Czy wpuszczą do samolotu terrorystę w kajdankach? W Niemczech tak.

Aż trudno uwierzyć, że 35-letni Syryjczyk Hussein Z. uznany przez niemieckie władze za niebezpiecznego islamistę tak po prostu wsiadł sobie do samolotu w Hamburgu i odleciał do Aten. Najśmieszniejsze jest to, że cały czas miał założoną na nodze obrożę tzw. dozoru elektronicznego. Według pracowników kontroli bezpieczeństwa na lotnisku mężczyzna nie było powodu do zagrożenia, bo islamista nie krzyczał "Allah akbar" ani nie miał przy sobie ładunku wybuchowego więc tym razem nie zachodziło podejrzenie, że znów planuje zamach. A obroża na nodze? Cóż, to tylko policyjna obroża. Islamista zadzwonił do Urzędu Ochrony Państwa w Würzburgu i powiadomił nadzorcę, że jedzie po chorego syna na syryjsko-tureckie pogranicze. To wystarczyło by pozwolono muzułmańskiemu terroryście wsiąść na pokład samolotu i razem z innymi pasażerami odlecieć do innego kraju, gdzie niemieckie władze nie mają już uprawnień do dalszego nadzorowania go za granicami Niemiec. Obecnie w Niemczech elektroniczny dozór nosi 96 mężczyzn. o ja piertolę, niedługo to z bombą wsiądzie bo powie, że leci do chorej mamusi a poprawne politycznie władze jeszcze mu poduszkę do spania dostarczą, żeby się zdrzemną podczas lotu :D :D :D