Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kochanka męża popełniła samobójstwo :(

Polecane posty

Gość gość

Jestem w szoku, mój mąż mnie zdradził jak byłam w ciąży, przez dwa lata miał romans z kobietą młodszą 10... byliśmy w separacji, dla dobra dziecka w święta zdecydowałam się wrócić do męża. On zostawił kochanke, ona z desperacji popełniła wczoraj samobójstwo, dostałam od niej ok 22 smsa, że mi zazdrości, że mam cudownego faceta i żebym go kochała... dziś rano dowiedziałam się że nie żyje powiesiła się... mieszkała niedaleko nas... podle się czuje, nie raz życzyłam tej kobiecie co najgorsze w myślach także śmierci, a teraz kiedy nie żyje szkoda mi jej... nie wiem co robić mój mąż jest w szoku od rana siedzi w fotelu patrzy w ścianę nic nie mówi... jedyne co powiedział jak się dowiedzieliśmy, "to moja wina"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobna prowokacja już tu latala, idź dziecko spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słabe to kur/wa jest bo baby takich rzeczy nie robią, a szczególnie nie wieszają się, dlatego to 100% prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prowo aż huczy
baby biorą środki nasenne, topią się w wannach, podcinają żyły ale NIE wieszają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może ta była twardzielką i się powiesiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże to jest straszne :( Szkoda mi jej strasznie, ale pamiętaj kochana, że jeśli to czyjaś wina, to głównie Twojego faceta. Owszem, ona mogła sobie odpuścić tę relację, która była spisana na niepowodzenie lub czyjąś krzywdę, ale to nie ona miała zobowiązania, bo to Twój mąż przysięgał komuś wierność na ślubnym kobiercu. Myślę, że oboje potrzebujecie terapii małżeńskiej, w której przerobicie też trudne uczucia związane z tą sytuacją. Bo obwinianie już TERAZ nic nie da. Wiadomo, że byłaś na nią zła Autorko, ale pomyśl sama...To była biedna kobieta, która się niefortunnie zakochana, a niestety wyszło tak, że dla Twojego męża była jedynie zabawką. Uważam, że Twój mąż powinien się bez względu na wszystko zjawić na pogrzebie. Ja na Twoim miejscu pokazałabym klasę i szacunek dla życia ludzkiego i też bym poszła, ale rozumiem, że możesz na to nie być gotowa. Natomiast jeśli cokolwiek "poza" tym światem istnieje, to GODNIE byłoby, byście pożegnali tą kobietę kwiatami i obecnością na jej ostatniej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juz bylo.. daj se spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urocze. Wiarolomny mąż i żona z rogami na pogrzebie kochanki. Dobry wstęp do thrillera :S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że w sumie o mężu dobrze świadczy, że się poczuwa do pewnej odpowiedzialności. Wiadomo, że nikt nie zmuszał tej pani do samobójstwa, ale jednak twój mąż postawił ją w strasznej sytuacji i przyczynił się do jej śmierci. Mógł się kurde chłop zdecydować. Albo odchodzę do kochanki, albo jestem z żoną. Nie bawi się czyimiś uczuciami tak podle. Ona, podkreślę, w przeciwieństwie do męża nie miała zobowiązań. Powinna oczywiście powiedzieć "stop", ale obowiązku takiego nie miała. Dlatego jest największą ofiarą tej sytuacji. Wszystko da się zrobić z klasą, mąż mógł ją inaczej zostawić, widząc, że jest w złym stanie, schować dumę w kieszeń i skontaktować z terapeutą lub psychiatrą, by miała udzieloną pomoc. Zwykle są symptomy, że ktoś coś takiego zrobi. Mąż kojarzy takowe? Co do twoich życzeń śmierci. Dziwi mnie, że nie życzyłaś źle (w ogóle nie powinno się źle życzyć, no ale) mężowi, tylko jej. Ona zobowiązań nie miała. Ogólnie pod wpływem emocji u większości osób może się pojawić taka myśl "a niech ją szlag trafi" itd., natomiast jeśli ty w sobie te myśli pielęgnowałaś, to jest faktycznie grzech i też bardzo szkodliwy dla psychiki nawyk. Sama piszesz o wyrzutach sumienia. Myślę, że powinnaś wewnętrznie tę kobietę przeprosić za to i jednocześnie uznać też swoją krzywdę (bo mogła się oczywiście nie pakowac w romans z żonatym). Jednak w ostatecznym rozrachunku kobieta stała się ofiarą twojego męża i winny jest on jej modlitwę i okazanie szacunku. Chociaż po śmierci...Módlcie się, by jej dusza trafiła do dobrego miejsca. Pomóżcie jej tam, gdzie jest, bo przez zabawę uczuciową twojego męża kobieta może mieć według wiary katolickiej przerąbane po śmierci. A męża też już nie ma co obwiniać nadmiernie, bo do niej dołączy - terapia jest wskazana. Myślę sobie, że też jest ryzyko, że to zaszkodzi waszemu związkowi ( i tu się znowu mogą pojawić, nieuzasadnione negatywne emocje wobec tej kobiety z twojej strony), bo teraz mąż będzie ją idealizować. Wiadomo, że zmarłych się idealizuje, tym bardziej, jak ktoś się przyczyni do czyjejś śmierci. A na tym tle możesz wypaść blado. Cóż, teraz jest wam potrzebny spokój, terapia (musicie być spokojni i zadbać o swoją psychikę także dla dobra waszych dzieci, które nie są niczemu winne), a w perspektywie długofalowej zastanowiłabym się autorko, czy ten mężczyzna jest wart świeczki. Teraz potrzebuje wsparcia, które powinnaś mu udzielić (bo odszedł do ciebie i jakoś tam jesteś wciągnięta w tą sytuację), ale jak dojdziecie do siebie, to chyba warto przemyśleć, czy chcecie być ze sobą do grobowej deski. Ale to już czas i terapia pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Urocze. Wiarolomny mąż i żona z rogami na pogrzebie kochanki. Dobry wstęp do thrillera :S X Uważam, że przynajmniej on pomimo krzywych spojrzeń powinien tam się pokazać. Także dla zmarłej - nie wiemy, co jest po śmierci, być może życie się wcale nie kończy z momentem wydania ostatniego tchnienia. Dla niej to jest ważne, by ją pożegnać i oddać godność, jaką facet jej odebrał. Dla męża Autorki może to być trudne doświadczenie, ale i jemu wyjdzie na dobre - nie wybaczy sobie potem, jeśli sobie uświadomi, że nie dość, że jakoś się przyczynił do tej sytuacji, to jeszcze opuścił zmarłą na pogrzebie. Swoją drogą, pewna myśl mi przeszła przez głowę.. Wczoraj pisali wszędzie, że papież Franciszek ogłosił, że piekła nie ma...Czy to ją przekonało? Jesteśmy katolickim społeczeństwem i sporo osób wizja piekła powstrzymuje przed śmiercią samobójczą. Mniej lub bardziej świadomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żona nie ma obowiązku wręcz byłoby to nienormalne żeby poszła na ten pogrzeb. Klasa srasa. Daj spokój. Życie to nie bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Żona nie ma obowiązku wręcz byłoby to nienormalne żeby poszła na ten pogrzeb. Klasa srasa. Daj spokój. Życie to nie bajka. X Klasa to jedno, ale drugie to oddanie szacunku zmarłej tragicznie osobie. Która umierała we łzach, bólu, samotności. Wiadomo, że głównym winnym jest mężulo, zmarła też weszła do pewnego stopnia świadomie w tę sytuację (branie się za żonatego jest obarczone pewnym ryzykiem komplikacji...) i nikt ze spluwą (czy raczej sznurem...) nad nią nie stał. Ale już przyjęcie przez żonę marnotrawnego męża...Jeśli już byli razem z inną kobietą...To też jakoś włącza żonę w odpowiedzialność. W momencie oficjalnego odejścia do kochanki mąż stał się jej partnerem, a ona jego partnerką. Przecież mimo całej nienawiści do tamtej kobiety, Autorka wiedziała, że już jakoś zaczęli sobie układać życie. Rozumiem, że przyjęła męża dla dzieci z drugiej strony. Ale ludzkie motywy nie zawsze są transparentne. Może w tym było trochę chęci "dokopania" kochance ( a widzisz, nie zdobyłaś go, wrócił do mnie...)? Kosztem schowania honoru w kieszeń (bo tym po części jest przyjmowanie faceta, który tak skandalicznie się zachował)... Cóż. Nie siedzę w umyśle tej kobiety. Ani jej męża. Ani zmarłej. Nie zmuszam też Autorki do pójścia na pogrzeb. Sama zaznaczyłam, że rozumiem, że może ją być na to mentalnie nie stać. Ale facet powinien iść bez dyskusji. Nie tylko dla zmarłej, ale dla siebie. Ta zmarła kobieta mimo wszystko jest bardziej poszkodowana niż zawiniona. A facet totalnie niepoważny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O k****, ale macie rozkminy na Kafe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prowo aż huczy dziś baby biorą środki nasenne, topią się w wannach, podcinają żyły ale NIE wieszają X To nie jest tak do końca. Ja znam z drugiej ręki (znajoma znajomych bliskich członków rodziny) historię kobiety, która się powiesiła. Prokuratorka z zawodu, więc wiedziała, jak to się je. Musiała nieraz widzieć sceny zbrodni. Coś strasznego. Do dzisiaj nie chce mi wyjść z głowy ta historia. Mało o niej wiem, bo znam historię ze słyszenia, ale często o niej myślę. Jeszcze najgorsze, że normalnie się zachowywała w święta a niedługo potem... Te próby samobójcze poprzez zażycie środków nasennych czy podcięcie żył (hmm, nie jestem pewna, czy powinnam pisać takie rzeczy na kafe) zwykle nie działają. Obecnie dostępne środki nasenne, nawet z alko, niekoniecznie spowodują depresję oddechową (nie próbujcie oczywiście takich połączeń, bo zawsze ryzyko jest). Ale to już nie czasy, kiedy na rynku były barbiturany, które faktycznie w połączeniu z alko mogły zabić. Co do żył...Trzeba bardzo się postarać i znać w miarę przebieg żył, żeby trafić w tętnicę i z drugiej strony przeciąć skórę. Nawet w szale samobójczym czasem człowiek zachowuj***ariery, które mu nie pozwalają wbić noża w ciało. Włożyć głowę w pętlę jest łatwiej. Zwyczajnie. Chyba też bym wybrała taki sposób. Leki to ideał, ale w Polsce nie ma takich, które by mogły zadziałać. Albo są u weterynarza lub wydawane w paczkach po 6 tabletek. Z wiadomych względów nie piszę nazw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prowokacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt tej pani nie kazał się zabijać. Chciała to się powiesiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nikt tej pani nie kazał się zabijać. Chciała to się powiesiła. X Nie kazał, ale się przyczynił i to dość znacznie. Mało tego, że zwodził ją dwa lata. Bo to pół biedy. Większość osób psychicznie taką sytuację wytrzyma i pójdzie prędzej czy później po rozum do głowy, oleje (z kopnięciem w zadek, za przeproszeniem) niezdecydowanego żonatego pana, przeprosi żonę (w myślach albo nawet czasem realnie) i pójdzie żyć dalej. Ale żeby zostawić dla kogoś żonę (po uprzednich dwuletnich spotkaniach), dać iluzję tego związku, na który ta dziewczyna tyle czasu czekała, kosztem oddania dwóch lat życia, a za chwilę tę osobę porzucić...To jest okrutne. Nauczmy się ponosić odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale za innych. Zabawiono się okrutnie uczuciami młodej dziewczyny i taki jest finał. Facet pewnie ją zwodził, że nie chce zostawiać swojej obecnej żony, będącej aktualnie w ciąży. Dziewczyna jako osoba empatyczna to uszanowała. Pewnie kładł jej do głowy gadki, że w ich związku ( z żoną) wypaliły się uczucia itd, że czeka na koniec ciąży. Dziewczyna dwa lata życia zmarnowała dla niego. W końcu facet odszedł od żony, zaczęli tworzyć związek. Dziewczyna po dwóch latach poświęceń w końcu stała się pełnoprawną partnerką. A facet ją nagle zostawia i idzie z powrotem do żony (dwa lata to mało, żeby się przekonać, czy chce się z kimś być???). Na miłość Boską. Młoda miała prawo się załamać. Musiała być jednostką wrażliwą, więc skończyło się w tak dramatyczny sposób. Swoją drogą praktycznie zawsze są symptomy presuicydalne. Wrażliwej osoby nie zostawia się w taki sposób. Nawet ta kochanka uszanowała ciążę Autorki, a na to samo nie mogła liczyć w zamian. Pamiętajmy, że to nie ona ślubowała wierność na ołtarzu. Powinna oczywiście odpuścić żonatego, ale absolutnie nie miała takiego obowiązku. Mimo to to jej Autorka życzyła śmierci, a nie cudzołożnikowi. A żona też nie jest do końca poszkodowana, bo w sumie zrobiła kochance to, co tamta jej. Tyle, że jak widzicie, tamta dziewczyna mimo wszystko miała opory przed zgnojeniem rywalki i czekała, aż Autorka donosi ciążę (harpia to by kazała swojemu żonatemu kochasiowi pakować się tu i teraz bez żadnych wymówek) i dojdzie do siebie po porodzie. A Autorka nie miała oporów przed przyjęciem męża w święta. Wielkanoc to znowu nie Wigilia, nie czeka się na nią cały miesiąc, więc dzieciakom (skoro już i tak przeżyły traumę rozstania z Tatą) niewiele ta obecność ojca dała. Właściwie, to biorąc pod uwagę bieg wypadków, zaszkodziła im. Bo to wydarzenie wpłynie na wasze dzieci. Mają już totalny mętlik w głowie. Ojciec wraca do domu po porzuceniu matki, ma być cacy, nagle gościu siada w fotelu i nic nie mówi, załamany tragiczną wiadomością..Oczywiście trudno się facetowi dziwić (sumienia mu nie zazdroszczę), ale gdyby było więcej rozwag w tym wszystkim, to by do tej sytuacji nie doszło. Taka prawda. Też nie ma co teraz bawić się w obwinianie, bo życia się dziewczynie nie wróci. Terapia jest absolutnie konieczna dla całej rodziny. Uszanujcie też tę dziewczynę i niech chociaż mąż idzie na pogrzeb. Proszę. Dla niego i dla niej. Rozpisałam się, ale jakoś poruszył mnie ten temat, ten SMS...Zarówno Autorka, jak i ta dziewczyna zostały skrzywdzone. Żadna nie jest bez winy. Owszem, ta dziewczyna źle zrobiła i przyczyniła się do krzywdy Autorki, wchodząc w związek z żonatym, ale mimo to, gdy żona ponownie "odbiła" tego faceta (w sumie nie lubię tego określenia, bo zdejmuje odpowiedzialność z "odbijanego" elementu - niezależnie od tego, czy to kobieta, czy facet - mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi), potrafiła mieć na tyle serca, by napisać tego pięknego sms-a do żony i zejść z pola bitwy. A żona w analogicznej sytuacji regularnie życzyła dziewczynie (zamiast mężowi, no cholera jasna) śmierci....Nic nie jest czarno-białe. Żona jest skrzywdzona, ale zmarła to największa ofiara sytuacji. A mąż musi odpokutować. Mądrze. Na pogrzebie, terapii, spędzając czas z dziećmi. Bo to, że on teraz się zwróci przeciwko samemu sobie, choć postępuje strasznie niemoralnie i bawi się uczuciami osób dookoła siebie, nic nikomu nie da. Każdy ma prawo do drugiej szansy. Tej moralnej też. To już słowotok, więc kończę, niemniej historia mega mnie poruszyła. Nieważne, czy jest prawdziwa, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jej mężowi może się dostać po ryju od jej rodziny i przyjacioł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PROWO JAK C*HUJ, a wy dajecie się nabierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze ostatnia moja refleksja. Wychodzi na to, że faktycznie prawdą jest, że nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. Przychodzą mi do głowy medialne pary budujące związek na czyichś łzach, które ostatni rok zweryfikował. W Stanach Angelina Jolie i Brad Pitt, na naszym poletku Hanna i Tomasz Lisowie. Tutaj też tak jest. Związek ten biednej młodej dziewczyny i męża Autorki nie wypalił, bo był zbudowany na krzywdzie Autorki. Ale też istnieje duża szansa (nie chcę być złym prorokiem - być może będzie jednak inaczej i tego wam życzę), że nie wypali ponowne scementowanie związku Autorki i męża. Cień tej kobiety, podwójny (z racji romansu to raz, z racji tego, co się wczoraj stało to dwa) zawiśnie już na zawsze nad nimi. Ta druga próba związku Autorki i męża została z kolei zbudowana na łzach i śmierci tej młodej kobiety - i tu znowu może się sprawdzić, niestety, ta zasada o niebudowaniu szczęścia na czyjejś krzywdzie. Pewnie można to jakoś przepracować w rozmowach, na terapii, ale jednak...Będzie wam ciężko. Również z powodu wyrzutów sumienia i prawdopodobnej idealizacji zmarłej osoby przez męża, której wizerunkowi w takiej sytuacji ciężko dorównać. Ja bym w ogóle na miejscu Autorki na ten moment postawiła na wzajemne wsparcie siebie, męża i dzieci (facet serio teraz jest zagrożony samobójstwem), ale długofalowo to bym się zastanowiła nad tą relacją. Bo facet porusza się w meandrach emocji jak słoń w składzie porcelany i totalny egoista. Rzadko tacy ludzie się mocno zmieniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a skąd ona miała Twój numer telefonu, skoro piszesz, że wysłała do Ciebie SMS-a? Mąż jej dał, czy miałyście jakiś inny kontakt ze sobą wcześniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jej mężowi może się dostać po ryju od jej rodziny i przyjacioł x No to jest ryzyko, ale wiecie co? Jeśli on pójdzie na ten pogrzeb, to dostanie przebaczenie. Chociaż w części. Takie społeczne wybaczenie. Jemu będzie się z tym lepiej żyło, jeśli będzie wiedział, że się zrehabilitował. Jeśli pojawi się na pogrzebie, to nie będzie mu potem (aż taki) wstyd spojrzeć na ulicy w oczy rodzinie tej dziewczyny. Jeśli ucieknie jak szczur z płonącego okrętu, to do końca życia będzie się kitrał po mieście i do końca życia będzie w swoich własnych oczach totalnym dnem, które nie dość, że postawiło młodą w koszmarnej sytuacji emocjonalnej, to jeszcze nie pożegnało jej w ostatniej drodze. Osoby, z którą spędził dwa lata życia i swoimi działaniami narobił z nią tak a nie inaczej. Też wątpię, by na pogrzebie ktoś się bił, a oklep i tak dostanie, jeśli ktoś na taki pomysł wpadnie, tylko właśnie na mieście raczej czy pod domem, jak mieszkają niedaleko. Może jak się pojawi z kwiatami i pochyli głowę, to będzie tej rodzinie łatwiej mu przebaczyć. Kiedyś. Autorko jak się dowiedziałaś o tym, co się stało? Ten SMS swoją drogą cię nie zaalarmował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chamska byłaby jego obecność tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoja droga, jestes nawina, ze wrocilas, dwa lata cie walil po rogach i myslisz, ze znowu nie zacznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Chamska byłaby jego obecność tam. x To nie dość, że był przyczyną jej dewastacji psychicznej, to ma jeszcze nie pożegnać tej kobiety na pogrzebie? Do końca życia kryć się przed jej rodziną i znajomymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa ze słowotokiem: Dorabiasz ideologię do prostej sprawy:,, Co siejesz to zbierasz,,. I dajcie spokój żonie. Jest ofiarą męża i tej nieboszczki. Żadne chodzenie na pogrzeby itp.. Nic nikomu nie jest winna. Powinna tylko zastanowić się czy warto tkwić przy kimś, kto będzie przytłaczał ją swoimi doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapraszam do blokowania stron Marka Kotońskiego, który jest mizoginem i nienawidzi kobiet. Blokujecie mu fejsa, kanał na youtube i vimeo a także zgłaszajcie jego forum do organizacji kobiecych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×