Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy stary rodzic bez partnera ma prawo oczekiwać, że dzieci będą ciągle blisko?

Polecane posty

Gość gość

Pytam o Wasze opinie. Moja teściowa jest sama od kiedy dzieci byly małe. Stwierdziła że jej małżeństwo to jednak pomyłka i wystąpiła o rozwod. Póki żyli rodzice to mieszkala u nich z dziecmi i byla zadowolona, problem w tym ze zmarli z 10 lat temu rok po roku i od tego czasu ma ciągle doły i oczekiwania wobec 2 synow ze beda ją wtajemniczac w swoje sprawy rodzinne i traktowac jako osobe niemal rownoważną żonie... z moim mężem to nie wychodzi ale mlodsy syn dawal sie urabiac, w koncu sam nie wytrzymal i sie wyprowadzili za granicę. Teściowa oczywiscie palpitacje i wielki problem bo jak to...synowie maja inne plany? Nas prosi zebysmy kupili mieszkanie jak najblizej niej. Generalnie jest bardzo meczaca, wiekszosc ludzi jakich zna jej jednak un ika. Ocenia wszystkich ciagle, musi miec racje. Ona najlepiej wie co trzeba synkom choc ręki nawet nie przylozyla do ich wychowania (mowi ze zrzucila to na ich dziadkow a oni chetnie ich wychowywali gdy ona "rzucila sie w wir pracy od 9 do 21 nawet w soboty" . Do dzieci sie nie nadawala jak sama mowi ale "mialam juz 32 lata i nie wiedzialam co robic dalej" teraz na starosc egzekwuje zainteresowanie i bije na oślep bo nie rozumuie ze dziecko jest takie ze co wlozysz w nie to potem wyjmiesz. Teraz sioe dziwi ze synowie maja tyle swoich spraw i "winy"dopatruje sie w synowych. Jest wobec nas b.krytyczna a mnie bardzo tępiła bo mialam tego pecha że pojawilam sie zaraz po tym jak inny syn sie ozenil. Odebralam jej "ostatnia deske ratunku" cyli syna starszego a ona zazdrosna byla jak o meza... Czy Wasym zdaniem mamy obowiazek organizowac jej czas bo to jego matka. Jak to on mowi "nianczyc ją"? Zauwazylam ze ja nawet bardziej mam niz on takie skrupuly. bo jestem miękka i wrazliwa a on twardy i malo ustepliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona często próbuje mnie wpędzić w poczucie winy: "No tak, dawniej mi synowie mówili co im na sercu leży a teraz po co matce, żonom mówią a ja po co już im?" "Widzę że mój syn lepiej się czuje u teściow niż u swojej matki" Kilka razy jak byla u moich rodzicow to była nadąsana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wpedza cie bo wie ze sie dajesz. jest cwana i wyczuwa ze masz miekkie serce. Ten typ cie wykorzysta i podepcze. najchetniej chcialaby zajac twoje miejsce w kwestiach decyzyjnosci. byc jak zona a ty na doczep[ke. z tego co mowisz jest bowiem bardzo apodyktycna wiec nie daj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytam, bo za dlugie. Jestem ogolnie za oddawaniem do przytulkow dla starych wrednych miotel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:22 nie wydaje min sie zeby autorka napisala za dlugi post. jeju dziewczyno co ty dajesz rade czytac? pewnie tylko sms i program tv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko o co ci chodzi??? Piszesz ze twoj maz sie matce nie daje wiec o co ci chodzi? Temat zalozylas po to zeby nasrac na tesciowa a my mamy to przyklepac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:36 martwi mnie twój niski iloraz inteligencji i dziadowskie słownictwo. .. pytam czy słusznie mąż się stawia, czy jednak obowiązkiem dziecka jest zapewnić rodzicowi tzw.rozrywki jeśli ma trudny charakter i nie ma przez to swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, znajdzie babce jakiego dziadka -przyjaciela i będzie miała zajęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ty tez kiedys mozesz byc sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, dziecko nie jest damą/kawalerem do towarzystwa. Znajdźcie teściowej jakieś zajęcie, są bardzo fajne w uniwersytecie 3 wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:16 Ona nigdzie nie chce iść. Uniwersytet trzeciego wieku - nie, joga - nie, spotkania dla wykształconych babć - nie. Tylko siedzieć i narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej. Druga opcja - namówić ją na sanatorium, tam odchodzą niezłe imprezy i jest duża szansa, że kogoś sobie przygr****.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21 09 sanatorium nie bo "beda tam jacys starcy po 80 lat a ja mam 60pare"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stare baby prawie wszystkie są toksyczne. Dokładnie z doroslego dziecka robia sobie kogos do zabawiania i slużącą. Nie dajcie sie,bo jak pozwolicie to juz po was. Znam to ze swojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci, to nie jest ubezpieczenie na starość. Wyjątek - rodzice zapewnią dziecku możliwość godnego życia w ich otoczeniu. Starsze i młodsze pokolenie może mieszkać w tym samym domu, syn czy córka przejmują firmę po rodzicach, albo są przez nich zatrudniani w rodzinnym interesie. Wtedy tak, rodzice mają prawo oczekiwać, że dzieci skorzystają z drogi dla nich przygotowanej. Ale w sytuacji, kiedy dzieci mają lepszą pracę, czy urządziły się gdzieś daleko, to rodzice mają obowiązek zmienić miejsce zamieszkania, sprzedać dom, czy mieszkanie, jeśli chcą być w pobliżu dzieci i tam żyć z emerytury. W końcu dzieci na świat się nie prosiły, a więc jeśli są, rodzice nie mogą zatruwać dzieciom życia, wpędzać dzieci w depresję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2017.11.30 Ja podobnie ,takich kurf jak ty nie wpuszczam do domu,kontakt tylko na wypadek ............... echhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze te tesciowe wińne a matki istne anioly. Tylko zeby nie tesciowa tobys meza nie miala ,prawda? Tesciowa to skarb!I teśc też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Unikać. Nie ma innej rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje tesciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postaram się odpisać najrozumniej w moim mniemaniu. Teściową w jakiejś części swojego serca powinnaś zrozumieć jako człowieka czy jako kobieta kobietę. Mawia się że dzieci nie wychowuje się dla siebie lecz dla świata. Jednak powiedzmy sobie szczerze kto z nas robi szczerze coś dla świata. Każda z nas rodzi, wychowuje dzieci i ma nadzieje że nie odwrócą się od nas jak założą rodziny. Byłoby to bardzo przykre i niewdzięczne. To tyle jak chodzi o rąbek zrozumienia. Napisałam to tylko po to byś nie patrzyła na postawę teściowej z przesadnym żalem, bo lada chwila sama znajdziesz się w swoim życiu na jej miejscu a jak wiadomo punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia. Co dalej. Co dalej. Niańczyć teściową to nie, bo nie jest ona niemowlęciem aby ją niańczyć. A więc tak. Ty nie masz obowiązku żadnego dotrzymywać jej towarzystwa. Takie kwestie twój mąż raczej powinien mieć w sercu. Pytanie czy traktowałaś męża jako papużkę nierozłączkę w organizowaniu spotkań z teściową. Jeśli tak to masz odpowiedz dlaczego mąż sie na matke wypiął. Mój mąż jest dosyć z matką związany. Jeździ do niej ze 2 razy w tygodniu nawet zabiera dziecko, jednak ja nie uczestniczę w tych spotkaniach bo zwyczajnie nie ma takiej potrzeby. Niech oni sobie tam pielęgnują swoje więzi. Mnie to w niczym nie przeszkadza. Mam mnóstwo własnych obowiązków. Mogę pojechać z mężem raz w miesiącu i wystarcza. Jakąś częstotliwość spotkań syn z matką powinien zachowywać i się jej trzymać. Nie za częstą ale też nie za rzadką. Nie trzeba się widywać dzień w dzień, bez przesady, tak się nawet nie da, ale np. te choćby raz w tygodniu. Na spotkania dzień w dzień przyjdzie czas gdy rodzic będzie niedołężny i wymagający pomocy. Kwestię wychowania teściowej czy tam dawania do opieki dziadków z tym sobie odpuść analizę. Nie musi być zemsta ząb za ząb.Nie musisz być taka jak ona. Zresztą nie wiesz tak do końca jak tam było. Nie wierzę że całkiem nic przy dzieciach nie robiła. Do sierocińca ich nie oddała. Tym bardziej że nie szła na balety i po kochasiach tylko pracowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja, gdyby mój mąż wypiąłby się na własną matkę, pogoniłabym dziada. I gdybym ja odwróciła się od rodziców, on też nie odpuściłby mi tego. Ale dla nas rodzina to jest siła, a nikt nie jest doskonały. Opiekujemy się sobą nawzajem - my pomagamy seniorom, oni czasem zajmują się wnukami. Teść i tata pomagali mężowi, gdy własnoręcznie remontował dom. Mieli w trójkę tyyyle uciechy, co trzylatki w piaskownicy :) Nie krytykujemy się nawzajem. Tylko na takie relacje pracuje się latami. I jest jeszcze stara prawda - jeśli w czasie dzieciństwa dziecka poświęci się mu mnóstwo czasu i uwagi, to ono wypuszczone w świat będzie chętnie do rodzica wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym miała normalną teściową to pomoglabym jej ale gdyby była taka jak moja czyli zazdrosna o syna nienawidzaca mnie całe życie nienawidzaca własnych wnuków wiele razy próbowała nas sklocić wszystkich próbowała na mnie nastawiac to nie obejrzalabym sie nawet na nia. Ma już wiele lat chciałaby zainteresowania ale dalej zbliżając i poniżając. Ja jej nie chce znać i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co innego nienawiść, a co innego jak ktoś czuje się samotny i chce się spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem starsza i abo lutnie nie uważam, że dzieci mają się mną zajmować, chyba, że będę osobą nie chodząca, i to już tak myślałam, że jeżeli zaszłaby taka konieczność to niech mnie oddadzą do domu starców, bo dla mnie moje dzieci mają korzystać z życia a nie poświęcać swoje tak krótkie życie na pracę i opiekę nade mną. Obecnie ja jako ta starsza nie chcę także by mnie moje dzieci obarczały mnie nagminnie opieką nad wnukami, bo ja organizuje sobie swój czas aby nie być obciążeniem dla nich i nie mam też aż tyle czasu na bawienie wnuków. Także wystarczy aby obydwie strony mądrze postępowały i nie wykorzystywały siebie nawzajem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice są już dobrze po 60 i zajmują się rodzicami mamy, bo dziadkowie mają około 90. Mama ma 2 braci, ale oni odwiedzają dziadków 2 razy do roku. Nigdy dziadków wujkowie nie zabrali na święta, to wszystko spada na moich rodziców, którzy nigdy nigdzie nie wyjeżdżali na święta, bo co będzie z dziadkami. My jako wnuki odwiedzamy dziadków inne wnuki mieszkają daleko i nawet nie dzwonią. Odwiedzali kiedyś jak dziadek dawał kopertę, a teraz po co będą jeżdzić , wiadomo jak to jest u starych, schorowanych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zależy ile ci wujkowie wcześniej dostali od rodziców, dlaczego twoi rodzice się nimi opiekują, podejrzewam, że twoi rodzice najwięcej od nich dostali i niestety jak byli zdrowi to korzystali także ich obowiązkiem jest dbanie o nich. Ja mam np. siostrę, rodzice jej pomagali w wychowywaniu dwójki dzieci codziennie bo oni pracowali, dzieci były szykowane do szkoły, po szkole jadły obiad co grą większości babcia ugotowała tj. moja mama, były na co dzień pilnowane. a rodzice po pracy mogli się nimi opiekować ale dalej te dzieci były przywiązane do dziadków, także moi rodzice praktycznie się nimi zajmowali, oprócz prania ich ubrań. Na starość siostra się nimi opiekowała bo miała możliwość ponieważ już była na wcześniejszej emeryturze. Rodzice moimi dziećmi w ogóle się nie zajmowali i nie dawali pieniędzy bo nie mieli, bo gotowanie obiadów dla rodziny siostry to anestetysty kosztuje. Siostra czasami wypominała, że eis nimi opiekuje, to jej zadałam pytanie, czy wie ile kosztuje niańka i kucharka, bo nasza mama tyk była przez nich traktowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcesz bym ci opowiedziała jak wyglądają ostatnie lata życia w przytułku? Chyba że będzie cię stać na taki za 4 tys. i więcej miesięcznie ,z własnej kieszonki:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:44] Twoje ostatnie zdanie mija się z prawdą.Pamiętaj że dzieci to niekoniecznie geny rodziców i choćbyś na głowie stanęła,niańczyła,była na każde zawołanie to jak się w dorosłym życiu odezwie gen przodków to możesz nawet utracić kontakt z własnym dzieckiem.Coś wiem o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego ja nigdy nie bede dla wlasnych dzieci "na zawolanie". Dobre podejscie do zycia ma ciotka mojego meza - nazywali ja kukulka bo swoje dzieci kazdemu podrzucala i leciala sie bawic, myslala tylko o sobie, jak 9 letni syn rano nie poszedl po bulki to nie mial sniadania. Podobnie postepuje moja bratowa. Oczywiscie dzieci byly czyste i dopilnowane ale nie nianczone. Ja bede taka sama bo wiem ze musze zadbac o swoja i meza starosc, odkladac pieniadze bo mamy kiepskie geny (tj duzo patusow w rodzinie ) i mimo iz sami pomagamy rodzicom oraz tesciowej to mozemy dostac wielkie gowno na starosc od wlasnych dzieci jesli odziedzicza charakter po moim tesciu zulu czy moim bracie. Matka chuchala i dmuchala na brata i jedne wielkie gowno otrzymali, co kolwiek sie u nich dzieje to ja z mezem jestesmy w pogotowiu. To samo tesc pijak- my pomagamy chorej na raka tesciowej i babci oraz dziadkowi meza (rodzicom tescia) bo menel nawet chorej zony nie odwiedzil w szpitalu ani nie narabie drzewa starym rodzicom czy nie pojedzie z ojcem na badania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajomy ojca (wdowiec) przepisal przedsmiertnie swoje mieszkanie na syna pantofla i zaborcza synowa i teraz jest intruzem we wlasnym domu, synowa traktuje go jak smiecia gdzie na piedestal wyciaga swoja mamunie a synus siedzi cicho, pod pantoflem. To sobie facet starosc przyszykowal. Mimo mlodego wieku (nie mam nawet 30) zadreczam meza zeby nigdy takiego glupstwa nie popelnil (na wypadek mojej smierci) bo on jest b.dobrym czlowoekiem a nie chce zebt kiedys zostal skrzywdzony przez wlasne dzieci. Ja rodzicow ani tesciowej nigdy nie oddam do przytulku chodzby byli nie wiem jak nieznosni. Alr co zrobi ze mna i mezem nasz syn i pozostale dzieci to jest jedna wielka niewiadoma wiec nie zamierzam ryzykowac i byc mamunia na zawolanie i oddajaca siebie cala wychowujac egoiste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×