Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu osoby, które nie lubią rodziny męża, mają przez nią doły? Dlaczego?

Polecane posty

Gość gość

Ja tak mam. Rodzina mojego męża to roszczeniowe osoby, zazdrosne, zawistne i patrzące tylko na to kto ile ma kasy. Mam przez nich doły, bo za często muszę iść znosić z racji tego, że jak przyjeżdżamy do teściowej to ona na siłę próbuje nas jednoczyc poprzez zapraszenie jednych i drugich choć mieliśmy być np.tylko my. Tu niby próbuje jednoczyc, a tu nagaduje jednym na drugich jak tych nie ma. Potrafi się tak zapedzic, że wczoraj na ucho drugiej synowej powiedziała na mnie: "idę na chwilę pobawić się z drugim wnukiem, bo znowu będzie że bawię się tylko z jednym". Chyba jedyna rada to unikać tych chorych ludzi. Mój syn to ten mniej kochany wnuk, tamci biorą babcie na cały tydzień do bawienia, mój syn ani na 2 h w tygodniu nie może mieć wtedy babci, żeby jej nie zapomniał, żeby budował więź. W efekcie nam nikt nie pomoże. Moja mama jest w innym mieście. Mówiłam im to a oni wzruszyli ramionami i mieli wzrok taki ze niby nic się nie stało. Oni uważają że tak ma być. A teściowa im nie umie odmawiać bo ją cisną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam, że teściowa robi mi też aluzje że jestem w domu z synkiem drugi rok. Niby sama to popiera, ale kilka razy usłyszałam coś takiego : "nie martw się, w przyrodzie nic nie ginie, dzisiaj mąż sponsoruje ciebie, kiedyś może ty jego" i częste teksty o kobietach które mają sponsorów. Oczywiście jak mój mąż jest to ona się nie odważy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem taką osobą. Zakładałam już tematy o tym, ale na kafe jak to na kafe tylko mnie zmieszano z błotem a starałam się pisać o tym w racjonalny sposób. U mnie ogólnie działa mi strasznie na nerwy obłuda, kiedy wyłazi przy stole że inne morale jest dla nich a inne dla reszty świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też byłam już tu gnojona. Słuchaj u mnie najgorsze jest to poczucie że mają mnie za zero, które jest psychiczne bo porusza tematy niesprawiedliwości w tej rodzinie. Mam wrażenie że w ogóle nie czują tego co czuje ta osoba, która jest tą gorszą synową, matka gorszego wnuka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisze Wam tak, moja tesciowa i rodzina meza tez tak robili. Ja bylam ta zla, ta wredna, ta co mowi prawde prosto w twarz a to przeciez takie zle ehhh... I mam ich w nosie. Nadal mowie prawde, do tego klne i ich wq****am! Poruszam tematy polityki i religii, specjalnie zeby byla klotnia o poglady, teraz to ja sie nad nimi pastwie!!! I piszcie co chcecie, ale wole byc oprawca ludzi ktorzy mi robili syf niz ich ofiara!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tym bardziej, ze nigdy nic mi nie pomogli, nawet nie wiedza do ktorej klasy chodzi corka, jedna z dwoch wnukow!!! Bo tamten jest kochany, moja ciaze kazala mi usunac stara rura!!! Jej niedoczekanie! Taka mam tesciowa wlasnie. Widzimy sie dwa-trzy x w roku i za kazdym razem prowokuje tych dziadow!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po wczorajszym spotkaniu z nimi tylko utwierdzilam się w myśleniu że muszę ich unikać jak ognia. Wczoraj miała być tylko teściowa, miała spędzić z nami czas, bawiąc się z moim synem a sprosila tamtych by znów się z nim nie bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Standard takie uważanie że nic sie nie dzieje. Takie myślenie na zasadzie jak Kali robić to dobrze a jak Kalemu to źle. Zapewniam że jakby one doświadczały tego co ty to byłyby bardzo skrzywdzone, a że ich to nie dotyczy to czucia i empatii już brak. Mnie z kolei denerwowało że drugi wnuk był uczony przez szwagiekę i teściową by walił dorosłych, w tym do mnie po imieniu. Długo to znosiłam dopóki nie zauważyłam, że od mojego dziecka oni tam oczekują by mówił do szwagierki ciociu. Wkurzyłam się i zaczęłam nawracać tego ich wnusia 10-letniego że ma mi mówić ciociu. Dzieciak szeroko gały tylko otwarł ze zdziwienia i nic sie nie odezwał. Szwagierka zero reakcji. Teściowa coś tam ostatecznie zaczęła go pouczać, że jestem jego ciocią i tak trzeba mi mówić, ale jestem pewna, że gdybym ja sie nie odezwała pierwsza to teściowa nie zrobiłaby nic i nawet nie dostrzegłaby problemu, szwagierka tym bardziej, bo w końcu to jest ich wieloletnia szkoła, że gówniarz tak sie zwraca do dorosłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha ty znowu o tym? Nawróciłas tego dzieciaka? To super. Ja ostatnio na placu zabaw zostałam potraktowana per ty przez kilkuletnia dziewczynkę i nic mi sie nie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny u mnie też tylko zazdrość i wymaganie żeby tesciom pomagać we wszystkim. Oczywiście też mnie nie lubią bo jako jedyna odezwę się i zwracam uwagę tesciom. Efekt jest taki że radykalnie ogranoczylam kontakty. Oni do nas nie przyjeżdżają, do męża dzwonią raz w miesiącu, a u nich jestem przy dobrych wiatrach 2razy do roku, mąż jak ma ochotę sam jedzie do nich ale bardzo rzadko. Efekt? Z***biscie się z tym czuję. A teściowie nawet nie zapraszają mnie do siebie bo widocznie też im pasuje że mnie nie widzą i wszyscy są szczęśliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne. Zawsze tesciowe zle a synowe cacy. Wychodzi na to ze same bedziecie takimi tesciowymi skoro wszystkie takie zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:01 Co innego raz przez obcego dzieciaka a co innego notorycznie od rodziny męża podczas gdy od twojego dzieciaka wymagają już per ciocia. O hipokryzje tu sie rozchodzi, ale nie wiem czy jesteś w stanie to ogarnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jasne. Zawsze tesciowe zle a synowe cacy. Wychodzi na to ze same bedziecie takimi tesciowymi skoro wszystkie takie zle. xxx Dokładnie u teściów źdzbło w oku zauważą, a u siebie nawet belki nie dostrzegają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż też ma rodzinę z piekła rodem. Po matce spłacaliśmy długi, na szczęście umarła; ojciec(ma nową rodzinę, drugą żonę od wielu lat itd) ma wszystko w doopie, bardziej traktuje nas jak dalekich kuzynów, był bardzo bogaty, teraz klepie biedę i oczekuje że będziemy mu pomagać, do tego skłóca cała rodzinę oraz napuszcza dzieci na siebie; siostra i jeden z braci psychiczni ludzie, hazardziści, samotni i psychopatyczni...Jedynie my i drugi brat męża z rodziną jesteśmy normalni i jakoś tam się wspieramy, na szczęście mieszkamy blisko siebie, często się spotykamy i wyżywamy slownie na wspólnym wrogu. Tak, kiedyś było mi przykro, nawet ze względu na dzieci, ile razy wracałam od nich splakana, zresztą do tej pory robią mega akcje,ale z biegiem lat przeszło mi, tymbadziej że u nich karma wróciła i wraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:08 nie jestem w stanie ogarnąć, ze setny raz sie żalisz? Po co weszłas w takim razie do takiej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co weszłam do tej rodziny ? Co to za durnowate pytanie. To było dawno temu i nie było takiej sytuacji jak dziś. Ludzi się poznaje w całej krasie najczęściej dopiero po wielu latach. Wcześniej są pojedyncze sytuacje których człowiek nie wiąże jeszcze w jedną całość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To ja odpowiem ci choc to nie do mnie to pytanie. Poznajesz rodzine meza i zauwazasz, ze oni sa tacy nowoczesni, tacy cool, tobie to nie pasuje, no ale skoro weszlas miedzy wrony musisz krakac jak one. Wiec nawet jeśli cie to troche mierzi, ze w tej rodzinie jest zwyczaj, iz siostrzence mowia po imieniu zamiast ciocia i wujek, to myslisz sobie "no dobra, sa tacy nowocześni, nie bede sie wylamywac, przeboleje, przyzwyczaje sie,no a swoje dziecko naucze tak samo, czyli w tym gronie tez nie bedzie ciociowalo ani wujkowalo, no bo maja miec symetrycxne prawa i relacje. No i nagle.zonk. bo wylazi z tamtych hipokryzja, ze ich dziecko moze a twoje juz nie moze. Oni zalozyli ze innym nie ma prawa przeszkadzac mowienie po imieniu ale im przeszkadza i egzekwuja ciociowanie. Klaniaja sie tu podwojne standardy, zupelnie jak z Kalim, jak Kali tak robi innym to ma byc dobrze, ale jak Kalemu tak samo robia to juz lament. I nie dziwie sie,tej kobiecie, ze sie wkurzyla na hipokryzje i zaczela domagac sie ciociowania tak samo jak domaga sie tego szwagierka. Bo niby czemu jedno dziecko ma miec wieksze przywileje a drugie ma sie gryzc po jezorze i pilnowac by uzywac zwrotow funkcyjnych typu ciocia i wujek. I bardzo dobrze zrobila,popieram ja. Rozumiesz czy dalej ciezko z mysleniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, tu autorka, jednak widzę, że jest ten temat i kafe go nie skasowała. Dziwne, bo godzinę temu wyswietlalo mi sie, ze dany temat juz nie istnieje w serwisie. Moja te ściowa to samo, napuszcza synow na siebie nawzajem, krytykując wybory jednego przy drugim synu, a potem na odwrót. Krytykuje ich cechy, wybory i wychowanie dziecka, a potem przy nich słodka do porzygu. Nieważne też ze sie umowila z nami, tamci sie pojawiaja i juz rzuca wszystko, a jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniadze: tamta synowa jest bogata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wkleję jeszcze jeden moj"żal" z tamtego tematu. Może ktos odniesie sie do tego: Tak. Moje dziecko ostatnio stroni od babci bo ona więcej się angażuje całymi dniami przy tamtym. Potem przychodzi weekend, my wpadamy na 2h a ona nie wykazuje żadnej energii, chęci zabawy z dzieckiem bo jest wypomowana, a w ogóle to chyba nie ma chęci bo z tamtym się tak zzyla że tego już ma gdzieś, ona zawsze taka była, do synów też. I wyraźnie widać że ona się nie angażuje, natomiast na spotkaniu z tamtymi ma jeszcze czelność powiedzieć, patrząc na MNIE jakbym to ja dziecko zaczarowala że on nie chce się z nią bawić i jej nie lubi. Do tego potrafi mi powiedzieć że to przeze mnie mały jej nie lubi bo pewnie źle o niej mówię z mężem. No tak to wygląda. Zero poczucia winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam podobna sytuacje. I moj maz wprost powiedzial "skoro wasze dzieci mowia nam po imieniu, to rozumiem, ze nasze tez bedzie wam mowilo po imieniu, bo nie wyobrazam sobie dzielenia dzieci na te ktoeym wiecej wolno i na te ktorym mniej wolno". Tamcy zdziwieni, niby przytakneli, ale przy nastepnym spotkaniu upominali nasze, ze oni to ciocia i wujek a nie Zuzia i Marcin. No to my juz bez slowa komentarza zaczelismy tak samo pouczac ich dzieci, oczywiście tez im kopara opadla. A jak Zuzka,siostra meza cos powiedziala o moim mezu do swojego dziecka, ze Artur to i to, to moj maz od razu ja poprawial "nie Artur tylko wujek Artur", i w duupie mielismy ich zdanie i reakcje i opadajace szczeki. Po jakims czasie moj maz tylko wyrazil glosno do nich zdanie "no ja myslalem, ze tu tacy nowoczesni jestesmy, no nigdy nie uczyliscie swoich dzieci zeby nam ciociowaly i wujkowaly, i naiwnie myślałem, ze ta wasza nowoczsnosc dziala w dwie strony, ale skoro nie, to skoro moje nie moze do was mowic po imieniu to wasze do nas tez nie". I tyle, bez ceregieli, a tesciowej tymbardziej nic do tego, wiec jej ten sam tekst sie puscilo i odwrocilo na pięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dodatku tamci to cwaniaki, co nie raz udowodnili. teściowa jest dobra, dopoki jest przydatna, czyli np. dziecko nie chodzi do przedszkola bo chore, mamusia musi cos zalatwic etc. Moja tesciowa jest taka ze najbardziej by chciala zeby zyc w trójkąciku, nie ma zadnych zainteresowan, swojego zycia, kompletnie nic, tylko intrygi i ploty rodzinne ją zajmują, a tamci się dają na to robić, wożą ją wszędzie bo wiedzą że coś za coś, zajmie im się wnuniem. jak im nie jest potrzebna to jej nie znają, ona to wie, a mimo to leci do nich jak mucha do ognia, by na chwile sie poczuć ważną. Ja mysle że jej schlebia to że poprzez ten fakt rywalizacji o względy wobec wnuków i synowych, jest w centrum zainteresowania., o to jej chodzi bo to zakompleksiona, wredna osoba, tylko dziecka mojego mi zal, że babcia to dla niego obca osoba, a dla innego wnuka bóstwo i lepsza niz matka. My nie wozimy tesciowej nigdzie, bo moj maz mowi ze matki nie będzie nianczyl, jest zdrowa, niejednego przezyje zapewne, krzepa i werwa jak u młódki, nie po to się od niej wyniosl bo juz wytryzmac nie mogl z jej toksynami, zeby teraz ją nianczyc., i ja go popieram, bo baba jest męcząca. Przykre tylko jest to, że ona tak jak juz powiedzialam, potrafi odwołać spoktanie z nami i naszym synkiem bo tamci jej złożyli ciekawszą propozycję, czyli np. opieka tego dnia nad wnusiem wzamian za wycieczkę zagraniczną. Nie wiedziałam, że miłość do wnuka i zainteresowanie nim nawet przez 3 h w tygodniu jest zależne od profitów. Moi rodzice kompletnie tacy nie są, dla mnie to jest kosmos, wszystko coś za coś, interesowni ludzie, nienawidzę ordziny męża. Oczywiscie tamci zadnej skruchy, patrzą na mnie jak na wariatkę, co ja w ogóle chcę, ich zdaniem jest wszystko gitarka. Powiedziałam tamten synowej, zeby sie postawiła na moim miejscu, jak to jest byc matką tego mniej waznego, tą drugą synową, mniej istotną osobą, ale miałam wrażenie że strzępię "ryj" po próżnicy, gadam do ściany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówię Wam, nie mam na kogo liczyć czuję się wybitnie opuszczona, sama, samotna, mąż pracuje od 10, 8h plus dojazdy to daje 9 h, też jest zmęczony po pracy i nie zawsze ma siłę wysłuchiwać o swojej rodzinie, bo oni juz się nie zmienią, nie da się nic z tym zrobić, można tylko ograniczać kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:22 nie bój sie, jakby to tamta synowa miała takie sytuacje ze babunia odwołuje przyjsica bo gdzie indziej bardziej jej sie ta pomoc opłaca, to tez by jej bylo przykro i zal. a tak ona ciebie nie rozumie, rachunek jest prosty, ona ma korzysci i cieszy miche, twoje samopoczucie jej nie obchodzi, bo jej to na rękę, jej dziecior wtedy na piedestale a twój to taki dodatek jest lecz byc nie musi, wiem jak to boli, dla kazdego rodzica jego dziecko to skarb, chcialoby by babcia tez go kochala choc jest ajak jest. wiesz co moja tesciowa mi wprost powiedziala ze ona za młodu kolegowała sie tylko z ludzmi, z ktorych mogla miec jakies profity tak ze wiem o czym mowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam doły ale tylko czasami bo na szczęście ich prawie wcale nie widuje , maż mnie nie zmusza wiec przestałamsię przejmowac tym że: Jej córki i ich dzieci to swietosc, wychowuje je a naszych dzieci moze nie widziec rok czy dwa i sama nie zadzwoni nigdy bo jej korona z głowy spadnie, nnigdy nie mam racji,nie mozna wyrazac wlasnej opini, uczuc i wiele takich ale nie warto sie przejmowac kims kto w nasze zycie nie wnosi nic pozytywnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moja tesciowa mi powiedziala, ze ja sie jej czepiam :) a tamta synowa nie. generalnie tamta synowa jest taka, ze jak ktoś po niej jedzie, ona uszka po sobie, biedna myszka, nie odszczeka się, a ja sie nauczylam ze szacunek wobec starszych to owszem, ale pod warunkiem, ze oni też nas szanują. moja tesciowa zdala sie o tym zapomniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co, ja po prostu powinnam się od nich odciąć. Trudno, dziecko będzie widziało babcię bardzo rzadko, taki los. Ale skoro spotkania z nią źle mnie nastrajają, nie czuję po nich nic dobrego, tak jak mówi osoba wyżej , nie wnoszą nic pozytywnego to po co? Życie, zdrowie ma się jedno. Nie wiem, dlaczego chciałam się z nimi bratać. może wierzyłam, ze to ma sens, że coś zrozumieją, że będzie miło i fajnie ale gdzież tam. Nie ma takiej opcji w ogóle. tamta synowa jest bezkrytyczna wobec siebie, nie znajduje w sobie żadnej winy, nie rozumie tez dlaczego kiedyś byłam zła, że nie zwróciła uwagi swemu synowi gdy głośno wyrażał dezaprobatę dla zabawy z innymi kuzynami wyganiajac ich i mowiac ze ich nie chce, niech sie wynoszą (on ogólnie nie lubi dzieci, stroni od nich, ok, ale moglby tego glosno nie peplać bo to zwyczajnie chamskie i przykre) - to ona nic nie rozumie, uwaza ze gitarka gra, nic zlego sie nie stlao, ona dziecku rzadko uwage zwraca a ja jestem "przewrazliwiona"/ No mówie, w tej rodzinie nie ma z kim gadać, bo to są jacyś kosmici, nic nie rozumieją, niczego nie czują, widzą tylko siebie i czubek wlasnego nosa, ich, oni, dla nich, z nimi - to sie liczy, a inni niech będą w ich cieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dodam, że ten numer tego przedszkolaka z tym "wynocha" do innych kzynów i kuzynki to nie był jednorazowy incydent, uwagę zwórciłam matce dziecka żeby coś mu powiedziała po wieeelu razach. bo ja juz mu mowilam ze to nieladnie a o nic. matka dziecka uwaza, ze nie ma o co bić piany, "to tylko dziecko", tymczasem rośnie im mały cham i bezkarny chłystek, który nie słucha poleceń, robi co mu się podoba. Oczywiscie pupilek babuni, o czym tłukę juz od kilkunastu postów i przepraszam Was za tę monotematycznosc, ale już świruję. Do swojej rodziny mam kilkaset km, mama pracuje, a tu jestem sama ze sobą i dzieckiem, mąz w pracy, nie ma na kogo liczyc, a tamci mają pomoc kiedy tylko zapragną. Tak jak juz mowilam, wzamian za dobra mateiralne, wycieczki, kupili sobie milosc babci do wnuka. Ja tak nie potrafie, brzydzę się interesowną postawą, ona napuszcza dzieci na siebie, obgaduje, to jest smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam jeśli kogoś uraże, ale problem autorki to realny kłopot, przykra sytuacja, natomiast ta pani ktora pisze o tym mowieniu po imieniu, troche sie czepiacie bzdur, cieszcie sie ze babcia kocha wnuki a nie, patrzycie na nazywanie, dobrze ze zwrociliscie im uwag.e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja tesciowa na poczatku sie cieszyla, ze dzieki mnie jej syn przestal pic, imprezowac i popadac w dlugi. Ale po chwili zdala sobie sprawe, ze to cos powaznego, a ona nie chce miec synowej rozwodki z dzieckiem. No ok. Cale szesc lat naszego wspolnego zycia, zycia gdzie mysmy juz razem mieszkali, ona na jazdej wizycie u niej lub innym spotkaniu rodzinnym u kogos innego, to zawsze okazywala mi niechec, a wrecz odraze, zawsze bylu insynuacje itp. Gdy przyszlismy do niej z zaproszeniem na slub ta nawet nie wziela go do reki, odwrocila sie na piecie, wzruszyla ramionami, i z fochem rzucila, "rob jak chcesz! Ja ci mowilam co na temat sadze!". Jak poinformowalismy ja o ciazy to tez nic, ni be ni me, ni pier/dol sie. A w trakcie swiat, gdy jej corka powiedziala do niej "bedzie mamusia miala kolejnego wnuka, taka informacja to taki prezent". To ta tylko znow z fochem wysyczala "ja juz wiecej takich prezentow nie potrzebuje", w domysle - wnuków. No i sie zaczelo. Ja oczywiście juz po tych akcjach powiedzialam, ze dla mnie te relacje zawsze,beda wymuszone, sztuczne i tylko ze wzgledu na meza, i jego matka jest mi tak obojetna, ze moze jej nie byc, moze byc, dla mnie juz zawsze bedzie obca z ktora conajwyzej wymienie kilka grzecznosciowych zdan jak z kims w kolejce w przychodni. No ale ona widac zaluje, bo jrdnak zakochala sie we wnuku, i ubolewa, ze my jej o nic nie prosimy, nic od niej nie chcemy, a ona chcialaby nam sluzyc pomoca, rada, oczywiście w jej mniemaniu, bo tak naprawde to po prostu sie madrzyc i nas pouczac, no ale i tak ubolewa, ze o nic jej nie pytamy i nie radzimy sie, tylko wszystko sami. Uwaza ze go ilozujemy od niej, a my uwazamy, ze wystarczy te dwa lub raz w tygodniu na godzinke, półtorej bez wtajemniczania jej w zasady naszego wychowywania, bez konsultowania z nia niczego, nasze sprawy, nasze decyzje, nasza odpowiedzialność. Zreszta przez jej dokarmianie slodyczami po kryjomu juz przeszlismy przez etap niejedzenia niczego bo domagal sie słodyczy a przy tym spadku wagi. No niestety, w zyciu oprocz czynow sa konsekwencje. Tesciowa chyba myslala, ze te drugie ja omina, a tu zdziwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:54 Kobieto, miałam tak samo. Moja teściowa na początku mnie niszczyła, też były insynuacje, choć ja miałam tzw. czystą kartę, ale ona miała pisia na punkcie synka, żadna była niedobra dla jej syna, wg niej. Próbowała mi zohydzić ten związek, poprzez podkreslanie zalet syna, tych, których ja nie mam (ale mam inne, czego ona nie chce zauwazyc), chciała żeby wybierał, z kim spędzi święta, wpedzała go w poczucie winy i wiele wiele innych. tak, że dla mnie to była obca osoba. natomiast jak sie urodzil nasz syn, to chciala za nas podejsmowac rozne decyzje, do nas sie wpychać, ale powiedziałam jej że mi wystarczą sporadyczne kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×