Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak naprawić związek który zakończyłam, proszę o opinie facetów

Polecane posty

Gość gość

Mam problem, myślę o tym codziennie i nie mogę się skupić. Zerwałam z facetem na którym mi zależy. Byłam z nim 2 lata. To był mój pierwszy związek. Mam 18 lat. Zależy mi bardzo. Proszę o poradę wszystkich, najbardziej zależy mi na opinii facetów, chcę wiedzieć jak to wszystko wygląda z męskiego punktu widzenia... W te wakacje byliśmy na wyjeździe na 2 tygodnie. Dziwnie wtedy było, nie czułam że chciał gdzieś ze mną razem wychodzić, bo codziennie wieczorem był zmęczony. Wieczorem chętniej siedział z moimi rodzicami na zewnątrz. Dowiedziałam się też, że podobno coś mówił im na mój temat, że jestem taka i taka, jakby przeszkadzało mu kilka moich przywar, na przykład że nie zawsze poskładam po sobie ubrania. Ogólnie miałam wrażenie, że mało rzeczy chciał robić ze mną i mało się interesował. Nie przesadnie, ale jednak. Ja mam ogólnie problem, o którym mu mówiłam, i właśnie przez ten problem nie chciałam wychodzić. Ale potem bardzo chciałam spędzać z nim czas, jednak nie bardzo to rozumiał. Jak wróciliśmy, to dowiedziałam się kilka dni później, że wtedy rozmawiał z moją siostrą o tym, że zastanawia się nad zerwaniem. I mówił tak w ogóle od początku jak się poznaliśmy, raz mi, że "czasem zastanawiam się, że bez niego byłoby mi lepiej", nawet raz mojej mamie tak powiedział, mówił też że mam bardzo trudny charakter. (po miesiącu odkąd byliśmy razem...) Przyjacielowi też. Ale nigdy tego nie robił. Tłumaczył mi później, że to była forma "autorelaksacji" (dziwne, tak jakby był niedojrzały na związek). Dodam coś jeszcze, bo to ważne. Jest ogólnie osobą, u której przez doświadczenia i środowisko wykształcił się przymus/chęć udowodnienia wszystkim dookoła i sobie że jest coś wart. Cały czas dąży do swojego celu jakim jest nauka, praca, osiągnięcie czegoś. Mam niestety wrażenie że robi to na zasadzie "po trupach do celu" i kosztem innych rzeczy, takim właśnie jak dbanie i pielęgnowanie związku. Wzajemnego wsparcia, spędzania wspólnych chwil. Ale nie tylko to, w pewnym momencie zaczął zaniedbywać znajomości i przyjaciela. Odcinał się od ludzi, a kiedyś chodził przecież do teatru. Potem najczęściej widywał się tylko ze mną. I myślę, że boi się (a raczej bał) że nie jest w stanie tego wszystkiego udźwignąć. Byłam dziewczyną, z którą był najdłużej, 2 lata. Mówił, że mu zależy, deklarował mi raz że jestem do tej pory najważniejszą osobą jaką miał. Kiedyś jak było o włos do zerwania, zaczął cały czas wydzwaniać, pisać, mówić że będzie jak najlepszy. Potem było więcej kłótni. Ma stresującą sytuację w domu... Raz tak było, że wyładowywał swoją złość na mnie. Zdenerwowało go głupie nie umycie garnka i że przez to zgubimy się na autobus. Popłakałam się jak jechaliśmy późniejszym, ale on zamiast uspokoić swoją złość i mnie przeprosić to cały czas się pytał "aha, czyli uważasz że to moja wina" (bo nienawidzi kiedy jest jego wina) jakby to było najważniejsze w tym momencie. Problemem było też to że za mało rozmawialiśmy. Nawet przyjacielowi się raz o to poskarżył. Kiedyś był bardziej spontaniczny, raz przyszedł do mnie 20km pieszo jak się pokłóciliśmy. Dowiedziałam się jak zadzwonił i był pod moją ulicą. Na początku naszej znajomości cały czas jeździliśmy rowerami do siebie, spędzaliśmy całe dnie na świeżym powietrzu. Po czasie brakowało mi tego, co wakacje pracował we wrocławiu. A wracając do tego jak się dowiedziałam w te wakacje o tym co powiedział mojej siostrze, to już nie mogłam wytrzymać... Był wtedy w autobusie jadąc do wrocławia. Zadzwoniłam do niego i mu wszystko powiedziałam, jak się czułam, czego się dowiedziałam, przez łzy w oczach. Zerwaliśmy. Pisał mi potem że zawsze moge do niego wrócić, że mnie kocha. A kilka dni później zrobiłam świństwo i głupotę, coś czego nie powinnam. W złości napisałam mu sms że nie wiem czy by chciał, zasugerowałam że mogę kogoś mieć ale to nie jest pewne, że mogłam coś zrobić z czym się dziwnie czuje. To był totalny blef. Kierowały mną emocje. Kilka dni potem napisał, że bardzo go to zabolało. Potem odpisałam znowu to jak się czułam, że wolę mieć kogoś kto się mną będzie interesował. Cały czas to co pisałam nie było zgodne z tym co czułam do Niego. Byłam tylko rozżalona i chciałam żeby tylko było jak dawniej. Przez półtora tygodnia cisza. Napisałam trochę luźno, był obrażony. Z natury on jest bardzo obrażalskim człowiekiem, też trudnym... Coś uderzyło w jego męską dumę. Chciał pobić naszego wspólnego znajomego, bo ubzdurał sobie że rzekomo coś mogłam z nim robić. Nic z tych rzeczy nie było prawdą... Potem przyjacielowi cały czas mówił o tej wiadomości, przyjaciel (nasz wspólny) chciał mi pomóc, wytłumaczyć mu że ta wiadomość to nieprawda, jednak on miał klapki na oczach, jakby sobie coś ubzdurał... Był też bardzo smutny z tego co słyszałam. Pokłóciliśmy się pisząc do siebie (głupota wiem). Dowiedziałam że że przez półtora tygodnia chodził jak trup, że on to przeżył. Że tą wiadomością skreśliłam ewentualne szanse na powrót. Ja pisałam cały czas że to nie prawda. Ale on cały czas o tym przypominał. Od tego momentu zaczął do mnie pisać... na luzie. Takie pierdoły wysyłać, linki różne. Dopiero niedawno zauważyłam że odwołał się raz do takiej dość intymnej sytuacji jaką kiedyś mieliśmy... Ale nadal pisał luźno. Proponował żeby razem wspólnie pograć (Każde przed swoim ekranem. Ja się zapytałam w sumie pierwsza jak zaczął do mnie pisać, potem on podłapał i pytał się cały czas potem) W między czasie w jego tekstach trafiały się jego żale, że przeze mnie długo będzie chodził smutny, potem napisał znów jak mu źle było jak go zostawiłam gdy on jechał do wrocławia. 1,5 miesiąca po zerwaniu udało mi się namówić go na spotkanie. Z trudem, bo wcześniej "wolałby narazie nie". Wytłumaczyłam że ta wiadomość jest nieprawdą. Jednak nie powiedziałam że chce z nim być. Chciałam tylko powiedzieć mu to, co powinnam na żywo a nie przez telefon. (człowiek uczy się na błędach). Był bardzo obrażony nadal. Niewymownie smutny. Mówił tylko przepełniony wielkim żalem, że "on pójdzie w swoją stronę, a ja w swoją" oraz że "miłość odeszła, przyjaciele odeszli...". Potem poszliśmy do kawiarni, było trochę swobodniej, jednak gdy zapytałam czy chce może żebym oddała mu bluzę którą kiedyś pożyczałąm, wyskoczył z tekstem "dałem ci ją z konkretnego powodu, podobał ci się mój zapach i chciałaś coś, co by to tobie o mnie przypominało". Na jego twarzy wymalował się grymas. Raz się uśmiechnął. Tylko raz. Gdy pożegnaliśmy się, a potem zaskoczył mnie i znów wrócił bo coś mu się przypomniało. Byłam odwrócona plecami, lekko się przestraszyłam jak przyszedł, widocznie moja mina musiała być zabawna, uśmiechnął się wtedy. Potem znów wysyłał od czasu do czasu pierdoły. Bluzkę dla dzieci z napisem "be lovely" być może dla siostrzenicy, być może dla aluzji, być może nie. Jednak cały czas rozpamiętywał tę wiadomość, z tego co się dowiadywałam od przyjaciela. Zaprosiłam go na studniówkę, a raczej ponowiłam ważność starego zaproszenia. Zastanawiał się na początku, był sceptyczny. "nie uważasz że nie powinno się chodzić na studniówkę z byłym chłopakiem?" W końcu się zgodził. W dzień próby odmówił. Mówił że nie da rady, ma swoje powody. Przyjechał tylko na próbę. Zaprosiłam go wcześniej na herbatę. Potem on się spytał czy nadal aktualne. Wymknęłam się od odpowiedzi, powiedziałam tylko godzine na ktora ma przyjechac. Jak spotkalismy sie na przystanku, nie przywital sie ze mna na poczatku, z premedytacja udawal ze robi cos w telefonie. Potem tylko zdawkowe "cześć". Cały czas próbuje udawać twardziela po tamtej wiadomości. Na probie nie bylam sklonna do rozmowy. Jak zadzwonil przez telefon mowiac ze na studniowce nie bedzie, mialam scisniete gardlo i lzy. Teraz bedzie mijal 3 tydzien i nikt sie nie odzywa, a od zerwania minęły 3 miesiące. Mozliwe nawet ze nie odzywa sie, bo obrazil sie za herbate. Dołączył w ogóle też do teatru znów, próbuje ciągle nauki i wciągnąć się w wir pracy... jednak dowiedziałam się od jednej osoby że cały czas dodaje na fb miłosne piosenki, nigdy takiej aktywności nie miał. Jedyne co mnie tylko prześladuje, że to wszystko moja wina, choć mam świadomość, że za budowę związku odpowiedzialne są dwie osoby Podsumowując - on zrobił świństwo i ja zrobiłam świństwo. Jest to mój pierwszy związek, ale ja nie każdemu pozwalam się poznać, bardzo rzadko ktoś zasługuje na mój szacunek i możliwość poznania mnie, dlatego jak już z kimś jestem to jestem bardzo lojalna i bardzo się angażuję. Choć tego nie widać, bo potrzebuję bardzo dużo wolności. Dlatego bardzo zależy mi na nim. Chciałabym to naprawić. Pytam się, bo nie chcę zrobić już żadnego głupstwa... Powinnam zadzwonić i poprosić o spotkanie? Zapytać się tym razem co on do mnie czuje? Porozmawiać o tym co czuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dalas mu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę o opinie od osób, które posiadają piękny symetryczny organ o nazwie "mózg"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
krótko mówiąc chcesz wskrzesić trupa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw faceta w spokoju piękny symetryczny mózgowcu, od początku mu nie pasowałaś a pytanie tutaj co zrobić jeżeli z bałaganiarstwem własnym nic ci się nie chce zrobić nie ma żadnego sensu i zaprzecza posiadaniu przez ciebie samą tego pięknego, symetrycznego organu :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×