie chyba też było to już od dzieciństwa, z tego względu, też mogło, mnie ciągnąć, do toalet, ciągnęło mnie tam, lubiłam słuchać tych odgłosów, chodź wydało mi się to nie normalne, co najmniej, niewłaściwe, było to jednak, silniejsze ode mnie, chodź wydawało się zupełnie nieracjonalne. Pamiętam, byłam chyba w trzeciej klasie, zawsze wracałam sama do domu ale wtedy przyszła po mnie mama do szkoły. Miałyśmy już wychodzić, byłyśmy prawie przy wyjściu, gdy zachciało mi się kupę, byłyśmy na schodach, a pomiędzy klatką schodową, a głównym wyjściem była toaleta, koedukacyjna, inne dzieliły, się na część, męską i damską.) składająca się z 3 kabin. Zachciało mi się trochę wcześniej jednak myślałam, że ode chcę się jak trochę wstrzymam, lubiłam z tym walczyć i dalej lubię, ten taki dreszczyk emocji, który przechodzi mi po plecach, że chce mi się kupę, hura, muszę do toalety ale sobie tego odmawiam, wstrzymuję, walcząc z fizjologia i ze sprawieniem sobie przyjemności, a jak się uda to te poczucie, wygranej, że to ja, decyduję kiedy zrobię kupę. Jednak chciało się nadal, nie miałam trudności dalej ją trzymać, jednak o domu miałam kawałek, to pomyślałam tak, być może musiała bym walnąć w plenerze, gdzieś po drodze do domu, a tu taka toaleta często odwiedzana, bo to niedaleko od głównego wejścia. do tego Mama będzie miała dowód, że nie mam problemów, w tej kwestii. Powolnym krokiem zmierzałam do toalety, a mama za mną, zastanawiam się, nad wyborem, kabiny, pierwsza od lewej zajęta, mama, dziwnie się patrzy, już mam wejść do środkowej, jednak do toalety, szybkim krokiem, wchodzi dziewczyna, gdzieś w wieku licealnym, po czym otwiera drzwi drugiej kabiny, słychać, że je zamyka, ja by nie wzbudzać podejrzeń muszę wejść, do trzeciej, czyli, pierwszej, licząc od prawej strony i od wejścia do pomieszczenia, nim to zrobiłam, słyszałam jak siusia, podekscytowało mnie to, zamknęłam się w kabinie, mi się tak nie spieszyło, więc powoli zdjęłam z pupy, to co miałam i wygodnie się rozsiadłam, teraz mogłam się odprężyć i poczekać aż parcie, przybierze na sile, długo nie czekałam, moja pupa wiedziała, że jest na kibelku i do czego to dzieło służy, pośladki rozchylone, czułam jak kupa coraz silniej, napiera, na mój o***t rozwierając go powoli. Zanim jednak ta eskalacja naporu, u mnie, nastąpiła, słyszałam subtelne stęknięcia z kabiny obok, podekscytowałam się, ta dziewczyna jak tak śmiało weszła, wzbudziła we mnie taki respekt i podziw, a także, zachwyt, wysoka, opalona, czarne długie włosy, oczu nie widziałam albo nie pamiętam, była bardzo ładna, pomyślałam, że w jej wieku, bym chciała podobnie wyglądać i ogólnie mi się udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanawiałam się czy siedzi na desce, czy kuca, nie słyszałam by rwała papier, więc na pewno na nim nie siedziała. Cały czas, nie śpieszyłam się słuchając jak ona wydala, obsesyjnie, starając się wychwycić każdy dźwięk, normalnie bym ją podejrzała ale że mama była, przy drzwiach nie odważyłam się z obawy, że coś zauważy, dalej korciło mnie by wejść i usiąść po niej lecz również ze względu na mamę, nie weszłam do kabiny po niej, nie miałam uzasadnienia i śmiałości, chodź gorączkowo szukałam, pretekstu. Wróćmy jednak do czasu gdy w niej była, zapach był delikatny, nie brzydził mnie, lecz pobudzał wyobraźnię, w końcu słyszę, że się podciera i po chwili spłukuję, trwało to z 10 sekund, w końcu musiał nadejść moment, spłukiwania, starałam sobie chociaż zwizualizować jak jej kupa spada z pułki do wody i znika, za kilka kolejnych sekund, otwiera drzwi, słyszę kroki, aż mnie skręcało by wyjść i usiąść po niej, zobaczyć czy coś tam może, zostało... Sfrustrowana, zaczęłam przeć, doznania, zapewniane, twardą, kupą, balasem, sprawiły, że frustrację zmalały, a rozkosz, doszła do głosu. Wydalałam powoli, przez jakieś dziesięć minut, nie chciałam zrobić tego do końca, zrobiłam dwa, spore balasy, mniej więcej równe, jeden nieco krótszy, wyglądały mniej więcej, jak baton "Lion" chciało mi się jeszcze, ale mało więc uznałam, że mi się odechce, popatrzyłam chwilę i nacisnęłam, spust, zaworu, woda, zaczęła płynąć, po kilku sekundach, balasy zaczęły, podążać, po półce w kierunku, "studni" odpływu, w końcu wpadły do niego i powoli w nim zatonęły, ze dwie, trzy sekundy, było je widać, po czym powoli, popłynęły w stronę, ujścia sedesu. Nie myśl, że pamiętam, każdą defekację, hi hi. Pamiętam te przy których, emocje były tak intensywne, że wyryło mi się to w pamięci, na zawsze chyba. Niby nic znaczącego ale mam wiele, takich wspomnień. "W wieku nastoletnim też mi takie myśli przychodziły po głowie, pisałem już kiedyś, że wszedłem do damskiego wc, chyba jak chodziłem jeszcze do gimnazjum, jak miałem z 13 lat, aby móc poczuć zapach damskich ekskrementów." Mnie właśnie ten zapach jednocześnie pociągał i brzydził, Pamiętam do dziś zapach, szkolnej toalety, takie połączenie chloru i fekaliów, nieco drażniący, mdlący, a jednocześnie pociągający, chodź nie wiedziałam dlaczego, jego wdychanie sprawiało mi przyjemność. Raz poszłam do toalet, na naszym korytarzu, śmierdziało ale to nic nadzwyczajnego, były dwie kabiny, jakoś wyjątkowo zajrzałam do pierwszej, bo zawsze wchodziłam do drugiej od razu. Było to jednak po lekcjach, zjadłam obiad, potem poszłam na świetlicę, zachciało mi się kupę ale tak delikatnie, nigdzie mi się nie śpieszyło, robiłam swoje, wtedy odrabiałam jakieś lekcje, gdy trochę potrzeba się nasiliła ale tak subtelnie, uznałam, że czas zrobić kupę, jak wspominałam, lubiłam robić ją w szkole, więc uradowana, spacerowym tempem, udałam się do toalety, świetlica była na tym samym korytarzu, co owa toaleta, prawie na przeciwko, więc daleko nie miałam. Wróćmy jednak do sedna, otwieram, drzwi, smród uderza z wielokrotną siłą, wchodzę mimo to, a tam w sedesie, nic innego jak kupa. Pierwsze uczucie obrzydzenie, było lato, latały muchy, nie wiele ale ze dwie były. Mimo obrzydzenia, kształt kupy mnie zaciekawił, patrzyłam z dziesięć sekund, była jak mała, kolba kukurydzy, tak ze 12 cm. długości, szeroka na początku na jakieś 4 cm. a na końcu na mniej niż 2 cm. Jakby posklejana, z małych kulek, ciasno ściśniętych, stanowiących całość, o fakturze, kolby kukurydzy. Takiej nigdy nie widziałam, sama też nie pamiętam bym taką wyprodukowała, jasno brązowa jak mleczna czekolada, skala smrodu i obrzydzenie, mimo zaciekawienia, szybko skłoniły mnie do wyjścia, nie zamknęłam nawet drzwi. W drugiej kabinie było nieskazitelnie, biały lśniący kibelek, chodź rodem ze wczesnego PRL, był jak nowy. Wiec usiadłam i ochoczo szykowałam się, do przekazania mu zawartości swej okrężnicy. Cały czas czułam smród, pamiętam, że patrzyłam w sufit, był on co najmniej metr nad ścianami kabin. Fascynowały mnie wychodzące z niego, żeliwne rury, z toalety z następnego piętra. Tak po prostu wyrastały z gładkiego sufitu. Z każdej kabiny z osobna, kolanko pod kątem 45 stopni, a potem kawałkami, prostej rury łączyły się poprzez rozgałęzienia, w dwie pojedyncze, (po jednej rurze, na dwie kabiny.) następnie, przez kolejny rozgałęźnik, łączyły się w jedną wspólną rurę. Ta instalacja strasznie mi się podobała, na przestrzeni tego sufitu, wyglądała jak żyły, każda zaopatrywała, oddzielny, zespół kabiny, a jednak stanowiły całość, zależną od tej głównej rury. Niczym główna tętnica w organizmie. Ich łączenia także miały swój urok, takie grube, masywne kołnierze, plastykowe rury takich nie mają, aż dziw, że to wszystko odlane z metalu, a tak doskonale dopasowane. Tak podziwiając rozmyślałam, że ekskrementy mają, fajną drogę, po skośnych rurach, zjeżdżają, jak po wodnej zjeżdżalni, a potem wpadają do tej wspólnej rury i dopiero nabierają prędkości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po tych refleksjach uznałam, że czas coś zrobić, więc trochę postękałam i zaczęło iść, wtedy pomyślałam, że może jednak, zrobię kupę w sąsiedniej kabinie? Byłam już w trakcie, więc uznałam, że skończę. długo robiłam, delektując się dotykiem twardego balasa w odbycie, chodź robiłam, powoli, kilka minut, to w końcu zrobiłam kupę. Wtedy byłam dzieckiem i rzadko zdarzało mi się robić kupę, sporego kalibru, na pewno nie tak zacnego jak teraz. Zwykle była to taka kiełbaska, najczęściej, prosta, różnej długości, wtedy takiej z piętnaście cm. Dalej mi się chciało wiec uznałam, że w tej kabinie już skończę, otworzyłam wodę i podobnie jak w opisanym wcześniej przypadku, spuściłam kupę. Opiszę jednak, te, zjawisko jeszcze raz, tak dokładnie bo tego chyba nie robiłam, mam na myśli proces spłukiwania, w sedesie z półka i zaworem ciśnieniowym. Sedes z półką, ma to do siebie, że jeśli kupa nie jest bardzo twarda, to się łatwo do niego przykleja, bo, w półce, jest zagłębienie, w którym stoi woda, taka kałuża, kupa od spodu nieco rozmięka, co powoduje jej częściowe przyklejenie. Ja osobiście, bardzo lubię ten typ, bo dokładnie widać kupę, jednak jak nawalę sporo, to kupa często sięga mi pupy. Wróćmy jednak, do sedna zjawiska, przez pierwsze sekundy, woda oblewa kupę, (cały czas tak samo, bo zawór ciśnieniowy, zwyczajnie otwiera, strumień wody, o stałym przepływie.) potrzeba kilka sekund by ją podmyła. Gdy, woda ją podmyję, to co spoczywa na półce, odkleja się i w zależności od masy, rozmiaru, kształtu i lepkości, a także ilości przepływającej wody, zależy, jak szybko, zostanie to zepchnięte do "studni" tak nazywam tą część przed półką, gdzie stoi woda. Tym razem wyglądało to następująco, przez jakieś pięć sekund, kupa nic sobie nie robiła z płynącej wody, była na tyle miękka, więc też lepka, że stosunkowo mocno przywarła do półki. Gdy została podmyta, trzymała się już na tyle słabo, że nie mogła się już opierać, strumieniowi, płynącej wody i ten, powoli lecz skutecznie, kierował ją w stronę studni, trwało to, jakiś kolejne pięć sekund. Gdy wpadła do studni, dość szybko osiadła na dnie i powoli popłynęła w stronę kanalizacji. Mogłam ją chamsko, zepchnąć z pułki, szczotką lub papierem jak na tym filmiku: http://motherless.com/g/classy_scat_ladies/6CAD479 (swoją drogą tylko pozazdrościć bohaterce, takie tempo, że aż dęba na chwilę, stanął.) Ale gdzie wtedy frajda, całego procesu? Po, płomiennym pożegnaniu, uznałam, że nie ma co czekać, może ktoś inny zajmie kabinę albo co gorsza, woźna ją sprzątnie, więc nie podtarłam się nawet i z gołym tyłkiem pobiegłam do sąsiedniej kabiny, nos przyzwyczaił mi się już do smrodu. Usiadłam i już po minucie, czy dwóch, wydalałam, kolejny balas, również był dosyć twardy, więc mogłam delektować się tym, przez kilka minut. Kolejnego już nie mogłam zrobić, jednak wystękałam, jeszcze, coś na kształt, krótkiego, ogórka. Nadszedł czas spłukania. Tym razem wyglądało to tak: "ogórek" popłyną niemal natychmiast, (był dosyć mały, lekki i wydalony na końcu, więc nie zdążył się przykleić.) Reszta była zaś oporna. Wydalony przeze mnie balas, tym razem nieco dłuższy, ok. 20 cm. Przez co najmniej 10 sekunda się nie poddawał ( mogłam pomóc mu szczotka ale gdzie cała zabawa?) i wreszcie, obracając się bokiem, do "studni" przypieczętował, swój los, bo wtedy napór wody gromadził się za nim i zepchną go niczym buldożer, do "studni" w dwie lub trzy sekundy. W "studni" pod powierzchnią, unosił się jeszcze "ogórek" który jednak przytłoczony, owym balasem, wreszcie poszedł na dno i podążył ku kanalizacji. Balas pływał w "studni" uparcie opierając się swemu przeznaczeniu, mogłam bezlitośnie popchnąć go szczotką, jednak gdzie byłaby, prawdziwa zabawa? Dałam mu więc czas by nasiąkł wodą i sam grzecznie zatonął. Pierwszy balas, pozostawiony, przez moja poprzedniczkę, zaczął wtedy ulegać, strumieniowi i również obracając się leniwie, mozolnie, zmierzał ku "studni" najpierw, węższą częścią znalazł się na krawędzi, a potem i ta szersza zaczęła się do niej zbliżać. Gdy, ta pierwsza, znalazła się nad "studnią" w końcu przeważyła i pociągnęła za sobą pozostałą część. Na półce nie było nawet śladu, zaś w "studni" opornie pływały oba balasy, postanowiłam sobie jeszcze posiedzieć, wiedziałam, że w końcu namiękną i zatoną, a ja sobie porozmyślam i uraczę pupę, dotykiem deski, może coś jeszcze zrobię i zrobiłam, trochę siku, podtarłam też pupę, jednak papier zwinęłam i rzuciłam na podłogę. Żałowałam, że nie wzięłam jakiejś książki, rozległ się dzwonek, jednak był spokój bo na tym korytarzu było już po lekcjach. Po przerwie postanowiłam ponownie spróbować posłać kupę tam gdzie jej miejsce, początkowo, nie szło, jednak kupa, namiękła już na tyle, że zalewana wodą, w końcu po kilkunastu sekundach, może nieco dłużej, oba balasy, zatonęły i powoli popłynęły w stronę rury kanalizacyjnej, najpierw ten, po poprzedniczce, bo był krótszy, potem mój, dalej spuszczałam wodę, wyobrażając sobie, jak balasy, spływają, po zjeżdżalni z rur i trafiają do tej głównej, uznałam, że już sobie popłynęły, wrzuciłam papier i jak popłynął, zakończyłam spłukiwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiedzą, że ten ktoś ma ich fetysz i lubi wszystko co od nich pochodzi, zapachy, smaki, i go to podnieca, i potrafią to wykorzystać dla siebie przeciwko niemu, stosując formę nagród i kar. Bawi ich to, rajcuje, lubię czuć się tak ważne, księżniczkowato, z dumą, pewnie siebie. Potrafią sobie ulżyć jego kosztem, kiedy tylko chcą, bo wiedzą, że zrobi dla nich wiele, bo go to podnieca, i z powodu jego fetyszy, ulżą też i sobie jego kosztem. Ostatnio trochę rozważam zakup jakiejś bielizny od właśnie takiej księżniczki, zimnej suki, najlepiej stringów, z zapachem jej tyłka. Ale zobaczę, jak to jeszcze będzie." Wiem o co chodzi, piękna ma też na de mną, swego rodzaju władzę, zwykle daje mi wszystko co zechcę, czasem jednak, potrafi wykorzystać moje słabości, zabawić się nimi, bym dała jej to co ona, chce, jednak to normalna zależność w związku, jednak ja dalej dominuję, po prostu są niuanse, bardzo osobiste, a zarazem niezwykle podniecające, których nie daje mi za darmo, ja muszę dać coś w zamian. Apropos, ulżenia czyimś kosztem, to nadal zdarza mi się wydalać na piękną, czasem robię to na krześle, jednak preferuję po prosu kucnąć nad nią, wypinając się jak tylko mogę i walić, na twarz, czasem do ust, w skrajnych przypadkach, często na biust. Emocje są tak silne, że cała drżę, w drugą stronę, jest równie ciekawie, nie boje się, wręcz przeciwnie, lubię to, poczuć na sobie jej esencję, a jednocześnie dać się sponiewierać do poziomu kibla. Po oswojeniu się z kupą, można na prawdę czerpać sporo przyjemności z niej, poczuć te materię, uważaną, powszechnie za obrzydliwą, która może stać się atrakcyjną, gdy przełamię się tabu. Taką, pogardzaną przez większość osób, część kochanej osoby, która jest tak na prawdę jej przekrojem, tym co jadła, tym czego pozbyło się jej ciało, obcowanie z tym po odpowiednim oswojeniu się, jest niezwykle ekscytujące. "A ta sabina, to nieźle was urządziła, zwłaszcza ciebie. Podziwiam. Ja chyba bym nie dał rady z taką dominującą, tzn 100 kg gramową z wielkim tyłkiem. Zresztą, taka dominująca musi też w jakimś sensie w miarę pociągać, bo pewne rzeczy trudno zaakceptować, u takiej osoby. Musi w jakimś sensie być pociąg, bo inaczej taka forma relacji, może bardziej obrzydzać, niż dawać podniecenie i upokorzenie. Ale to kwestia gustu, co kto lubi." Ja się bałam, że piękną połamie dosłownie, mi też łatwo nie było, jest obleśna, jako kobieta mnie odpycha, jednak jej sfera fizjologiczna, bardzo mnie pociąga. Starałam się to rozdzielić podczas, "nagrody" i chyba się udało. "Nieźle cie urządziła. Pewnie też bym rzygał, brzydził się, i był też zestresowany. Dostałyście mocną lekcję dominacji. Widać, że to profesjonalistka, po tym co z wami robiła. Lubi te sprawy. Ja bym się pewnie brzydził, gdyby mi taka kazała zjeść swojego balasa, ale być może gdyby mi ktoś kazał i nie miałbym wyjścia, to pewnie bym się przemógł i zrobił co do mnie należy. Ty przynajmniej na końcu miałaś w jakimś sensie, poczucie ulgi, z tą lewatywą, bo w miarę jesteś przyzwyczajona do tych spraw." No nie było, łatwo sama się sobą brzydziłam, nie byłam przygotowana na to, jak wspominałam miałam zrezygnować ale piękna już swoje zapłaciła, zrobiła to dla mnie, więc żal było mi tego zmarnować. Teraz było by mi łatwiej bo jak wspominałam, oswoiłam się z tą materią, jedyną, poważną, obawą, poza obrzydzeniem do tej kobiety, jaką bym miała, to zarażenie się jakaś chorobą, a poza tym, jej kupa, była na prawdę ciekawa, chodź nie zgłaszam się na ochotniczkę, by ją skonsumować ponownie. Co innego, z piękną, zdarza mi się to robić ale ją znam, wiem, że jest zdrowa i ją kocham, to wtedy wszytko wygląda inaczej. Co do Sabiny to warto było się poświęcić, patrząc z perspektywy czasu, następnym razem to opiszę bo teraz się już rozpisałam, bo znów długo mnie nie było, a to na prawdę, będzie długi opis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tą lewatywą, u Sabiny, to była tortura, jednak podobnie jak z tymi z dzieciństwa, z perspektywy czasu, wspominam, jako ciekawe przeżycie, takie skrajne stany, od nieznośnego, rozrywającego, bólu, który nie pozwala nawet myśleć, normalnie bo cały czas w głowie ma się tylko pragnienie ulgi, to gdy ta ulga nadejdzie, to jest to istny błogostan, ta lekkość, jakby ubyło co najmniej 5 kg. Radość z pozbycia się ciężaru i niesamowita ulga, aż się latać chce, a za jakiś czas, ponownie pragnie się tego rozpierania, uzależniłam się trochę od tego. Muszę przyznać, że miałam darmowe czyszczenie, więc mimo tortury, było to korzystne doświadczenie dla mnie i to za darmo, tzn. nie płaciłam pieniędzmi. "A co do kobiet dominujących, niekomercyjnych, to ogólnie to trudna sprawa z tymi rzeczami u nas w kraju. Z tego co wiem, to nawet takie dominujące, niekomercyjne, które to lubią, mają problem kogoś wartościowego znaleźć, na związek, relację, w swoich dużych miastach, a co dopiero mówić o mniejszych." Wiesz, jesteśmy w mniejszości, delikatnie mówiąc, mają nas za zboczeńców, wariatów, wiec nie ma się co dziwić, że ciężko znaleźć, osobę o takich upodobaniach. Ja zawsze powtarzam, ze wszystko jest rzeczą względną, zależy od punktu odniesienia, to co nas kręci, innych brzydzi, a dla nas jest to naturalne. "Widocznie, sporo w tym światku, oszustów, ściemniaczy, onanistów. Dużo ponoć piszę do takich, pierwsi piszą, zagadują, umawiają się, a później nie przychodzą, albo wyłudzają zdjęcia, albo liczą na seks. Typowe femdom, bdsm, to mniejszość seksualna, podobnie jak homoseksualizm, dlatego trudno o takie osoby. Musi to być ktoś ciekawy, warty uwagi, aby zdecydować się na przeprowadzę, bo zresztą, wiele też zwykłych oszustek, które są tak naprawdę materialistkami, i nie pociąga ich dominacja, tylko kasa. Więc trzeba też uważać, na kogo się trafia." Tu też masz rację, do takiej osoby trzeba czuć więź, rozumieć się, piękna mi się podporządkowała, wybaczyła to co było kiedyś, co jest dowodem prawdziwej miłości, robiła co chciałam, by sprawić mi przyjemność, tak na prawdę mam lepiej, niż bym wygrała na loterii, ostatnio powiedziała mi, że te tematy nawet zaczynają jej się podobać, że się z tym oswoiła i zaczyna sprawiać jej to przyjemność. Pełno jest dziś oszustów, jednak jak ktoś się umówi i nie przyjdzie, to nie znaczy, że musi być oszustem, czy oszustką, tylko, zabrakło może tej osobie odwagi by przejść do realizacji. "A mnie studia klimatyczne, płatne dominy komercyjne, nie pociągają. Chociaż to nie znaczy, że dominująca niekomercyjna może nie być materialistką w związku, o ile też pociąga ją dominacja nad facetem w każdym aspekcie." Myślę, że takie też są, tzn. które to lubią i robią to za kasę, jak moja dawna koleżanka, nie wiem tylko czy ona poszła bym na dominację toaletową, jednak gdyby tak to zrobiła by to na całego, profesjonalnie, niestety nie mam z nią kontaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P.S. Nie wiem kiedy będę miała teraz czas napisać, więc uzbrój się w cierpliwość, gwarantuję, że warto poczekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem. Bardzo konkretnie i profesjonalnie do tego wszystkiego podchodzisz. Przywiązujesz do tego ogromną wagę, do tych swoich skłonności, widać po tym, jak bardzo ma to dla ciebie znaczenie i jak bardzo cie to podnieca. Ciekawe przeżycia miałaś. Poczucie zatwardzenia może być w twoim przypadku i jest, zapewne też ogromną rozkoszą, więc warto też zaryzykować i utrzymywać ten stan, jeżeli masz takie silne też doznania rozkoszy. Dobrze, że nie tłumisz swoich już emocji, jak siadasz na sedes, po prostu się otworzyłaś i przestałaś krępować, zaakceptowałaś siebie. Czujesz się ważna, jak siadasz na takie sedesy, i zaczynasz wydalać, znęcasz się jak nad żywą ofiarą, aż to wszystko wpadnie w paszcze sedesu. To miło, w pewnym stopniu pociągające, że taka właśnie jesteś, typ takiej samolubnej księżniczki, która lubi wykorzystywać czyjeś słabości. No masz jednak zmysł poetycki, literacki. Pewnie jesteś w jakimś stopniu mocno też wrażliwa, mówi o tym twoja proza, opis przeżywanych emocji przez ciebie. Osoby mocno wrażliwe też lubią przełamywać tabu. Wiem, bo jestem wrażliwcem, indywidualistą, ekscentrykiem i mam też cechy osobowości, charakteru, takiego buntowniczego również, co też lubi przekraczać różne granice. Ostatnio wypiłem dwa razy ze szklanki swoją spermę, było jej trochę. Po tym już mam pewność, że mam skłonności uległe, masochistyczne. Stać mnie na przekraczanie barier. Historia z twoją koleżanką w toalecie, jak z filmu, jak obiełyście się wzajemnie. Często też jest tak, że jak ktoś nas nie pociąga, jak w przypadku twojej koleżanki Agnieszki, to może nas fascynować coś w tej osobie mimo to. Może być niezbyt pociągająca, a jednocześnie podniecająca. Bywa też tak, że osoby niezbyt urodziwe mają coś też w sobie, co powoduje, że ma się na nie ochotę, a te ładniejsze mogą tego nie posiadać. Może to też być jakiś stopień seksapilu, wyrazu twarzy, rysów, sposobu poruszania się. Dobrze, że uświadomiłaś sobie swoje skłonności, przedtem jak pisałaś, byłaś rozwiązła, ale pewnie dalej było ci czegoś mało. Może to podniecało cię, jednak nie wywoływało to w tobie takich silnych emocji, skrajnych. Było czegoś mało i nie było to nic rewelacyjnego. Właśnie emocje dużo zazwyczaj mówią, one więcej powiedzą niż zwykłe podniecenie. Miałem podobnie, ale nie byłem w ogóle rozwiązły, tzn kiedyś jak byłem młodszy, tak z 9--5 lat temu, często sporo fantazjowałem, czytałem jakieś opowiadania, oglądałem różne filmy, pisałem z kobietami, rozmawiałem. Zazwyczaj była to taka dominacja zwierzęca z mojej strony, jednak mimo tego, że czułem silne podniecenie, było to takie zwierzęce, takie wyładowanie się, perwersja, ale nie było w tym jakichś silnych emocji, silnej ekscytacji. Jak widziałem filmy z dominacją ze strony kobiet, albo nieraz jak na czatach widziałem nicki dominujących kobiet, to czułem silną ekscytację, skrajną, silne podniecenie, emocjonalne również, połączane z niepewnością i strachem. Bałem się wtedy tak zagadać do takiej kobiety, pewnie bałem się odrzucenia z jej strony, w jakimś stopniu mi to zostało. Kiedyś raz zagadała do mnie taka sama, miałem włączoną kamerkę i poszliśmy na priv. Lekko mnie dominowała, mówiła co mam robić. Wtedy poczułem, że to to, czułem te silne emocje, połączone z podnieceniem. Ale to było chyba jeszcze wcześniej, jak pisałem z jedną dominującą, ale zostałem przez nią oszukany, może była to oszustka, ale nie ważne. Chwile pisaliśmy. Zauważyłem, ze zdrobnienia, typu psie, niewolniku, czy inne takie podobne, wywołują u mnie silne emocje, połączone z podnieceniem, strachem w jakimś sensie. Taka mieszanka uczuć. Czułem, że wtedy naprawdę żyje. Wiesz, to takie uczucie, że jak myślę o tych sprawach, że jestem podnóżkiem kobiety, że należę do niej, że jestem niewolnikiem, posłusznym jej, że muszę leżeć pod jej stopami, albo pod jej butem, i jestem nazywany jej psem, niewolnikiem, to czuję, że wtedy oddycham, jakbym został do tego stworzony. Takie myśli i emocji mi wtedy towarzyszą. Dzięki wolności, samotności mojej, też takiej refleksji na przestrzeni lat, doszedłem do wniosku, że dobrze że jestem sam. Gdybym był w związku, czy chociażby w jakimś małżeństwie bez tej refleksji, szukania, analizowania swoich uczuć, pragnień, to mógłbym się obudzić ze ręką w nocniku. Byłbym nieszczęśliwy i musiałbym tłumić i tak żyć w takim układzie. Myślę, że dobrze jest jak jest, bo kilka lat temu uświadomiłem sobie swoje pragnienia, preferencje. Teraz już wiem czego chcę, co mnie pociąga, i w jaki ewentualnie związek mógłbym wejść. Doszedłem do wniosku, że nie ma co też uciekać od siebie, swojej natury, ze względu na opinię otoczenia. Ważne, aby być szczęśliwym i spełniać się, bez względu na to, czy ktoś może się od nas odwrócić, tylko z powodu tego, że mamy preferencje jakie mamy. Ty masz podobnie. W końcu odnalazłaś to, czego tak naprawdę w tobie od lat siedziało, w twojej podświadomości, podobnie u mnie. Jakiś czas temu, dałem takie ogłoszenie odnośnie bielizny. Szukałem jakiejś atrakcyjnej dziewczyny, która ma ukryte sekrety i nikomu o nich nie mówi. Tzn chodziło o taką, której często nie chcę się zmieniać bielizny, no i nie zawsze dba o higienę tej od pupy. Która jest taka z natury, są to jej ukryte grzeszki. Znalazłem taką, napisała do mnie. Okazuje się, ze taka jest jak opisałem. nawet przesłała zdjęcia z noszenia bielizny. Ma ładną pupę. Okazuje się też, że sprzedaje piss i scat. Robi też filmiki, jak się wypróżnia i wsadza to do pojemniczka. Z tego co wiem, to podnieca ją, jak reżyseruje takie filmiki i mówi, jak facet ma jeść jej kupę. Oczywiście, napisałem, że pociąga mnie dominacja toaletowa i lubię oglądać filmy, jak kobiety wypróżniają się na twarz faceta, lub do ust. Była zachwycona. Proponowała, czy nie chciałbym spróbować jej pissu i scatu. Ale nie jestem zainteresowany takimi ofertami, ze względu na to, że takie rzeczy dochodzą do klienta po paru dniach, w dodatku jest to już nieświeże. Moim zdaniem scat powinien być ciepły, aby poczuć to ciepło tego scatu, który właśnie wyszedł z jej pupy, mieć to ciepło w swoich ustach, razem ze smakiem i próbować się delektować smakiem jej pupy, ładnej zresztą. Ostatnio miałem i trochę mam taki głód perwersyjny kosztowania i sycenia się taką ciepłą kupą ze zgrabnej ładnej pupy. Najbardziej mocno mnie kręci, jak ją to ekscytuj****awi ją to, czuje się wtedy taka ważna doceniona, lub tez zmusza swoją ofiarę, do kosztowania jej odchodów, sików. Tresuje go, na swoją osobista toaletę, aż w końcu to będzie robił z rozkoszą. Jednak takie coś wirtualnie odpada, to jest nieświeże, można się zatruć, w dodatku jest to zimne, itp. Zamówiłem bieliznę. Kręci mnie wąchanie kobiecej pupy, albo na bieliźnie, albo ogólnie, taka natura, pełne zaakceptowanie jej ukrytej strony. Poczta w Polsce jest do kitu. Priorytet niby ma iść, jeden dzień, góra 3, a idzie nieraz ponad tydzień, i jak tu coś zamówić, czy delektować się świeżością. Szkoda słów na to. Co do tych kolesi, którym brakuje odwagi, często jest tak, ze są to ludzie albo szukają zwykłego popisania, często nie są też uległymi, albo po prostu szukają czegoś nowego, wolą popisać, umówić się i sobie zrobić dobrze i na tym koniec. Są też i tacy, którzy nie mają odwagi, no ale po co się umawiać, a później nie przychodzić. Ale i tacy też wśród uległych są. Trzeba też zrozumieć brak odwagi. Gdyby naprawdę tego chcieli, to by się mogli przełamać. Albo są nieuświadomieni swojej natury, jak i również po prostu nie posiadają takich preferencji, chociaż może im się tak wydawać, taka zwyczajna krótka fascynacja uległością. Różnie to bywa. Nie musisz też opisywać wszystkiego ze szczegółami, chociaż rozumiem, że to lubisz. Twoje posty czytam nieraz godzinę ;) Możesz pisać trochę mniej, abym nie siedział z godzinę by przeczytać twoje wiadomości, oczywiście pisz ile chcesz, ale staraj się to troszkę skrócić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wróciłam :) "Bardzo konkretnie i profesjonalnie do tego wszystkiego podchodzisz. Przywiązujesz do tego ogromną wagę, do tych swoich skłonności, widać po tym, jak bardzo ma to dla ciebie znaczenie i jak bardzo cie to podnieca." Wiesz to swego rodzaju pasja, wywołuje we mnie wulkan emocji, aż nie raz cała drżę, zawsze czułam emocje, pisałam już o tym, gdy chciało mi się kupę. Częściowo ze strachu, czy ją zrobię, bo jak miałam zatwardzenie jako dziecko często mi się chciało lecz bywało, ze nic nie zrobiłam. Jednak to uczucie, parcia, mrowienia w brzuchu, zawsze było dla mnie przyjemne, nawet jako dziecko się tym delektowałam. A jak już wydalałam, to była dla mnie największa przyjemność i zabawa. Niesamowita, radość, nie tylko dlatego, ze wiedziałam, że na kilka dni będę miała spokój ale te uczucie jak przeciska mi się przez pupę, taka ciepła i twarda. Potem euforia, jak słyszałam dźwięk plusku, często czując drobne kropelki na pośladkach. Wulkan zadowolenia, nie tylko jak wspominałam, radość z tego, że przyczyna moich cierpień, jest w sedesie, to poczucie władzy, ze ja ją tam posłałam, że to ja jestem górą i często ponowne poczucie, że znowu wyciskam kupę, ona znowu mnie pieści. Po wszystkim widok jej jak pływa w sedesie, ( czasem spoczywa na dnie, różnie to bywa.) zawsze się tym delektowałam i show, jak spuszczam wodę i ona znika, raz na zawsze, do tej pory to dla mnie magia :) Żebyś wiedział, jako dziecko zdarzało mi się w domu całować sedes, przed defekacją, jako mojego bohatera, (już jako dziecko miałam nie równo pod sufitem.) który zabierał niechcianą kupę. "Poczucie zatwardzenia może być w twoim przypadku i jest, zapewne też ogromną rozkoszą, więc warto też zaryzykować i utrzymywać ten stan, jeżeli masz takie silne też doznania rozkoszy." O tak! To czego kiedyś nienawidziłam, teraz gdy pozwoliłam mu działać, jest istną rozkoszą, jak rośnie we mnie, każdego dnia coraz bardziej. Uzależniłam się przez to od czopków, nie tylko dlatego, że łatwiej się po nich załatwić, chodź słowo łatwiej oznacza tak na prawdę, że defekacja, jest chodź częściowo zadowalająca, czyli zrobię, kilka kulek zamiast jednej czy dwóch. Łatwiej znaczy też, że posiedzę 10-15 minut zamiast pół godziny, jednak muszę się na stękać, by wydalić każdy kawałek kupy. Najlepsze jest to, że załatwiam się trzy, a nawet pięć razy dziennie, bo co chwila mi się chce. Są też niespodzianki, spodziewam się że wydalę, znowu kilka "piłeczek"a tu, sucha "kiełbasa krakowska" której bez smarowania czopków, chyba w ogóle wym nie wydaliła. Jednak aplikacja czopków, uzależnia mnie bardziej w sensie ich aplikacji, jak je powoli wsadzam, uprawiając z nimi sex analny, wsadzam je tak że znikają w odbycie, a nie dostają się do o******cy, napięcie o***tu je wypycha, jakby nie chciały, znaleźć się w mojej zacnej, chodź śmierdzącej kupie. Z każdym bawię się tak po kilka razy, zwykle wsadzam 3 albo cztery, zużywam paczkę dziennie. Bywa, że robię sobie, dzień lub dwa, przerwy, znęcając się nad sobą, bo rozpieranie jest strasznie meczące, bywa bolesne... W czopkach, lubię właśnie to poczucie, władzy, że wciskam je w kupę, a one jakby walczyły ze swoim przeznaczeniem. Uwielbiam też to uczucie, lepkiego, twardego czopka, który gładko pieści moją dziurkę, popychany, zdecydowanym palcem, w końcu to uczucie gdy wciskam go między masy kałowe, niezwykle mnie podnieca. Bardzo lubię też wsadzać sobie palec, lub palce i macać twarde, jak kamień bryłki. Rozdzielać je. Ostatnio, gdy mam wolną chwilę i nie załatwiałam się, oparłam się tej pokusie sprzątając kible, to w nagrodę używam żelu do fistingu i wsadzając palce, wygarniam te kamyczki z siebie, najczęściej na sedesie, czasem w wannie, lub na łóżku z podłożonym basenem, lubię też jak robi mi to piękna, ja jeż jej to czasem robię chodź ona rzadko miewa zatwardzenie. Najlepsza zabawa, jest jednak, samemu, gdy czuję swoje palce, i ekskrementy w pupie, dotykam ich gdy są jeszcze we mnie, usuwam je prąc i rozdzielając oraz zagarniając w stronę o***tu, nie raz po kilka zlepianych. "Dobrze, że nie tłumisz swoich już emocji, jak siadasz na sedes, po prostu się otworzyłaś i przestałaś krępować, zaakceptowałaś siebie. Czujesz się ważna, jak siadasz na takie sedesy, i zaczynasz wydalać, znęcasz się jak nad żywą ofiarą, aż to wszystko wpadnie w paszcze sedesu." Pięknie to ująłeś. Tak właśnie czuję, władzę, jak na żywą ofiarą, która nie może nic poradzić, że się do niego wypróżnię, a on musi to przyjąć i przełknąć, czy tego chce, czy nie. Nawet jak nie, chce czyli się zapcha, to go zmuszę, by to zrobił, czuję się jak władczyni sedesów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"To miło, w pewnym stopniu pociągające, że taka właśnie jesteś, typ takiej samolubnej księżniczki, która lubi wykorzystywać czyjeś słabości." Uważasz, że jestem pociągająca? "No masz jednak zmysł poetycki, literacki. Pewnie jesteś w jakimś stopniu mocno też wrażliwa, mówi o tym twoja proza, opis przeżywanych emocji przez ciebie. Osoby mocno wrażliwe też lubią przełamywać tabu. Wiem, bo jestem wrażliwcem, indywidualistą, ekscentrykiem i mam też cechy osobowości, charakteru, takiego buntowniczego również, co też lubi przekraczać różne granice." Dziękuję za uznanie, Ty też masz ciekawą naturę, widać, że jesteś osobą wrażliwą. Widać, że mnie rozumiesz, potrafisz się wczuć w moje emocje. "Historia z twoją koleżanką w toalecie, jak z filmu, jak obiełyście się wzajemnie. Często też jest tak, że jak ktoś nas nie pociąga, jak w przypadku twojej koleżanki Agnieszki, to może nas fascynować coś w tej osobie mimo to. Może być niezbyt pociągająca, a jednocześnie podniecająca. Bywa też tak, że osoby niezbyt urodziwe mają coś też w sobie, co powoduje, że ma się na nie ochotę, a te ładniejsze mogą tego nie posiadać. Może to też być jakiś stopień seksapilu, wyrazu twarzy, rysów, sposobu poruszania się." No tamten epizod, to dla nas teraz wielki afrodyzjak, ona walnęła kupę, czuć było wyraźnie jej zapach, a ja zaczęłam ją obejmować i całować, romantyczne chwile, w miejscu uważanym przez większość ludzi za odpychające, ja piękna i jej kupa, taki trójkącik :) do dziś wszystko pamiętam, w najdrobniejszych szczegółach. Co do Agnieszki, to miała sobie właśnie coś w wyrazie twarzy, taką wulgarność, namiętność, była brzydka, gruba ale to paradoksalnie chyba mnie w niej pociągało, była taką boginią seksu i wyuzdania, pociągało mnie to, lecz bardziej się tego, bałam szokowało mnie to. Pewnie gdybym jej wtedy zaproponowała, przygodę, zgodziła by się. Lecz nie żałuję, że odważyłam się wtedy na ten epizod z piękną, to taka kotwica naszego związku, wspomnienie, z najważniejszego okresu naszego życia. Gdybym z Agnieszką, coś spróbowała, to piękna poczuła by się odtrącona i teraz nie były byśmy razem, a to wspomnienie z toalety, to dla mnie na prawdę coś wielkiego, chodź wtedy kierowałam się egoistycznymi powódkami, to teraz nasz związek, to dla mnie coś najpiękniejszego... Pamiętam, nasz układ, że mówiła, mi jak jej się chciało, to mi mówiła i chodziłam z nią do WC nawet na siku, czułam się z tym źle, uważałam, że robię coś nienormalnego, jednak już wtedy, uczestniczenie w jej defekacji, nie tylko zaspokajało mój, nierozumiany wtedy pociąg do Agnieszki w tych aspektach ale sprawiało mi dziką przyjemność którą uważałam za coś nienormalnego, jednak zniewalało mnie to. W końcu nie dałam rady, dręczyło mnie sumienie, z powodu tych spraw toaletowych, a jeszcze bardziej, gdy mnie dotykała, a ja ją, gdy się całowałyśmy, dotykałyśmy swoich biustów, w pewnym sensie nawet lubiłam ją dotykać, jednak bardziej mnie to męczyło niż sprawiało radość, przyjemność, bo uważałam to za coś złego. Gdy ona dotykała mnie, czułam się trochę jak d****** obmacywała mnie nagą, macała krocze, pupę, biust, czułam wtedy dyskomfort, chodź wiadomo gdy majstrowała przy kroczu, to swoje robiło... W zamian za to, mogłam słuchać jak wydala, obserwować jej mowę ciał, napinanie się grymas twarzy. Jednak z czasem, bardziej, mnie to dręczyło niż sprawiało przyjemność, więc się rozstałyśmy. Teraz, jednak to zupełnie inna relacja :) "Dobrze, że uświadomiłaś sobie swoje skłonności, przedtem jak pisałaś, byłaś rozwiązła, ale pewnie dalej było ci czegoś mało. Może to podniecało cię, jednak nie wywoływało to w tobie takich silnych emocji, skrajnych. Było czegoś mało i nie było to nic rewelacyjnego. Właśnie emocje dużo zazwyczaj mówią, one więcej powiedzą niż zwykłe podniecenie." To doskonałe, podsumowanie :) "Miałem podobnie, ale nie byłem w ogóle rozwiązły, tzn kiedyś jak byłem młodszy, tak z 9--5 lat temu, często sporo fantazjowałem, czytałem jakieś opowiadania, oglądałem różne filmy, pisałem z kobietami, rozmawiałem. Zazwyczaj była to taka dominacja zwierzęca z mojej strony, jednak mimo tego, że czułem silne podniecenie, było to takie zwierzęce, takie wyładowanie się, perwersja, ale nie było w tym jakichś silnych emocji, silnej ekscytacji. Jak widziałem filmy z dominacją ze strony kobiet, albo nieraz jak na czatach widziałem nicki dominujących kobiet, to czułem silną ekscytację, skrajną, silne podniecenie, emocjonalne również, połączane z niepewnością i strachem. Bałem się wtedy tak zagadać do takiej kobiety, pewnie bałem się odrzucenia z jej strony, w jakimś stopniu mi to zostało. Kiedyś raz zagadała do mnie taka sama, miałem włączoną kamerkę i poszliśmy na priv. Lekko mnie dominowała, mówiła co mam robić. Wtedy poczułem, że to to, czułem te silne emocje, połączone z podnieceniem. Ale to było chyba jeszcze wcześniej, jak pisałem z jedną dominującą, ale zostałem przez nią oszukany, może była to oszustka, ale nie ważne. Chwile pisaliśmy. " Widać, że bardzo tego pragniesz, powinieneś dążyć, do spełnienia swoich potrzeb, chodź wiem, ze nie jest to łatwe. "Zauważyłem, ze zdrobnienia, typu psie, niewolniku, czy inne takie podobne, wywołują u mnie silne emocje, połączone z podnieceniem, strachem w jakimś sensie. Taka mieszanka uczuć. Czułem, że wtedy naprawdę żyje." Ja tak mam w sprawach toaletowych, właśnie silne emocje, często skrajne, nie da się tego pisać słowami, to trzeba przeżyć. Kiedy wydalam na kogoś albo ktoś na mnie, to emocje tak kipią, ze czasem mam wrażenie, że zemdleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiesz, to takie uczucie, że jak myślę o tych sprawach, że jestem podnóżkiem kobiety, że należę do niej, że jestem niewolnikiem, posłusznym jej, że muszę leżeć pod jej stopami, albo pod jej butem, i jestem nazywany jej psem, niewolnikiem, to czuję, że wtedy oddycham, jakbym został do tego stworzony." Wiem o co chodzi, mam podobnie jak nie dominuje, a wcielam się w ofiarę, strach, lęki, niekiedy panika, pomieszane ze zwierzęcym podnieceniem, fascynacją, łamaniem tabu, jest mi na przemian zimno, gorąco. Ciężko to opisać ale jestem jakby w transie. "Dzięki wolności, samotności mojej, też takiej refleksji na przestrzeni lat, doszedłem do wniosku, że dobrze że jestem sam. Gdybym był w związku, czy chociażby w jakimś małżeństwie bez tej refleksji, szukania, analizowania swoich uczuć, pragnień, to mógłbym się obudzić ze ręką w nocniku. Byłbym nieszczęśliwy i musiałbym tłumić i tak żyć w takim układzie. Myślę, że dobrze jest jak jest, bo kilka lat temu uświadomiłem sobie swoje pragnienia, preferencje. Teraz już wiem czego chcę, co mnie pociąga, i w jaki ewentualnie związek mógłbym wejść. Doszedłem do wniosku, że nie ma co też uciekać od siebie, swojej natury, ze względu na opinię otoczenia. Ważne, aby być szczęśliwym i spełniać się, bez względu na to, czy ktoś może się od nas odwrócić, tylko z powodu tego, że mamy preferencje jakie mamy. Ty masz podobnie. W końcu odnalazłaś to, czego tak naprawdę w tobie od lat siedziało, w twojej podświadomości, podobnie u mnie." Ja tak właśnie miałam, czegoś mi brakowało, zagłuszałam ten wrzask we mnie seksem. Zawsze w toalecie publicznej czułam się dziwnie, dźwięki i zapachy z sąsiednich kabin, mnie brzydziły, a jednocześnie fascynowały, uważałam, że to chore i starałam się tłumić. Sama też starałam się zachowywać dyskretnie, wstydząc się robić kupę w miejscu publicznym, jednocześnie ciągnęło mnie do takich toalet. Swego czasu, miałam taką obsesje, że nie mogłam się załatwić w publicznej WC, potem, robiłam tak, że na podłodze, kładłam papier, i na niego robiłam by nie było plusku słychać, potem kładłam to co zrobiłam, systematycznie do sedesu, od razu spuszczając wodę by się nie zapchał. Wcześniej kładłam sporo papieru do muszli, by nie było słychać plusku, lecz wtedy się często zapychała. Teraz czuje się wolna, dzięki Tobie, otwierając się przede mną sprawiłeś, że zrozumiałam, że nie jestem osamotniona w tych sprawach. Trwało to powoli, lecz czułam się coraz bardziej swobodnie, strach i wstyd, uciekały ze mnie powoli, aż w końcu się od nich uwolniłam i na reszcie czuję się kochana, szczęśliwa i spełniona. Teraz, w publicznych toaletach lubię się afiszować tymi sprawami, puszczać głośne bąki, siedząc na sedesie, stękać, a gdy wydalam kupę, staram się by w padła do wody z możliwe największą siłą. W tym celu czasem wstaje gdy czuję, że zaraz się urwie, lub w jakiś inny sposób się ode mnie oddzieli. "Jakiś czas temu, dałem takie ogłoszenie odnośnie bielizny. Szukałem jakiejś atrakcyjnej dziewczyny, która ma ukryte sekrety i nikomu o nich nie mówi. Tzn chodziło o taką, której często nie chcę się zmieniać bielizny, no i nie zawsze dba o higienę tej od pupy. Która jest taka z natury, są to jej ukryte grzeszki. Znalazłem taką, napisała do mnie. Okazuje się, ze taka jest jak opisałem. nawet przesłała zdjęcia z noszenia bielizny. Ma ładną pupę." Fajnie że można takie rzeczy kupować, ja może kiedyś też będę sprzedawać. "Okazuje się też, że sprzedaje piss i scat. Robi też filmiki, jak się wypróżnia i wsadza to do pojemniczka. " Na serio, można sprzedawać u nas takie towary? Czytałam że w stanach to popularne, ale nie sadziłam, że w Polsce, też są tego typu oferty. Możesz podać link do takiej strony, może sama sobie dorobię, może spuszczam codziennie majątek :) " Z tego co wiem, to podnieca ją, jak reżyseruje takie filmiki i mówi, jak facet ma jeść jej kupę. Oczywiście, napisałem, że pociąga mnie dominacja toaletowa i lubię oglądać filmy, jak kobiety wypróżniają się na twarz faceta, lub do ust. Była zachwycona. Proponowała, czy nie chciałbym spróbować jej pissu i scatu. Ale nie jestem zainteresowany takimi ofertami, ze względu na to, że takie rzeczy dochodzą do klienta po paru dniach, w dodatku jest to już nieświeże. Moim zdaniem scat powinien być ciepły, aby poczuć to ciepło tego scatu, który właśnie wyszedł z jej pupy, mieć to ciepło w swoich ustach, razem ze smakiem i próbować się delektować smakiem jej pupy, ładnej zresztą. " Wiem, jak to jest, reżyserowanie takich filmików, to nie tylko świetna zabawa ale niezwykle ekscytujące zajęcie. Z tą kupą masz rację, ciepła na pierwsze wrażenie odrzuca ale aromat jest inny, bardziej wyrazisty, słodszy, konsystencja bardziej lepka, przyjemna, smak też jest inny, zimna jest bardziej gorzka. Zimna też bardziej klei się do zębów. Ogólnie mówiąc, jak z każdym jedzeniem, (bo tak jak mówiła Charlotte z ekipy z Newcastle, "kupa to tylko jedzenie które wychodzi z tyłka.") świeże smakuje najlepiej, jak np. pizza odgrzewana to nie to samo co świeża. Jednak znalazłam na to pewien sposób. Nie jest taka jak świeża, ale bardzo podobna, gotuję wodę i wsadzam kupę do bardzo ciepłej, nie wrzącej wody, by się ogrzała, także w środku i przypomina świeżą. Jednak najlepsza jest taka prosto z pupy,, gdy trafia bezpośrednio do ust, te poczucie jedności z osobą która ja wydala, jest jednocześnie w moich ustach i wciąż znajduje się w jej pupie, jej wspaniałe ciało jej nie chce, a ją przyjmuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona się pręży wydalając ją, wyrzucając z siebie, a ja z rozkoszą ja przyjmuję jako część niej. Lubię też sięgać do sedesu, po ciepły balas który marznie w zimnej wodzie, wyrzucone z jej pięknej pupy, ja go ratuję i przyjmuję do swego ciała. "Ostatnio miałem i trochę mam taki głód perwersyjny kosztowania i sycenia się taką ciepłą kupą ze zgrabnej ładnej pupy. Najbardziej mocno mnie kręci, jak ją to ekscytuj****awi ją to, czuje się wtedy taka ważna doceniona, lub tez zmusza swoją ofiarę, do kosztowania jej odchodów, sików. Tresuje go, na swoją osobista toaletę, aż w końcu to będzie robił z rozkoszą. Jednak takie coś wirtualnie odpada, to jest nieświeże, można się zatruć, w dodatku jest to zimne, itp. Zamówiłem bieliznę. Kręci mnie wąchanie kobiecej pupy, albo na bieliźnie, albo ogólnie, taka natura, pełne zaakceptowanie jej ukrytej strony. Poczta w Polsce jest do kitu. Priorytet niby ma iść, jeden dzień, góra 3, a idzie nieraz ponad tydzień, i jak tu coś zamówić, czy delektować się świeżością. Szkoda słów na to." Znam te pragnienia, lubię zmuszać piękna do jedzenia i lubię jak ona zmusza mnie , chodź zwykle robię to z chęcią to jak mi rozkazuje to muszę się nie raz zmuszać bo nie mam nastroju chęci i to jest właśnie zabawa, takie zmuszanie się do poleceń, robienie z siebie kibla. Codziennie robimy na siebie piss, uwielbiam uczucie ciepłego złocistego moczu na sobie, taki prysznic, zwykle bawimy się tak wieczorem, potem długo się myjemy, namiętnie pieszcząc swoje ciała na wzajem. Teraz jest zima więc weekendy głównie spędzamy w domu, przekłada się to na jeszcze większe poznanie siebie na wzajem i nowe zabawy. Z pocztą niestety tak jest, ja zwykle zamawiam kuriera. "Co do tych kolesi, którym brakuje odwagi, często jest tak, ze są to ludzie albo szukają zwykłego popisania, często nie są też uległymi, albo po prostu szukają czegoś nowego, wolą popisać, umówić się i sobie zrobić dobrze i na tym koniec. Są też i tacy, którzy nie mają odwagi, no ale po co się umawiać, a później nie przychodzić. Ale i tacy też wśród uległych są. Trzeba też zrozumieć brak odwagi. Gdyby naprawdę tego chcieli, to by się mogli przełamać. Albo są nieuświadomieni swojej natury, jak i również po prostu nie posiadają takich preferencji, chociaż może im się tak wydawać, taka zwyczajna krótka fascynacja uległością. Różnie to bywa." No nie są to łatwe tematy, ja tęż to sobie dusiłam, chodź co i raz dochodziło to do głosu i źle się z tym czułam, bo uważałam to za nienormalne, gdyby nie Ty, to pewnie bym się nie przemogła. "Nie musisz też opisywać wszystkiego ze szczegółami, chociaż rozumiem, że to lubisz. Twoje posty czytam nieraz godzinę oczko.gif Możesz pisać trochę mniej, abym nie siedział z godzinę by przeczytać twoje wiadomości, oczywiście pisz ile chcesz, ale staraj się to troszkę skrócić usmiech.gif" Mam to do siebie, że albo robię coś całkowicie albo wcale z tą te moje eseje, teraz wyło mi trochę mniej :) Po prostu opisując to przeżywam to na nowo, każdą emocje, dreszcz zapach, pisze to co czuje, ciężko mi coś pominąć, bo po prostu pisze to co przeżywam. Teraz to taki swobodny post, jestem po pracy, piękna jest u rodziców, mam nastrój wiec naszła mnie chęć by napisać. Niebawem napiszę taki bardziej pikantną, wypowiedź jestem też w trakcie nowej historyjki, z kategorii, przygody, kłopotliwej kupy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesze się, z tego, że odkryłaś samą siebie i czerpiesz przyjemność ze swoich pragnień. O to chodzi, aby zaakceptować siebie taką jaką się jest. O ile nasze pragnienia nie krzywdzą innych, to można je praktykować, a jak są kontrowersyjne, to zachować je w tajemnicy przed innymi. Co do emocji, to jak pisałem, one właśnie mówią nam prawdę często o nas samych, często dużo potrafią powiedzieć. Warto słuchać swoich emocji, co odczuwamy w danym momencie. To poczucie władzy, jaką odczuwasz nad sedesem, to pociągające. Czujesz się jak Królowa, która musi być zaakceptowana taką jaką jest, i sedes, ofiara musi przyjąć wszystko co wydalisz. To taki rodzaj poświęcenia ofiary, akceptacja ciebie taką jaką jesteś, i kochanie twojej nawet ukrytej strony. Wiesz, ja np bardzo lubię oglądać filmiki, jak kobiety się załatwiają w miejscach publicznych, np na łonie natury, albo gdzieś na chodniku, albo np gdzieś w krzakach. Bardzo mnie pociąga widok kobiety, której się chcę załatwić, np siku, albo kupę, nie może wytrzymać, ściąga spodnie i klęczy. Wtedy ten widok ulgi, jej egoizmu, przyjemności, byle sobie ulżyć, kosztem np zwykłej trawy, natury. Ale to się tyczy też i prawdziwej ofiary. Lubię oglądać ten moment, jak ściąga spodnie np, majtki, taki rodzaj przygotowania na wiadomo na co, tylko, żeby zrobić swoje, ulżyć sobie. Podniecający dla mnie też jest widok kobiety, np która rozgląda się i patrzy czy nikt nie idzie, załatwiając się, byle sobie sprawić przyjemność, ulgę, jej grymas twarzy, na której maluje się przyjemność, zadowolenie, może też i władza. Wyobrażam sobie czasami w takich sytuacjach, że jestem z taką Panią, np gdzieś na spacerze. Idziemy sobie, ona nagle mówi, że chce się załatwić, że musi sobie ulżyć, a ja, że jestem jej niewolnikiem uległym, muszę jej słuchać, czy tego chcę czy nie. Idziemy gdzieś np w ustronne miejsce, ona ściąga spodnie, ja leząc na ziemi, wszystko widzę, jak się przygotowuje, aby sobie ulżyć, kuca nad moją twarzą i każe mi otworzyć usta. Wtedy zaczyna sikać mi na twarz, do ust, albo robić kupę, każąc wszystko połykać, i smakować najbardziej intymną jej część. Ona czuje władzę, przyjemność, taki egoizm,, że ma swoją osobista toaletę, i ona nie może od niej uciec, bo np stosuje jakiś szantaż, że jak odejdzie, to coś rozpowie, nieprzyjemnego, zawstydzającego o tej osobie, np o mnie. Po części rozumiem te emocje, o których piszesz. Tak to mniej więcej wygląda jak opisujesz. Strach, podniecenie, te wszelkie uczucia, po ekstazę. Siedzisz na sedesie, twoja pupa pod twoją ofiarą, każesz np wsuwać język tej ofierze to twojej pupy, rozpycha ją, czujesz jak językiem dotyka twojej kupy, czujesz mrowienie, władze, egoistyczną przyjemność, że ta osoba akceptuje ciebie taką jaką jesteś, że niczego nie musisz udawać, że czujesz się zaakceptowana, kochana. Czujesz, że jesteś najważniejsza, masz władzę nad swoją ofiarą i sprawia ci przyjemność jej wykorzystywanie, dla swojej egoistycznej kobiecej przyjemności. Możesz dać ujście wtedy swojej kobiecej naturze i nie musisz jej już chować. Co do takich skłonności, to nie ma się czego obawiać, tzn nie musimy być tacy jak inni, i się dopasowywać, bo wtedy rezygnujemy z naszych potrzeb, i czujemy się w głębi nieszczęśliwi. Nie musimy być tacy jak większość. Trzeba mieć też odwagę, aby iść swoją drogą, za potrzebami swoich uczuć, pragnień, o ile tym nie ranimy innych. A co do ciebie, to tak, jesteś pociągająca na swój sposób. Twoja natura, egocentryzm, egoizm, takiej księżniczki samolubnej, która lubi np wykorzystać kogoś dla swojej własnej przyjemności, mnie pociąga. Taka właśnie w moich oczach, powinna być tzw kobieta dominująca, najpierw ma być ona, tzn jej przyjemność, ona jest najważniejsza. Ona musi się tym sycić, tą władzą, którą ma :) To, że załatwiasz się tyle razy, to pociągające. Lubie też ten widok, jak kobieta sobie siedzi na sedesie, tak wygodnie jej, i np puszcza w ten czas np bąki. Taka ukryta jej broń, z jej kobiecej pupy. Ofiara musi wdychać jej zawartość i ją akceptować. Przyjemność władzy jaką może odczuwać taka kobieta, jej grymas twarzy, też mnie pociąga. Z tą kupą to masz wprawę, skoro wiesz już jak smakuje, jaka czy zimna, czy gorąca, niczym profesjonalistka z ciebie :) Pisz ile chcesz, czuj się wolna, skoro lubisz tyle pisać, i sprawia ci to przyjemność, to pisz. Poczuj się zaakceptowana. Co do sprzedawania tych usług, o których pisałem, odnośnie scatu, to http://erotyka.hiperogloszenia.pl/. Dział, używana bielizna i inne fetysze ;) Albo też nietypowe praktyki seksualne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Cieszę się, z tego, że odkryłaś samą siebie i czerpiesz przyjemność ze swoich pragnień. O to chodzi, aby zaakceptować siebie taką jaką się jest. O ile nasze pragnienia nie krzywdzą innych, to można je praktykować, a jak są kontrowersyjne, to zachować je w tajemnicy przed innymi." Coraz bardziej właśnie, ekscytuje, mnie nie krycie się z tym, z wyjątkiem rodziny ale np. publiczne eksponowanie naszych uczuć, nie tylko sprawia mi przyjemność, daje poczucie, że nie robimy nic złego, że nie jesteśmy gorsze, od par heteroseksualnych, wręcz przeciwnie czuje, że jesteśmy wyjątkowe i otwarcie możemy to pokazać innym. Chodź reakcje są różny, starszy panie nas wyzywają albo przynajmniej krzywo patrzą, najbardziej, podniecają mnie łakome spojrzenia, panów, które puszczają dyskretnie, by ich partnerki nie zauważyły, a często zdarza się, że zauważą i wtedy bywa naprawdę zabawnie. Lubię prowokować w miejscach publicznych, centrach handlowych, parkach, czy na ulicy, nie tylko dlatego, żeby siać zamęt, czy zgorszenie, bo to co inni czują na nasz widok to ich prywatna sprawa, tego typu okazywanie, naszych uczuć, orientacji, jest taka moja potrzebą, akceptacji, bo nie czuję jak wspomniałam byśmy były gorsze od innych, czuje, że jesteśmy wyjątkowe i pragnę by inni to zobaczyli. W toaletach ma to dodatkowy wymiar, damulki krzywo patrzą jak tanecznym krokiem wchodzimy do kabiny w sexi strojach, śmieszkując często o tym co będziemy, robić, kiedy inne wchodzą do nich, ze wstydem, jak na karę, albo jak na śmierć, z posępnymi, zawstydzonymi, minami. Jakby miały zrobić coś, co ich skompromituję. Teraz się z nich śmieję, a sama do niedawna byłam taka, Ty dałeś mi odwagę, wspominając o swoich fantazjach, pragnieniach i upodobaniach. Pokazałeś mi, że te sprawy nie są czymś wstydliwym, a mogą dostarczyć wiele przyjemność, przyjemności, których przedsmak miałam w liceum, a nie miałam odwagi się nim oddać, uważałam za coś bardzo złego. Dzięki Tobie, otworzyłam się na strefę erotyki, perwersji, która często jest wielokrotnie bardziej ekscytująca, emocjonalna, zapewnia, wielokrotnie silniejsze przeżycia, doznania, emocje, niż klasyczny sex. Jeszcze raz dziękuje ci za to. A wracają, do naszych zabaw w publicznych miejscach, to zawsze kręcił mnie sex w toalecie, tez ma on nowe wymiary, często rozbieramy się, obmacujemy, wydając przy tym jęki, jakbyśmy robiły to co inne panie, to mnie ekscytuje, jak się zastanawiam, czy któraś z pań domyśla się, że nie korzystamy z sedesu tylko w celach fizjologicznych. Nasze śmiechy mogą to zdradzać ale najważniejsze jest to, że sprawia nam to wielką frajdę. Na początku piękna krępowała się trochę przy mnie wydalać, robiła to by sprawiać mi przyjemność, a teraz mówi, że jej to też sprawia przyjemność, dobrze się przy tym bawi. Często nawet nam się nie chce, ani kupy ani siku, idziemy się zabawić, pieścimy się nawzajem, ja uwielbiam, lizać o***t pięknej, robić rimming, często pobudza ja to do defekacji, chyba nawet jej fizjologia się do tego przyzwyczaiła, bo prawie zawsze kończy się to wydaleniem mniejszej, bądź większej kupy. Ostatnio było trochę cieplej, miałam dwa dni wolnego, przed świętami, piękna też to wybrałyśmy się do jednej, z największych, galerii handlowych, w warszawie i była niezła zabawa. Zaczęło się już w przebieralni ale tam nawet ja nie miałam śmiałości, trochę się pomacałyśmy ale nie czułam się swobodnie, wiec powiedziałam hasło, nie jakieś ustalone, tylko takie by dać pięknej do zrozumienia, że zmieniamy lokal: "Mam chęć na kupę" i przeniosłyśmy się do toalety. Trochę sobie poczekałyśmy, a byłam strasznie napalona, więc, dyskretnie na ile było to możliwe, ocierałam się o piękną, bo nie mogłam się doczekać. W końcu doczekałyśmy się, wolnej kabiny, śmierdziało kupą, jak w całej toalecie, bo panie wchodzące na siku, lub zmianę, podpaski, czy tamponu, stanowiły najwyraźniej mniejszość. było dosyć brudno, kawałki papieru na podłodze, w ogóle papier był na wykończeniu, czuć było jeszcze zapach, nie dawno spłukanej kupy, niestety, nic w sedesie nie zostało, był ogólnie czysty. Deska była jeszcze ciepła, od razu zapragnęłam na niej usiąść, błyskawicznie zdjęłam dół garderoby i usiadłam, pupa natychmiast mi się przykleiła. Zapragnęłam, zrobić kupę, jednak te pragnienie musiało ustąpić, żądzy posmakowania pięknej, wykonałam gest ręką, by sie zbliżyła i zaczęłam ściągać z niej to co miała na pupie, wtedy ona zaczęła ściągać górę i po kilku sekunda, rozkraczona, wypinała swoja cipkę, bym mogła jej skosztować. gdy juz się nasyciłam, nadszedł czas na pupę, tą lizałam z dziesięć minut, głównie w okolicach, o***tu, gdy powiedziała: "Już mi się chce" To było dla mnie sygnałem, że ciśnie ją tak mocno, że chce zrobić kupę, powiedziałam by się rozluźniła, i cicho dodałam: "no to wal słodziutka" od razu jej otworek się rozwarł, a mój język, zagłębiając się w nim, poczuł, na końcu napierającą, na niego kupę. Kilka sekund później, balas, już go z niego wypchnął i chwile później, już wyrastał, z pupy pięknej. Powiedziałam by przestała gdy, wystawał już kilka cm. lizałam go, muskałam ustami kilka sekund, piękna nie była w stanie długo wstrzymywać defekacji, więc powoli wsuwał sie w moje usta, kusiło mnie by go ugryźć ale nie chciałam go zniszczyć. Był taki uroczy, ciemnobrązowy, gładki, gruby jak pęto kaszanki, lepki, kupa, zwykle jest gorzka, ten był lekko słodkawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W końcu go wydaliła, wystawał z moich ust kilka cm. Wstałam, odpychając, kupę pięknej, ta się wyprostowała i wstrzymała defekację, obróciłam się w stronę sedesu, pochyliłam nad deską, popatrzyłam chwilę w puste wnętrze kibla, w jego czyste, puste, ujście, w czystą, lśniącą wodę i powoli rozluźniałam usta, by balas powoli się z nich wysuwał, jakbym go nimi wydalała. Po jakiejś minucie, wysunął się z nich i głośnym pluskiem, spoczął w wodzie. Byłam tak podniecona, że mi tchu brakowało, to było piękne, jak pluskiem, rozbił te gładka, wodę, aż mi twarz, zmoczyła. na ułamek sekundy staną dęba, a potem, kołysząc się, przez sekundę, czy dwie, spoczął na dnie, lśnił jak klejnot. Nie miałam zbyt dużo czasu, by raczyć sie tym widokiem, bo piękna, dawała już kilka razy, subtelnie znać, że ma tego skarbu więcej i ma silną potrzebę, wydalenia go, więc musiałam jej to umożliwić, szkoda by takie wspaniałości, nie ujrzały światła dziennego? Chodź podniecała mnie myśl, że to jest jeszcze w jej pupie. Powiedziałam by usiadła bokiem, powoli i delikatnie, posadziła swoja, seksowną pupę na desce. Cichy, jakby zawstydzonym głosem, zapytała czy już może? Jej uległość często mnie rozczula, powiedziałam, żeby sie nie krepowała i robiła to jakby mnie nie było. Wzięłam kamerę, długo nie musiałam czekać, na akcje, ledwo skierowałam ją, na ten pierwszy balas, a otworek pięknej zaczął się rozwierać od kolejnego. "Poród" nie trwał długo, z pomiędzy, seksownych, wypiętych pośladków, szybko wyrastała, bliźniacza kupa. Nieco grubsza, tak samo gładka, jak poprzednia, wychodząc z drobnej pupy pięknej, wyglądała karykaturalnie, aż dziw, jak szybko przeciskała się przez jej ciasny, otworek. A skoro o tym mowa, to cały proces trwał kilkanaście sekund, dosłownie kupa rosła w oczach, zwisając chwilę, z pupy, odłączyła się, otworek się zamknął, a kupa wpadła do sedesu, dosyć szybko ześlizgiwała się po jego bocznej ściance, zostawiając miejscami ślady, po czym spoczęła w wodzie, obok poprzedniej, coś pięknego. Nie miałam czasu by ją podziwiać, bo otworek, pięknej, już się rozwarł i powoli wyciskała jeszcze jedną kupę. Wiem, nadużywam słowa "kupa" ale jakoś dziwnie mnie ono podnieca. Tym razem balas był nieco cieńszy, miększy ale znacznie dłuższy, tak długi, że nie spoczął cały w odpływie, lecz tylko początkową częścią, zwiną się i w większości spoczywał na ściankach muszli. To wyglądało na koniec bo nic więcej nie wychodziło, lecz piękna dalej prężyła, swoją słodką, pupcię, bo lubi czuć się pusta i po kilku minutach, wystękała, jeszcze mała kluskę, po czym zalała to wszystko, swoim złotym płynem. Piękna, chwyciła papier, wtedy powiedziałam poczekaj, ja to zaraz zrobię. Chciałam się jeszcze trochę delektować widokiem jej dzieła. Nadszedł moment, gdy uznałam, że czas się pożegnać, nacisnęłam klawisz spłuczki i zaczęły sie czary. Siła uderzenia wody, sprawiła, że długi balas, został dosłownie wciśnięty w odpływ, przez ułamek sekundy dostrzegłam, jak dwa pierwsze balasy, dosłownie znikają, a zaraz na ich miejsce przez moment trafia tamten balas, woda na chwilę nabrała herbacianej barwy, od drobinek eksterminowanej kupy, po czym w muszli po kupie, nie było śladu, znów muszla lśniła bielą, a w odpływie, była krystalicznie czysta woda. Wszystko trwało jakieś 3 sekundy, świetny system spłukiwania, Żal mi było patrzeć jak bezlitośnie woda porywa te cuda, część mojej ukochanej ale musiałam to zrobić, nie mogłam tego tak zostawić. Potem podtarłam piękną i spuściłam ten papier, zniknął w ułamku sekundy. Ja nie robiłam wtedy kupy kilka dni już i uznałam, ze najwyższy czas, byłam w euforii, drżałam, obsesyjnie chciałam to zrobić, chodź ostatnio, często, odczuwam smutek podczas defekacji, to wtedy obsesyjnie chciałam to zrobić, poczuć jak ze mnie wychodzi, u słyszeć plusk jak wpada do wody i zobaczyć w niej kupę. Niestety, mimo silnego pragnienia, wręcz obsesji, nic nie mogłam, zrobić nawet mi się nie zachciało. Czopki, też nie pomogły, więc poprosiłam piękną by wygrzebała ją ze mnie. Usiadłam bokiem na sedesie, tak jak piękna wcześniej, piękna się uśmiechnęła, co sprawiło, że poczułam się wyjątkowo, założyła rękawiczkę, wyjęła żel z torebki i kucnęła przy sedesie by dobrać mi się do pupy, moja kochana. Szybko zaczęła gmerać mi w pupie, szepcząc, że zaraz walne klocka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dyszałam z rozkoszy, jak to robiła, nabrała już wprawy, wykonywała, silne i pewne ruchy, a jak kipiałam rozkoszą, minutę lub dwie trwało, zanim wygrzebała pierwszy kawałek, najpierw porozdzielała, pozlepiane bryłki, a potem wygarniała je po kolei. W końcu, czuję, że idzie, pewnym ruchem, zgiętego palca, przepchnęła go przez mój otworek, głuchym odgłosem uderzył w ściankę muszli i stoczył się do wody. Byłam prze szczęśliwa, za kilka sekund, wydarła mej pupie kolejny kamyczek i tak jeszcze kilka następnych, z każdym byłam coraz bardziej rozpalona. W końcu byłam pusta, tzn. miałam kupę głębiej i nie mogła jej dosięgnąć. wsadziła mi dwa palca i robiła mi analna palcówkę, by pobudzić prace jelita, musiałam sie starać by nie wrzeszczeć z rozkoszy. Lubię szokować, jednak nie czułam się aż tak swobodnie bo jeszcze jakaś baba by się ochronie poskarżyła i zaczęli by mi uwagę zwracać, a ja chciałam kontynuować w spokoju. Za kilka minut, kolejna porcja kupy się przemieściła i znowu miała co wybierać. gdy skończyła, tzn. nie miała znów czego wybierać powiedziałam że starczy, szepnęła cicho, ok. i zdjęła rękawiczkę, ja na to, Dziękuję kochana, a ona się słodko uśmiechnęła. Pupa mnie trochę bolała ale to nie miała, żadnego znaczenia, byłam chorobliwie ciekawa ile tego, ze mnie wydobyła, szybko wiec wstałam i zamurowało mnie, cały odpływ zapełniały moje, czekoladki, coś pięknego, aż się wzruszyłam. Byłam dumna, że to cudo, to dzieło mojej pupy. Jak to się pozmieniało, do niedawna pogardzałam kupą, a teraz mnie ona fascynuje i podnieca? Sama założyłam rękawiczkę i wzięłam kilka do ręki, były twarde jak kamień, niektóre były prawie idealnie okrągłe jak piłeczki, inne nieco nieregularne ale ze wszystkich byłam dumna, myślałam, nawet by sobie kilka wsadzić z powrotem i znowu je wydalić jednak zachciało mi sie na serio kupę. Nie chciałam jednak robić jej na nie, były zbyt cenne, chodź nie wiedziałam, czy nie zrobię kilku kolejnych. Wolałam nie ryzykować, popatrzyłam jeszcze chwilę na te cudeńka i uznałam, ze czas je pożegnać. Wzięłam kamerę, kilka sekund uwieczniałam swe dzieło i nacisnęłam klawisz spłuczki. nie miały zbytnich szans ale oparły się lepiej bezwzględnej wodzie, niż kupa pięknej. Większość została wciśnięta w odpływ i natychmiast zniknęła w nim, reszta wirowała przez moment pod powierzchnia wody, jak piłeczki w bębnie lotto, nim ta bezwzględnie je zabrała. Całość została uwieczniona, więc z dumą oglądam właśnie ten proces, ciekawie wygląda to jak się odtwarza wstecz w zwolnionym tempie, jak wracają :) Często sie zastanawiam, jak wygląda kupa, po spuszczeniu i przejściu przez sedes? Balasy pewnie nie sa nieźle zmasakrowane ale takie kamyczki pewnie sie nie zmieniają? Jakiś czas temu byłyśmy w pubie, który był w piwnicy i tam jest toaleta która ma taka pompę rozdrabniającą, ekskrementy, zanim je wypompuje, bo odpływ jest powyżej toalety, to byłam podjarana, zastanawiając się czy poradzi sobie z moja twardą kupą i mając to poczucie władzy, że posyłam kupę na zmielenie :) Strasznie śmierdzi jak mieli tą kupę, też śmiesznie wygląda proces spuszczania, bo zanim pompa się włączy wygląda, jakby sedes się zatkał, a potem wsysa jego zawartość i mieli :) Mnie te zapachy ekscytują ale domyślam sie że inne panie maja co do nich odmienne odczucia. Uważam, że to nawet fajne, bo tak ciężej by sedes się zapchał bo pompa wszystko wyciąga. wracając jednak do sedna, to usiadłam po spuszczeniu i zrobiłam jeszcze kilka, piłeczek, a potem twardy balas, gruby ale niezbyt długi, taki jak puszka coli, kulki szybko ze mnie wskakiwały, co kilka sekund, rozkoszne pluski, moczyły mi pupę, jednak balas, wymagał mojego większego zaangażowania. Suchy i twardy zapewniał rozkosz, lecz, mimo wielkich, starań, nie chciał mnie opuszczać, nic dziwnego, kto by chciał taką seksi pupcie opuszczać? Jednak nie dawałam mu wyboru i konsekwentnie wydalałam po kilka mm. Trwało to z dziesięć minut, w końcu wysunął mi się z pupy, otworek od razu się zamkną, a bals głośnym pluskiem spoczął w kiblu. Zrzuciłam go jak wielką bombę, chciało mi sie jeszcze kupę ale uznałam, że wystarczy, sporo zrobiłam, a trzeba było zostawić coś na później. Idealnie wypełniał odpływ, zawsze fascynuje mnie ten kształt, że można walić kupę, potem kolejną, a ona zawsze trafia w te zagłębienie, popychając poprzednie fragmenty w głąb odpływu i widać często tylko te ostatnie wydalone. Tym razem też tak było, zepchnął kuleczki głębiej, gdy spoczął na dnie, może jedną było widać ale nie widać na filmie czy to cień czy kawałek kupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znów musiałam pożegnać swe dzieło, nacisnęłam ponownie klawisz i woda znów zalała muszlę. Kształt i ciężar kupy sprawiły, że nie zabrała jej od razu, minęła sekunda, może dwie nim, kupa się w ogóle ruszyła, w końcu, napór ciężaru wody, powoli bezlitośnie, dosłownie wcisnął klocka do kanalizacji. Ten sie dzielnie opierał, jakby próbował sprzeciwiać się znów swemu losowi, powoli, przez 3-4 sekundy, znikał w odpływie, po kilka cm. na sekundę. Lecz gdy było widać jego niewielką część, a większość wody opadła, nagle, w ułamku sekundy po prostu zniknął :( Zrobiło mi się smutno no ale cóż takie życie, przynajmniej mam pamiątkę w postaci filmiku i mogę być dumna, że to ja go wydaliłam. A jeśli chodzi o filmiki, to mamy już ich z piękną prawie 1000. musiałam kupić kolejny dysk, bo już nie miałam na miejsca na kolejne, średnio filmik zajmuje ok. 500- 700 MB, bo nagrywamy w jakość Full HD a bywa, że i 2 GB mają jak defekacja jest dłuższa, te ze mną są zawsze dłuższe z wiadomych względów, piękna potrafią mieć nawet 300 MB. Ona to robi ekspresowo. Te pełnometrażowe mają po 30- 50 GB To trzeba mieć gdzie to archiwizować. Po tej defekacji, byłam już nieźle zmęczona, nie sama defekacją lecz tymi emocjami, wypaliło mnie to ale to takie rozkoszne zmęczenie, ubrałam więc piękną, a ona mnie, uwielbiam ubierać moja ślicznotkę, czasem bardziej niż rozbierać, bo wtedy zakrywam jej skarby przed oczami innych. w końcu wyszłyśmy, siedziałyśmy ponad godzinę. Jak wyszłyśmy, to sprzątaczka patrzyła na nas wilkiem i mendziła, że dezynfekcji nie mogła zrobić, jak robiłam kupę to się dobijała, a ja na to bezczelnie, że mam zatwardzenie i że jestem w trakcie, piękna dodała, że mi kupa z tyłka już wystaje, by wiedziała co mam na myśli, uśmiałam się wtedy :) Olałam ją, przecież nie pójdzie po ochronę i nie zgoni z kibla :) Popłukałam, jeszcze jamę ustną płynem by odkazić ją po kupie, trzeba, trzymać fason. "Co do emocji, to jak pisałem, one właśnie mówią nam prawdę często o nas samych, często dużo potrafią powiedzieć. Warto słuchać swoich emocji, co odczuwamy w danym momencie. To poczucie władzy, jaką odczuwasz nad sedesem, to pociągające. Czujesz się jak Królowa, która musi być zaakceptowana taką jaką jest, i sedes, ofiara musi przyjąć wszystko co wydalisz. To taki rodzaj poświęcenia ofiary, akceptacja ciebie taką jaką jesteś, i kochanie twojej nawet ukrytej strony." Masz rację, podziwiam twoja zdolność pojmowania mojej osobowości, musisz mieć w sobie spore pokłady empatii. Emocje nadają naszemu życiu smak, lubię pozwalać się im prowadzić, nie zawsze mogę, bo i tak jestem typem egocentryczki, łatwo mi koncentrować sie tylko na sobie, a pragnę by moja ukochana była przy mnie szczęśliwa, bym dawała jej coś z siebie i nie mówię tu o kupie, hi hi :) A co do sedesów, to od dziecka to czułam, pamiętam właśnie, jak byłam w przedszkolu lub szkole, ten dreszcz, że jesteśmy sami, byłam wdzięczna, że zabiera tą wstrętną, śmierdzącą, kupę, źródło moich cierpień. Miało to też ten podświadomy wymiar, który czasami dochodził do głosu i dominował. Mam na myśli, to właśnie, że jesteśmy sami, ja zrobię na niego kupę i n nie może nic na to poradzić. Fascynował mnie jako obiekt szczególny, dlaczego? Uwielbiałam na nim siedzieć, tylko dla samego siedzenia i tak mi zostało. Co widziałam i widzę w tym takiego, że tak mnie przyciąga? To doznanie jak pupa zagłębia mi się w desce, rozszerza i to jest chyba, fundamentem, dlaczego? Bo to poczucie jak siedzę, tak samo jak na krześle albo fotelu, jednak tu jest inaczej siedzę, a jakbym była zawieszona w powietrzu, bo pod moja pupą jest pusta przestrzeń. I tu przechodzimy, do drugiej części fundamentu. Mam gołą pupę, siedzę sobie wygodnie, mam spokój, mogę czytać książkę, jeść, czy wykonywać wiele innych czynności, ale nie muszę się przejmować, potrzebami fizjologicznymi, komfortowo mogę je zaspokoić, gdy tylko zechce. I tu trzecia część, poczucie władzy, że siedzę sobie na nim wygodnie, pod pupą mam czyściutka miskę, wodę, a zaraz wyrzucę z siebie coś co je zabrudzi i on to przyjmie z pokorą, nic nie może na to poradzić, sprzeciwić się mi. To mnie podnieca, ekscytuje. Dalej, lubię się stawiać w roli takiej, damulki, zimnej suki, blachary, to gra, którą kreuję bo jak wspominałam, moje podejście do tych kwestii radykalnie się zmieniło, wcielam się w nią. Takiej co usiądzie na nim, jako pani na niewolniku, słudze, który jej się nie sprzeciwi. Z radością i pogardą dla niego, wyrzuci z siebie śmierdzącą, kupę, obsika go. Będzie czerpać rozkosz, z upadlania go, nie będzie czuć tylko ulgi z zaspokojenia potrzeby, a dziką przyjemność, że wyrzuciła do niego największe śmiecie swego ciała, których się brzydzi i ukrywa je przed światem. Cieszy się, gdy go o s r a, beznamiętnie spuszcza wodę nawet na niego nie patrząc albo patrząc z pogardą jak zjada jej ekskrementy, odchodzi i myśli, że niebawem znowu, na niego n a s r a, a on znów nie będzie mógł nic na to poradzić. Tak mniej więcej to przezywam, miedzy innymi, bo jak pisałam, mam do tych spraw też podejście odwrócone o 180 stopni, są to u mnie spontaniczne emocje, zalezą od nastroju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wiesz, ja np bardzo lubię oglądać filmiki, jak kobiety się załatwiają w miejscach publicznych, np na łonie natury, albo gdzieś na chodniku, albo np gdzieś w krzakach. Bardzo mnie pociąga widok kobiety, której się chcę załatwić, np siku, albo kupę, nie może wytrzymać, ściąga spodnie i klęczy. Wtedy ten widok ulgi, jej egoizmu, przyjemności, byle sobie ulżyć, kosztem np zwykłej trawy, natury. Ale to się tyczy też i prawdziwej ofiary. Lubię oglądać ten moment, jak ściąga spodnie np, majtki, taki rodzaj przygotowania na wiadomo na co, tylko, żeby zrobić swoje, ulżyć sobie. Podniecający dla mnie też jest widok kobiety, np która rozgląda się i patrzy czy nikt nie idzie, załatwiając się, byle sobie sprawić przyjemność, ulgę, jej grymas twarzy, na której maluje się przyjemność, zadowolenie, może też i władza." Ma to swój urok, ja nie często tak robię. Jednak ostatnio jak było cieplej i wracałam z pracy, to mi sie zachciało, od przystanku mam do domu prawie 2 km. i przez taką polankę, gdzie mało kto o tej porze chodzi, to sie zdecydowałam udekorować ją, swym dziełem. Przy polance jest droga i chodnik, jednak ja chodzę na przełaj, bo sporo bliżej. no i prze drodze w jednym miejscu są krzaki, to ściągnęłam gacie i kucnęłam kilka metrów od nich, tyłem, patrzyłem w stronę osiedla, czy ktoś nie lezie. Akurat nie miałam takiego silnego, zatwardzenia, to kupa w miarę łatwo szła, a był to okaz, myślałam, że pupę mi rozerwie a nie wyjdzie. Jednak pozycja kucana znacznie ułatwiała mi wydalenie tej kłody. Chodź swoje musiałam wystękać, jak napierałam, to leciał mocz, podniecał mnie widok moich sików jak powoli tworzą strumyk. Gdy kupa już wyszła, to zaczęłam sie stresować, czy ktoś mnie nie nakryje, bo kilka minut już kucałam, a ona tylko kilka, cm. wystawała i strasznie powoli wychodziła. Nie miałam jednak wyjścia, bo majtek nie założę, a poza tym rozbolał mnie brzuch. W końcu zrobiłam. kłoda jak prawdziwa, gruby, pomarszczony balas, długi na jakieś 30 cm. uznałam, że w sobie dobrze się stało, bo w domu musiała bym go szczotką połamać, a tu sobie spokojnie będzie leżał aż się nie rozłoży. Chciało mi się kupę jeszcze ale się zmęczyłam, nogi mi zdrętwiały, wiec uznałam, że reszta nakarmię swój kibelek :) nie podtarłam się bo nawet mnie nie ubrudził, poza tym nie chciałam by ktoś me dzieło zauważył. Patrzyłam, przez kolejne dni, czy wciąż jest tam gdzie go zostawiłam, wracając z pracy, zaglądałam na miejsce zbrodni, patrzyłam na niego i leżał nie zmieniony, byłam dumna, że taką solidną kupę zrobiłam, a deszcz kilka razy padał nic go nie ruszyło. nawet, śnieg spadł i sie roztopił, a go nie rozpuścił. Niestety raz w tygodniu koszą trawę takim traktorkiem, on go nie oszczędził ale i tak prawie tydzień sobie "pożył" a w kibelku miałby najwyżej kilkanaście minut, zanim poćwiartowała bym go szczotką. Oczywiście porobiłam mu zdjęcia na pamiątkę :) Czasem nagrywam piękną, jak właśnie robi kupę np. gdzieś w parku, czy gdziekolwiek, jej twarz, to cała gama emocji, od grymasu, przy wstrzymywaniu, bólu, dyskomfortu, potem przy wydalaniu, spokój, ulga, poczucie wolności, po promienne poczucie ulgi i lekkości. "Wyobrażam sobie czasami w takich sytuacjach, że jestem z taką Panią, np gdzieś na spacerze. Idziemy sobie, ona nagle mówi, że chce się załatwić, że musi sobie ulżyć, a ja, że jestem jej niewolnikiem uległym, muszę jej słuchać, czy tego chcę czy nie. Idziemy gdzieś np w ustronne miejsce, ona ściąga spodnie, ja leząc na ziemi, wszystko widzę, jak się przygotowuje, aby sobie ulżyć, kuca nad moją twarzą i każe mi otworzyć usta. Wtedy zaczyna sikać mi na twarz, do ust, albo robić kupę, każąc wszystko połykać, i smakować najbardziej intymną jej część. Ona czuje władzę, przyjemność, taki egoizm,, że ma swoją osobista toaletę, i ona nie może od niej uciec, bo np stosuje jakiś szantaż, że jak odejdzie, to coś rozpowie, nieprzyjemnego, zawstydzającego o tej osobie, np o mnie." Ja myślałam o tym już dawno ale nie mam tyle odwagi, nie dlatego, że sie obawiam, takiego przeżycia, bo juą miałam to w większej skali, swoja drogą, muszę to w końcu opisać. Tylko np. by ktoś nas nie zobaczył, a poza tym jak się umyć, przecież wysmarowana kupą, nie wrócę do domu, jednak to kusząca wizja, może się kiedyś odważę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Po części rozumiem te emocje, o których piszesz. Tak to mniej więcej wygląda jak opisujesz. Strach, podniecenie, te wszelkie uczucia, po ekstazę. Siedzisz na sedesie, twoja pupa pod twoją ofiarą, każesz np wsuwać język tej ofierze to twojej pupy, rozpycha ją, czujesz jak językiem dotyka twojej kupy, czujesz mrowienie, władze, egoistyczną przyjemność, że ta osoba akceptuje ciebie taką jaką jesteś, że niczego nie musisz udawać, że czujesz się zaakceptowana, kochana. Czujesz, że jesteś najważniejsza, masz władzę nad swoją ofiarą i sprawia ci przyjemność jej wykorzystywanie, dla swojej egoistycznej kobiecej przyjemności. Możesz dać ujście wtedy swojej kobiecej naturze i nie musisz jej już chować. Co do takich skłonności, to nie ma się czego obawiać, tzn nie musimy być tacy jak inni, i się dopasowywać, bo wtedy rezygnujemy z naszych potrzeb, i czujemy się w głębi nieszczęśliwi. Nie musimy być tacy jak większość. Trzeba mieć też odwagę, aby iść swoją drogą, za potrzebami swoich uczuć, pragnień, o ile tym nie ranimy innych. A co do ciebie, to tak, jesteś pociągająca na swój sposób. Twoja natura, egocentryzm, egoizm, takiej księżniczki samolubnej, która lubi np wykorzystać kogoś dla swojej własnej przyjemności, mnie pociąga. Taka właśnie w moich oczach, powinna być tzw kobieta dominująca, najpierw ma być ona, tzn jej przyjemność, ona jest najważniejsza. Ona musi się tym sycić, tą władzą, którą ma." Widzę, że bardzo dobrze mnie rozumiesz i dzięki temu zrozumieniu, nabrałam odwagi. T bardzo przyjemne uczycie, jak piękna liże oczko mojej pupy i znajdujące sie w nim czekoladki. To niesamowite doznania, fizyczne ale jeszcze większe psychiczne, poczucie, ze masz kogoś tak oddanego. Ale jak pisałeś jestem dominująca i to ja muszę być zaspokojona, w zamian mogę się odpłacić tym samym, po pewnym czasie całkowitej dominacji dochodzi sie do końca, tzn. już nie ma innych barier tabu, zaczyna się robić pustka i wcielenie się w rolę ofiary pozwala przeżyć to wszystko w całkowicie nowy sposób. Bo w tą drugą stronę, jest to także niezwykle przyjemne, czasem nawet bardziej, bo to ja oddaje sie całkowicie ukochanej osobie. Poczuć posmakować tę część tabu mojej ukochanej, ukrywaną przez większość, jej życia, którą widywała tylko toaleta, jej słodka pupę, w sytuacjach zaspokojenia fundamentalnych potrzeb jej ciała,jakimi są potrzeby fizjologiczne. Zobaczyć jej pupę, gdy pozbywa sie tego, czego musi, bo już jej to ciąży, przeszkadza, jest niepotrzebne. Przyjąć, to co produkuję jej ciało, w dosłownym tego znaczeniu. To co wychodzi z jej pupy, jest produktem jej ciała, jej częścią. Zobaczyć drobną jędrną, pupę, prężącą się by pozbyć się tego czego nie chce już jej wnętrze i poczuć to co te wnętrze skrywa. Po odrzuceniu obrzydzenia, wszelkich barier, są to niezwykłe przeżycia, które ciężko z czymś innym porównać. "To, że załatwiasz się tyle razy, to pociągające. Lubie też ten widok, jak kobieta sobie siedzi na sedesie, tak wygodnie jej, i np puszcza w ten czas np bąki. Taka ukryta jej broń, z jej kobiecej pupy. Ofiara musi wdychać jej zawartość i ją akceptować. Przyjemność władzy jaką może odczuwać taka kobieta, jej grymas twarzy, też mnie pociąga." Jestem od tego uzależniona i to zdecydowanie bardziej psychicznie, niż fizycznie, chodź wiadomo kupę muszę robić ale gdyby to było fizjologicznie możliwe, to chciała by mieć możliwość jej robienia tak z 10 razy dziennie i to takiej obfitej, za każdym razem :) Pracuje też nad kupą, tzn. staram się modyfikować dietę, by robić inny typ miększą, wielkie, grube balachy, bo jak mam zatwardzenie to, raczej bobki wale, jednak czasem balasy sie zdarzają. Jak sie zawezmę to nawet mi się udaje i myślę, że pupę mi rozerwie jak mi kłoda wciska się w o d b y t, jednak jakoś sie udaje :) Lubię to, że gdy jem to co lubię, to zaraz zaczynam mieć zatwardzenie, a zatwardzenie lubię najbardziej, bo kocham, sie wysilać, stękać pracować nad tym by pozbyć się kupy i czuć jak wreszcie, twardy kamyczki wyciskają mi się pupy, wpadając do sedesu słodkim pluskiem albo dzwoniąc o jego ścianki. Zatwardzenie jest też wygodne, bo bez mojego czynnego udzaiłu, kupa się nie wydostanie, nie raz mi się tak chciało, że myslałam, że w majtki sama wyjdzie, przestałam się opierać jej woli, a mi sie tylko lekko otworek rozchylił i dalej nie poszła, nawet majtek nie ubrudziła i dopiero kilka godzin później gdy ja sama chciałam ją zrobić to wyszła :) Na dłuższą metę, często dochodzi do tego, że już nie mogę się dłuższy czas załatwić, więc gdy czopki już nie pomagają, wkracza mój dawny oprawca, dziś bohaterka, czyli lewatywa i tu ple do zabawy jest na prawdę wielkie. czasem robię sobie lewatywę nawet gdy nie mam zatwardzenia, by poczuć to rozpieranie, a potem woda porywa balasy jeden po drugim :) Najbardziej lubię jednak gdy porywa zatwardzenie, bo te kamyczki tak fajnie namiękają i nie tylko fajnie przechodzą mi, przez o d b y t , jak koraliki analne ale te tempo, jakbym z karabinu, seriami strzelała :) Dla urozmaicenia używam też środków przeczyszczających, jednak te nie są do końca przewidywalne tzn. mogą podziałać w ciągu doby lub krócej, albo po kilku dniach Raz mnie złapało nagle, że już musiałam na kibelek, na szczęście byłam w pracy ale kolejka była i o mało nie nawaliłam w majty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoja drogą, po przebudowie, jakoś polubiłam robienie kupy w pracy, czuje wtedy, że i ja dokładam coś temu kibelkowi, Tyle paniusi zagranicznych, wali do nich swoje drogocenne kupy, za spora kasę, bo żeby u nas z toalety skorzystać, trzeba być klientem, bo mamy zamek elektroniczny, a mi jeszcze za to płacą. Poza tym, te paniusie z czegoś muszą tę kupę wyprodukować, a tanio się nie stołują, dlatego mówię, że są drogocenne :) Jak siadam sedesie po takiej damulce, czuję zapach jej kupy, (chodź, nie zawsze robią kupę.) siadam na desce, na której być może siedziała, bo mogła kucać, lub na Małysza walić. Czuje sie jak taka królowa, wybawicielka, która z przyjemnością, wydali do tego sedesu swą kupę, doceniając swego sługę i jednocześnie całkowicie go dominując, sprawi, że poczuje się doceniony. Mówię w myślach, coś w tym stylu, przyszła teraz twoja Pani, ona podaruję Ci swą wyborną kupę z największą przyjemnością, za twą wierną służbę i wynagrodzi wszystkie pogardy jakich dziś do znałeś, gdy te damulki wydalały na ciebie od niechcenia. Tak królowa sedesów ze mnie :) Gdy je sprzątam nie czuje już upokorzenia dyskomfortu, stało sie to rutyną, a nawet lubię znaleźć niespuszczoną kupę, bo wtedy mam zabawę, bo jak pisałam, uwielbiam widok jak znika w odpływie :) Nawet moja szefowa odpuściła widząc, ze profesjonalnie, bez sprzeciwu, sprzątam toaletę po jej wizycie. Ostatni kazała mi posprzątać bo ona chce z czystej skorzystać, to zrobiłam swoje i po wszystkim wyszła jak gdyby nigdy nic i już nie kazała mi sprzątać, chyba odebrałam jej satysfakcję :) Podsumowując, jak już pisałam, od dziecka lubiłam siedzieć na sedesie, ceniąc właśnie ten komfort, wydalania, a on posłusznie wszystko przyjmował, rajcowało mnie też to poczucie władzy :) U mnie jak wspominałam, ma sedes wysoko zawieszone, ze prawie, muszę się, na niego wdrapywać, to siedzę jak na koniu, pupa mi sie zagłębia, pośladki rozchylają, nogi zwisają i od razu pragnę robić kupę gdy tak usiądę, a gdy to robię to jestem prze szczęśliwa, całe spektrum emocji o których już wspominałam. "Z tą kupą to masz wprawę, skoro wiesz już jak smakuje, jaka czy zimna, czy gorąca, niczym profesjonalistka z ciebie usmiech.gif Pisz ile chcesz, czuj się wolna, skoro lubisz tyle pisać, i sprawia ci to przyjemność, to pisz. Poczuj się zaakceptowana." Dziękuję, za zrozumienie, To trochę jak z kiełbasą, smażoną, jak jest ciepła, jest bardziej wyrazista w smaku, mniej zwięzła, a zimna jest twardsza i mniej wyrazista, tłuszcz się bardziej maże :) Tak bym to opisała, skoro chcesz czytać, moje wypociny to napisałam, je zamieszczam mojej rymowanej historyjki, bo znowu wyszedł mi esej ale niedługo postaram się napisać bo mam jeszcze sporo do opowiedzenia, tyle się dzieje, ze nie sposób tego opisać, wybieram tylko sama śmietankę :) "Co do sprzedawania tych usług, o których pisałem, odnośnie scatu, to http://erotyka.hiperogloszenia.pl/. Dział, używana bielizna i inne fetysze oczko.gif Albo też nietypowe praktyki seksualne." Trochę tego jest, odkąd zobaczyłam te ogłoszenia, to jeszcze bardziej mi zal kupę spuszczać, trochę jakbym kasę spuszczała, a wracając do tematu konsumpcji, to aż taką specjalistka nie jestem, bo czyjejś obcej kupy krepuję się zjeść, nie tylko dla tego, ze nie ma tej więzi jak z piękną ale oglądałam kilka programów i boje się zarazków, musiałbym ją wcześniej zamrozić, a to już nie było by to sami, z piękna badałyśmy się na obecność pasożytów i nasze kupy, są na swój sposób bezpieczne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja juz jadlem kupe mojej bylej dziewczyny. polubilem to po tym jak mnie zdradzila. pozniej zaczelo mnie to tak podniecac ze sie przelamalem i ja namowilem, bylem jej niewolnikiem plula mi do buzi pilem jej siusiu i jadlem jej kupe lizalem jej stopy ona jednoczesnie pisala z innymi, strasznie sie wtedy smiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem. Jeśli ekscytuje cię, nie krycie się ze swoimi skłonnościami, to może posłuchaj samej siebie, jeżeli miałoby to sprawiać ci przyjemność. Masz rację, co do tego, że nie jesteście gorsze, jeśli chodzi o wasze skłonności, zwłaszcza twoje. Nawet masz w tym przypadku odwagę, bo korzystasz ze swojej przyjemności, więc akceptujesz siebie, taką jaką jesteś, Nie każdy to potrafi, ze względu na tabu, ostracyzm społeczny. Trzeba mieć świadomość, odwagę, do bycia szczęśliwym i akceptacji takim jakim się jest. Wtedy życie zaczyna nabierać rumieńców, radości, szczęścia. Nie każdy jednak jest tego świadomy. Tobie się udało. Cieszę się z tego. Jak piszesz, że dzięki mnie, to może mam dar przekonywania ? Ale to chyba dobrze. Problem jest taki, że kobiety często mają tam jakieś ukryte fantazje, różne, czasem mocno i perwersyjne, i nie mają odwagi, albo po prostu, nie mają szczęścia trafić też na kogoś, kto je otworzy, i odblokuje, a pewnie o tym marzą, fantazjują, ale brak odpowiedniego partnera, partnerki. Spychają swoje fantazje, pragnienia w głąb podświadomości, później dochodzi frustracja i poczucie bycia nieszczęśliwą i niezaspokojoną , i dochodzi np do zdrady. Faceci też mają z tym problem, ze względu na programowanie społeczne, i brak odwagi, świadomości, aby żyć zgodnie ze sobą, własnymi wartościami, o ile się nie krzywdzi innych. U mnie jest tak, że z wiekiem, im jestem starszy, tym mniej mam obaw, że ktoś mnie może uznać za np zboka, pomyleńca itp. Jakoś nabrałem większej odwagi, aby żyć zgodnie z własnymi wartościami, akceptując siebie takim jakim jestem, bez względu na to, co ktoś sobie pomyśli, np dawny znajomy, kumpel. Jakoś mi nie zależy już tak na opinii innych. Moje życie, moje szczęście, są najważniejsze. A co do ciebie, jak lubisz prowokować i sprawia ci to przyjemność, to rób to, o ile nie grozi ci za to jakieś np niebezpieczeństwo, związane z tobą. Jak żyjesz w odpowiednim środowisku, to możesz dać ujście swojej kobiecej naturze. Emocje są ważne, czasami bywają też zgubne, ale jeżeli dostarczają przyjemności, bez szkody na zdrowiu, to można sobie pozwolić na taką przyjemność. Profesjonalnie do tego podchodzisz, skoro nagrywasz tyle filmików, i zajmują aż tak dużo miejsca. Wariatka z ciebie w pozytywnym znaczeniu. Fajnie, że taka właśnie jesteś, dominująca, stawiasz siebie na pierwszym miejscu, taka damulka, typ księżniczki, zimnej suki, która musi być zaspokojona, bo jej kobieca natura tego pragnie, jej ma być dobrze, pragnę rozkoszy, przyjemności, która mi się należy. Coś w tym stylu. Taki powinien być właśnie typ dominującej, a ty taka właśnie jesteś. Zrozumiałaś swoją naturę, że to cała ty. Co do seksu w toalecie, to rozumiem to, tylko, że ja mam właśnie tak z damskimi toaletami, tylko nie w sensie np seksu, tylko z tym o czym już pisałem. Tym upokorzeniem, fetyszem damskich zapachów. Musisz być wrażliwa na dotyk, jeżeli chodzi o te siadanie na desce po jakieś kobiecie. Mam podobnie, czasami mam takie potrzeby, pociągi, fetysz, np poczucia ciepła miejsca, gdzie np przed chwilą mogła siedzieć jakaś kobieta z ładną pupą, np powąchać to miejsce, poczuć to ciepło swoją twarzą. Podobnie jest z pupą kobiety, tzn fantazje, fetysz, jej ciepła, na twarzy, ale też widoku z pozycji toalety, zapachu tej pupy, takiego naturalnego, prawdziwego, bez tabu, takim jak powinien pachnieć prawdziwy kobiecy tyłek, zaakceptowany przez sługę, że akceptuję ją taką jaką ona jest naprawdę. To taki wyższy level miłości, poezji, romantyzmu, obsesji, narkotyku, że ta część jej, jest jego narkotykiem, bez którego nie może żyć, i się obejść, bez tego upodlenia, i ekstazy równocześnie, silnego podniecenia. A ona to wykorzystuje i korzysta kiedy chcę, dla swojej przyjemności, swojej kobiecej uciechy. Świetnie się bawicie w tych toaletach, musisz kochać, pragnąć swoją piękną, i ona ciebie mocno, skoro delektujecie się swoimi ciałami, nawet tymi mocno intymnymi, ich częściami z nich. To taka całkowita akceptacja dwóch stron, pojednania, zjednoczenia, miłości. To musi być bardzo ekscytujące, skoro tak stękasz, pokazujesz swoją prawdziwą naturę takiej dominującej, która chcę się załatwić, kosztem swojej ofiary. dla własnej przyjemności, która potrzebna ci jest, jak dawka narkotyku, żeby cię bez przerwy karmiła. To taki narkotyk dla twojej kobiecej natury, takiej damulki, który ci jest potrzebny jak tlen do oddychania. Bez tego ciężko ci żyć, nie zaspokajając swojej prawdziwej natury. Podniecając to. Przynajmniej dla mnie jako człowieka, z takimi preferencjami, fantazjami, pragnieniami. To taki mój silny fetysz, takich kobiet, skrywany na co dzień pod maską normalności, spokoju. Kto by pomyślał, na co dzień, że mam takie zboczenia, preferencje, fascynacje. Mam taki fetysz, kobiecego takiego zachowania, prawdziwej ukrytej natury kobiet, ich brudnych sekretów, ich głosu, prawdziwych zapachów, smaków, często tych ukrywanych. To taka potrzeba dawka narkotyku. Potrafię to kontrolować, ale nie da się zaprzeczyć, że tak jest. To taka potrzeba, bez której ciężko tak naprawdę żyć, obejść się. Twoja szefowa już zauważyła, że lubisz swoją pracę, że cię ona nie krępuje, więc pewnie i będzie kazała ci sprzątać po sobie. Może to być dla ciebie też dawka pewnej przyjemności, silnych emocji :) " Podsumowując, jak już pisałam, od dziecka lubiłam siedzieć na sedesie, ceniąc właśnie ten komfort, wydalania, a on posłusznie wszystko przyjmował, rajcowało mnie też to poczucie władzy usmiech.gif U mnie jak wspominałam, ma sedes wysoko zawieszone, ze prawie, muszę się, na niego wdrapywać, to siedzę jak na koniu, pupa mi sie zagłębia, pośladki rozchylają, nogi zwisają i od razu pragnę robić kupę gdy tak usiądę, a gdy to robię to jestem prze szczęśliwa, całe spektrum emocji o których już wspominałam" Tak, to musi być przyjemny widok, taki sedes czuje ciepło twojej pupy, jakby miał jeszcze i nos, to by czuł zapach i twojej prawdziwej kobiecej pupy. Twoje uczucia zdradzają, że masz właśnie dominujące prawdziwe usposobienie. Co do spożywania kupy, to też bym się raczej krępował jeść od takiej przesłanej, bo bo pierwsze jest nieświeża, mógłbym się otruć, o ile byłyby jakieś pasożyty. Trzeba być w tym przypadku pewnym co i jak. Mieć też jakiś specjalny lek, po albo przed konsumpcją, aby nie doszło do zatrucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już myślałam, że się nie pojawisz :) Dziś odniosę sie tak na szybko do Twojej odpowiedzi bo mam akurat chwilkę, a nie chce znowu za miesiąc odpisywać. "Jeśli ekscytuje cię, nie krycie się ze swoimi skłonnościami, to może posłuchaj samej siebie, jeżeli miałoby to sprawiać ci przyjemność." Nawet nie wiesz jakie to ekscytujące, szokowanie ludzi, robienie tego co mnie rozpala, zapewnia całkowite spełnienie, a jednoczesne poczucie łamania tabu norm społecznych czuje się jak bogini. "Masz rację, co do tego, że nie jesteście gorsze, jeśli chodzi o wasze skłonności, zwłaszcza twoje. Nawet masz w tym przypadku odwagę, bo korzystasz ze swojej przyjemności, więc akceptujesz siebie, taką jaką jesteś, Nie każdy to potrafi, ze względu na tabu, ostracyzm społeczny. Trzeba mieć świadomość, odwagę, do bycia szczęśliwym i akceptacji takim jakim się jest. Wtedy życie zaczyna nabierać rumieńców, radości, szczęścia. Nie każdy jednak jest tego świadomy. Tobie się udało. Cieszę się z tego." Masz rację zawsze tego pragnęłam, w liceum miałam z tego epizod ale przez poczucie presji norm społecznych, rodzinnych, strachu, że robię coś złego, nie normalnego, zrezygnowałam z tych skłonności, zaspakajania potrzeb, to Ty dałeś mi odwagę, pokazałaś, ze nie tylko ja mam takie skłonności potrzeby, sprawiłeś, ze właśnie dzięki nim czuje się wyjątkowa i otworzyłam się na szczęście przed którym otaczałam się murem i mimo tego te skłonności co i raz się przez niego przebijały, a ja czułam, że powinnam się z tego leczyć, chodź z tymi najbardziej ekstremalnymi nie miałam odwagi nawet przed terapeutką się otworzyć. "Jak piszesz, że dzięki mnie, to może mam dar przekonywania ? Ale to chyba dobrze." O tak, zdecydowanie, potrafisz, dodać odwagi, masz w pewnym sensie działanie terapeutyczne :) "Problem jest taki, że kobiety często mają tam jakieś ukryte fantazje, różne, czasem mocno i perwersyjne, i nie mają odwagi, albo po prostu, nie mają szczęścia trafić też na kogoś, kto je otworzy, i odblokuje, a pewnie o tym marzą, fantazjują, ale brak odpowiedniego partnera, partnerki. Spychają swoje fantazje, pragnienia w głąb podświadomości, później dochodzi frustracja i poczucie bycia nieszczęśliwą i niezaspokojoną , i dochodzi np do zdrady. Faceci też mają z tym problem, ze względu na programowanie społeczne, i brak odwagi, świadomości, aby żyć zgodnie ze sobą, własnymi wartościami, o ile się nie krzywdzi innych. U mnie jest tak, że z wiekiem, im jestem starszy, tym mniej mam obaw, że ktoś mnie może uznać za np zboka, pomyleńca itp. Jakoś nabrałem większej odwagi, aby żyć zgodnie z własnymi wartościami, akceptując siebie takim jakim jestem, bez względu na to, co ktoś sobie pomyśli, np dawny znajomy, kumpel. Jakoś mi nie zależy już tak na opinii innych." Ty właśnie mnie otworzyłeś (chodź piękna już w liceum próbowała, Agnieszka budziła chęć otwarcia się, a ja czułam, że po prostu nie wolno mi tego zrobić.) i odblokowałeś, a gdy wrota się otworzyły napór był taki, ze nie mogłam już ich zamknąć, a potem nie chciałam i nie chcę, bo nareszcie jestem szczęśliwa :) Masz racje, jak pisałam, przez kiszenie swoich, pragnień braku zaspokojenia fantazji, potrzeb, miałam silna potrzebę, rozwiązłość, chciałam być rżnięta aż do bólu i tak często było, tylko seks był w stanie zagłuszyć te pragnienia ale na długo to nie starczało. Kochałam seks Analny bo ma wiele wspólnego z tymi sprawami, dalej go uwielbiam, lecz ma on teraz inny, znacznie bogatszy, namiętny charakter. Świetnie ująłeś istotę problemu, "programowanie społeczne, to jak się zachowuje reszta społeczeństwa, co jest uznawane za niepożądane i obrzydliwe, to się ukrywa, wstydzi się tego, nawet na to nie patrzy, nie mówi się o tym, a jeśli już to oględnie ze wstydem, ukrywa się te najbardziej naturalne czynności. większość ludzi nie ma pojęcia ile ta ukryta strefa, ten ukryty siat potrafi dostarczyć rozkoszy, nieporównywanej z niczym innym. U mnie też jest tak, że już sie z tym nie krępuję wśród znajomych, mam na myśli związek z piękną, moi rodzice tego nie akceptują ale starają się tolerować, chodź kompletnie się z tym nie zgadzają, u niej jest jeszcze gorzej ale z czasem zaczyna się to poprawiać. Cześć znajomych odeszło, doszli inni, część ochłonęło i wróciło ogólnie jest lepiej niż było, bo jestem szczęśliwa i inni to rozumieją inni akceptują. "A co do ciebie, jak lubisz prowokować i sprawia ci to przyjemność, to rób to, o ile nie grozi ci za to jakieś np niebezpieczeństwo, związane z tobą. Jak żyjesz w odpowiednim środowisku, to możesz dać ujście swojej kobiecej naturze. Emocje są ważne, czasami bywają też zgubne, ale jeżeli dostarczają przyjemności, bez szkody na zdrowiu, to można sobie pozwolić na taką przyjemność. Profesjonalnie do tego podchodzisz, skoro nagrywasz tyle filmików, i zajmują aż tak dużo miejsca." Lubię prowokować, czuć, że łamie konwenanse, tabu, jestem pożądania i moja ukochana też, chodź padłyśmy już nie raz ofiarami obelg, napaści słownych ale to głównie ze strony starych bab albo żon lub dziewczyn panów których uwagę przyciągnęłyśmy, chodź warszawa nie jest tak liberalna jakby się wydawało i czasem mam obawy ale ta żądza jest silniejsza. Tak emocje to rola kluczowa, chodź potrafią prowadzić do kłopotów i czasem muszę je hamować, choćby ze względów zdrowotnych. Co do filmików, to nie wiem czy jestem profesjonalistka, zależy mi na jakości, szczegółach, staram się by to była forma sztuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Wariatka z ciebie w pozytywnym znaczeniu. Fajnie, że taka właśnie jesteś, dominująca, stawiasz siebie na pierwszym miejscu, taka damulka, typ księżniczki, zimnej suki, która musi być zaspokojona, bo jej kobieca natura tego pragnie, jej ma być dobrze, pragnę rozkoszy, przyjemności, która mi się należy. Coś w tym stylu." Dziękuję, z Twojej strony określenie mnie wariatką, to wielki komplement, wiem, ze mam nie równo pod sufitem i dobrze mi z tym. Jak kiedyś napisałeś jestem hedonistką i to prawda z jedzeniem mam tak samo, a dzięki pięknej czuje się jak prawdziwa księżniczka, spełni każde moje życzenie, a ja z przyjemnością ją za to nagradzam :) "Taki powinien być właśnie typ dominującej, a ty taka właśnie jesteś. Zrozumiałaś swoją naturę, że to cała ty. Co do seksu w toalecie, to rozumiem to, tylko, że ja mam właśnie tak z damskimi toaletami, tylko nie w sensie np seksu, tylko z tym o czym już pisałem. Tym upokorzeniem, fetyszem damskich zapachów. Musisz być wrażliwa na dotyk, jeżeli chodzi o te siadanie na desce po jakieś kobiecie. Mam podobnie, czasami mam takie potrzeby, pociągi, fetysz, np poczucia ciepła miejsca, gdzie np przed chwilą mogła siedzieć jakaś kobieta z ładną pupą, np powąchać to miejsce, poczuć to ciepło swoją twarzą. Podobnie jest z pupą kobiety, tzn fantazje, fetysz, jej ciepła, na twarzy, ale też widoku z pozycji toalety, zapachu tej pupy, takiego naturalnego, prawdziwego, bez tabu, takim jak powinien pachnieć prawdziwy kobiecy tyłek, zaakceptowany przez sługę, że akceptuję ją taką jaką ona jest naprawdę. To taki wyższy level miłości, poezji, romantyzmu, obsesji, narkotyku, że ta część jej, jest jego narkotykiem, bez którego nie może żyć, i się obejść, bez tego upodlenia, i ekstazy równocześnie, silnego podniecenia. A ona to wykorzystuje i korzysta kiedy chcę, dla swojej przyjemności, swojej kobiecej uciechy. Świetnie się bawicie w tych toaletach, musisz kochać, pragnąć swoją piękną, i ona ciebie mocno, skoro delektujecie się swoimi ciałami, nawet tymi mocno intymnymi, ich częściami z nich. To taka całkowita akceptacja dwóch stron, pojednania, zjednoczenia, miłości. To musi być bardzo ekscytujące, skoro tak stękasz, pokazujesz swoją prawdziwą naturę takiej dominującej, która chcę się załatwić, kosztem swojej ofiary. dla własnej przyjemności, która potrzebna ci jest, jak dawka narkotyku, żeby cię bez przerwy karmiła." Zawsze świetnie mnie rozumiesz, jakbyś mnie od dawna znał. Z tymi toaletami to jest tak, że jak widzę, że wychodzi, jakaś laska co mi się podoba, a do tego stojąc w kolejce słyszałam, że robiła kupę, to pragnę usiąść, po niej poczuć ciepło jej pupy, chodź często nie siadają. Poczuć, to co jest tak ulotne i niepowtarzalne, zapach jej kupy, chodź często jest przemieszany z innymi, to w kabinie da się go wyczuć, spojrzeć w sedes, w którym jeszcze kilka sekund temu leżała jej kupa, owoc jej ciała który bezlitośnie spuściła. W pracy mam ułatwione zadanie, bo mogę wejść bez kolejki, pod pretekstem sprzątania, czasem tak mnie to ekscytuje, ze uprawiam seks z toaletą, zdejmuje majtki i pocieram swoim pierożkiem o muszlę, w rozkroku. Kocham siadać po takiej na desce, gdy jest ciepła, lepka, czuć na swojej pupie wilgoć która zostawiła jej pupa, to kolejny ulotny afrodyzjak. Tu znowu świetnie to ująłeś, że to wyższa forma miłości, bo po odrzuceniu obrzydzenia można podziwiać tę najcenniejszą, skrywana część jej ciała, to co było zarezerwowane tylko dla toalety czy np. prysznica. Gdy odrzuci się niechęć do kupy, potrafi być ona całym spektrum, namiętności, doznań i poznania drugiej osoby, obcowanie, z produktem jej ciała, tym najcenniejszym, jeśli się kogoś kocha, to kocha sie każdy aspekt ciała tej osoby, także to co te ciało wydziela, ślinę, pot, mocz, a także kupę. Gdy wcielam się w rolę sedesu, już nie czuję strachu, dyskomfortu, czy obrzydzenia, tylko nie mogę się doczekać, a gdy się zaczyna płonę, z niecierpliwości podniecenia, jak czuje na sobie na swojej twarzy ciepły, złoty deszczyk jej moczu, pragnę więcej. Piękna, nie ma problemów z wypróżnieniem, minuta, dwie i po wszystkim, lecz wie, że ja lubię delektować się tą sprawą, może jej też się to spodobało. Robi to powoli, jej śliczny, różowy otworek rozwiera się, widać za nim napierającą kupę, po chwili się do niego wciska, nie wie, ze to jej ostatnie chwile, w jej seksownej pupie, lecz nic nie może na to poradzić. W końcu wystaje z jej drobnej, rozwartej, pupy balas, las grubszy raz cieńszy, zwykle dosyć gruby, zatrzymuje go mym mogła go podziwiać, za nim go wyrzuci. Czasem pod wpływem ciężaru się urywa, piękna, tez by dodatkowo mnie podniecić, głośno i seksownie stęka co budzi dodatkowy ogień i pragnienie poczucia jej kupy. Gdy spada, staram się by wpadła mi do ust lub na twarz, to boli, bo jest ciężka i spada ze sporej wysokości, jak uderzenie lekko pałką. Ze względu na liczne niepowodzenia, to że kupa, rozgniotła się na podłodze, układam się tak, że zwykle spada mi na biust lub brzuch. po wszystkim podciera się wstaje i odchodzi jakby skorzystała ze zwykłego kibla. dopiero wtedy mogę się ruszyć i bawić swoją nagrodą. Tu jest dopiero pole do popisu, zwykle, próbuję, jeszcze ciepłej kupy, rozdrabniam ja, chodź szkoda mi jej niszczyć to świetna zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smaruje się nią, to niezwykle przyjemne i podniecające, czasem wołam piękna, wchodzimy do wanny i razem się tym bawimy, czasami nazbieramy tego więcej, np. do nocnika czy basenu i obrzucamy się w wannie jak śnieżkami. Czasem napuścimy trochę wody to niektóre kupy pływają, czasem robimy kupę do wody w wannie, jest tu spore pole do popisu. Jak po defekacji pięknej na krześle, trafi się jakiś twardszy kawałek to zostawiam i potem wsadzam sobie w pupę jak stwardnieje na tyle mocno, że wiem, ze nie rozgniecie się przy wciskaniu. Robię to bo niezwykle podnieca mnie noszenie w sobie, tego co wyprodukowało jej ciało, to taki mój ukryty skarb. Czasem wrzucam część do sedesu, patrząc jak w nim tonie, a potem przy spłukaniu znika, to też fajna zabawa, trochę jak wrzucanie kamyków do wody tyle, że niezwykle ekscytujące. Balasy zrzucam w pionie z dużej wysokości, jak nie trafię w odpływ, to czasem aż odbijają się od ścianek muszli, czasem przyklejają, a często rozpadają, jak zrobi kupę na sedes, to lubię ją wyławiać, ratować, jest zwykle jeszcze lekko ciepła, ma resztki energii pięknej, a potem wrzucam ją z powrotem do sedesu, często łamiąc na mniejsze kawałki. Kto by pomyślał, że zabawa z kiblem może dostarczyć tyle frajdy? Masz racje, te doznania są jak narkotyki, pragnie się coraz więcej i więcej, niestety często czasu brak i mecze się fantazjując co zrobię gdy już będę mogła, przypadki w pracy, częściowo mnie zaspokajają, te zapachy i to co zdarza się znaleźć... " To taki narkotyk dla twojej kobiecej natury, takiej damulki, który ci jest potrzebny jak tlen do oddychania. Bez tego ciężko ci żyć, nie zaspokajając swojej prawdziwej natury. Podniecając to. Przynajmniej dla mnie jako człowieka, z takimi preferencjami, fantazjami, pragnieniami. To taki mój silny fetysz, takich kobiet, skrywany na co dzień pod maską normalności, spokoju. Kto by pomyślał, na co dzień, że mam takie zboczenia, preferencje, fascynacje. Mam taki fetysz, kobiecego takiego zachowania, prawdziwej ukrytej natury kobiet, ich brudnych sekretów, ich głosu, prawdziwych zapachów, smaków, często tych ukrywanych." Tu też mamy podobnie, na co dzień muszę udawać normalną, choćby w pracy, chociaż czasem ulegam lekkim pokusom w toalecie, bo już nie mogę wytrzymać. Wiem, że to co tak mnie ekscytuje, dla większości ludzi jest obrzydliwe, wręcz odrażające, po prostu nienormalne, ja jednak, między innymi dzięki Tobie uważam, że norma to kwestia względna, każdy może mieć własne normy i standardy, np. dla mnie nie jest normalne to że wiele kobiet nie lubi korzystać z toi toi, albo nie siadają na deskę w publicznych WC i sikają na nią albo na podłogą, lub co gorsza ubrudzą ją kupą. Mi to osobiście tak bardzo nie przeszkadza bo po porostu ją wyczyszczę ale u kobiety uważanej za normalna wywoła to dyskomfort i obrzydzenie. Ja zawsze staram się sprzątać po sobie, gdy korzystam z publicznej toalety, by ktoś po mnie mógł z niej komfortowo skorzystać. "To taka potrzeba dawka narkotyku. Potrafię to kontrolować, ale nie da się zaprzeczyć, że tak jest. To taka potrzeba, bez której ciężko tak naprawdę żyć, obejść się." Mam tak samo, chodź ta kontrola wymaga wiele determinacji. "Twoja szefowa już zauważyła, że lubisz swoją pracę, że cię ona nie krępuje, więc pewnie i będzie kazała ci sprzątać po sobie. Może to być dla ciebie też dawka pewnej przyjemności, silnych emocji usmiech.gif Może tak jest chodź ostatnio nie karze mi sprzątać po jej wizycie, tak jak kiedyś, czasem się zdarza, myślę, ze może podejrzewać, ze lubię ta pracę albo uważa, ze stało się to dla mnie rutyną, nie wiem. "Tak, to musi być przyjemny widok, taki sedes czuje ciepło twojej pupy, jakby miał jeszcze i nos, to by czuł zapach i twojej prawdziwej kobiecej pupy. Twoje uczucia zdradzają, że masz właśnie dominujące prawdziwe usposobienie." Często personifikuję sedes, więc skoro ma usta, to dla mnie ma i nos :) Z ta pupą to niezwykły afrodyzjak jak siadam po kimś albo piękna siada mi na twarzy i wydala wprost do ust, jest taka lepka, delikatna i ciepła, ma wspaniałą skórę, raczy mnie widokiem i dotykiem swojej pupy, a moje usta przynoszą jej ulgę, pochłaniają to co jej przeszkadza, czasem mam problem nadążyć połykać, tak szybko to robi. Dzięki temu, mogę powiedzieć, że wiem co czuje sedes gdy jakaś kobitka na nim siedzi robi do niego kupę, myślę, że tak na prawdę to lubi, no chyba, że jakaś tara baba na nim usiądzie, wtedy to pewnie dla niego tortura... "Co do spożywania kupy, to też bym się raczej krępował jeść od takiej przesłanej, bo bo pierwsze jest nieświeża, mógłbym się otruć, o ile byłyby jakieś pasożyty. Trzeba być w tym przypadku pewnym co i jak. Mieć też jakiś specjalny lek, po albo przed konsumpcją, aby nie doszło do zatrucia." Myślę, że ze spożywaniem zamawianej kupy, nie ma problemu, że jest nie świeża, bo kupa to generalnie twór z nieświeżej materii, ja obawiam się, żółtaczki, ostatnio odnowiłam szczepienie, tak na wszelki wypadek, można się tez zarazić hiv i całą gamą pasożytów. Największy problem to stan takiej kupy, paczka rzucają itd, ciężko by wyglądała tak jak po wydaleniu. Ja ostatnio w pracy nie wytrzymałam i zabrałam kupę, taki wielki, gruby balas, schowałam go do worka na śmieci, a na zapleczu przepakowałam do torebki, w domu zamroziłam, by pozbyć się pasożytów i wirusów, nie wiem jeszcze co z nią zrobię... Postaram się, niebawem napisać, opublikuję swój nowy wierszyk, tu go nie publikowałam bo jest dosyć długi, opowiada on o mojej pewnej przygodzie ale o tym następnym razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż. Czuję się zaszczycony, skoro twierdzisz, że dobry ze mnie terapeuta, tzn, że mam dobre działanie terapeutyczne. Ja ogólnie wyznaję taką swoją filozofię życia, aby żyć zgodnie z sobą samym, o ile nie krzywdzi się przy tym innych i nie narusza ich własnej woli. Działanie w zgodzie z samym sobą, przynosi szczęście, to klucz do tego, aby żyć zgodnie z własnymi zasadami. Wtedy nie czujemy się uwięzieni, i możemy poczuć całym sobą, swoją własną naturę i doświadczać ją na różne sposoby. Jak lubisz szokować, to może to rób ? Byle zachować jakiś umiar, i nie wpływać tak na innych. Chociaż jak sprawia ci to przyjemność, to rób swoje. Co do Warszawy, to pewnie jest w jakimś stopniu liberalna, chociaż słyszałem, że tam ponoć jest coraz więcej islamistów, uchodźców ? Chociaż nie wiem, bo tam nie mieszkam :) Ten seks analny, który tak uprawiałaś, to widocznie te twoje kiedyś skrywane potrzeby, pragnienia, tłumione w sobie. Teraz przynajmniej znasz siebie i się odblokowałaś. No wariatką jesteś, z tego co piszesz, i taką dominującą, jaka powinna być kobieta. Domagasz się własnej przyjemności, bo tylko ty jesteś na pierwszym miejscu, to pociągające. Pociąga mnie też takie zniewolenie, psychiczne, że dominująca rozbudza u swojej ofiary seksualność, np przez jej zapachy, karmi ją tym, swoimi prawdziwymi smakami i uzależnia ją od siebie. Wtedy taki uległy, ofiara nie może się obejść bez tej dominującej, tęskni za jej głosem, jej prawdziwymi zapachami, za jej smakami, bo wszystko co od niej pochodzi, ma dla niego jedyny sens życia. Bez tego ginie, traci życie , usycha, itp. Zgadzam się z tym, że zapachy, ślina, mocz, kupa, zapachy potu, stóp, skóry, i wielbienie tego wszystkiego co pochodzi od tej jednej osoby, to taki wyższy level miłości. Ale trzeba pewnie mieć w jakimś stopniu mocne uczucia, wyższy stopień zatracenia się w kimś, aby być w takim układzie. To taka wrodzona zwiększona wrażliwość, przeżywania, emocji, głodu, pożądania, pragnienia. Jak ci dobrze ze swoją piękną, to żyj zgodnie ze swoimi potrzebami, jak czujesz, że to ty, że to twoje potrzeby, pragnienia. Rodzice muszą to zaakceptować, w innym przypadku mogłabyś być nieszczęśliwa sama ze sobą, bo odczuwałabyś z czasem coraz większą frustrację. Ja też w jakimś stopniu żyję po swojemu. Tzn wobec takiej własnej filozofii. A co do dominacji jeszcze, to lubię oglądać, jak kobieta, dominująca, spuszcza np kawałek śliny uległemu do buzi, a on się syci jej smakami, albo np spluwa na bucika, szpilkę i każe mu to zlizywać. Pociągająca sprawa. Takie sycenie się jej naturą. Co do zapachów pupy damskiej, to trochę dziwię się np innym facetom, że np podobają im się tyłki kobiet, ale np prawdziwe zapachy ich już ich mogą obrzydzać, to taka nie do końca jednak miłość do tych tyłków damskich, zwłaszcza zgrabnych. Pupa kobieca powinna pachnieć prawdziwym naturalnym zapachem, aby kobieta mogła wiedzieć, ze facet naprawdę lubi damskie tyłki. Trochę to śmiesznie się czyta, co opisałem. Wtedy ona ona może czuć się zaakceptowana taką jaką jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×