Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to toksyczny związek?

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Nie jestem pewna mojego związku, który niedawno z narzeczeństwa przerodził się w małżeństwo. Mam wrażenie, że nie jestem już dawną sobą - z każdym dniem czuję się coraz mniej zmotywowana do życia, mam coraz mniej chęci, czuję się nieatrakcyjna, niepewna siebie. Mam wrażenie, że powoli wykańcza mnie związek, w którym trwam. Mój facet nie lubi kiedy coś idzie nie po jego mysli, wszystko ma być zawsze na czas, tak jak on chce, perfekcyjnie. Na moje uwagi, że nie życzę sobie jego agresji słownej kiedy coś mu nie wychodzi, reaguje uderzeniem w coś/jeszcze większą agresją/krzykiem. Potem przeprasza, wiec znowu wszystko wraca do normy. Do tej pory było to dla mnie w miarę normalne, ponieważ w moim rodzinnym domu takie sytuacje były na porządku dziennym, sądziłam że tak po prostu jest i już, on jest nerwowy, ja też, więc jestesmy wybuchową para. Ale od pewnego czasu znajomi dają mi sygnały, że coś jest mocno nie w porządku, że tak nie wygląda normalny związek. Ja poświęcam się w 100%, a niewiele otrzymuję w zamian, czasem jakieś słowo pochwały, że np. nawet dobrze wyszedł mi ten obiad. On często mi pomaga w domu, wiec powinnam być wdzięczna. Ostatnio w trakcie wpadnięcia na mieście na koleżanki z pracy jedna wypaliła, że musi dziś jeszcze posprzątać, potem ma w planach domowe spa i malowanie paznokci, a mój facet z perfidnym uśmieszkiem walnął do mnie przy nich tekst: "widzisz? mogłabyś wziać przykład" - i zrozumiałabym, gdybym była zaniedbana i nie dbała o dom, ale jest wręcz przeciwnie, zawsze staram się wyglądać ładnie i schludnie, umalowana, paznokcie zrobione bo to moje hobby, w domu codziennie ogarniam. Potem tłumaczył się, że żartował, ja jestem burak, w ogóle nie znam się na fajnych zartach. Tylko że widziałam porozumiewawcze spojrzenia jakie wymieniły ze sobą koleżanki z pracy i poczułam się tak kompletnie nic nie warta. Jestem wściekła na siebie, ze dałam się zmanipulować i jemu i naszym rodzinom, które naciskały na ślub. Wzięliśmy też kredyt na dom. Jak ten związek wygląda z boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkaliście razem przed ślubem? Planujecie dzieci? jeśli wali w nerwach w to, co ma pod ręką, przyjdzie kolej, że zacznie Ciebie szarpać, albo uderzy. Wychodzicie gdzieś razem? Ile macie lat, ile byliście w związku? Możesz zostawić mu dom na caly dzień i powiedzieć, że jedziesz robić sztuczne pazury, rzesy, spa, masaż itd. :)Zobaczysz, jak zareaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkaliśmy przed ślubem 3 lata razem, nie planujemy dzieci, ja mam 23 lata, on 29. Razem w związku ponad 5 lat. Czasem wychodzimy, ale rzadko, jemu nigdy się nie chce, zawsze przelicza, że jakby został w domu, to kasę przeznaczoną np. na prezent dla kogoś (jeśli jesteśmy zaproszeni na urodziny), można by wydać np. na lepszy alkohol i jakieś zakupy jedzeniowe i spedzić wieczór w domu oglądając jakiś film. Wiem jak zareaguje, powie spoko, jedź sobie. Nawet czasem wspomina, że miło byłoby spędzić weekend osobno - tylko ze ma wtedy na myśli, zebym to ja sobie gdzieś wybyła. Problem w tym, że nie mam gdzie i nie mam z kim, ponieważ nie mam żadnych przyjaciół, a rodzina nie zrozumie. Co do szarpania, zdarzyło mu się raz wyrwać mi boleśnie klucze z ręki, ponieważ zapomniałam wziąć czegoś z domu, a staliśmy już przed furtką. Parę razy powiedział mi, że woli uderzyć w coś, bo jeśli niczego nie będzie pod ręką, to uderzy mnie, a teog nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ŹLe to wygląda. I zgadzam się z przedmówczynią, przyjdzie czas że ciebie uderzy. Albo uciekaj póki masz jeszcze siłę i nie jest za późno. Albo idź z nim na terapię małżeńską by w miarę szybko zatrzymać ten pociąg pędzący w złym kierunku. Wpakowałaś się w bagno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Parę razy powiedział mi, że woli uderzyć w coś, bo jeśli niczego nie będzie pod ręką, to uderzy mnie, a teog nie chce." Oni nigdy nie chcą. Sam fakt, że mu to przechodzi przez głowę jest już światłem ostrzegawczym, które powinno ci dać ostro do myślenia. Niech zgadnę, po takich wybuchach jest nieziemsko miły i do rany przyłóż. Typowy krąg przemocy z tym że ty jeszcze póki co wp*****lu nie dostałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze pisanie na forum tego nie sprawi, ale moja rada: rozstanie, póki nie jest za późno i nie ma dzieci, o które pytałam. dziewczyno, jesteś młoda, nie marnuj sobie życia. Ty już jesteś samotna, skoro nie masz przyjaciół. Zycie z nim odcina cię od świata. Mam ponad 40 lat i wiem, co piszę. Mam wrażenie, że nie jesteś jakąś głupią, pusta laską ze wsi, Ty już sama widzisz, że cos nie gra. Pomyśl: 50 najbliższych lat wspolnie z nim przed Tobą. Cieszysz się, czy tez ogarnia Cię przerażenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno: czy gdy mieszkaliście razem też był taki wybuchowy? Nie poczulas nigdy, że to nie jest ten facet, który będzie Cię na rekach nosił i szanował do śmierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogarnia mnie smutek, ale boję się, że sobie nie poradzę. Strasznie mam niskie mniemanie o sobie, nie mam w nikim wsparcia. Psycholog/psychiatra odpada. Poza tym zostaje kwestia kredytu i domu, nie sądzę by dało się przepisać na niego kredyt w całości. Nie zarabiam też kokosów, 2 tys. na rękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Był wybuchowy, nie zmienił się przez małżeństwo, był taki cały czas. Ale było kilka rzeczy, które najpierw popchneły mnie w jego ramiona, a potem już tam trzymały: - moje niskie mniemanie o sobie - zgadza się to co ktoś napisał wyżej, że pochodzę z małej wsi - brak odpowiednich wzorców - rodzice się nienawidzą - bałam się, że zostanę sama, a on mi zaimponował zaradnością, pewnością siebie, ja byłam ciele wystraszone, a mimo to on się mna zainteresował, więc byłam za to wdzięczna. Ślubu nie wzięliśmy z miłości, przynajmniej nie ona nas do niego popchnęła. To był jego pomysł, wiedział że na prezent dostanie duże pieniądze od swojej rodziny, a brakowało nam ich do wykonczenia domu. Poza tym wszyscy juz nalegali, że tyle lat mieszkamy ze soba, to co nam szkodzi się pobrać. No i ujnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrażenie, że jest po prostu wyrachowany, zresztą tuż przed ślubem ciągle się kłóciliśmy i pytaliśmy siebie nawzajem czy na pewno tego chcemy. Żałuję, że się zgodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, zarabiam 1500 - 1700 i daję radę. Kiedys też miałam bardzo niskie mniemanie o sobie, gdy mąż mnie zostawił. Kredyt to faktycznie bagno. Bardzo mi Ciebie szkoda. Im więcej piszesz, tym bardziej widzę, że jesteś inteligentna, widać to po sposobie konstruowania zdan, interpunkcji. Czy próbowałaś porozmawiać np. z mamą o małżeństwie? Naprawdę nie masz jakiejś dobrej koleżanki, siostry itp.? Nie ma miłości, nie ma niczego. Tu nawet jej nie było... Nie brnij w to, coś trzeba zrobić. Ile masz do najbliższego miasta? Sa różnorakie darmowe dyżury prawne, porady itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, nie mam dobrego kontaktu z rodzicami, nigdy nie rozmawiałam z moją matką w zasadzie na żadne bardziej złożone tematy. Jest prostą kobietą, która też utkwiła w takim związku jak ja, wyszła za mąż bardzo młodo, od razu dzieci, zero rozwoju, teraz jest niesamowicie rozgoryczona. Nie chcę skończyć jak ona. Nie sądziłam, że z moim związkiem jest aż tak źle, zdaję sobie sprawę, że to może być przemoc psychiczna, jednak mimo to wciąż obarczam tym siebie, to ja czuję się winna, bo w zły sposób zadałam pytanie, bo pytam o coś na czym się nie znam. Kiedyś byłam otwartą osobą, teraz ludzi mówią mi, że na pierwszy rzut oka bali sie do mnie podejść, a okazuję się taką ciepłą osobą. Czuję się jakby cała energia ze mnie uchodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednak czesto sie potwierdza stwierdzenie ze historia lubi sie powtarzac.. W rodzinach to widac czesto bo kobiety wybieraja mezczyzn podobnych do ojcow straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się, ze to wynika z myślenia, że tak po prostu jest w związkach i już. Ktoś, kto nie miał dobrych wzorców, nie ma możliwości nie powielać złych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak to toksyczny zwiazek ,ale też sama tkwie w toksycznym choć są inne problemy, -wspólnie nie planujecie dzieci czy to jest tylko jego plan, naprawde masz niską samoocene skoro wiedziałaś jaki jest a mimo to wyszłaś za niego, ale jednego nie rozumiem jak mogłaś się zgodzić na ślub tylko dlatego ze on potrzebował pieniędzy a wiedział ze rodzina sypnie kasą, jesteś od niego uzależniona psychicznie i on to wykorzystuje, wszystko co robisz robisz pod jego dyktando, nie powiem odejdz bo i tak tego nie zrobisz, ale postaw mu sie zrób coś po swojemu będzie zzokowany bo nauczyłaś go że jesteś mu posłuszna ale może wtedy coś zrozumie , i powiedz że odejdziesz, wyznacz sobie jskis schemat postępowania i tego się trzymaj, albo zmięknie albo będzie coraz gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na obrzeżach małego miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w jakim województwie? Ciekawa jestem, czy bardzo daleko ode mnie. Co zrobisz, gdy Ciebie uderzy? A z jego rodzicami nie ma szans porozmawiać? W jakich jesteś relacjach z teściami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieposiadanie dzieci to wspólna decyzja, ani ja ich nie chcę, ani on. Są momenty, gdy jest fajnie, ale własnie poczytalam o kręgu przemocy i widzę, że wpasowujemy się w ten schemat w 100%. Mniej wiecej co pół roku mam chwile totalnego załamania, staram się z nim porozmawiac, on obiecuje zmianę, potem napięcie narasta, aż w końcu ilość przykrości z jego strony zaczyna wzrastać i mnie przytłaczać, więc znów staram się rozmawiać, znów zaczyna się robić śmieszniej. On ma momenty, kiedy wmawia mi, ze coś jest ze mną mocno nie tak, bo ostatnio nie mam ochoty na zbliżenia, a on codziennie naciska i się obraża, w ogóle nie próbuje mnie zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten związek Cię wykańcza! To, że pochodzisz z małej wsi nie oznacza, że jesteś kimś gorszym czy bezwartościowym. Ja jestem z dużego miasta, osobą dobrze wykształconą i nie widzę w Tobie nic za co miałabyś czuć się gorsza. Wręcz dostrzegam to co przedmówczynie - wysoką inteligencję. Nie daj sobie wmówić, że jesteś nikim a tym bardziej nie daj by zgnębiła Cię druga osoba. Są tacy ludzie co wysysają z nas wszystko. Ciężko się od nich uwolnić, bo o to chodzi by Cię zniewolić, wmówić brak siły czy pomocy ze strony innych. Sama zauważyłaś że popełniasz błędy matki. Niestety taki nasz ludzki los że powielamy błędy rodziców. Ale dobra wiadomość jest taka, że to nie jest wyrok i to da się przerwać i zmienić. Najtrudniej to to dostrzec. Ja jestem pod wrażeniem, że Ty sama do tego doszłaś bez psychoterapii i to w miarę szybko a nie po latach w wieku 50 lat. Idź do psychologa. On pomoże Ci uwierzyć w siebie. A 2tyś. na rękę to naprawdę sporo. Da się za to wyżyć i nie biedować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JohnyHiziu
Mogę tylko współczuć Ci czegoś takiego . A gdzie komunikacja a gdzie miłość skoro on mówi ze Cię uderzy ze agresja. Sam on jest słabym człowiekiem Skoro ma takie podejście do ŻONY. Posłuchaj masz 23 lata. Przemysl czy chcesz by tak wyglądało twoje CALE ŻYCIE. Jestes młoda i możesz jeszcze wszystko mimo że źle postąpiłas ze wyszlas za kogoś takiego. Ja mam 23 lata i przykro mi ze jestem samemu ale jak patrze na takie związki to w sumie powinienem p*****lnac się w głowę i ieszyc się życiem w samotności bo lepiej tak niż marnować swoje życie z kimś nie wartym i nie odpowiednim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z teściami dogaduję się dobrze, znacznie lepiej niż z moimi rodzicami. Kiedyś im się wygadałam, że coś w naszym zwiazku nie gra (to było ze trzy lata temu). Teść wyszedł na papierosa, w ogóle nie wtrącał się w rozmowę, teściowa próbowała synowi wytłumaczyć, dlaczego nie powinien się tak zachowywać, ale on zaczął się wściekać, trzasnął drzwiami i wyszedł. Wrócił po półgodzinie, teściowa poszła z nim pogadać do innego pokoju, więc nie wiem co perorowała. Wyszli razem z teściem (który sprawę miał w nosie) zaraz po tym. Przeprosił mnie, juz nie pamiętam szczegółów, pewnie powiedział, że to się więcej nie powtórzy i żebym więcej nie wciągała jego rodziców w nasze problemy. I tyle. Nic się na dłuższą metę nie zmieniło. On jest jedynakiem, matka skakała zarówno koło niego, jak skacze koło jego ojca. Widze jak się nieraz obaj do niej odnoszą, a ona nic sobie z tego nie robi. Dziwiło mnie to na początku, ale jak mówiłam- myślałam, że to normalne, bo pomiędzy moimi rodzicami pozostała jedynie nienawiść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"On ma momenty, kiedy wmawia mi, ze coś jest ze mną mocno nie tak" I będzie to robił dotąd dopóki nie sięgniesz totalnego dna. Tak robią bezwartościowe śmiecie, upodlają. Zaczną się wyzwiska, zdrady, bicie. Jesteś na początku tej drogi. Sami znajomi twierdzą że się zmieniłaś na gorsze. Mąż powinien wspierać i chronić przed złem świata a nie upodlać i wmawiać, że to z tobą jest coś nie tak. TO Z NIM JEST COŚ NIE TAK! I TO MOCNO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy i moi znajomi z pracy widzicie wysoką inteligencję, a ja czuję się jak debil, bo on powtarza mi, że do tego się nie nadaję, tutaj nie wiem co wymyślić, tego nie zrozumiem, że mam do niego pretensje o coś, a sama nie umiem sprecyzować o co (chodzi o to, że mam problem z podejmowaniem decyzji kiedy w grę wchodzą emocje, stres). Często też powtarza, że wszystko co mam zawdzięczam jemu (konkretnie to pracę, dzięki niemu dostałam się na praktyki do firmy w której on pracuje, jednak otrzymanie umowy o pracę i szeregu podwyżek to już tylko moja zasługa). A prawda jest taka, że chciałam wyjechać na studia do innego kraju, a przynajmniej miasta, a zostałam na strasznie złym uniwersytecie, bo rodziców nie było stać na moją edukację i on stwierdził, że na lepszym sobie nie poradzę. Nie wiem czemu uwierzyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwierzyłaś, bo on tego chciał. Czujesz się jak debil, bo on tego chce. A wiesz dlaczego? Bo doskonale sobie zdaje sprawę, że jeśli poczujesz się silna to zobaczysz jakim on jest dnem i go zostawisz. Upokarzają tylko ci, którzy sami czują się mało warci. Wszyscy dookoła mówią Ci jak wiele jesteś warta. Czemu wierzysz tylko jemu jednemu, który twierdzi coś zupełnie innego? Dlatego jestem za psychologiem dla Ciebie. Pomorze Ci w siebie uwierzyć. Stać się silną i odporną albo przynajmniej taką, która potrafi sobie radzić z takimi sytuacjami. I pamiętaj o jednym : Kłamstwo powtarzane wielokrotnie zaczyna funkcjonować jako prawda. Jeśli słyszysz coś cały czas w końcu zaczynasz w to wierzyć. Przepraszam za to co zaraz napiszę, ale Twój mąż to śmieć. A Ty dziewczyno przestań się użalać nad sobą i zrób coś (przepraszam za te okrutne słowa, ale mam wrażenie, że to robisz choć znam powód i doskonale Cię rozumiem). Chodzi o to byś wzięła się za siebie. Masz 23 lata, całe życie przed sobą. Od płakania, że jest źle Twoja sytuacja się nie zmieni. Nie daj sobie wmówić, że coś zawdzięczasz temu gnojowi, bo jak narazie widzę to owszem zawdzięczasz mu niskie poczucie wartości a kto wie może już depresję. Przykre jest to, że tak wiele widzisz nieprawidłowości, że sama się buntujesz a nie potrafisz się uwolnić. Proszę Cię skorzystaj z pomocy psychologa. Tak bardzo się boję, że utkniesz w tym związku - piekle, a jesteś taka młodziutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mogłaś się wpakowac w takie coś, jeszcze jakbyś kochała to można by było zrozumieć. Ale tu nawet miłości nie ma. Co Tobą kierowalo? Chęć posiadania Jakiegokolwiek faceta? Taka desperacja zawsze kończy się nieszczesciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, napisz na blogu Pepsi Eliot - odpowie ci w zupełnie innym duchu, może na coś ci się przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×