Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czemu jestem aż taka beznadziejna?

Polecane posty

Gość gość

Moja kuzynka co rok wyjeżdża gdzieś na wakacje, nad Bałtyk, do Niemiec, do Bułgarii, w tym roku leci do Chorwacji na tydzień. A ja? Nic. Moja mama nigdzie nie jeździ i mnie nie wysyła. Ostatni raz byłam z nią 9 lat temu nad morzem, a to tylko dlatego, że jej ówczesny partner wszystko zorganizował. Tak bardzo nalegałam teraz na podróż do Czech. "Za rok pojedziemy". Nie. Nie pojedziemy. Będę już wtedy prawie pełnoletnia, więc pewnie usłyszę, że w następne wakacje, najdłuższe w moim życiu, sama sobie pojadę gdzie chcę. Tylko, że za 2 lata, po maturze, owszem wyjadę, ale na kwiaty do Holandii zarobić trochę na studia. I tak przeleciało mi całe życie. Nigdzie nie byłam, nic nie widziałam, na niczym mi już nie zależy. Mam tylko znajomych z klasy, żadnych przyjaciół z którymi spotykam się we wakacje. Siedzę całymi dniami w domu. Myślę, że mam małą fobię społeczną. Wyjście na spacer to dla mnie koszmar, a kupienie czegoś samodzielnie w sklepie sprawia, że chce mi się płakać. Taka ze mnie wyrosła dupa wołowa co nic nie umie. Z ojcem nie rozmawiałam od 5 lat, jego obecność w moim życiu ogranicza się do płacenia alimentów, mama, mam wrażenie, zawsze wolała szukać partnerów życiowych niż ze mną dyskutować, od wychowujących mnie dziadków nie raz, nie dwa słyszałam, że jestem dziwką, nie podobała im się moja była najlepsza przyjaciółka, wcześniej nie miałam własnego pokoju, więc ze wstydu nikogo nie zapraszałam, ciągle miałam gdzieś z tyłu głowy, że nie zasługuje na to co mają inni. Zaczęłam karać sama siebie, postępować wbrew sobie, odmawiałam każdej przyjemności. I nie potrafię już inaczej. Mam nadwagę, trądzik, małe oczy, liche rzęsy, świński nos. Ludzie jak mnie zobaczą zbyją śmiechem. Mam wrażenie, że wszędzie komuś przeszkadzam, że nigdzie nie pasuję, nie mam zainteresowań, nie mam planów na przyszłość. I widzę jak bardzo nie pasuję do tego świata od 10 roku życia. Czekam już tylko na studia, niewiadomego kierunku. Wtedy najprawdopodobniej zerwę kontakt z rodziną i się zabiję. Jestem nastawiona na taki koniec. Wy, czytający to, jeżeli komuś się chciało czytać takie długie zwierzenie, też pewno pomyślicie "dziewczyno, ogarnij się, schudnij, zacznij o siebie dbać, wyjdź do ludzi". Jakby to było takie proste. Tylko prawdopodobne nawet zmiana wizerunku czy otoczenia nie sprawi, że będę szczęśliwa. To uczucie jest mi obce, znam tylko nie-bycie-nieszczęśliwym. Po co to napisałam? Nie do końca wiem. Ale jakoś mi lżej, gdy ktoś o tym wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×