KOLEŻANKI w pracy ukradły mi klucze z torebki

W piątek miała miejsce następująca sytuacja: Po skończonej dniówce wróciłąm do domu i na drugi dzień zorientowałam się, że nie mam kluczy od domu. Przekopałam wszystko - torebki, płaszcze, ubrania. Ślad po kluczach zginął. Dzisiaj tj niedziela miałam kolejną dniówkę, przychodzę do pracy, zostawiam torebkę na zapleczu jak zwykle i ide przejąć zmianę, w tym czasie koleżanka schodząca ze zmiany przebierała się. Po jej wyjściu wchodzę na zaplecze i chcąc wyciagnąć telefon z torebki czuję pod ręką zaginione klucze! Na bank mi je podrzuciła z powrotem, zwłaszcza, że w piątek wieczorem to ona przejmowała zmianę. Na zapleczu nie ma kamer, nie mam jak jej udowodnić, że klucze mi zabrała. Teraz boję się, że je dorobiła i ktoś może mnie okraść. Co mam zrobić w tej sytuacji?

To jak weszlas do domu bez kluczy?

zmień chociaż jeden zamek i po kłopocie

ZMIEN ZAMEK.

up

mąż był w domu bo wraca wczesniej z pracy

ale da sie jakos wyciagnac konsekwencje z tego ze takie zajscie miało miejsce? moga mi tak bezkarnie grzebac w torebce?

Jak nie zlapiesz za rękę to niestety mogą. To jest właśnie nasz chory kraj raj dla złodziei i wszelkiej maści oszustów. W ramach zemsty wbilbym im jajka do ich torebek, kradzież to nie będzie a może zrozumieją. A zamki tak i tak radzę zmienić.

Wymień wkładkę do zamku i po problemie. Bo tak to nie będziesz pewna 30- 60 zł po problemie..

Jak nie zlapiesz za rękę to niestety mogą. To jest właśnie nasz chory kraj raj dla złodziei i wszelkiej maści oszustów. xxxx czyli wolałbys zeby za pomówienie można było kogoś wsadzić, bez żadnych dowodów, np ja powiem ze jestes złodziej bo tez masz dostęp do tego pomieszczenia i nigdy ciebie nie lubiłam, to pewnie ty ukradłeś. I niech od razu ciebie przymkna na 2 lata