Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Epidemia dzieciaków traktujących dorosłych jak kolegów

Polecane posty

Gość gość

Mam bliska koleżankę z dwójką dzieci. Jedno to już przedszkolak, drugie młodsze. I powiem Wam że szlag mnie trafia jak jesteśmy w jakimś miejscu gdzie tłumy ludzi na przykład na placu zabaw a te dziewczynki krzyczą przez cały plac wołając mnie "Marta!!! Marta!!!" Tym bardziej, że słyszy to moje dziecko które jest uczone że moje bliskie koleżanki to ciocie a te dalsze to dla niej pani. Głupio mi było zwrócić uwagę ale w końcu jakoś w rozmowie wyszło że koleżanka zrozumiała, że wolę formę ciocia i od czasu do czasu poprawi te dziewczyny ale te i tak swoje. Zauważyłam, że to nie tylko mój problem. Dzieci (ogólnie, nie tylko tej koleżanki) nie są w ogóle uczone szacunku dla dorosłych, wtrącają się w rozmowę, zadaja osobiste pytania. Odechciewa mi się takich spotkań bo ja nie mam ochoty być koleżanką dla 6 latki, mogę być miła ciocia ale bez przesady. Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasterka z porcelany
Stosuje zasadę równości. Moje dzieci mówią do dorosłych po imieniu, ich dzieci tak samo do mnie. Moi synowie również do moich rodziców zwracaja się po imieniu i nikt nie uważa tego za brak szacunku. Natomiast nigdy nie drą się do niego na odległość - wiedza, ze jeśli czegoś potrzebują, musza same podejść, jeśli ktoś zajęty jest rozmowa - odczekać z pytaniem, lub przeprosić za przerwanie rozmowy. Dla mnie na tym polega szacunek, nie na zwracaniu się per pani albo ciocia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka Pasterka z porcelany Masz racje. Chyba nie tyle razi mnie mówienie na "ty" co ta poufałość. Ja rozmawiam z ich mama czy z kimkolwiek a one "Marta! Marta! Marta" no kurcze własne dziecko nie jest tak upierdliwe wobec mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam ten problem w zeszłym roku. W jednym przypadku zauważyłam poprawę w zachowaniu dziecka (chyba matka zauważyła to sama i zadziałała) a w drugim przypadku zaczęłam poprawiać bachora, robić sie oschła dla niego plus oziębiłam kontakty, bo niestety matka jest jednostką niereformowalną i nie budzi nadziei. Nie bardzo się całkiem da uciąć kontakty, bo to niestety "rodzina" ale dzieciak już może sie na zawsze pożegnać że będę z nim cokolwiek wspólnie robić. Nawet na grzecznościową wymiane zdań nie może już liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli musisz wziąć ich wychowanie na moment w swoje ręce - jesteś traktowana jak bliska przyjaciółka, wiec masz prawo tak się zachować. Mówisz: hej, teraz rozmawiam, możesz poczekać? Pogadamy, jak skończę. Albo: nie lubię, jak się do mnie krzyczy, jak cos ode mnie chcesz, musisz do mnie przyjść i rozmawiać ze mną normalnie, bez krzyków. Zapewniam cię, ze zrozumieją. Albo... uznają cię za nudna i taka, co nie daje sobą sterować i dadza ci spokój :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można wziąć koleżankę na poważną rozmowę i powiedzieć co myślisz na temat sposobu w jaki dzieci wychowuje. Pewnie jak znam życie to poczuje się mocno urażona, ale w sumie to pal pies. Dlaczego to ty masz być kozłem lekceważenia w tym układzie i sie frustrować przez kolejne lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wole jak ktos mowi do mie po imieniu, nie lubie byc czyjaś ciotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm ja nie mam oporów żeby zwracać dzieciorom uwagę. Koleżanka córki jest nauczony mówić do dorosłych TY, mnie to razi i inaczej wychowuję swoje dzieci. Prosto z mostu poprawiałam małą, również przy jej rodzicach, gdy zwracała się do mnie "Monika" ja natychmiast "PANI Moniko". Nie jestem koleżanką kilkulatki i nie mam zamiaru się spoufalać. Mówienie na Pan/pani jest neutralne i nie rozumiem dlaczego przez niektórych zwykła forma grzecznościowa jest traktowana jak sztywniactwo. Moje dzieci nie mówią dorosłym po imieniu ani nie ciociują, z wyjątkiem mojej najbliższej przyjaciółki. Zwracają się po prostu proszę pani lub pani Gosiu/pani Aniu czy panie Krzyśku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pasterka a do np.do dyrektora szkoły Twoje dzieci wołają ' hej Czesiek" ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś autorko zazdrosna bo pewno e sama jesteś bezdzietna Stara panna której nikt nie chce i nie masz większych problemów niż opisany,żałosny topik ,jak mi się coś nie podoba to mówię wprost tej osobie a ty zakładasz infantylne tematy,znajdź sobie chłopa i od razu przejdziesz na inne mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardziej infantylne jest przeświadczenie że posiadanie "chłopa" ( małorolnego czy pańszczyżninego :D? ) jest jednoznaczne z dzietnością kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:51 A Ty jesteś tak zaślepiona nienawiścią że nawet nie zauważyłaś że autorka napisała, że ma dziecko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×