Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Głupia desperatka

Koniec luźnej znajomości- czy jest szansa, że coś czuł i wróci?

Polecane posty

Gość Głupia desperatka

Witam,

Chodzi o sprawy sercowe, a skoro tutaj jest taki kącik i można pogadać o wszystkim, to chciałabym sobie pogadać. Może jakieś komentarze, rady, podpowiedź co mam zrobić?

 

No więc chodzi o faceta. Z początku nie miałam żadnych poważniejszych planów wobec niego, sądziłam że na 1-2 spotkaniach się skończy. Jednak znajomość się przedłużyła. Przyznaję, że była chemia: miło nam się rozmawiało i spędzało czas, mieliśmy podobne spojrzenie na pewne rzeczy. Dość szybko pozwoliłam mu na coś więcej (pieszczoty, dotykanie, pocałunki), ale nigdy nie nazywaliśmy jakoś konkretnie tej relacji. Przyznam, że z początku nie miałam na to parcia, po prostu się działo i było dobrze. I tak minęło nam 4 miesiące. Jakoś po tych 4 miesiącach ja zaczęłam go wprowadzać do swojego życia, bo zaczęło mi na nim zależeć: zaprosiłam do domu, chciałam poznać z rodziną, znajomymi. Zaproszenie do domu przyjął (mieszkam z mamą, wiedział o tym), ale zapierał się żeby nikt inny niż moja mama go nie zobaczył.

On jednak nie rewanżował się tym samym: nie zapraszał mnie do siebie, nie dopuszczał do swojej przestrzeni, miałam wrażenie że jestem na dalszym planie (potrafił się nie odzywać cały dzień, potem tylko rzucić jednego SMSa, a następnego dnia mieć do mnie pretensje o to, że jestem zajęta i ‘już go pewnie nie lubię’; kiedy on był zajęty- to było dobrze, kiedy ja miałam plany, bo nie wiedziałam czy znajdzie czas czy nie [nigdy nie wiedziałam czy się zobaczymy, do ostatniej chwili]- byłam ta zła i podła, bo wszystko było ważniejsze niż on). Raz zaprosił mnie do znajomych, to był okres świąteczno-noworoczny, ale odmówiłam, bo sam kilka dni wcześniej opowiadał, jak to znajomy namawiał go żeby znalazł sobie „jakieś towarzystwo” i przyjechał. A ja nie chciałam być takim towarzystwem. Podałam mu inny powód odmowy, sama nie wiem czemu, bo mogłam się odezwać. Twierdził, że zabolała go moja odmowa, ale później nawet nie poruszał tego tematu. Cóż, mnie też bolało, że on nie chce poznać mojego otoczenia, więc po złości się tym nie przejęłam.

Oprócz tego wszystko było w porządku. Zachowywaliśmy się jak normalna para, codziennie rozmawialiśmy- czy to SMS czy przez telefon, interesował się tym co u mnie, jak się czuje, jeśli miałam problem to starał się mi pomagać albo mnie pocieszać. Spotykaliśmy się co tydzień, czasem rzadziej jeśli obowiązki nie pozwalały, ale rozumiałam to i nie był to jakiś wielki problem.

Czas mijał, ja zdążyłam powiedzieć mu wprost, że mi na nim zależy, że jest dla mnie ważny i że przelotna znajomość mnie nie interesuje. Wyraźnie to zaznaczyłam. On przytakiwał, że dla niego to też nie jest przelotne, że gdyby jemu nie zależało to by do mnie nie dzwonił, nie pisał, nie spotykał się. Ale nie powiedział wprost: zależy mi. Ja cierpliwie czekałam, ale zmiany nie było: nadal nie do końca ustaliliśmy czy to co jest między nami to związek (on unikał tematu- bo przecież „gdyby mu nie zależało, to by nie poświęcał mi czasu”), nadal nie zaprosił mnie do siebie, nadal nikomu nie przedstawił, nie wpuścił do swojego świata. Dostawał za to dziwnej paniki, kiedy ja chciałam chociaż pojechać do restauracji w jego miejscowości (o wizycie u niego w domu nawet nie wspomniałam). I tak to minął rok.

Męczyło mnie to wszystko, a on nie widział problemu. Raz się pokłóciliśmy i chyba przez 2 dni mieliśmy słabszy kontakt. Wtedy on napisał SMSa czy ZNAJOMOŚĆ z nim mnie zmęczyła. Nie wytrzymałam, bo na to słowo już miałam uczulenie. Wygarnęłam mu, niestety też SMSem, że męczy mnie to, że on nazywa to znajomością i że trzyma mnie na dystans, że chciałabym więcej niż tylko znajomości. Sądziłam, że w końcu jakoś poważnie porozmawiamy na ten temat. A on tylko podziękował mi za wspólny czas i życzył wszystkiego najlepszego, bo on nie jest w stanie zmienić się w chłopaka moich marzeń.

Zatkało mnie. Głupio to zabrzmi, ale spanikowałam, bo mi na nim zależy, nie chciałam go tracić. Wyjaśniłam, że przecież nie oczekuję od razu ślubów (już na samym początku zaznaczył, że nie chce ślubu ani dzieci), tylko partnerskiego traktowania. On uznał, ze z nim kończę i tylko naskoczył na mnie, że nie rozumie kontekstu tych wiadomości, bo najpierw z nim zrywam, a teraz mam pretensje. Powiedział też, że nie widzi sensu patetycznie nazywać czegoś, co kończę jednym fochem (???). Pod wpływem emocji wygarnęłam mu, że pewnie chodziło mu tylko o „jedno” i teraz nie ma odwagi się przyznać, to wkurzył się, rzucił tylko że go obrażam i dodał: „gdyby chodziło mi tylko o jedno, to nie musiałabyś mi tłumaczyć jak mam się zachowywać”. Nie za bardzo wiedziałam co to miało znaczyć. Odpuściłam, bo już nie wiedziałam co zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Witam,

Chodzi o sprawy sercowe, a skoro tutaj jest taki kącik i można pogadać o wszystkim, to chciałabym sobie pogadać. Może jakieś komentarze, rady, podpowiedź co mam zrobić?

 

No więc chodzi o faceta. Z początku nie miałam żadnych poważniejszych planów wobec niego, sądziłam że na 1-2 spotkaniach się skończy. Jednak znajomość się przedłużyła. Przyznaję, że była chemia: miło nam się rozmawiało i spędzało czas, mieliśmy podobne spojrzenie na pewne rzeczy. Dość szybko pozwoliłam mu na coś więcej (pieszczoty, dotykanie, pocałunki), ale nigdy nie nazywaliśmy jakoś konkretnie tej relacji. Przyznam, że z początku nie miałam na to parcia, po prostu się działo i było dobrze. I tak minęło nam 4 miesiące. Jakoś po tych 4 miesiącach ja zaczęłam go wprowadzać do swojego życia, bo zaczęło mi na nim zależeć: zaprosiłam do domu, chciałam poznać z rodziną, znajomymi. Zaproszenie do domu przyjął (mieszkam z mamą, wiedział o tym), ale zapierał się żeby nikt inny niż moja mama go nie zobaczył.

On jednak nie rewanżował się tym samym: nie zapraszał mnie do siebie, nie dopuszczał do swojej przestrzeni, miałam wrażenie że jestem na dalszym planie (potrafił się nie odzywać cały dzień, potem tylko rzucić jednego SMSa, a następnego dnia mieć do mnie pretensje o to, że jestem zajęta i ‘już go pewnie nie lubię’; kiedy on był zajęty- to było dobrze, kiedy ja miałam plany, bo nie wiedziałam czy znajdzie czas czy nie [nigdy nie wiedziałam czy się zobaczymy, do ostatniej chwili]- byłam ta zła i podła, bo wszystko było ważniejsze niż on). Raz zaprosił mnie do znajomych, to był okres świąteczno-noworoczny, ale odmówiłam, bo sam kilka dni wcześniej opowiadał, jak to znajomy namawiał go żeby znalazł sobie „jakieś towarzystwo” i przyjechał. A ja nie chciałam być takim towarzystwem. Podałam mu inny powód odmowy, sama nie wiem czemu, bo mogłam się odezwać. Twierdził, że zabolała go moja odmowa, ale później nawet nie poruszał tego tematu. Cóż, mnie też bolało, że on nie chce poznać mojego otoczenia, więc po złości się tym nie przejęłam.

Oprócz tego wszystko było w porządku. Zachowywaliśmy się jak normalna para, codziennie rozmawialiśmy- czy to SMS czy przez telefon, interesował się tym co u mnie, jak się czuje, jeśli miałam problem to starał się mi pomagać albo mnie pocieszać. Spotykaliśmy się co tydzień, czasem rzadziej jeśli obowiązki nie pozwalały, ale rozumiałam to i nie był to jakiś wielki problem.

Czas mijał, ja zdążyłam powiedzieć mu wprost, że mi na nim zależy, że jest dla mnie ważny i że przelotna znajomość mnie nie interesuje. Wyraźnie to zaznaczyłam. On przytakiwał, że dla niego to też nie jest przelotne, że gdyby jemu nie zależało to by do mnie nie dzwonił, nie pisał, nie spotykał się. Ale nie powiedział wprost: zależy mi. Ja cierpliwie czekałam, ale zmiany nie było: nadal nie do końca ustaliliśmy czy to co jest między nami to związek (on unikał tematu- bo przecież „gdyby mu nie zależało, to by nie poświęcał mi czasu”), nadal nie zaprosił mnie do siebie, nadal nikomu nie przedstawił, nie wpuścił do swojego świata. Dostawał za to dziwnej paniki, kiedy ja chciałam chociaż pojechać do restauracji w jego miejscowości (o wizycie u niego w domu nawet nie wspomniałam). I tak to minął rok.

Męczyło mnie to wszystko, a on nie widział problemu. Raz się pokłóciliśmy i chyba przez 2 dni mieliśmy słabszy kontakt. Wtedy on napisał SMSa czy ZNAJOMOŚĆ z nim mnie zmęczyła. Nie wytrzymałam, bo na to słowo już miałam uczulenie. Wygarnęłam mu, niestety też SMSem, że męczy mnie to, że on nazywa to znajomością i że trzyma mnie na dystans, że chciałabym więcej niż tylko znajomości. Sądziłam, że w końcu jakoś poważnie porozmawiamy na ten temat. A on tylko podziękował mi za wspólny czas i życzył wszystkiego najlepszego, bo on nie jest w stanie zmienić się w chłopaka moich marzeń.

Zatkało mnie. Głupio to zabrzmi, ale spanikowałam, bo mi na nim zależy, nie chciałam go tracić. Wyjaśniłam, że przecież nie oczekuję od razu ślubów (już na samym początku zaznaczył, że nie chce ślubu ani dzieci), tylko partnerskiego traktowania. On uznał, ze z nim kończę i tylko naskoczył na mnie, że nie rozumie kontekstu tych wiadomości, bo najpierw z nim zrywam, a teraz mam pretensje. Powiedział też, że nie widzi sensu patetycznie nazywać czegoś, co kończę jednym fochem (???). Pod wpływem emocji wygarnęłam mu, że pewnie chodziło mu tylko o „jedno” i teraz nie ma odwagi się przyznać, to wkurzył się, rzucił tylko że go obrażam i dodał: „gdyby chodziło mi tylko o jedno, to nie musiałabyś mi tłumaczyć jak mam się zachowywać”. Nie za bardzo wiedziałam co to miało znaczyć. Odpuściłam, bo już nie wiedziałam co zrobić.

on ma ewidentne problemy emocjonalne, jak nie chcesz się ich również nabawić zostaw w pisssdu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antek daje rade

przykro mi ale ty autorko cisnełaś na związek a on nie, może miał ciebie tylko z doskoku a miał dziewczyne lub żone w swoim mieście. Dziwne że do domu nie zapraszał i bał się aby ktoś was zobaczył razem. Troche patologiczna sytuacja. Ja bym ten pseudo "związek" zakończył, bo to strata czasu na coś z czego nic nie będzie. Tracisz z nim cenny czas niepotrzebnie.

Jak chcesz porozmawiać dalej to daj kontakt i się zgadamy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka

kluski93@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość y

to jest łachmyta i kłamca a nie ma problemy emocjonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 123
39 minut temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Witam,

Chodzi o sprawy sercowe, a skoro tutaj jest taki kącik i można pogadać o wszystkim, to chciałabym sobie pogadać. Może jakieś komentarze, rady, podpowiedź co mam zrobić?

 

No więc chodzi o faceta. Z początku nie miałam żadnych poważniejszych planów wobec niego, sądziłam że na 1-2 spotkaniach się skończy. Jednak znajomość się przedłużyła. Przyznaję, że była chemia: miło nam się rozmawiało i spędzało czas, mieliśmy podobne spojrzenie na pewne rzeczy. Dość szybko pozwoliłam mu na coś więcej (pieszczoty, dotykanie, pocałunki), ale nigdy nie nazywaliśmy jakoś konkretnie tej relacji. Przyznam, że z początku nie miałam na to parcia, po prostu się działo i było dobrze. I tak minęło nam 4 miesiące. Jakoś po tych 4 miesiącach ja zaczęłam go wprowadzać do swojego życia, bo zaczęło mi na nim zależeć: zaprosiłam do domu, chciałam poznać z rodziną, znajomymi. Zaproszenie do domu przyjął (mieszkam z mamą, wiedział o tym), ale zapierał się żeby nikt inny niż moja mama go nie zobaczył.

On jednak nie rewanżował się tym samym: nie zapraszał mnie do siebie, nie dopuszczał do swojej przestrzeni, miałam wrażenie że jestem na dalszym planie (potrafił się nie odzywać cały dzień, potem tylko rzucić jednego SMSa, a następnego dnia mieć do mnie pretensje o to, że jestem zajęta i ‘już go pewnie nie lubię’; kiedy on był zajęty- to było dobrze, kiedy ja miałam plany, bo nie wiedziałam czy znajdzie czas czy nie [nigdy nie wiedziałam czy się zobaczymy, do ostatniej chwili]- byłam ta zła i podła, bo wszystko było ważniejsze niż on). Raz zaprosił mnie do znajomych, to był okres świąteczno-noworoczny, ale odmówiłam, bo sam kilka dni wcześniej opowiadał, jak to znajomy namawiał go żeby znalazł sobie „jakieś towarzystwo” i przyjechał. A ja nie chciałam być takim towarzystwem. Podałam mu inny powód odmowy, sama nie wiem czemu, bo mogłam się odezwać. Twierdził, że zabolała go moja odmowa, ale później nawet nie poruszał tego tematu. Cóż, mnie też bolało, że on nie chce poznać mojego otoczenia, więc po złości się tym nie przejęłam.

Oprócz tego wszystko było w porządku. Zachowywaliśmy się jak normalna para, codziennie rozmawialiśmy- czy to SMS czy przez telefon, interesował się tym co u mnie, jak się czuje, jeśli miałam problem to starał się mi pomagać albo mnie pocieszać. Spotykaliśmy się co tydzień, czasem rzadziej jeśli obowiązki nie pozwalały, ale rozumiałam to i nie był to jakiś wielki problem.

Czas mijał, ja zdążyłam powiedzieć mu wprost, że mi na nim zależy, że jest dla mnie ważny i że przelotna znajomość mnie nie interesuje. Wyraźnie to zaznaczyłam. On przytakiwał, że dla niego to też nie jest przelotne, że gdyby jemu nie zależało to by do mnie nie dzwonił, nie pisał, nie spotykał się. Ale nie powiedział wprost: zależy mi. Ja cierpliwie czekałam, ale zmiany nie było: nadal nie do końca ustaliliśmy czy to co jest między nami to związek (on unikał tematu- bo przecież „gdyby mu nie zależało, to by nie poświęcał mi czasu”), nadal nie zaprosił mnie do siebie, nadal nikomu nie przedstawił, nie wpuścił do swojego świata. Dostawał za to dziwnej paniki, kiedy ja chciałam chociaż pojechać do restauracji w jego miejscowości (o wizycie u niego w domu nawet nie wspomniałam). I tak to minął rok.

Męczyło mnie to wszystko, a on nie widział problemu. Raz się pokłóciliśmy i chyba przez 2 dni mieliśmy słabszy kontakt. Wtedy on napisał SMSa czy ZNAJOMOŚĆ z nim mnie zmęczyła. Nie wytrzymałam, bo na to słowo już miałam uczulenie. Wygarnęłam mu, niestety też SMSem, że męczy mnie to, że on nazywa to znajomością i że trzyma mnie na dystans, że chciałabym więcej niż tylko znajomości. Sądziłam, że w końcu jakoś poważnie porozmawiamy na ten temat. A on tylko podziękował mi za wspólny czas i życzył wszystkiego najlepszego, bo on nie jest w stanie zmienić się w chłopaka moich marzeń.

Zatkało mnie. Głupio to zabrzmi, ale spanikowałam, bo mi na nim zależy, nie chciałam go tracić. Wyjaśniłam, że przecież nie oczekuję od razu ślubów (już na samym początku zaznaczył, że nie chce ślubu ani dzieci), tylko partnerskiego traktowania. On uznał, ze z nim kończę i tylko naskoczył na mnie, że nie rozumie kontekstu tych wiadomości, bo najpierw z nim zrywam, a teraz mam pretensje. Powiedział też, że nie widzi sensu patetycznie nazywać czegoś, co kończę jednym fochem (???). Pod wpływem emocji wygarnęłam mu, że pewnie chodziło mu tylko o „jedno” i teraz nie ma odwagi się przyznać, to wkurzył się, rzucił tylko że go obrażam i dodał: „gdyby chodziło mi tylko o jedno, to nie musiałabyś mi tłumaczyć jak mam się zachowywać”. Nie za bardzo wiedziałam co to miało znaczyć. Odpuściłam, bo już nie wiedziałam co zrobić.

Zapewne ma żonę. Z tego też powodu nikomu Cię nie przedstawił, ani do domu nigdy nie zabrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosccc

On pewnie ma zone,dzieci,dlatego trzyma cie na dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

wykorzystywacz a nie żona i dzieci i taki biedny  z dzieciństwa oh ah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka
1 minutę temu, Gość Gosccc napisał:

On pewnie ma zone,dzieci,dlatego trzyma cie na dystans.

Na początku mówił, że znajomi starają się go wyswatać albo dają mu wykłady życiowe na temat ustatkowania się. Więc chyba żadnych poważnych partnerek nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Na początku mówił, że znajomi starają się go wyswatać albo dają mu wykłady życiowe na temat ustatkowania się. Więc chyba żadnych poważnych partnerek nie ma.

może i wróci, ale ci zrobi wodę z mózgu, mówię ci, typ ma jakąś wadę mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

to co ci na końcu powiedział znaczy to że na jednorazowych numerkach się dobrze bardzo zna, że w tym jest dobry.... teraz kapujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Dlatego zawsze twierdziłam że faceci ściery i kobiety ściery powinny się kumać ze sobą nawzajem i zdania nie zmienię. Może cię to dużo emocjonalnie kosztować, a nie wiadomo czy się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka
14 minut temu, Gość gość napisał:

to co ci na końcu powiedział znaczy to że na jednorazowych numerkach się dobrze bardzo zna, że w tym jest dobry.... teraz kapujesz?

Wiem co to miało znaczyć. Ale nie za bardzo wiem w jaki sposób miało to się odnosić do naszej znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Wiem co to miało znaczyć. Ale nie za bardzo wiem w jaki sposób miało to się odnosić do naszej znajomości.

że nie jest typem związkowym, i jest jak dziecko we mgle, i ogólnie słabo to widzę dopóki on naprawdę się nie zacznie starać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka
1 minutę temu, Gość gość napisał:

że nie jest typem związkowym, i jest jak dziecko we mgle, i ogólnie słabo to widzę dopóki on naprawdę się nie zacznie starać

Teraz to już niczego nie widać, starać też się rączej nie będzie, bo to niby JA już z nim zerwałam, a chciałam tylko porozmawiać i wyjaśnić. Więcej chyba zrobić nie mogę, od tygodnia nie rozmawiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Teraz to już niczego nie widać, starać też się rączej nie będzie, bo to niby JA już z nim zerwałam, a chciałam tylko porozmawiać i wyjaśnić. Więcej chyba zrobić nie mogę, od tygodnia nie rozmawiamy.

jak mu zależy to sie odezwie, nie lataj za nim bo ten typ się tego boi jak ognia, niech sobie przemyśli sam parę spraw, ty nie możesz za wiele teraz zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

jacyś panowie może by pomogli, ale oni zawsze wolą cicho siedzieć jak mysz pod miotłą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Y

Odpuść typa. Jak tak lubi jednorazowe numerki to niech na trasach szuka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka
12 minut temu, Gość gość napisał:

jak mu zależy to sie odezwie, nie lataj za nim bo ten typ się tego boi jak ognia, niech sobie przemyśli sam parę spraw, ty nie możesz za wiele teraz zrobić

Sam powiedział, że jeśli chcę kogoś kto będzie się cieszył na rodzinne obiadki i gadał o uczuciach, to on taki nie jest i nie będzie. Więc chyba lepiej nie robić sobie nadziei, że cokolwiek przemyśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mi się wydaję że on miał kogoś, a Ty byłaś tylko jego kochanką, no bo to by wyjaśniało dkaczego bał się spotkać z Tobą w restauracji w jego miejscowości i nie zapraszał do swojego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Sam powiedział, że jeśli chcę kogoś kto będzie się cieszył na rodzinne obiadki i gadał o uczuciach, to on taki nie jest i nie będzie. Więc chyba lepiej nie robić sobie nadziei, że cokolwiek przemyśli.

Oj będzie będzie gadał o uczuciach i przedstawiał swoją wybranke rodzinie jak trafi na Tą Jedyną i się zakocha. Ty nie nie jesteś, raczej jesteś tylko zabawka i byćmoże mam w swoim mieście kogos więc taki dystans trzymał i trzasł się żeby u niego nikt Cie z nim nie zobaczył... Ty byłaś tylko z doskoku. I nie patrz na to co gada ze niby przyjaciele mu suszyli głowę o ustatkowanie się  to była tylko wymówka! Chyba nie masz pojęcia jak facet jest w stanie kłamać lecąc na dwa fronty, niektórzy latami prowadzą podwójne życie! A masz go w znajomych na fb? Czy, niech zgadne, on,, nie ma faceebooka"? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 minuty temu, Gość Głupia desperatka napisał:

Sam powiedział, że jeśli chcę kogoś kto będzie się cieszył na rodzinne obiadki i gadał o uczuciach, to on taki nie jest i nie będzie. Więc chyba lepiej nie robić sobie nadziei, że cokolwiek przemyśli.

daje ci klasyczną huśtawkę emocjonalną a to jest toksyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

po czasie jak sobie przemyśli to ja już go nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja też miałam sytuacje gdzie to ja wzbraniałam się przed zaproszeniem partnera do domu, czy na noc. Zależało mi na nim, ale miał fatalną sytuację w domu, a wstydziłam się o tym mówić. Więc wymyślałam dziwne powody, reagowałam paniką. W końcu to on mnie zostawił, bo stwierdził, że to dziwne. Więc z jednej strony rozumiem. Ale aż takie ukrywanie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Miej honor i urwij kontakt, z tego i tak nic nie będzie. Nie zakochał się w Tobie,  jesteś tylko zabaweczka i wszystko wskazuje na to że ma kogoś a Ciebie traktuje jak odskocznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupia desperatka

Już szuka nowej "znajomości". Czyli wszystko wiadomo. Aż mi wstyd, że dałam się tak zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×