Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Michauuu29l

Kwestie życiowe i uczuciowe co ze mną jest nie tak

Polecane posty

Gość Michauuu29l

Heja wszystkim jestem Michał i mam 29lat. Problem jest taki iż zawsze byłem uczuciowy i bycie w związku dawało mi siłę życiową. Dziewczyna z którą byłem dla mnie była osobą z którą zawsze mogłem pogadać, zwierzyć się, polegać i po prostu była wszystkim dla mnie.Z nikim nie miałem lepszego kontaktu jak z partnerkami. Co prawda jak na mój wiek byłem tylko w 3 związkach lecz były one dosyć długie i zawsze dawałem 120% siebie by te związki były jak najlepsze dla obojga lecz zawsze to ta druga strona nawalała. Ostatni byłby najdłuższy bo na całe życie lecz no właśnie. Ponad 2 lata temu moja narzeczona zmarła. To była osoba, najbardziej bliska niż wszystkie inne. Dosłownie. Nawet bardziej niż rodzice. Z rodzicami nigdy nie gadałem o takich rzeczach bo to zwykłe ograniczone prl-owskie łby. A Ona mnie zawsze rozumiała, te same charaktery, zdanie w wielu tematach, po prostu ideał. Ja tak uważałem i ona. W ogóle 1 raz się oświadczyłem dziewczynie, planowaliśmy dzieci i wspólne zamieszkanie. To był pierwszy taki związek gdzie czułem ze naprawdę to jest ta jedna osoba przeznaczona mi i tak samo ja jej. Niczego tak w życiu nie pragnąłem jak takiej partnerki. No ale niestety jak życie miało mnie poniżyć to jak najmocniej. Została mi zabrana przez chorobę i finito. Wszystko legło bezpowrotnie. I wtedy coś we mnie się zmieniło. Mimo, że opanowanie, cierpliwość, logiczne myślenie i rozważność w tym co robię mnie nie opuściła to z radosnego, uśmiechniętego i zabawnego chłopaka stałem się piekielnie podły, chamski, nieprzyjemny i generalnie zły. Zły na wszystko i wszystkich. W ogóle nie zależy mi na życiu. Jak jadę do pracy to równie dobrze mogę tam nie dojechać. Wisi mi co sie ze mną stanie. Własnej matce powiedziałem ze mnie nie interesuje i na jej pogrzeb nawet nie przyjadę. Generalnie każda rozmowa z nią kończy się jej płaczem bo gdy coś powiem to ją to zaraz boli i ryczy. Nic mnie nie interesuje. Nie mam potrzeb i celów. Dzień mija za dniem i nic poza tym. Kiedyś tak uczuciowy to teraz zimniejszy od lodu się stałem. Gdy patrzę na inne szczęśliwe zakochane pary mam ochotę ich zwyczajnie zabić, a potem siebie. Jak popatrzę na fb na znajomych którzy pożenili się, mają dzieci to widzę na tych zdjęciach siebie i byłą jakbyśmy to byli my.....ale niestety..... Przestało mnie interesować praktycznie wszystkie rzeczy. Teraz to tylko praca i do domu. A w domu granie na kompie, oglądanie filmów, słuchanie muzyki. I do pracy i tak w koło. Oczywiście próbowałem po ponad roku spotykać się z paroma laskami, lecz będąc totalnie wypompowanym z uczuć i samego życia przeważnie to ja zrywałem kontakt bo nie widziałem w tych laskach nic ciekawego. Ogółem jestem przekonania, że każdy człowiek spotka te osobę przeznaczoną dla niego. Ja tak czułem do ostatniej byłej która zmarła i możliwe iż kolejne panienki były takimi "zapychaczami" czasu - byle żeby jakoś czas zbić. W tym roku wyjechałem za granice bo już nie mogłem znieść codzienności, oglądania tych samych osób, ogółem polski. Wstaje o 6 i pracuje do 14 od pon do pt za marne grosze, wnerwiało mnie to, i sytuacja w pracy, nawet jak bywałem w sklepie czy własnym domu. Wkurw na wszystko i wszystkich. Najchętniej zamknąłbym się w pokoju bez drzwi i okien lub zabił wszystkich. A że nic mnie tu nie trzymało więc heja i wyjechałem do Szwecji. Obecnie mieszkam na wsi jakieś 30km od miasta ale mi to obojętne. Kasa niby dobra, praca nie ciężka ale dalej jest to samo. Myślałem ze zmiana otoczenia pomoże a tu dupa. Cały czas czuję niechęć i odrazę do całego świata. Nie mam celów, nic tak naprawdę nie potrzebuje, nakupiłem komputerów, konsol, telefonów i różnych bajerów z najwyższych półek licząc, że to odmieni chociaż trochę mnie i rozweseli czy pozwoli zapomnieć ale momentalna euforia mija równie szybko jak powstaje. Nie wiem czy to objawy depresji czy co lecz od marca 2016 nic się nie zmieniło w moim podejściu i myśleniu. Zabił bym się sam(lecz jedyne czego nie potrafię zrobić to sam się okaleczyć:x) bo uważam, że straciłem tak wiele, a w mojej głowie siedzi myśl, że każda inna nie dorówna byłej, zawsze będzie tą gorszą, czy to chodzi o urodę czy charakter. Nie wiem no nie wiem co robić ze sobą, jakoś tak musiałem to w końcu napisać gdzieś. Zaraz będą 3 lata a dla mnie to jak ten sam tydzień od tamtej strasznej chwili. Co ze mną jest nie tak.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może do kościoła idź pomodlić się o to aby ci wiara wróciła sam się tam wybieram bo tracę wiarę w jutro, prac,monotonia, samotność dzisiaj nawet przy świecy przeprosilem wszystkie moje ex które zranilem w jakiś sposób chociaż nigdy nie zdradzilem a te które mnie zdradzily wybaczylem. Może to pomoże aby dopadła mnie odwazemniona miłość. Nie ma nic gorszego niż noszenie w sercu zła. Zapewne twoja ś.p narzeczona nie chciałaby abyś był taki więc zrób to dla niej i dalej bądź dobrym człowiekiem. Pierwsze co zrób to przepros mamę potem będzie już z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Umarł mi mąż. Całkiem Cię rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×