Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ona17217

Smutna miłość - jak pogodzić się z tym że związek jednak nie ma przyszłości

Polecane posty

Gość ona17217

Spotykam się z facetem od 6 miesięcy. Znamy się półtora roku.

Martwi mnie to jak wygląda nasza znajomośc, mianowicie przeszkadza mi to że rzadko się spotykamy  i zawsze tylko wtedy jak jemu pasuje. Przychodzi weekend a ja nigdy nie wiem czy się spotkamy czy nie, bo on proponuje coś na ostatnią chwilę. Czasem proponuje spotkanie a następnego dnia się wymawia zmęczeniem albo kiedyś wprtost nawet powiedział że mu się nie chce. Wiem że siedzi w domu z dzieckiem. Ja też mam dziecko i moglibyśmy spotkać się np. u mnie, a jemu na ogół nie chce się przyjechać. Pisze mi co robi i często wychodzi na to że leni się pół dnia albo przeleży cały dzień w łóżku. Smutno mi że tak jest bo mam faceta i go nie mam.

Zbliża się sylwester a my nie mamy żadnych wspólnych planów.

Spotykamy się tak raz na 7-10 dni. Może to moja wina, może jest zbyt pewny moich uczuć i zaangażowania. Powiedziałam mu pare razy że chciałabym się spotykać chociaż raz w tygodniu, a on wymawia się zmęczeniem. Rozumiem że ma ciężką pracę, ale coś mi się wydaje że nie zależy mu zbytnio.

Zdarza się że w tygodniu nie zadzwoni do mnie ani razu, pisze, ale nie tak dużo jak kiedyś. Przykro mi. On wie że mi na nim zależy, ale czy to ma przyszłość. Nie wiem. Smutne to.

Nie ma szans żeby z nim porozmawiać bo kiedyś taka próba rozmowy zakończyła się rozstaniem, on się zaciął i nie chciał gadać.

Sama nie wiem czy to że teraz jest teraz to moja wina, czy jego.  Zależy mi na nim, ale nie chce cierpieć. Mało rozmawiamy on jakoś nie ma potrzeby otworzyć się przede mną, ja też nie chce na niego naciskać. Może jednak nie zależy mu na stałym związku. Kiedyś tłumaczył się że potrzebuje czasu, że on się wolniej angazuje, że trzeba czasu, wspólnych spotkań… No właśnie…

Mój problem polega na tym że ja go beznadziejnie kocham i chyba muszę się z tej miłości otrząsnąć, przestawić na inne myślenie.

Fakt, zawsze mógł na mnie liczyć, pomagałam go wspierałam gdy był w potrzebie.

|Natomiast ja na niego nie mogę liczyć..

Dociera do mnie że cały czas się boję że on mnie zostawi, że się nam nie uda, bo po tym jak się poznaliśmy w ubiegłym roku, po 2 miesiacach spotykania się tak się stało. Rzekomo z mojej winy. Czułam się niepewnie, on nalegał na seks, bliskość, wymagał wspólnych nocy a dla mnie było to za szybko. Ja chciałam żeby te sprawy działy się wolniej. Przez to też wtedy pokłóciliśmy się kilka razy. W końcu postanowiłam postawić sprawę jasno, porozmawiać z nim i spytałam wprost czy o to mu chodzi? Bo mi zależy na czymś więcej. Zamiast pogadać to zaciął się, ja nalegałam na rozmowę. Doszło do końca. To on zerwał. Ja go początkowo prosiłam żeby wrócił do mnie, on nie chciał. Milczał. Po paru miesiąch odzywał się i sam dopytywał co u mnie. W końcu po 9 miesiącach nie bycia razem – wrócił do mnie. Postanowiliśmy spróbować ponownie. Ja bardzo się staram, starałam. On jako tako.

Cały czas wmawiałam sobie że jest ok, że jest jako tako, ale od pewnego czasu martwię się coraz bardziej. Zauważyłam że nie sprawia już mu radości pisanie ze mną, że nie ma już w jego smsach czułości czy nawet namiętności.

Wiem że nikogo nie ma.

Ciągle jest zmęczony, jest tak jakoś dziwnie. Tak jakby to wszystko co było na początku ostudziło się w nim.

Bywa że pisze że zadzwoni, a nie robi tego, tylko pisze ze jednak jest juz zbyt zmeczony na to zeby gadać. Rani mnie to...

Bywa że mówi że gdzies pojdziemy czy pojedziemy a nie dzieje się tak...

Pogodzilam sie z tym że on taki już jest.. ale czy to jest normalne?

Czasami mam ochote zadzwonic i pogadac z nim, a czesto jest tak ze nie odbiera ode mnie telefonu, a pozniej nie oddzwania.

Tylko napisze jakiegoś wymigującego smsa.

Wiem że nie ma nikogo. Jestem tego pewna na 100 procent. On mnie po prostu tak czasami traktuje...

Chcę zmienić podejście, przestać go kochać, bo nie czuje że to jest wzajemne. Czuję że powinnam przestać się bać, że to się skończy, nie ma w tym mojej winy, ja zrobiłam ze swojej strony wszystko żeby było mu ze mną dobrze. Sama tego nie zbuduje. Potrzeba chęci i zaangażowania obu stron.

Ja ciągle żyje myślami o nim, ale zrozumialam że chyba musze zacząć inaczej to postrzegać i wyzwolić się z tej slepej miłości która pewnie nigdy nie zostanie odwzajemniona.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Hej. Sama wszystko zdiagnozowalas i dalas recepte. Nic dodac, nic ujac. Zwiazek ma dawac radosc i wiare w kazdy nastepny dzien. Skoro tak nie jest, nie ma co plakac. Trzeba szukac dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaa

No właśnie - wyzwól się z tej miłości. Dobrze to ujęłaś. Jesteś tylko poniżana jego zachowaniem, niedbałym, nieuważnym traktowaniem Ciebie i Waszego związku. Powiedz, że to już koniec - albo on się wtedy obudzi i zacznie sie starać, albo po prostu uwolnisz się  i będziesz mogła rozglądać się dalej. Tylko bądź w tym konsekwentna. A powiem Ci jeszcze, że mająć rodzinę, przyjaciół, dziecko i bez faceta też można dobrze przeżyć zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona17217

Niestety. To trudne, ale tak trzeba. Ciężko przestać wierzyć w coś co dawało zdawać by się było radość przez kilka miesięcy, ale czuje że to nie rokuje przyszłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwe

ja też nie potrafię odejść a czuję, że mój związek się rozpada, byliśmy szaleńczo zakochani i nadal go kocham, długo już ze sobą mieszakmy. Ale ostatnio sie ode mnie odsunął, nie daje mi buzi na dzień dobry i papa, nie chce przytulać, jest oschły. Bardzo często się kłócimy dosłownie o wszystko, czasami nawet się wyzywamy. Jakiś czas temu poznał w pracy inną dziewczynę, spędzają razem trochę czasu, mówi mi o tym, że się z nią spotyka, ale mówi też, że to jest jego koleżanka i nic ich nie łączy, taktuje ją jak siostrę. Gdy pytam czy chce ode mnie odejść mówi, że nie i że gdyby chciał, to by mi powiedział. Ale jak w głębi serca czuję, że między nimi dzieje się coś więcej, dzwonią do siebie, on ciągle trzyma telefon przy sobie. Ona jest samotna i chyba mu nie odpuści.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lola

Nie słowa, lecz czyny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwe

Lola, czyli dobrze czuję? Powinnam odejść? Czuję, że nasz związek się strasznie sypie, jestesmy dla siebie jak dwa jeże, ale nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

qwe- Jak mozesz nie wyobrazac sobie zycia bez niego? Co on jest powietrzem, ze bez niego sie udusisz? Co jest pokarmem, woda, ze umrzesz z wycienczenia? No nie rob sobie jaj. To tylko wypierdek, ktory nie wie, co to jest lojalnosc, obietnice i deklaracje. 

Skoro tak, to trzeba zacisnac zeby i pozegnac wypierdka. Kochasz siebie? Kochasz zycie? Masz rozum i wole? 

To bedziesz wiedziala co zrobic. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwe

Ell. niby to wszystko wiem, tylko nie wiem jak zmusić się do działania. Zazdroszczę dziewczynom, które umieją stawiać na sienie i siebie nade wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola123

O matko, to ty od tego malolata, co cie wystawil i poszedl do kumpli na grila, Ja pierdziele, przeciez od poczatku ci pisalismy ze nic z tego nie bedzie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola123

Tu link do poprzednich watkow tej desperatki

 

https://f.kafeteria.pl/temat-6873146-jak-potraktowal-mnie-facet-ktorego-kochalam-czy-jest-jeszcze-dla-nas-nadzieja/?page=12&tab=comments#comment-10309887

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Nie wiem powinnaś odejść ale jak tak bardzo kochasz chlopa po 6 miesiącach gdzie nie ma dla.ciebie czasu to poczekaj jeszcze do świąt i sylwestra czy coś zaproponuje. Jeśli nie i będziesz sama to zakończ to definitywnie. Sama nic nie proponuj zobacz czy od niego wyjdzie inicjatywa zmiejsz też liczbę kontaktów do niego A jeśli będziecie gadać to bądź zadowolona i uśmiechnięta i czekaj co zrobi. Ale nastaw się ze to koniec już sama w sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola123

I taka byla szczesliwa w czerwcu, a facet jak ja mial w dupie tak ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba

Rany, faktycznie to tamta desperatka. Chlopak o 8 lat mlodszy, pojdzie sie bawic z kumplami i pannami w swoim wieku, a nie ze stara desperatka ktora tylko chcial do lozka od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilly

Jest takie powiedzenie- Jak kogoś kochasz, puść go wolno. Jak wróci- jest Twój, jak nie- nigdy Twój nie był. 

Po prostu olej go, i zobacz czy on będzie chciał kontaktu. Jak nie- szkoda czasu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Nie rozumiem was i co z tego ze dała kiedyś wątek to już nie może skoro na nowo ma problemy ? Nie podoba wam się to idźcie na inny wątek nie rozumiem kim trzeba być żeby szukać i kopiować stare wątki. Zerem bez swojego życia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola123

Nia ma ZNOWU problemu, tylko caly czas jest ten sam problem - malolat ktory jej nigdy nie kochal i zawsze olewal. Woli chlac w barmie z kumplami niz sie z nia spotkac, no chyba ze mu sie zachce seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

A co cie to obchodzi?  Że ten sam problem?  To jej sprawa. Co zazdroscisz ze w ogóle ma kogokolwiek ze tak jad wylewasz?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Musisz mieć strasznie nieszczęśliwe i nudne samotne życie  ze masz czas wyszukiwać czyjeś linki sprzed kilku miesięcy ale rozumiem czymś się zająć musisz tylko jesteś też człowiekiem i skoro nie masz nic konkretnego do przekazania prócz wysmiewania innych słabszych od ciebie na ten moment bo ślepo kochają  to zamilcz lepiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola123

A ty co? Tez pewnie taka desperatka, slepo kochajaca faceta ktory ma cie w dupie i dlatego rozumiesz autorke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Tak ja ją doskonale rozumiem dlatego dałam jej rade parę wypowiedzi wyżej. Nie gnoje ludzi tak jak ty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona17217

Tak to ja :) Widzę że na kafe siedzą ciągle te same osoby. Musiała wam wbić się w pamięć moja historia. To fakt wróciliśmy do siebie ale jest teraz inaczej niż kiedyś...

Musiałam spróbować. Zależało mi na nim bardzo.

Co do Sylwestra, właśnie od wielu miesięcy mam tą bolączkę, bo przeczuwam że nie spędzimy go razem.

Jak sądzicie czy powinnam coś proponować? Czy czekać bo to facet powinien złożyć propozycje?

Powiem wam tak.. starałam się jak mogę przez te 6 miesięcy. Bardzo o ten związek dbałam. Wspierałam, pomagałam, byłam zawsze oparciem jeśli oczywiście on tego chciał. Mógł na mnie zawsze liczyć.  Nie było kłótni... Pretensji...

Nie było cichych dni...

A i tak się chyba nie udało...

Sama tego nie zbuduje, zrozumiałam że tylko ja się staram...

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona17217

Afagff...

ja się boję i bałam postawić.. obrazić więc tłumaczyłąm sobie że nic się nie stało, gdy np. pisał mi dzień wczesniej że do mnie przyjedzie, a potem jednak nie spotkaliśmy sie , bo nie chciało mu się.

Tłumaczyłam sobie że musze być tolerancyjna i czekac. Na to aż czas pokaże.

I w końcu coś zaczęło we mnie pękać... że to nie tak powinno być.

Mam faceta i go nie mam.

On może na mnie liczyć, ja na niego nie.

Ja mu pomagam, on mi nie.

Ja daję, on tylko bierze.

Zapropnował kiedyś że mnie odbierze z dworca z dzieckiem jak wracaliśmy z wakacji, 3 godziny przed moim dojazdem, jednak spytał czy dam sama jakoś wrócić, bo on jest bardzo zmęczony i mu się nie chce wychodzić z domu.

Gdy rozładował mi się akumulator w aucie, zamiast mnie zabrać do sklepu gdzie mogłabym kupić soebie nowy i jakoś pomóc bo podobno świetnie zna się na tych sprawach - odwiózł mnie do domu żeby mój ojciec się tym zajął.

Poczułam, parę razy, że nie mogę na niego liczyć.

Sylwester - nie wiadomo - nie pytałam go o to, ale od lipca podejrzewam że spędzimy go oddzielnie. Tak czuję.

On nie imprezuje, nie wychodzi podobno nigdzie. Nie spotyka się z nikim... Po prostu nie traktuje mnie poważnie. Tylko jak jakąś zapchajdziurę.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Rozumiem co czujesz przechodziłam to samo jeśli chodzi o pomoc i nawet jesteśmy do siebie podobne jeśli chodzi o wakacje. Mój też po nas nie przyjechał na dworzec bo mu się nie chciało. 

Nie proponuj mu sylwestra. Juz i tak za.dużo zrobiłaś by z nim być. To ty musisz czuć ze facet też się stara by dać ci szczęście. Jeśli go znowu będziesz błagać o sylwestra to w końcu stracisz szacunek do siebie całkiem i nawet się nie będziesz cieszyć z niego. Jeśli sam nic nie zrobi by być z wami w.święta, kupić prezentu twojemu dziecku i spędzić Sylwestra to odejdź. Musisz odejść. Na początku będzie bolało bardzo ale poznasz kogoś kto cokolwiek wam da a nie ze ty tylko czekasz prosisz i dostajesz odmowy. Zbyt długo już siedzisz tygodniami sama z dzieckiem.  Postaw sobie sylwestra jako punkt końcowy tej relacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona17217

ja właśnie nie wiem co to będzie. I jak to będzie. Nic nie wiem. Wiem tylko że nie mam dobrych przeczuć. A co do tego że Sylwestra spędzimy osobno to ja to wiem od praktycznie początku.. nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Po prostu on pokazał mi parę razy że nie mogę na niego liczyć. I spodziewam się że może nawet coś zaproponować a w ostatniej chwili powiedzieć że jednak nic z tego, bo coś tam.

Po prostu związek nie powinien tak wyglądać że przed każdym weekendem ja nie wiem czy się zobaczymy. Że nigdy nic nie planujemy, że nie rozmawiamy. On chyba nie chce być w związku. Chce żeby to było ale na jego zasadach.

Czyli jak on będzie miał czas i ochotę to możemy...

Nie tak powinno wyglądać bycie razem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona17217

Afagff: "Mój też po nas nie przyjechał na dworzec bo mu się nie chciało. " - i jak przyjęłaś tą informację?

Bo ja spokojnie, ale właśnie wtedy zapaliło mi się  światło że prawdopodobnie z Sylwestra też nici, bo zawsze coś...

Że nie mogę na niego liczyć...

Ja ogólnie cały czas się bardzo staram, może za bardzo, za często jestem na "zawołanie".

Może to powoduje u niego że nie chce mu się starać.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Afagff

Wstyd się przyznać ale ja mojemu zrobiłam awanture i tydzień nie odbieralam telefonu i może dlatego trochę jest lepiej a.może dlatego ze ja też już przestałam aż tak cisnac na spotkania. Jest to fajnie, nie ma go to trudno. Ale mój nie odwołuje spotkań jak twój w ostatniej chwili i mój tydzień temu mi powiedzial ze spędzamy sylwestra w trójkę. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona17217

Afagff - jak widzisz każdy facet jest inny. Ten mój ma bardzo cieżki charakter i gdybym zrobiła mu awanturę to by się do mnie nie odzywał z tydzien. A mi się po prostu zrobiło smutno i zapytałam tylko go czy na pewno nie da rady przyjechać? I on że nie i przeprasza. Ja się nie odzywałam zbytnio juz tego wieczoru i musiałam wrocic z dworca fatygując moich rodziców. Najgorsze że wcześniej im powiedziałam że nie muszą przyjeżdżać bo on się zaoferował. A pozniej zadzowniłam i skłamałam (bo mi wstyd było) że on nie może przyjechać bo popsuł mu się samochód.

Z Sylwestrem to ja nie sądze żeby miał jakieś plany. Zastanawiam się czy powinnam wspomnieć że miło było by żebyśmy go spędzili razem, czy lepiej olać to.

Wierz mi albo nie ale odkąd wydarzyła sią ta sytuacja z dworcem to cały czas się martwię co to będzie w Sylwestra.

Ja wiem że mogło by być też tak że on palnął by że spędzamy razem Sylwestra i później by jednak wieczór wcześniej napisał że jednak nie ma siły, źle się czuje czy ogólnie jest zły i idzie spać.

Także wole nie mieć nadziei i spokojnie poczekać do Nowego Roku. w d*u*p*i*e  mam ten jeden wieczór. Prosić się nie będę.

Jak w normalny dzień mu się nie chce to w Sylwestra tym bardziej.

Wkurza mnie to że (a bardziej smuci) że często mówi że zaraz zadzwoni i nie robi tego a później pisze że jest zmęczony i idzie spać.

Albo rozmawialiśmy przez telefon i nagle powiedział że musi kończyć bo coś tam musi zrobić, ale zaraz zadzwoni. Powtórzył to 2 razy że zaraz oddzwoni. Ja czekam, czekam i wiem że tak nie będzie. Po pół godzinie pisze coś tam...

Widzicie..  i tak to wygląda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ana

Skąd ta pewność że nikogo nie ma? Jak to czytam to aż wierzyć się nie chce ze jesteś taka naiwna.  Sorry 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko chyba za bardzo różnicie się charakterami. Ty potrzebujesz dużo więcej uwagi ze strony faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×