Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

CZY TEZ WKURZA WAS jak ktos przychodzi do was do domu bez zapowiedzi??

Polecane posty

Gość gość

bo mnie irytuje moja szwagierka.. przychodzi ciagle do nas do domu bez zapowiedzenia sie wczesniej i akurat jak jemy obiad. nieraz ja czestuje mimo ,że mam malo ugotowane,ale przeciez nie bedzie patrzyc jak jemy. nieraz nie mam czasu bo karmie coreczke ,a ona nagle dzwoni na telefon ,żebym otowrzyla drzwi bo wlasnie stoi przed nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tego nie znoszę uważam że nawet nie pasuje przyjść do kogoś bez zaproszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie cierpie tego,a w porze obiadowej to juz w ogole szlag mnue trafia. Sama tak nie robie i chcialabym zeby inni tez tak robili. Ale niestety nie wszyscy maja wyczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady!! Jedyny błąd czy nietakt to taki, że przychodzi w porze obiadowej. Rodzina czy przyjaciele nie muszą się zapowiadac, koniec i kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, ja lubię gości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, nie lubię tego. Są takie czasy, że każdy ma telefon, wypada zadzwonić i się spytać, czy wizyta nie przeszkodzi. Kiedyś pracowałam w domu, zdalnie, mama pojechała do lekarza, ojciec spał, bo pracował na nocki w tym tygodniu. No i przyszedł wujo, taki właśnie nigdy się niezapowiadający. Odebrałam domofon, usłyszałam: CZESIEK, odłożyłam bez słowa i poszłam pracować. To była ostatnia wizyta wujaszka w naszych progach. Wcześniej ZAWSZE wpadał w sobotnie przedpołudnie, choć wiedział, że wtedy u nas są cotygodniowe generalne porządki. Burak i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie otwieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię tego i sama tak nie robię. Miałam problem ze szwagierką , ona się zapowiadała w ten sam dzień co chciała przyjechać. Oczywiście lubiła pic kawę u kogoś w domu a u siebie nie bardzo. Pogoniłam kilka lat temu i mamy spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mnie kiedyś przyszły wieczorem o 22 ; 00 dwie Panie które próbowały mnie nawrócić na inną wiarę na koniec nasze poglądy na temat wyznania tak się różniły że policja przyjechała .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, bo takich osób nie ma. I jakby mi się ktoś tak chciał wwalić bez zaproszenia to zwyczajnie bym nie otworzyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciol to masz ale w simsach przyglupie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyłączam domofonu, ale i nie podchodzę do niego, jeśli się z nikim nie umawiałam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez zapowiedzi to może przyjść ktoś, komu nagle świat się zawalił i pilnie potrzebuje pomocy. Wtedy nie ma znaczenia czy to noc czy to dzień. Bo wiadomo, człowiek w potrzebie. W innym przypadku to szczyt chamstwa. Rodzina mojego męża miała w zwyczaju takie najazdy robić. Np leniwe niedzielne popołudnie, pora tuż poobiednia, albo jak kto woli obiadowa. Gary w zlewie czekają, lezymy sobie, cicha muzyczka, a tu ding dong! Goście! Jakieś ciotki, wujki... Jprdl.... Się rozsiadaja, kawkę, herbatkę sobie życzą, a coś do kawki? no qrwa, nie mam nic do kawki, bo nie jadamy słodyczy, ciast nie pieke... Jak rozmawiałam z szanowna panią teściowa, to mi powiedziała, że zawsze powinnam mieć coś dla gości, a i obiadu więcej gotować, bo może się ktoś trafi. No i wyszło, że jestem chytra, bo niczym nie poczestowalam. A ja lubię gości, pod warunkiem, że wiem o wizycie, lubię szykować przyjęcia, nie ma sprawy. Ale nie wtedy, jak leżę sobie, nastawiona na relaks, ubrana na luzaka (czyt. bez cyckonosza), włosy wprawdzie umyte, ale odpoczywające od pianek, lakierów, czyli ulizane, czasem maseczka na twarzy, a tu ci wkraczają, jak do siebie. Grrrr!!!!! Powiedziałam chłopu, żeby uprzedził szanowna rodzinkę, że następnym razem po prostu nie otworze drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko ludzie samotni(ale nie samotne mamy,bo one nie są samotne!),porzuceni,odcięci są otwarci na gości niezapowiedzianych którzy i tak nie przyjdą.Reszta wszyscy pozamykani i niechętni. Ksenofobia się poszerza coraz bardziej w tym podłym kraju!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za komuny kazdy do kazdego lazil bez zapowiedzi. Ja gosci nie lubie zreszta w ogole ludzi nie lubie jestem aspoleczna bo nawet moja rodzina wie ze ma do mnie nie przychodzic. Ja chce miec swiety spokoj w domu, ciexko pracuje ale ludzie wsipscy lub zanudzajacy mnie swoimi problemami nA PRAWDE to strata czasu dla mnie. Ja nie zawracam tylka nikomu i oczekuje ze mi tez nikt nie bedzie zawracal d**y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem ksenofobem. A hordy wsiokow niech odwiedzają wsiokow. Kiedyś tak było, że w niedzielę całe wsie do siebie jeździły. No i ok. Wtedy nie było telefonów i każdy siedział może i czekał. Teraz mamy 21 wiek, więc chyba to nie jakiś wyczyn powiadomić gospodarzy, że będą mieć gości??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubie gosci, ale tych, ktorych sama zaprosze. Bez zapowiedzi to moga do mnie rodzice przyjsc czy dziadkowie, reszta powinna sie zapowiadac, tak uwazam. A nieraz nie lubie nawet, gdy sie zapowiedza i przyjda. Bo naprawde nie zawsze jest ochota na spedzanie niedzieli z innymi. Siosta mego meza taka jest. Mieszkamy z tesciowa, wiec ja bardziej uwazam, ze ona przyjezdza do tesciowej niz do nas, wiec nieraz po prostu wychodze, gdy mi pasuje. Wiem, ze ona jest urazona, ale trudno. NIGDY sie nie zapowiada, a przyjezdza co dwa tygodnie. Nawet dzisiaj mialam taka syt.: maz mial msze za zmarlego tate, wiec powiedzialam zeby jechal z tesciowa, ja zostane w domu z dzieckiem, ktore jest dosc *****iwe, wiec i tak bym nic ''nie uzyla'' z tej mszy. Msze zamawiala siostra meza, wiec ona tez miala przyjechac wraz z corka. Tesciowa mowi do mnie, ze moge obiadu nie gotowac, bo ona juz naszykowala kotlety, tylko usmazyc, a moze przyjedzie siostra meza na obiad. Mowie ok, ale ja jeszcze zrobie kilka, bo juz mialam dzien wczesniej mieso rozmrozone, wiec musze cos z niego zrobic. Tesciowa miala akurat odliczone co do kotleta- dla niej, siostry meza i jej corki, oraz naszej trojki. I co sie okazuje? Ze ta corka (20-latka) przyjezdza z chlopakiem, ktorego pierwszy raz widze na oczy. Dobrze, ze jednak zrobilam wiecej tych kotletow. No ale mega wkurzaja mnie takie sytuacje. Poza tym uwazam, ze goszczenie u siebie czlowieka od razu na obiedzie, jesli sie go widzi pierwszy raz w zyciu to gruba przesada. Jeszcze gdyby byl mezem albo chociaz narzeczonym, to ok, rozumiem, ale to jest jej ktorys-tam z-kolei chlopak, wiec tym bardziej nie pojmuje takiego nietaktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubie. Czasem mam duzo na glowie. Nie jestem w stanie z kims siedziec przy kawce, bo mam mnostwo innych obowiazkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możecie sobie mówić że jestem niegościnna i samolubna - nigdy nie podnoszę domofonu ani nie otwieram drzwi, gdy nikogo nie oczekuję. Sama również nie wpraszam się bez zapowiedzi a jeśli już zdarzy się że jestem w pobliżu jakiejś dawno niewidzianej koleżanki to najpierw telefonicznie upewniam się że nie ma innych planów i dopytuję czy na pewno nie będę przeszkadzać. Moi znajomi również dzwonią gdy chcą wpaść. Ale niektórzy, zwłaszcza starsi ludzie tego nie rozumieją. W moim bloku mieszka koleżanka teściowej oraz matka koleżanki siostry męża, które to dwie panie myślały, że skoro znają mojego męża od dziecka to mogą sobie do nas przychodzić o każdej porze. Szybko dowiedziały się gdzie jest ich miejsce a ja zyskała opinię dzikusa i odludka bo cenię prywatność i nie wpuszczam obcych bab do mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie lubię .W domu Lubie czuć się na luzie jak ktoś pisał maseczka na buzi , dresik nie te czasy by przychodzić bez zapowiedzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i po wuj mieć rodzeństwo jak nie chcą nawet człowieka jako brata czy siostrę lub szwagierkę czy bratową wpuścić do chałupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.09. jak to nie chcą? Chcą, ale na swoich warunkach. Lubię chodzić po domu w samych majtkach, mąż również, lubimy sobie spędzać popołudnie w salonie na rozłożone kanapie z kieliszkiem wina i nie mam zamiaru tłumaczyć się komuś dlaczego tak. Skoro nikogo nie oczekuję to nie otwieram drzwi I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od tej mszy i nieproszonego chlopaka. Nigdzie nie napisalam, ze nie wpuszczam do domu. Wpuszczam, ale nie jestem zadowolona, gdy zjawi sie ktos niezapowiedziany. Co mialam zrobic z tym chlopakiem? Wyprosic go? On tez siedzial u nas jak na szpilkach. Rozmowa sie nie keila, bo o czym rozmawiac z kims, kogo widzisz pierwszy raz na oczy? Dlatego nie lubie takich sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie to wkurza Bo wole mieć W domu ciastka i piwa A często są zjedzone i wybite,wtedy ktoś przylazi i muszę lecieć do sklepu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eeee, to widzę, że nas większość nie lubi takich niespodziewanych nalotów. Moim zdaniem świadczy to o szacunku dla drugiego człowieka, do jego przestrzeni i prywatności. Pół biedy, jeśli wpadnie brat czy siostra, ale, tak jak już pisałam wcześniej, jakieś ciotki, wujki z wioski się przyjeżdżali na niedzielna herbatkę i zdziwieni, że do herbaty tylko cukier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie o to chodzi. Nie wiem, niektórzy ludzie to myślą że inni tylko wyczekują gości i to niespodziewanych. Może dawniej na wsiach w niedzielę był taki zwyczaj bo po sumie co ludzie mieli do roboty, tylko po chalupach chodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Host
amiast przyjąć gościa to wolicie siedzieć dniami,nocami,dzień w dzień i pisać bzdury na forach.W tym czasie mogłybyście pogadać z sąsiadem czy znajomym niespodziewanym. Ale nie,bo wasz umysł robi się coraz bardziej sztywny,ograniczony,niegotowy na to co niespodziewane.Wasze poukładane idealnie życie już nie akceptuje żadnych niespodzianek,wszystko musi być idealnie zaplanowane,każda godzina,minuta dnia,aż do znudzenia. A jak już jest wolny czas,to musi być wykorzystany na forum i facebooka.Ludzie tylko ci zaplanowani i godni waszych wysokich progów,a nie żadni tam przeciętniacy,sąsiedzi.Ci to niech nawet nie zagladają,bo jestescie z wyższych sfer,dorobiłyście się dziecka,to teraz wielkie damy,wyższa klasa społeczna. Życie w mieście wypala rozum coraz bardziej,coraz więcej wyższych sfer a po drugiej stronie ludzie skrajnie samotni porzuceni,których wizyt nikt sobie nie życzy,ani ich nie odwiedza,bo dla nich nie ma miejsca czasu.Panie z dziećmi z wyższych sfer zadają się tylko z facetami z grubą kasą i koleżankami z dziećmi.Reszta to wieśniaki,wujki ciotki z wioski,nic nie znaczące,głupie,tępe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Na wsiach tak, bo niby jak się było zapowiedzieć? Ale już mieszczanie czy szlachta to inna sprawa. Oni mieli swoje "dni przyjęć", osobne dla pani, osobne dla pana, a jeśli poza tym do kogoś była sprawa to się najpierw pchalo lokaja z uniżoną prośbą o udzielenie audiencji ;) a nie pchalo na pałę. A teraz lokaji nie trzeba, telefony są, i jednak widać skąd się kto wywodzi... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mnie na szczęście nikt nie przyłazi bez zapowiedzi. Nie cierpię tego. Mógłby mnie np. zastac w trakcie kąpieli lub z rozgrzebanym obiadem czy kiedy np się szykuje do wyjścia. Moim zdaniem to tak nieładnie przychodzić z nienacka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za komuny ludzie się nie zapowiadali, bo jeszcze mało kto miał telefon podłączony, a nawet jeśli miał to nie dzwoniło się bez potrzeby. Nie mówiąc o tym ze można było po prostu kogoś nie zastać albo nie łączyło rozmów. W dobie wszechobecnych komórek i internetu, kiedy umówieni się z kimś nie sprawia żadnego problemu, nie ma już takiego wytłumaczenia. I, jak ktoś słusznie zauważył, w dawnych czasach to może baby na wsi zaglądały jedna do drugiej bez zapowiedzi, chociaż i to nie do końca, ludzie byli zarobieni po uszy i nikt nie miał tam czasu i siły prześladować u sasiadek Bóg wie ile. Więc nie rozumiem tego wydziwiania nad upadkiem więzi międzyludzkich. Sama wiem ze gdyby się walił i paliło mogę lecieć jak w dym do rodzeństwa, rodziców,serdecznej sąsiadki czy przyjaciół, ale w normalnych okolicznościach nie wyobrażam sobie do tego stopnia nie szanować czyjegoś prawa do spokoju, intymności, życia rodzinnego i odpoczynku w jego własnym domu. Na szczęście mam normalnych znajomych, jedynie moja bratowa ma zapędy do chodzenia z dzieckiem po znajomych i rodzinie, tu kawa, tam obiad, ale do nas tak raz i drugi próbowała i wpakowała się w taką sytuację ze chyba dotarło ze to jest mocno nie na miejscu, zresztą ja przy tych nieproszonych wizytach, a właściwie po pierwszej, bynajmniej nie starałam się jej jakoś podejmować tylko robiłam swoje. Z rodziną i bliskimi znajomymi widuje się regularnie i mam stały kontakt, ale właśnie dzięki temu nikt nie strzela fochów jak dzwoni i słyszy ze pogadamy innym razem, bo pracuję, mam obiad na stole albo chciałam się zdrzemnąć. I działa to oczywiście w obie strony. Z sąsiadami żyje dobrze, z jedną panią bardzo się lubię i czasami zaglądamy do siebie ale to też zawsze umówione spotkania, choćby rzuconym w przelocie "wpadnij wieczorem z dziećmi na ciasto", inną z kolei musiałam przytemperować właśnie ze względu na jej brak taktu i nachalność. Nie każdego do siebie zapraszam, mój dom jest moim azylem, raz dałam sobie wejść na głowę i nauczyło mnie to asertywności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×