Kto z Was uwaza, ze przegral zycie

I dlaczego. Piszcie

No co ty? Tak mozna powiedziec tylko ba lozu smierci. A w innym przypadku takie stwierdzenie to glupie poddawanie sie stereotypom.

No ok, a co jesli ktos np.ma problemy ze zdrowiem, nie ma pracy, pieniedzy, dobrego whksztalcenia, wlasnego mieszkania/domu, samochodu ani nawet znajomych??? Tylko ciagle pod gorke ma i same problemy

...no właśnie - to tylko problemy. Nigdy nie wiesz co nagle postawi na twojej drodze los. Jutro może zdarzyć się cud, który wywróci twoje `przegrane życie` do góry nogami :)

jestem kobietą 32 To są bzdury, jakie wciskają ludziom coachowie i inni szarlatani. Potem naiwniacy czekają latami na cud, wielką miłość spotkaną za rogiem biedronki, wygraną na loterii czy lukratywny kontrakt.

Każdego dnia zdarzają się cuda. Niejeden spotkał miłość w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie, niejeden wygrał milion w totka... Czy to takie dziwne jest? Nie demonizuj. :)

mnie tam pod monopolowym nigdy żadna księżniczka nie podrywała, taki mój los

Moze pod zlym monopolowym stoisz :D

Co to znaczy przegrać życie? "Kto chce zachować swoje życie straci je a kto straci życie z Mego powodu będzie żył na wieki", "Cóż z tego że człowiek cały świat zdobędzie jeśli duszę swoją zatraci lub szkodę na niej poniesie". Jeśli o mnie chodzi to odpuściłem. Najważniejsze to żyć wg woli Bożej. A wola Boża jest inna od tego czego chce człowiek. Pieniędzy, władzy, zaszczytów, chwały. Oczywiście chciałbym się realizować jak większość, coś robić, ale odpuściłem. Pieniądze nie są najważniejsze, to wszystko to jest jakby iluzja, marność. Prawdziwe życie jest w niebie. Tylko właśnie trzeba na nie zasłużyć. Dla mnie już kilka dobrych uczynków nie wystarczy. Bóg chce abym oddał się Mu całkowicie. Zamierzam wstąpić do zakonu. Czy w ten sposób zamierzam przegram życie? W pewnym sensie tak, ale jeśli wytrwam zyskam życie wieczne z Bogiem, Miłością doskonałą na wieki. Amen

Pieniądze nie są jedyna alternatywą dla zakonu. Najważniejszą jest wolność, przysięgam że nigdy nie oddam jej obojętnemu, nieobecnemu i wrogiemu bogu, czego byście mi tu nie napisali.

A miłość boża to fikcja, wmawiana ludziom od 4000 lat.

Ja tak uwazam. Mam 30lat. Nie mam faceta. Mieszkania bo mnie nie stac. Zarabiam najnizsza krajowa i ciagle jestem bez kasy. Nie jezdze na wakacje bo nie mam z kim, urlopy spędzam w domu. Ogolnie to tylko praca, dom i tak w kolko. Wszyscy wokol zakladaja rodziny a ja stoje w miejcu. Mam wrazenie ze nie umiem sobie sama poradzic bo nie mam motywacji i nikt mnie nawet nie wspiera. Czy to przegrane zycie?

Twoja stara

Masz 30 lat i jesteś młoda, zdrowa, a to już dwa wielkie plusy. Pieniądze nie są najważniejsze. Facet też się znajdzie. Ja - mając 30 lat miałam już założoną niebieską kartę i marzenia o życiu bez męża. Co z tego, że miałam męża, rodzinę i jeździłam na wakacje...?