Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak odzyskać utraconą Kobietę?

Polecane posty

Gość gość

Zwracam się z gorącą prośba do kobiet chyba głównie. Temat tez jest bardzo gorący więc potrzebuję Was drogie Panie. Jestem po 40-tce, moja partnerka jest kilka lat młodsza. Ja z 3 dzieci z poprzedniego związku, ona bez. Ja 2 lata po rozwodzie, ona rok. Poznaliśmy się jeszcze w trakcie mojego związku. Ona też była w związku, jak się później okazało, w związku "z przymusu" niemalże, nie miał prawa się udać. Połączyły nas wspólne pasje. Spotykaliśmy się w gronie wspólnych znajomych, robiliśmy wspólne wypady. Bardzo szybko zaiskrzyło między nami. Nie mogliśmy doczekać się kolejnego smsa, telefonu, spotkania. Bardzo szybko powiedziała mi "kocham Cię" a ja naprawdę czułem że tak jest. Na każdym kroku pokazywała mi kim dla Niej jestem, że nie może żyć beze mnie, że oddałaby za mnie życie, że chce być ze mną do końca świata, że jestem całym jej życiem, światem. Bardzo atrakcyjna kobieta pod każdym względem, imponująca mi swoim byciem. Mimo mojego poprzedniego, 20-letniego związku w którym chyba nie kochałem kobiety, z którego są dzieci i nie wyobrażam sobie tego że mogłoby ich nie być, potrafiłem się zakochać. Mijały miesiące a ciągle na ulicy oglądano się za nami, wszędzie było widać tą miłość, ludzie potrafili nam to mówić, obcy ludzie. Byliśmy szczęśliwi jak nigdy. Powiedziałem Jej o swojej miłości. Mieliśmy do siebie miliardowe zaufanie, nie było mowy o niczym złym, byliśmy siebie pewni całkowicie. Wcześniej mówiąc o wszystkim najgorszym co wydarzyło się w naszych życiach, o naszych ex, o naszych podbojach miłosnych, przeróżnych historiach, z mega szczegółami. Zdarzało się, że do niej pisały jakieś inne kobiety, dostawała jakieś anonimowe emaile szkalujące mnie, pokazujące w złym świetle jako łajdaka, bawidamka itp., były trafnie opisywane moje miejsca intymne. Wiem, że brała w tym pewnie też udział moja była żona. Na nic to wszystko. Ufała mi bezgranicznie ale i nie miała podstaw żeby nie ufać. Mijały kolejne miesiące, aż nadszedł czas o precyzowaniu wspólnych planów na przyszłość. Zdecydowaliśmy, że zamieszkamy w moim domu. Dużo rozmyślaliśmy jak to zrobić żeby było dobrze, żeby zaakceptowały to moje dzieci, żeby wszyscy czuli się szczęśliwi. Baliśmy się tego. Na stałe mieszka ze mną dorosła córka z partnerem i dzieckiem. Dawno temu obiecałem, że będą mogli ze mną mieszkać, że nie będzie problemu. Moja partnerka rozmawiała z dziećmi, tez chciała traktować je jak swoje. W dużym skrócie powiem, że skutek jest taki że nastoletni synowie zaakceptowali moją kobietę bez problemu. Z córką nie daliśmy rady. Przez kilka miesięcy (teraz widzę to z perspektywy czasu) partnerka mówiła mi że zachowanie córki nie jest normalne raczej. Ciągle wydzwaniała za ile wrócę, czy mogę jej coś tam kupić, ciągle jakby kontrola. Ja tego nie zauważałem, nie dopuszczałem do myśli. Kilka tygodni temu odbyliśmy rozmowę z partnerką po której dotarło do mnie, że córka traktuje mnie jak partnera, nie jak ojca. Z tego powodu, jeszcze przed rozmową dochodziło między mną a partnerką do wielu kłótni na tym tle. Padały gorzkie słowa, wyzywaliśmy się, partnerka wyprowadzała się 2 razy. Córka również nie mogła się ogarnąć, wyprowadzała się do babci, wracała. Ja ciągle traktowałem to jako wyrzucenie córki (dziecka) z domu, było mi z tym źle. Z drugiej strony była rozgoryczona partnerka, która powiedziała że nie chce mieszkać z córką pod jednym dachem, że powinna się już usamodzielnić i wyprowadzić. Wciąż nie zauważałem, że krzywdzę obydwie. Kilka dni temu doszło do szarpaniny między nami, do wyzwisk, krzyku strasznego, oczywiście w temacie córki. Posiniaczyliśmy się strasznie wzajemnie, poleciała mi krew, ona ma problemy z ręką, żebrem, z racji siły zrobiłem jej większą krzywdę. Wyprowadziła się ode mnie. Zabrała swoje rzeczy. Wiele razy obiecaliśmy sobie, że ani ona nie będzie wyzywać córki, że strasznie mnie to boli, ani ja nie podniosę więcej na nią głosu, przestane szarpać. Robiliśmy sobie złe rzeczy, stało się bardzo źle. Nie mogę sobie tego darować, biorę całą winę na siebie, oddałbym wszystko co dla mnie najcenniejsze żeby tylko cofnąć czas. Nigdy nie miałem doczynienia z agresją, nie byłem taki, tak działało na mnie tylko wyzywanie córki przez moją ukochaną. Nie potrafię nie myśleć ani przez chwilę o niej, płaczę ciągle, nie wyobrażam sobie życia bez niej i myślę, że mimo tego co się stało ona ciągle myśli tak samo. Mieliśmy znikomy kontakt, krótkie spotkanie, powiedziała mi że ciągle mnie kocha ale potrzebuje czasu, oddechu, pokoju, że nie przekreśla niczego, namówila mnie na terapie indywidualną, od jutra zaczynam chodzić, chcę zrobić wszystko, wykorzystać wszystkie rzeczy które mogą połączyć nas jeszcze. Powiedziała, że nie chce spotykać się na razie, że da znać za jakiś czas. Ale ja obawiam się, że czas kiedy nie będę mógł być obok niej będzie działał na nasza niekorzyść, że odsuniemy się od siebie bez powrotnie a ja tego nie przeżyję. Chodzą mi głupie myśli po głowie, nie widzę sensu życia bez niej. Co mogę dla niej zrobić? Co mogę dla nas zrobić? Proszę o pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie ktoś streszczenie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rekoczyny, bo doszlo do awantury z corka. + ostatnie zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaproponuj wspolna terapie i spotykajcie sie na neutralnym gruncie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka najpewniej nie lubi Twojej partnerki, bo po części ją oskarża o rozpad Twojego związku z jej mamą. Twoja partnerka może być o Twoją córkę zazdrosna (matki bywają zazdrosne, a co dopiero obca kobieta, macocha). Jeśli córka ma mniej niż 24 lata to nadal mentalnie dziecko. Wiem, pewnie wiele kobiet uważa się za dojrzałe itp., ale mam siostrę w tym wieku i cóż - trzeba bardzo spokojnie i z dystansem do niej podchodzić. Stawałabym jednak po stronie córki, bo przecież partnerka jest dorosła. I ma Ciebie. I jest dla Ciebie najważniejsza. Ale to nigdy nie sprawi, że przestaniesz kochać dzieci. Twoja partnerka nie miała dzieci, myślę, że to też powód dla którego nie wie ile trzeba okazać dzieciom uwagi i wyrozumiałości. Ja sama się tego musiałam nauczyć wobec mojej siostry. Tylko zmiana podejścia do córki i danie jej czasu - plus pewności, że zawsze może na Ciebie liczyć może tu pomóc. Ale. Szczerze wątpię, że Twoją partnerkę na to stać. Więc - ile córka ma lat? Studiuje w tym samym mieście? Gdzie jej matka. To jej świat się zawalił - i moim zdaniem najważniejsze są dzieci na wylocie, bo jak wystartują, takie będą miały życie. Może partnerka będzie potrafiła wykazać się cierpliwością i ze względu na Ciebie kochać Twoje dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydawało mi się, że napisałem po krotce. Awantury z powodu córki, również o wyzywanie mojej córki kiedy byliśmy sami, a nie z córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka ma 23 lata, studiuje w mieście gdzie mieszka jej matka, mają kontakt. Ja mieszkam 10 km dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego mieszka z Tobą? W jakich warunkach mieszka matka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co więcej mogę o mnie, o nas napisać, żeby nie sugerować odpowiedzi? O czy opowiedzieć? Szukam złotego środka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nie mieszka z matką? Dlaczego dzieci z Tobą mieszkają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszka ze mną bo mam duży dom, jest im pewnie wygodni a ja nie widziałem w tym nigdy problemu. Stać mnie też na jakby ich utrzymanie, typu opłaty za dom, nie dokładają się. Cieszyłem się że mam obok dziecko, wnuka. Matka ma mieszkanie, ponoć spore, mieszka z moimi synami. Wydaje mi się, że jest dobrą matka dla swoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje zdanie znasz. Szkoda marnować waszej miłości - ale, czy córka okazuje brak szacunku partnerce? Czy źle się do niej odnosi? Nie wiem. Sorry, ale wydaje mi się, że zaborcza partnerka, która nie ma dzieci nie umie nauczyć się tego w przeciągu roku. Córce oczywiście możesz odmawiać. Nawet żartobliwie. Wydaje mi się, że trudno pomylić ojcostwo z partnerstwem. Więc? Postaraj się pogodzić. Pokaż tej Twojej kobiecie, że jest najważniejsza. Ale miej na uwadze, że masz wyfruwające dzieci potrzebujące dobrego pasa startowego (co nie znaczy, jestem na każde zawołanie, każdy telefon) i że je kochasz. A więc -niech Twoja partnerka ze względu na miłość do Ciebie będzie dla tych dzieci oparciem. To żmudna droga, a ona nie powinna oczekiwać, że będzie inaczej. Tylko jak nauczyć się być matką, no przesadzam - dorosłą, troskliwą kobietą w rok? Może mogła poćwiczyć na rodzeństwie. Kto ją tam wie. Daj jej poczuć, że jest najważniejsza i zapewnij ją o tym. Ale pokaż jej i powiedz jej na czym polega miłość do dzieci i jak Ty sam podchodziłbyś do jej dzieci, gdyby takie miała. Nie czuję sympatii do Twojej partnerki. Sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziwię się, że partnerka ma dobry kontakt z synami, z którymi nie mieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież oprócz córki mieszka tam jej partner. Więc o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No hm. On znacznie może Cię odciążać jeśli chodzi o wspieranie córki. Jakie oni mają plany? Nie wiem jak w takim układzie może powstać problem. Rok, dwa - córka kończy studia, idzie do pracy, dziecko do przedszkola. Mogą wziąć kredyt na mieszkanie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed wspólnym zamieszkaniem córka nie mogła dopuścić do siebie tego że teraz inna kobieta będzie Panią domu. Ze będziemy my dorośli i ona (oni) - dzieci. Że to dorośli rządzą, ale krzywdy swoim dzieciom nie zrobią. Na samym początku dużo rozmawiały, partnerka inicjowała rozmowy, byłem, jestem przekonany że jej zależało, że widziała jak ważne są dla mnie dzieci i nie obawiała się z tym zmierzyć. Początkowo wydawało mi się, że zaczyna wyglądać to dobrze, ze układa się. Póżniej miałem wrażenie jakby partnerka zbyt często doszukiwała się złych rzeczy ze strony córki, mówiła że nie dotrzymuje ustaleń, jej tez się to zdarzyło. Ufałem kiedy mówiła że widzi córkę nafochowaną, że na coś tam parsknęła śmiechem itp. Swoją drogą córka jest straszną bałaganiarą i denerwowało nas często to że po przyjściu z pracy jest mega bałagan, że nie posprzątane w salonie po dziecku itp. a to my wczoraj wieczorem zostawiliśmy porządek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogadaj szczerze z córką. Z córką i jej partnerem. Z partnerem. I z Twoją partnerką. Na spokojnie przedstaw też to, co dla Ciebie najważniejsze. Myślę, że po tych rozmowach będziesz miał lepszy ogląd sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie mają plany? Studiuje zaocznie, on pracuje. Nie mają sprecyzowanych planów. Wydaje nam się że powinni myśleć o swoim, kredyt jakiś, dziecko do żłobka, przedszkola, córka może pracować. Na pewno jest im mega wygodnie a wydaje mnie się że ja jestem zbyt mało stanowczy w stosunku do nich. Widze, że z ich powodu sypie mi sie miłość. Może ślepo widzę, nie wiem. Wiem że kocham bardzo parnerkę i nie wyobrażam sobie zadnej minuty bez niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z partnerką już chyba nie dam rady o tym porozmawiać. Twierdzi, że nigdy nie zamieszka więcej pod jednym dachem z moja córką. Często padają epitety pod adresem córki (do mnie wyłącznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się ma małe dziecko to bałagan robi się b. szybko. Skoro to druga para. Para. Para z dzieckiem. (To zmienia sytuację niż gdy mowa by była o córce tylko.) To oni jako rodzice chcą czuć się bardziej dorośli, żeby sprostać zadaniu. To jest inaczej. Można pogadać po partnersku. Bez pokazywania kto tu rządzi. Ale też z zakreśleniem perspektywy - że jak coś, po skończeniu studiów, jeśli będzie okazja pomożesz im mieć coś swojego - wkład własny na kredyt na mieszkanie. Chyba to nawet powinno być łatwiejsze. Druga para. Trzeba zrobić tak, by była przestrzeń wspólna - i każdej pary. Myślę, że wtedy będzie łatwiej czuć się swobodnie. I Twojej partnerce i córce. I jeszcze - nawet jakby córka parskała, albo Twoja partnerka to robienie wyrzutów o parskanie... chodzi o coś więcej pod tą krytyką Może córka uważa, że Twoja partnerka nie ma prawa rządzić się w domu. I tu jest problem. A oni jak każda para z dzieckiem jednak nie chcą się czuć już jak dzieci. Chcą mieć swoją przestrzeń i tu nastąpiło starcie. Może tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka już też zresztą nie powstrzymuje się od głośnych komentarzy, typu że tylko mnie będzie słuchała, że wszystkie nowe niekomfortowe, bo zmieniające dotychczasowe przyzwyczajenia zmiany to wymysł mojej partnerki, że ona się z tym nie godzi, do mnie również córka mowi złe rzeczy na temat partnerki, również epitety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przekreślaj swojego własnego szczęścia dla domniemanego szczęścia (wygody) córki. Jeśli Cię stać, wynajmij im mieszkanie i dokładaj tyle ile kosztował Cię pobyt córki u siebie, a resztą muszą zająć się oni. To dorośli ludzie, którzy zdecydowali się na dziecko, więc muszą mu teraz zapewniać byt. Ty, 23-letniemu dziecku nie musisz. A gdzie jest w tym wszystkim partner córki? Czy to aby nie pasożyt? Nie staraj się być odpowiedzialny za wszystkich. Zajmij się swoim szczęściem, masz do tego pełne prawo. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytaj na Uczuciowym " Nienawidze dziecka swojego partnera" to zrozumiesz walkę corki z partnerka i odwrotnie,nienawisc,wyzywania,itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Partner córki jest bardzo w porządku, pracuje, w miarę dobrze zarabia jak na nasze warunki rynkowe. Ma strach przed kredytem. Nie ma szans żeby im pomagać, mam wrazenie ze moja partnerka nie wyobraza tego sobie. Powiedziała mi że dlatego nie mielismy wspólnego konta (czego ja chciałem) bo ona nie będzie ich utrzymywać ze wspólnej kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Z tej mąki chleba nie będzie" mam wrazenie.Daj sobie spokój,bezdzietna kobieta nigdy nie zrozumie gościa z dziecmi.Mimo dobrej kasy i dużego domu chce mieć ciebie i wszystko inne na wyłączność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Własnie chyba chciałem być zbyt odpowiedzialny za wszystkich. Jest duży dom, myślałem że wszyscy się pomieścimy, że damy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomysl o tym, zeby wydzielic w domu osobne mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może wrócę jeszcze na chwile do początku. Bo temat córki to jedno, chyba główne, a drugie to to co miało miejsce ostatnio, złe rzeczy które zadziały się wg mnie z powodu wyzywani mojej córki, bo obiecała że nie zrobi tego więcej. Z drugiej strony prawie rękoczynów, szarpaniny też nic nie powinno usprawiedliwiać. Nigdy nie uderzyłbym partnerki, ona tak to potraktowała. Była to dosyć ostra szarpanina w samochodzie, więc siłą rzeczy poobijanie mocne było nieuniknione. A ja z racji siły i chyba trochę w przypływie sporej agresji na te słowa też nie dałem się powstrzymać się zupełnie. O to ma do mnie ogromny żal, mówi że rozbiłem jej świat, że roztrwoniłem wszystko, że boi się mnie. Bo ma złe doświadczenia z poprzednich związków, że też obiecałem że nigdy tego już nie zrobię (ale obiecała nie wyzywać mojego dziecka). Trochę się zapętliliśmy w tym wszystkim, z powodu córki chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety zawsze tak jest kiedy starzy mieszkają z dzieciakami pod jednym dachem wojny nieuniknione

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×