Znowu zajęta kobieta do mnie uderza.

To już trzeci raz kiedy kobieta w związku do mnie podbija. Czy to tylko ja mam takie szczęście. Pierwsza się zakochała. Podbijała ale ja nie byłem nią za bardzo zainteresowany więc nic z tym nie robiłem. Co do tego chłopaka to mówiła że to żadna miłość itp. Kiedy się zorientowała, że ja z jej zalotów nic sobie nie robię to wtedy zaczeła go wychwalać, jak to im cudownie w tym związku i ze to jest właśnie ta partia, a na końcu zaczeła go już na mnie napuszczać plus dodatkowo zrobiła mi kilka rzeczy na złość bez powodu. Druga też miała chłopaka i też na początku liczyła, że ja ją wyręczę i rozwalę ich związek. Z tą już chciałem być w związku i czekałem aż mi powie, że nie jest już w związku. W końcu przyszła i zaczeła się żalić, jak to im się nie układa, że to już prawie koniec itp. więc następnego dnia chciałem ją zaprosić na randkę, ale ona oczywiście nie wytrzymała i pojechała do niego na noc więc sobie odpuściłem. Później co prawda już się rozeszli na dobre ale mnie już przeszła na nią ochota. No i teraz trzecia się na mnie patrzy i oczekuje nie wiadomo czego, ale patrząc na jej facebook to ma zdjecie z chłopakiem i kolejna liczy że ja będę rył w ich związku. Czy wy kobiety naprawdę nie potraficie zaryzykować i zostawić chłopaka po to żeby wdać się w nowy związek czy musicie odstawiać takie cuda wianki typu nie puszcze gałęzi póki nie złapie nowej. To jednak prawda. No cóż jeżeli o mnie chodzi to ja nie będę podrywał zajętej kobiety. Takie mam zasady.