Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

eklips93

Dziewczyna zostawiła mnie po 4,5 roku.

Polecane posty

Piszę do Was, gdyż potrzebuję się wygadać, a wiem, że na tym forum jest masa ciekawych osób, które potrafią otworzyć oczy na różne sytuacje. Wszystko zaczęło się na początku sierpnia, gdy moja mama wylądowała w szpitalu. Mieszkałem niespełna godzinę drogi od rodzinnego domu w mieście, skąd pochodzi moja była już dziewczyna. Przeprowadziłem się tam 3 lata temu, by być bliżej. Wracając do tematu, moja mama wylądowała w szpitalu, więc na czas jej pobytu i powrotu do zdrowia musiałem wrócić do rodzinnego domu, by opiekować się młodszym bratem. Moja dziewczyna dawała mi wsparcie w tych chwilach, przynajmniej tak mi się wydawało. Na sierpień miałem zaplanowane wspólne wakacje i oświadczyny, ale niestety musiałem to przełożyć. Widywaliśmy się rzadziej w związku z zaistniałą sytuacją, ale starałem się jej to wynagrodzić, kosztowało mnie to naprawdę dużo zdrowia. Cała sytuacja trwała prawie 2 miesiące. Gdy mama wyzdrowiała, wróciłem do mieszkania i miałem masę planów na to, jak nadrobić ten czas i poświęcić dziewczynie więcej czasu. Przyjechałem do niej z kwiatami, spędziliśmy razem naprawdę miło kilka dni. Zaczęła studia, głównie wykłady miała wieczorami, ja pracuję, więc widzieliśmy się dopiero pod koniec tygodnia. Tydzień temu w niedzielę źle się czuła, więc nie mogliśmy się spotkać, ale od kilku dni zaczęła mnie olewać, nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy, nie potrafiła się odezwać. Tak było też w niedzielę, w końcu dostałem wiadomość, że musimy porozmawiać. Pojechałem do niej i dowiedziałem się, że poznała kogoś na domówce u koleżanki. Kłamała, że widziała się z nim raptem trzy razy i poznała go dawno, dawno temu. Zaczęła mnie obwiniać, że od dłuższego czasu było źle, że to był dla niej męczący związek, choć starałem się jak mogłem i zawsze miała iskierki w oczach, gdy sprawiałem jej nawet najmniejszą przyjemność, bo nigdy tego nie doświadczyła. Była do tego stopnia zauroczona tym gościem, że zapomniała o wszystkim co dobre i zaczęła mi wytykać, że przez różnicę wieku (5 lat) postarzała się i nie ma o czym rozmawiać z rówieśnikami, a ten koleś jest w stanie jej to dać. Załamało mnie to, jak nóż w plecy. Nie mogłem wybierać po między mamą a nią, zdrowie jest najważniejsze i choć myślałem, że ona daje mi wsparcie, to uważała, że ją zaniedbałem i zamiast ze mną o tym porozmawiać, to poszukała wsparcia u kogoś innego. W niedzielę popłakała się, winiła mnie za całą sytuację. Powiedziała, że się z tym prześpi jeszcze i spotkamy się w poniedziałek. Na drugi dzień po pracy jak do niej zadzwoniłem, usłyszałem, że jest u niego i podjęła już decyzję. Mało tego, mówiła do mnie w sposób całkiem inny, niż do tej pory znałem. Że jestem w stanie zaproponować dziewczynie tylko wspólne wypady na miasto, kawę, obiad czy obiadki u mamusi. Nie ukrywam, że dobiło mnie to, powiedziałem, że przyjadę wieczorem się pożegnać. Po godzinie od rozmowy zaczęła do mnie dzwonić, dostałem wiele smsów, w których przepraszała mnie za to, co powiedziała przez telefon. Że ona wcale tak nie myśli, że jestem cudowny, ale nie może kochać dwóch osób i nie ma wytłumaczenia na to, że się zakochała. I nie potrafi znieść myśli, że zniknę z jej życia, że byłem dla niej oparciem, prowadziłem ją przez życie i zawsze mogła na mnie liczyć, a teraz tego nie będzie i nawet jak zerwę kontakt, to ona znajdzie sposób, żeby się do mnie odezwać. Że kocha mnie, ale jak przyjaciela i żebym jej wybaczył. Przyjechałem do niej wieczorem, ubrała się, bo myślała, że pójdziemy się przejść. Spakowała moje rzeczy, powiedziałem jej, że wytłumaczeniem jest to, że zakochała się w kimś innym jak była ze mną. Powiedziałem jej, że tego nie mogę jej wybaczyć, a przyjaźń nie wchodzi w grę, bo dalej ją kocham. Wziąłem rzeczy i pożegnałem się. Zerwałem kontakt, ale męczę się z tym. Wiedziała, że chciałem się jej oświadczyć. Powiedziała, że to miał być tylko kolega, ale zauroczyła się w nim. Na pewno zaczęła porównywać mnie z nim i dostrzegła u mnie same wady, których jeszcze nie widzi u niego. Jej matka długo nie mogła mnie zaakceptować, ale od roku bardzo mnie polubiła i też jest jej przykro, że tak się stało, tylko nie wie, że jej córka rzuciła mnie, bo pojawił się ktoś inny. 4,5 roku to bardzo długi czas, wszystko robiliśmy razem, a teraz zostałem z tym sam. Czy całkowite zerwanie kontaktu to dobry sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz, ale w Twojej historii nie ma nic wyjątkowego. Sam przeżywałem to samo i patrząc z perspektywy, najlepszą rzeczą, jaką mogłem zrobić, to kompletne zerwanie kontaktu. Jeśli masz do siebie szacunek, tak właśnie zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację przyjacielu. Poniżyłem się w niedzielę i poniedziałek, jak powiedziała, że podejmie decyzję i prosiłem, żeby dała mi szansę, żeby to naprawić. Tak naprawdę to nie ja powinienem prosić, tylko ona. Ja zrobiłem dla niej bardzo dużo. Widziała, że coś jest nie tak, a nigdy nie dawała tego po sobie poznać, nie próbowała rozmawiać, tylko wybrała kogoś innego. Nie chcę utrzymywać kontaktu, żeby nie posłużyć za koło ratunkowe, jak tamten koleś ją skrzywdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zerwanie kontaktu to najlepszy pomysł, nie pozwól jej do siebie wrócić, to ona zaczęła się z kimś spotykać, kiedy Ty zajmowałeś się chorą mamą. Wierzę, że jeszcze spotkasz wartościową, dojrzałą partnerkę i będziesz szczęśliwy. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, dbaj o siebie i mamę, a taką laskę to odpuść.. nie jest Ciebie warta. Piszę to z damskiej perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze- klasyk, jak kobieta się zauroczy w nowym to na starcie jesteś już gorszy. Będą wytykane błędy itd. Kiedy motyle z brzucha odlecą obudzi się z ręka w nocniku. Mam nadzieję, że wówczas Ty już będziesz szczęśliwy a ona zda sobie sprawę jaki błąd popełniła. Z tym, że to już nie będzie Twój problem. Też tak miałem z tym, że to była już moja żona...więc jedyne co Ci zostało to cieszyć się, że nie zdążyłeś się oświadczyć. Żyj swoim życiem, zajmij się sobą, pokaż jej, że bez niej potrafisz sobie świetnie radzić. Najgorsze co mógłbyś teraz zrobić to skamleć o jej miłość. Nie pozbawiaj się godności i honoru. To ona straciła Ciebie lecąc na pierwszego lepszego nie odwrotnie. I tego się trzymaj. Za jakiś czas znów wyjdzie dla Ciebie słońce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsza rzecz z mojego punktu widzenia to prośba o konrakt i przyjaźń, to jakby furtka na powrót jeżeli nowy znajomy się znudzi. A Ty może trochę za dlugo czekales z oświadczynami, trudno zgadnąć, ale nie wyobrażam sobie chodzić z facetem latami. Sama jestem za zachowaniem kolejności tzn spotkania, oswiadczyny, ślub, wspolne mieszkanie, dzieci...i z moich obserwacji wynika, że tak jest bezpieczniej, pewniej. Teraz chyba najlepiej zapomnieć i niej, zerwać konrakt, z czasem poznasz kogoś wartościowego, przemysł też kwestię jej powrotu, bo jest duże prawdopodobieństwo, że za jakiś czas będzie chciała wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie oglądaj jej zdjęć, nie wchodź na jej profil na facebooku, wychodź z domu jak najczęściej, choćby pobiegać. Nic nie pomaga lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozstania zawsze bolą. Nagle nie masz co ze sobą zrobić. Zacznij ćwiczyć. Popraw swoją sylwetkę. Umięśnij ją. Nabierzesz pewności siebie. Zacznij patrzyć w niebo. Chmury zawsze przepowiadają dobre. Olej srom. To tylko dzieci i kręcenie w brzuchu, że myślisz tylko o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele lat temu miałem bardzo podobną sytuację, tyle że byłem po zaręczynach. Z perspektywy czasu uważam, że nie mogło mnie spotkać nic lepszego, najciekawsze jest to, że mniej więcej po pół roku moja eks chciała wrócić. Tyle, że byłem już w innym związku. Kilka lat temu spotkałem ją przelotnie w hipermarkecie. Strasznie się spasła. Autorze, nie masz czego żałować. Gdybyście wrócili do siebie cały czas byś się zastanawiał czy za chwilę znowu kogoś nie pozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, za jakiś czas będziesz się z tego śmiać, wiem, że teraz ciężko Ci w to uwierzyć. Wszystko dzieje się po coś. Musisz być silny. Teraz cierpi Twoje ego. Nie karm się tym to szybciej zapomnisz i szybciej odżyjesz. Swoje musi poboleć, nie blokuj tego, daj upust emocjom, popłacz jak chcesz, pokrzycz, idź na siłownię - świetnie rozładowuje napięcie. Wiem co mówię, bo jestem aktualnie w zdecydowanie gorszej sytuacji niż Ty. Moja też poszła do innego, z tym, że to moja żona i do tego mały synek, wspólny dom. Trwa to już pół roku, ale daję radę, zmieniłem priorytety, zapisałem się na siłownię, zmieniłem dietę, ciuchy i jakoś idzie do przodu. Teraz jak przyjeżdżam po synka widzę jej wzrok który skupia na mnie. Motyle najprawdopodobniej już odleciały z brzucha, ale do mnie powrotu nie ma. Wyjdziesz z tego wszystkiego silniejszy i bardziej doświadczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagorzały Czytelnik Forum
Typowe zachowanie Faceta B. Ciepłe kluchy. Obudź się !!!. Facet A, którego chcą wszystkie kobiety nie prosi, on bierze... Nie pisz, nie dzwoń, nie pytaj. Nie zrywaj kontaktu. Ew. sie spotkaj, pogadajcie o fajnych rzeczach, ew. seks. Tyle... Niech ona dzwoni. Na wiadomości nie odpisuj. Trenuj bycie A. Kobietom dobrze traktowanym w głowie się przewraca. Albo... Zostań dalej B, płacz na forum. Tylko skoro będziesz dalej osłem nie chciej być koniem wyścigowym. Albo jesteś facetem dla kobiety, albo przyjacielem, orbiterem i opcją B. Wybór należy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagorzały Czytelniku, mylisz "faceta A" z socjopatą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklips93
Tak właśnie do tego podchodzę. Nie będę się poniżać i prosić o cokolwiek. Z dnia na dzień doszukuję się coraz więcej pozytywów, dobrze że nie doszło do zaręczyn, że np. Nie było dziecka w związku. Sytuacja mogła być dużo bardziej skomplikowana. Ja dawałem dużo od siebie, doceniała to, dopóki mama nie zachorowała i nie pojawił się ktoś inny. Czasem takie sytuacje najlepiej weryfikują bliską osobę. Straciłem do niej zaufanie, nie mógłbym słuchać jak za mi się żali, że ktoś ją zranił, bo mogła być przy mnie szczęśliwa. O powrocie nie ma mowy, to były wspaniałe lata, ale czas zamknąć ten rozdział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklips93
Dziękuję wszystkim za cenne rady i za słowa wsparcia. Zablokowałem ją wszędzie gdzie się da zaraz po ostatnim spotkaniu. Po pierwsze nie chcę, żeby mnie kusiło żeby co chwile zaglądać na jej profil, gdzie pewnie niedługo pojawią się zdjęcia z nowym kolegą, a po drugie nie chcę też żeby ona wiedziała co dzieje się u mnie. Zajmuję się fotografią, więc na brak zajęć nie mogę narzekać. Minus jest taki, że byłem z nią w tym mieście praktycznie w każdym miejscu i wracają wspomnienia gdy idę robić zdjęcia. Z tym jeszcze będę musiał walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie łam się, rozstania zawsze bolą, ale zwykle czas naprawdę leczy rany, to nie tylko frazes. I jak kolega zauważył: w tej historii nie ma nic wyjątkowego, sam to zauważysz za parę lat, kiedy będziesz widział sytuację z dystansu. Ot, kolejna para się rozeszła, nie ma tragedii. Fajnie że masz hobby, zajmij się tym i nie rozdrapuj ran.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość897
Ja zostawiłam mojego chłopaka, pierwszą wielką miłość po 4,5 roku bycia razem. Choć działo się to dawno temu, nadal uważam, że to cudowny człowiek i podobnie jak twoja była dziewczyna doceniam wszystko co dla mnie zrobił i jakie miałam szczęście, że na niego trafiłam. Kochałam go, uczyłam się od niego miłości choć nie byłam z nim do końca szczęśliwa . Ale nieoczekiwanie, w bardzo trudnym dla mnie momencie ( śmierć ojca) zakochałam się w innym i było to tak oszałamiające uczucie, że również po 3 spotkaniach z tym drugim byłam pewna, że muszę zakończyć mój stary związek. Pewnie wszyscy teraz czekają na smutny epilog? Że gorzko tego pożałowałam i doceniłam co straciłam? Otóż nie. Nowe uczucie trwa do dziś ( wiele, wiele lat) i jesteśmy ciągle razem, kochając się wręcz szaleńczo. A mój były chłopak, któremu złamałam serce? On wkrótce poznał śliczną, zaradną i bardziej do niego pasującą dziewczynę. Pobrali się bardzo szybko i chyba nadal ze sobą szczęśliwi. Nie kontaktowaliśmy się ze sobą . Spotkaliśmy się przypadkiem tylko kilka razy i zawsze z wielką czułością wspominaliśmy stare dzieje, ale ostrożnie i czułam z jego strony żal, który rozumiem . I ten jego żal to jedyna smutna cena, jaką mi przyszło zapłacić, bo skoro go kochałam, to nie można bezkarnie cieszyć się swoim szczęściem i zawsze mi serce się ściska gdy przypominam sobie jego twarz gdy z nim zrywałam. Ale nie zmieniłabym scenariusza mojego życia. Po prostu nie da się przejść życia bez bólu i szkoda mi, że go zadałam. Mimo wszystko wszystko się dobrze potoczyło. I ja myślę, że Tobie się to uda. Nie szukaj z nią kontaktu. Na pewno była szczera gdy mówiła, że cię docenia i że cię przeprasza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklips93
Najgorsza w tym wszystkim jest świadomość, że pomagałem jej załatwiać wiele spraw, nawet tych związanych ze studiami. U niej w domu się nie przelewa, więc jak mogłem, to starałem się wspomóc nawet finansowo. Ona już w tym czasie miała w głowie kogoś innego i choć teraz widzi w nim same zalety, to niedługo zauroczenie minie i okaże się, że nowy kolega nie będzie w stanie pomóc jej w wielu problemach, przy których zawsze mogła na mnie liczyć. Uważa, że jeszcze nie chce poważnie o życiu (choć często mi mówiła, że niedługo zamieszkamy razem), tylko chce wykorzystać te lata młodości. Rozumiem, tylko że niedługo "głupawka" się skończy i zrozumie, że fajnie jest mieć chłopaka na imprezę, ale nie nadaje się do dalszego związku, bo nie jest jeszcze poukładany. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam ich na mieście, chociaż podejrzewam, że długo razem nie będą się pokazywać, gdyż jej matka bardzo mnie polubiła i jest jej do tej pory przykro, że tak się stało i nie wie, w jakich okolicznościach się rozstaliśmy. A jakby się dowiedziała, to nie dałaby jej żyć i przez długi czas będzie jej to wypominać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość897
Czy ty byłeś jej pierwszym chłopakiem? Tzn. pierwszym w dłuższym niż kilka dni związku? Bo jeśli tak, to możliwe, że otworzyły się przed nią nowe możliwości i widoki ( studia, imprezy, nowi ludzie) i poszła do tego nowego świata, ale nie samodzielnie, ale uwieszając się na ramieniu innego. To częsty przypadek. Oczywiście, te nowe możliwości i widoki to ułuda i blichtr. Po pewnym czasie widać nędzę i pustkę imprezowania, a nowy facet okazuje się nieogarniętym typem, który unika odpowiedzialności i deklaracji i znajduje sobie kolejną towarzyszkę uciech. Twoja ex może nie znać po prostu ludzi i skoro byłeś tak szlachetny i dobry dla niej, to przenosi przekonanie o tym, że ludzie są szczerzy i dobrzy na innych . A może się gorzko zawieść. Nie życzę jej tego, ale to całkiem możliwe, skoro tak podkreśla aspekt imprezownia, zabaw i towarzyskich atrakcji. Tak naprawę to te atrakcje są puste i mają podobny charakter ( ile kto wypił, jak wypił, co wyrabiał po pijaku, itp) Od lat nic się nie zmienia w naszym narodzie i pod tym względem. Chyba, że trafiła do towarzystwa elitarnego i oni bawią się w operze, albo na eksperymentalnych spektaklach teatrów niszowych... Lub też uprawiają cieciorkę ekologiczną i hodują kozy. Cokolwiek rozumie ona pod postacią " zabawy" - już poległa, gdyż uległa iluzjom. Ale możliwe, że jej nowy facet okaże się odpowiedzialny i ją szczerze kocha. Wówczas będzie szczęściarą. Z pewnej odległości czasowej, mogę ci napisać, że pod względem moralnym osoba porzucona ma lepiej niż porzucająca. Oczywiście, teraz masz słuszne poczucie krzywdy, ale po pewnym czasie, o ile potrafisz wznieść się trochę wyżej ponad swoje żale, zobaczysz, że wygrałeś. Jak słusznie zauważyłeś, stało się to przed zaręczynami i ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
BRACIE zapraszamy do nas na forum ( http://braciasamcy.pl/ ) byłeś dla niej orbiterem, facetem B, znalazła alfę i przeskoczyła, klasyka wśród kobiet, trzymała się Ciebie i spotykała się z nim.. Jesteś klasykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem kobietą ale mogę powiedzieć jedno - to zwykła wykorzystywaczka. Pomagałeś, byłeś dawałeś kasę - było ok, choć pewnie coś tam jej nie pasowało juz od jakiegoś czasu. Na chwilę spuściłeś z oczu - juz nie ma co zbierać, no sory, ale nie pojechałeś sam w cieple kraje tylko mama była chora... Czy z taka osobą chciałbyś spędzić życie? Nawet nie trać czasu na rozpaczanie za nią i nie daj się wrobić absolutnie w żadna "przyjaźń". Przyjaźnić to sie można z kimś na kogo można liczy, a ona chce mieć dalej darmowego frajera do wykorzystywania.. i co moze jeszcze będzie ci sie żalić, ze ten nowy to nie taki cudowny i w rękaw wypłakiwać, a na drugi dzień oleje, bo juz sie pogodzili... ty olej nie warto dla takich tracić czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eklips93
Tak, byłem jej pierwszym chłopakiem. Zawsze mogła na mnie liczyć, nigdy nie podniosłem na nią głosu, wiadomo że zdarzały się sprzeczki, ale bardzo sporadycznie. Raczej zawsze stawiam na szczere rozmowy niż awantury. Nie rozpieszczałem jej nigdy, nie starałem się kontrolować, gdyż zawsze o wszystkim mi mówiła. Zaufałem jej, więc uśpiła moją czujność i kompletnie się tego nie spodziewałem. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, pomału staję na nogi. Przywiązałem się, wiadoma sprawa. Teraz nie ma osoby, która zawsze rano dzwoniła, której mogłem opowiedzieć jak minął dzień, spędzić razem mimo czas. Aczkolwiek tak jak wspominałem, cieszę się, że nie doszło do tego po zaręczynach czy ślubie. Sytuacja mogła być znacznie gorsza. Choć wydawało mi się, że to ta jedyna, to teraz otworzyłem oczy na wiele spraw, które kiedyś mogły być sporym problemem żyjąc razem. Na pewno nie będzie tematu powrotu, nawet na to nie liczę, bo nie chcę sobie tym zaprzątać głowy. Poniekąd jestem z siebie dumny, że postawiłem sprawę jasno i nie poniżałem się gdy ostatni raz się widzieliśmy. Trzeba brać życie jakim jest, miło wspominam ten czas, ale teraz muszę zająć się czymś innym. Na odpowiednią osobę przyjedzie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martw sie chlopie, wez sie za siebie, zaliczaj d**eczki ile wlezie. Za jakis czas zrozumiesz, ze one sie tylko do tego nadaja. Mialem wiele romansow z mezatkami, wiec wiem co mowie. A Ty mi tu chlopie "wyjezdzasz" z "niedobra" dziewczyna...ehhh... Zaliczylem nawet mezatke w 6 miesiacu ciazy. Tak, tak, laski to zdziry. A kiedys tez bylem idealista i dziewczyna zalatwila mnie jak Ciebie, tyle ze mnie po ponad 5 latach zwiazku. Wychodzilem z tego 2,5 roku! Z czego pierwszy rok to kazda noc na prochach. Teraz wiem, ze ani ona, ani zadna inna nie jest tego warta. One sa tylko warte dymania, ot tak, jakbys zjadl paczke chipsow. Trzymaj sie chlopie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagorzały Czytelnik Forum
Posłuchaj kolegi z braciasamcy - on wie co mówi. Poznaj inne kobiety, wtedy zrozumiesz o co chodzi. Bądź A, bierz co twoje, a każda partnerka sama ci do łóżka wskoczy. Moja ex zostawiła mnie jak miałem 19 lat, bo "nowe perspektywy". Po paru latach jak zacząłem żyć jak facet A, przyszła sama na imprezę do akademika i wskoczyła mi do łóżka, a po wszystkim oświadczyła że jest zaręczona.... i chciała tylko seksu bo zrobiłem się" taki fajny"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wy powyżej to skądeście się wzięli? Jaki klub cyników i jurnych mścicieli *****czy ? Od razu widać, że uważacie się za skrzywdzonych i ten żal upokorzonych samców aż bije po oczach. Po co dajecie mu takie rady i obrzydzacie rodzaj ludzki? Ludzie są różni a takie generalizowanie nic nie wnosi. Jeszcze nie zdarzyło się aby ktoś cyniczny i mściwy był szczęśliwy. Wyrazy współczucia! Do autora: Bardzo rozsądne masz podejście i dojrzałe. Na pewno ci będzie nie raz brakowało dawnych czasów, ale to minie. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potraktuję to jak cenną lekcję i choć nie ma reguły, to pewne rzeczy zawsze mogę dostrzec wcześniej. Mam dobrą pracę, ciekawą pasję jaką jest fotografia, więc na brak zajęć nie będę narzekać. Pomału dojdę do siebie, choć myślałem, że będzie gorzej. Wiele osób z dyskusji otworzyło mi oczy, więc bardzo Wam dziękuję za cenne odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Strange
gość wczoraj BRACIE zapraszamy do nas na forum ( http://braciasamcy.pl/ ) byłeś dla niej orbiterem, facetem B, znalazła alfę i przeskoczyła, klasyka wśród kobiet, trzymała się Ciebie i spotykała się z nim.. Jesteś klasykiem. x TO FORUM JEST GENIALNE!!! Dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Strange
eklips93 dziś Jeśli 93 to Twój rocznik, to powiem Ci, że jestem 10 lat starszy i dobre półtora roku też przeżyłem coś podobnego. Przez około 7 lat byłem w zdawałoby się bardzo fajnym związku. Oboje byliśmy po przejściach; ona rozwódka, ja zerwane zaręczyny, fajerwerków nie było, ale jakoś nam się udawało, szanowaliśmy się, kochaliśmy się, przynajmniej ja ją bardzo. Coś zaczęło się walić gdy ja dostałem w pracy nowy projekt i siedziałem w biurze po 12h, a ona poznała nową koleżankę z którą zaczęła łazić na jakieś babskie piwka, fitnessy i inne pierdoły. Nagle poczułem jak się strasznie od siebie oddaliliśmy, seksu prawie nie było, a jak już się zdarzył to była strasznie zimna, kłótnie dosłownie o wszystko, o każdą pierdołę, a szczególnie o piwo po pracy, które bite 7 lat jej kompletnie nie przeszkadzało, a nawet sama pytała czy przypadkiem nie zapomniałem sobie kupić do kolacji. O jakieś wyjście z kolegami do baru też kłótnie, choć wcześniej tego nie było. Cóż, któregoś wieczoru po naprawdę już ostrej kłótni wyjawiła mi, że kogoś poznała i bycie ze mną nie ma sensu. Jak się potem dowiedziałem ciągnęło się to już dość długo, jakieś ponad 3 miesiące, poznała go na jakimś wyjeździe z tą swoją koleżanką. Facet sporo przed 50-ką, właściciel jakiejś firmy. Dodatkowo ta jej nowa koleżaneczka strasznie mnie obsmarowywała i dopingowała żeby jej wyszło z tym facetem. Niestety po kilku miesiącach okazało się, że ten super ideał ma żonę z którą nie zamierza się rozstawać, wrobił ją w jakiś kredyt i teraz jest umoczona w spłacanie czegoś oraz podobno podniósł na nią rękę. Do mnie oczywiście powrotu nie miała i mieć nie będzie ani jako koleżanka ani nic więcej. I nie powiem że nie miałem satysfakcji jak usłyszałem jak ten facet ją wykorzystał. Tak więc łeb do góry, będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez jestem po rozstaniu po 4 letnim związku. Jestem dziewczyną a mój byly idealnie by pasował do Waszych byłych. Zostawił mnie bez zadnego powodu, dla kobiety starszej z dzieckiem w dodatku 13 letnim. Jeszcze jak bylismy razem to jej pomagał bo przeciez to znajoma, samotna matka. Nawet mu nie robiłam pretensji o to bo byłam pewna jego uczuć. Mineło juz 7 miesiecy, bywa ze wieczorem jeszcze poplacze ale wiem ze to okres przejsciowy i poznam wartosciowa osobe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×