Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Atkinson

Trudna decyzja

Polecane posty

Witam.Mam na imię Tomek-29lat.Otoż mam nietypową sytuację i chcę się kogoś poradzić,by ktoś obiektywnie spojrzał na mój problem.Sprawa wygląda tak.Jesteśmy młodym małżeństwem-1,5r i od około 3msc,po dużej awanturze z teściową wyprowadziłem się 12km od teściów a żona tam została do dziś.Tak,jesteśmy oboje trochę niedorośli,żona ma pretensje do moich rodziców,ja do jej.Część tych pretensji jest słusznych,a część nie,zarówno z jednej jaki z drugiej strony.Ogólnie przeprowadzałem już próby róznego rodzaju,by żonę ściągnać do siebie-do bloku,ale co chwila wymyśla:że ona to w bloku nie wytrzyma,że córka potrzebuje spokoju a nie przeprowadzek,żebym się zmienił bo ona w takiej atmosferze dziecka nie będzie wychowywać.Jak jej powiedziałem,że jesli nie chcesz ze mną mieszkać to zakładam sprawę o widzenia,to zaraz szantaż,że co ty myślisz że jak wezmiesz dziecko do siebie to ja sobie bolca nie znajdę???Po pierwsze to zachowanie więcej niż dziecinne,po drugie wogóle go nie rozumiem.Chce zatrzymać dziecko za wszelką siłę,do mojej rodziny wogóle nie chce chodzić,nawet nie tylko z dzieckiem,ale sama.Narazie wytrzymuję,bo gdy chciałem zabrać dziecko na spracer,to już 2 razy była policja.Ogólnie ciężka sytuacja,wciąż pod górkę,ale mówi że mnie kocha i chce ze mną być a o rozwodzie mogę zapomnieć bo ona mnie kocha i mi nie da!Ja do jej rodziny też nie chcę chodzić bo teściowa z teściem ostatnio mnie wygnali,bo były awantury-sam ze sobą się kłociłem?Najgorsze jest to że akurat w dniu Wigilii nasza Olka kończy roczek.I teraz nie wiem co zrobić?Dziecko niczemu nie winne,ale ona ma wyj****e na mnie ,na moją rodzinę a mnie zmusza bym do nich chodził,argumentując to że ona ma tam dom!Ja już z sił opadam i naprawdę nie wiem czy zakładać tą sprawę,bo wiem że to wogóle naas rozłączy całkowicie,czy jej może takie coś potrzebne bo nigdy od mamusi nie będzie zdolna odejść.Pomózcie jakimś sensownym rozwiązaniem,bo osiwieje w wieku 29lat! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wynajmij mieszkanie , nie będzie ani Twojej rodziny ani jej więc powinna zamieszkać z Tobą . Jeśłi będzie mówić że ona chce mieszkać z rodzicami to będzie znaczyć że Cię nie kocha .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to jest jak dzieci mają dzieci, sorry. Moze i macie oboje dowody osobiste, ale o dojrzałości to nie świadczy. Na razie mam wrażenie, że walczycie o to, czyje będzie na wierzchu. Całe to gadanie to na razie straszenie Pytanie czy tobie i jej faktycznie zależy na związku? Jak ona wyobraża sobie dalszą przyszłość? gdzie? razem z tobą, czy z mamusią? gdzie ty mieszkasz? jeśli nie zamieszkacie SAMI, nie macie żadnych szans na przyszłość, wtedy pozostaje sądowe ustalenie kontaktów z dzieckiem. Jeśli widzisz szansę - to umów was oboje do mediatora, terapeuty, to jedyne, co może pomóc obudzić się. Na marginesie - rozwód "daje" sąd, nie współmałżonek. Nie wiem w zasadzie czego oboje oczekujecie od życia i od związku. Żadne z was nie musi chodzić do rodziny drugiego - ale nie ma obowiązku lubienia teściowej, kuzynów itd. Rodzinę tworzycie ty, ona i wasza córka. Jeśli tego nie rozumiecie - to nie dorośliście do małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atkinson
Ja wynająłem mieszkanie w bloku-12km od miejsca gdzie ona przebywa z rodzicami.Ja proponowałem terapię małżeńską.Ona niby też chce,ale przeciąga to w nieskończoność-co chwila nowa wymówka,nie teraz itd.Tak naprawdę,to czuję że ona nie chce tej terapii,bo gdyby naprawdę chciała to by próbowała cokolwiek ze swej strony.Na dodatek jak dotychczas przez prawie 3 msc,nie była sama,ani z dzieckiem u mnie w wynajętym mieszkaniu.Nic ją nawet to nie zainteresowało,na jakie warunki miałaby przyjśc czy coś takiego.Wyprowadzkę uzależnia od 3msc od mojego zachowania,widząc tylko moje błedy i na nich sie skupiając.Ja wszystko prowokuje,tylko ja nie umiem się zachować,ogólnie wszystko zło i wszystko przez mnie.Ja wiem,że dużo ma racji,ale sama też robi dużo złego i tego nie widzi.Na dodatek od momentu wyprowadzki szlaban na sex.Mam potrzeby i cięzko czasami wytrzymać-mam żonę a jakbym jej nie miał.Rozumiem,że ona argumentuje że gdy jest taka sytuacja to ciężko jej się kochać,ale po to mamy to mieszkanie by w nim widzieć rozwiązanie,nie tylko do sexu.Czego oczekuje od zwiazku-by było normalnie,tak jak wczesniej bo 4 lata sie znamy i jakoś wczesniej wytrzymywaliśmy.Ale po zamieszkaniu z teściami i urodzeniu córki tylko równia pochyła.Ja jestem przedstwicielem handlowym i czasami mnie nie ma w domu 2,3 dni,proponowałem że zmienię pracę by być codzinnie w domu,wyprowadzkę do innego miasta-to ona że ja chce przed czymś uciekać?Ja sam tego związku nie uciągnę,nawet nie mam takiej ochoty.Jeszcze teraz te świeta,ta atmosfera,ten roczek itd i cholera wie co robić.Zrobisz tak źle,tak jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To żeś się wpakował stary. Współczuję :-( A było się nie hajtać? Można było zostać starym kawalerem, cisza, spokój, bez awantur, bez zawracania głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiscie trudna sytuacja,ale czy bez wyjscia? Najlepiej jest kiedy mlodzi mieszkaja oddzielnie,wtedy nie ma konfliktow. Zdarza sie, ze mlodzi mieszkaja z rodzicami i dziadkami i jakos dogaduja sie. Wzajemnie sie wspomagaja . Dlaczego tak sie dzieje,ze jedni zyja bez konfliktow a inni nie moga dojsc do porozumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×