Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaa

Dziadkowie a żywienie dziecka

Polecane posty

Gość aaa

Mam pytanie do mam małych dzieci - jak radzicie sobie z próbami waszych rodziców/teściów, aby na siłę dać dziecku coś, co jest niekoniecznie zdrowe w danym wieku dla Waszych dzieci. Moja córeczka ma niecałe 3 miesiące i zamarłam, gdy teść przy ostatniej wizycie próbował dać jej do spróbowania ciastko. Od jakiegoś czasu powtarza, że mała niedługo będzie już wszystko jadła i mimo moich stanowczych reakcji, że na pewno jeszcze przez co najmniej rok nie będzie jadła soli i cukru, za każdy razem mówi to samo. Boję się o dokarmianie cichaczem, chcę by moje dziecko jadło zdrowo. Moje obawy nie są bezpodstawne - teść ma cukrzycę, teściowa stan przedcukrzycowy, a ja miałam cukrzycę ciążową.W dodatku mój mąż i jego brat byli w dzieciństwie otyli przez przekarmianie - byli na diecie ze zlecenia pediatry. Martwię się o zdrowie córeczki, bo z tych trzech osób tylko ja dbam o zdrowe odżywianie. Lubię swoich teściów, ale nie pozwolę na niszczenie zdrowia mojej małej, dlatego proszę o rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019

Po prostu jak najrzadziej zostawiaj dziecko z nimi. Moja mama miała i w sumie ma to samo. 2latke napasla całym opakowaniem ptasiego mleczka i oczywiście słowem się nie odezwała jak odbieraliśmy ja półprzytomna i marudząca (a dodam, że nie jestem z tych broniących słodyczy kto). Dopiero w domu córka zaczęła wymiotować, płakać że boli główka i nie chciała wziąć syropu. Wtedy wiedziałam już, co się zapewne stalo.... Mama przyznała się na drugi dzień, "bo tak fajnie jak chomiczek wyglądała"..... nigdy więcej nie zostawiam dziecka pod jej opieką dopóki nie podrosło i samo nie wyrobiło sobie hamulców. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

Póki co ani razu nie zostawiłam małej z nikim. Tylko problem w tym, że mieszkamy w jednym domu (oddzielne mieszkania, ale wspólne podwórko) i obawiam się, że w przyszłości trudniej będzie ją upilnować. Chyba, że do tego czasu uda się nam przeprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maka

Jak mnie rozwalaja takie lajzy, jak Ty- wyjść za mąż potrafi, w ciążę zajść też, a podstawowe rzeczy ogarnąć to już wielki problem. Normalnie mówisz, że  to wy jako rodzice zdecydujecie, co może jeść dziecko i oczekujesz, że dziadkowie się do tego dostosuja, w przeciwnym razie ograniczysz kontakty do minimum, na czym najbardziej ucierpi dziecko, no i dziadkowie (jeśli je kochają)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
6 minut temu, Gość Maka napisał:

Jak mnie rozwalaja takie lajzy, jak Ty- wyjść za mąż potrafi, w ciążę zajść też, a podstawowe rzeczy ogarnąć to już wielki problem. Normalnie mówisz, że  to wy jako rodzice zdecydujecie, co może jeść dziecko i oczekujesz, że dziadkowie się do tego dostosuja, w przeciwnym razie ograniczysz kontakty do minimum, na czym najbardziej ucierpi dziecko, no i dziadkowie (jeśli je kochają)

Gdzie Ty człowieku widzisz gdzieś zdanie, w którym sugeruję ograniczenie kontaktu z dziadkami. Szukam jedynie dobrych rad, a jeśli uważasz, że narażanie dziecka na cukrzycę i otyłość jest prawem dziadków - współczuję Twoim dzieciom i wnukom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

I zwróć uwagę, w jakim wieku jest dziecko zanim coś "mądrego" napiszesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maka
7 minut temu, Gość aaa napisał:

I zwróć uwagę, w jakim wieku jest dziecko zanim coś "mądrego" napiszesz...

 

9 minut temu, Gość aaa napisał:

Gdzie Ty człowieku widzisz gdzieś zdanie, w którym sugeruję ograniczenie kontaktu z dziadkami. Szukam jedynie dobrych rad, a jeśli uważasz, że narażanie dziecka na cukrzycę i otyłość jest prawem dziadków - współczuję Twoim dzieciom i wnukom.

A ty potrafisz czytać ze zrozumieniem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wyprowadz się od nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Powiedz że lekarz zabrania. 

Jak Ci będzie mówić że za chwilę wszystko będzie jeść to powiedz ze to nie jest tak. 

Najłatwiej jest jak powiesz po prostu ze Ty karmisz dziecko i nie ma potrzeby by inni też karmili. Z mężem zakazalismy jakiejkolwiek dokarmianie. Teraz mały ma 2,5 lata i nadal wiedzą że mają pytać jak chcą mu coś dać. Oczywiście są próby od teściów ale mówię nie i mąż stara się też jak mnie nie słuchają. Powiedziałam im kiedyś że to my jesteśmy rodzicami i my jesteśmy odpowiedzialni za karmienie i mają się nie martwić. Kiedy były próby zawsze mówiłam nie. Nauczyłam się z tesciami się widzieć po tym jak mały jadł więc nie był nigdy głodny i jak chcieli mu coś dać to "tyle co jadł" 

Tesc oczywiście typu "znam się lepiej od lekarza, wychowalismy dzieci wiemy co robimy" i teściowa "za moich czasów, ja tak robiłam więc też powinnaś...." 

A tak poza tym takie małe dziecko nawet papek nie potrafi jeść normalnie. To jest bardzo niebezpieczne. Nie zostawiaj z nimi dziecka jeśli nie ufasz. Syn ani razu nie został z tesciami. 

Teściowa wiedząc że mały miał uczelnie próbowała go karmić tym składnikiem. Później jak jej coś mówiłam powiedziałam "myślisz że ja bym zrobiła krzywdę mojemu wnukowi?" uważaj z takim typem. Też chcieli małemu dać czekoladę w podanym wieku- ok 3 miesięcy. Bo "ich dzieci hardly już w wieku 6 miesięcy i tak uwielbiały". Tak samo myśleli że oszalałam z tym cukrem i z solą. I cukrzycę ma teść i moj tata. Tak się cieszyła teściowa bo "od samego początku gotowala z solą dla dziecka mimo że inni nie". Masakra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Powiedz że lekarz zabrania. 

Jak Ci będzie mówić że za chwilę wszystko będzie jeść to powiedz ze to nie jest tak. 

Najłatwiej jest jak powiesz po prostu ze Ty karmisz dziecko i nie ma potrzeby by inni też karmili. Z mężem zakazalismy jakiejkolwiek dokarmianie. Teraz mały ma 2,5 lata i nadal wiedzą że mają pytać jak chcą mu coś dać. Oczywiście są próby od teściów ale mówię nie i mąż stara się też jak mnie nie słuchają. Powiedziałam im kiedyś że to my jesteśmy rodzicami i my jesteśmy odpowiedzialni za karmienie i mają się nie martwić. Kiedy były próby zawsze mówiłam nie. Nauczyłam się z tesciami się widzieć po tym jak mały jadł więc nie był nigdy głodny i jak chcieli mu coś dać to "tyle co jadł" 

Tesc oczywiście typu "znam się lepiej od lekarza, wychowalismy dzieci wiemy co robimy" i teściowa "za moich czasów, ja tak robiłam więc też powinnaś...." 

A tak poza tym takie małe dziecko nawet papek nie potrafi jeść normalnie. To jest bardzo niebezpieczne. Nie zostawiaj z nimi dziecka jeśli nie ufasz. Syn ani razu nie został z tesciami. 

Teściowa wiedząc że mały miał uczelnie próbowała go karmić tym składnikiem. Później jak jej coś mówiłam powiedziałam "myślisz że ja bym zrobiła krzywdę mojemu wnukowi?" uważaj z takim typem. Też chcieli małemu dać czekoladę w podanym wieku- ok 3 miesięcy. Bo "ich dzieci hardly już w wieku 6 miesięcy i tak uwielbiały". Tak samo myśleli że oszalałam z tym cukrem i z solą. I cukrzycę ma teść i moj tata. Tak się cieszyła teściowa bo "od samego początku gotowala z solą dla dziecka mimo że inni nie". Masakra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
5 minut temu, Gość Maka napisał:

 

A ty potrafisz czytać ze zrozumieniem??

Rzeczywiście z pośpiechu źle przeczytałam. Ale problem z czytaniem ze zrozumieniem mam nie tylko ja - napisałam, że dzielimy podwórko, a nie będę zamykać dziecka, żeby się z dziadkami nie spotkało. Szukam więc rad innych niż odseparowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
26 minut temu, Gość Maka napisał:

Jak mnie rozwalaja takie lajzy, jak Ty- wyjść za mąż potrafi, w ciążę zajść też, a podstawowe rzeczy ogarnąć to już wielki problem. Normalnie mówisz, że  to wy jako rodzice zdecydujecie, co może jeść dziecko i oczekujesz, że dziadkowie się do tego dostosuja, w przeciwnym razie ograniczysz kontakty do minimum, na czym najbardziej ucierpi dziecko, no i dziadkowie (jeśli je kochają)

Haha dziadkowie którzy kochają nie chcą szkodzić ani krzywdy robić. To jest egoizm kiedy ktoś się tak zachowuje. 

Nie widziałam by autorka pisała o ograniczeniu kontaktów. A wydaje mi się że bardziej cierpi dziecko kiedy właśnie dziadkowie tak robią. Bo tak na prawdę to 3 miesięczne dziecko ma gdzieś dziadkowie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ahaaa

Z tymi dziadkami to jakaś plaga jeśli chodzi o żywienie dzieci. Nie wiem skąd to się bierze,chyba komuna została w  głowie kiedy nic nie było. Tak jakby najlepszym sposobem na uszczęśliwienie wnuczka było napasienie go słodyczami. U nas to samo, słodkie napoje, jajka niespodzianki, żelki itd. zwłaszcza dziadek, sam przyznał że on to by jej tego dał ile ona chce. Dopiero jak wyraźnie powiedziałam że mają jej nie kupować smakowych wód tylko sok 100 % jeśli już. I powiedziałam że ja jej ograniczam słodycze, dostaje jednego,dwa zelki i to raz na kilka dni. I jakoś się nie upomina. Trzeba wyraźnie zaznaczyć granicę , inaczej uznają że się zgadzasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maka
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Haha dziadkowie którzy kochają nie chcą szkodzić ani krzywdy robić. To jest egoizm kiedy ktoś się tak zachowuje. 

Nie widziałam by autorka pisała o ograniczeniu kontaktów. A wydaje mi się że bardziej cierpi dziecko kiedy właśnie dziadkowie tak robią. Bo tak na prawdę to 3 miesięczne dziecko ma gdzieś dziadkowie. 

Następna, która ma problem z czytaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maka
10 minut temu, Gość aaa napisał:

Rzeczywiście z pośpiechu źle przeczytałam. Ale problem z czytaniem ze zrozumieniem mam nie tylko ja - napisałam, że dzielimy podwórko, a nie będę zamykać dziecka, żeby się z dziadkami nie spotkało. Szukam więc rad innych niż odseparowanie.

No ewidentnie masz problem z czytaniem, bo w pierwszej części zdania o ograniczeniu kontaktu,  napisałam co powinnaś dosadnie powiedzieć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Maka napisał:

Następna, która ma problem z czytaniem

Faktycznie źle czytałam przepraszam.

Ale nadal myślę że 3 miesięczne dziecko nie cierpi z ograniczenia kontaktu. Nie wiem czy każde dziecko ale moje dopiero teraz zaczęło się cieszyć z dziadków i ma trochę więcej niż 2 lata. I woli jedne od drugich. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa

Wydaje mi się, że tak sformułowałaś post, że trudno go zrozumieć po prostu, skoro dwie osoby błędnie go odczytały. I to nie przytyk, tylko rada, by następnym razem czytelniej wyrażać myśli ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Faktycznie źle czytałam przepraszam.

Ale nadal myślę że 3 miesięczne dziecko nie cierpi z ograniczenia kontaktu. Nie wiem czy każde dziecko ale moje dopiero teraz zaczęło się cieszyć z dziadków i ma trochę więcej niż 2 lata. I woli jedne od drugich. 

3- miesięczne nie i póki co się nie boję, bo sama zajmuję się małą całymi dnami. Boję się o najbliższą przyszłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maka
3 minuty temu, Gość aaa napisał:

Wydaje mi się, że tak sformułowałaś post, że trudno go zrozumieć po prostu, skoro dwie osoby błędnie go odczytały. I to nie przytyk, tylko rada, by następnym razem czytelniej wyrażać myśli ;).

Nie błędnie odczytały, a źle przeczytaly, a to jednak różnica. Prościej już się chyba nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Powiedz że lekarz zabrania. 

Jak Ci będzie mówić że za chwilę wszystko będzie jeść to powiedz ze to nie jest tak. 

Najłatwiej jest jak powiesz po prostu ze Ty karmisz dziecko i nie ma potrzeby by inni też karmili. Z mężem zakazalismy jakiejkolwiek dokarmianie. Teraz mały ma 2,5 lata i nadal wiedzą że mają pytać jak chcą mu coś dać. Oczywiście są próby od teściów ale mówię nie i mąż stara się też jak mnie nie słuchają. Powiedziałam im kiedyś że to my jesteśmy rodzicami i my jesteśmy odpowiedzialni za karmienie i mają się nie martwić. Kiedy były próby zawsze mówiłam nie. Nauczyłam się z tesciami się widzieć po tym jak mały jadł więc nie był nigdy głodny i jak chcieli mu coś dać to "tyle co jadł" 

Tesc oczywiście typu "znam się lepiej od lekarza, wychowalismy dzieci wiemy co robimy" i teściowa "za moich czasów, ja tak robiłam więc też powinnaś...." 

A tak poza tym takie małe dziecko nawet papek nie potrafi jeść normalnie. To jest bardzo niebezpieczne. Nie zostawiaj z nimi dziecka jeśli nie ufasz. Syn ani razu nie został z tesciami. 

Teściowa wiedząc że mały miał uczelnie próbowała go karmić tym składnikiem. Później jak jej coś mówiłam powiedziałam "myślisz że ja bym zrobiła krzywdę mojemu wnukowi?" uważaj z takim typem. Też chcieli małemu dać czekoladę w podanym wieku- ok 3 miesięcy. Bo "ich dzieci hardly już w wieku 6 miesięcy i tak uwielbiały". Tak samo myśleli że oszalałam z tym cukrem i z solą. I cukrzycę ma teść i moj tata. Tak się cieszyła teściowa bo "od samego początku gotowala z solą dla dziecka mimo że inni nie". Masakra. 

Dziękuję Ci za odpowiedź. Sama chcę gotować dziecku, co jakiś czas wspominam o tym w rozmowach, żeby potem nie było zdziwienia. Najgorsze jest właśnie to, że czasem mam wrażenie, że do teściów nic nie dociera - ja mówię coś, a oni następnego dnia już nic z tego nie pamiętają. To są dobrzy ludzie, ale czasem ręce mi opadają. 

Moja teściowa z teściem też wiedzieli wszystko lepiej - a że dziecko płacze bo zjadłam kapustę, a że głodne i trzeba dokarmiać butlą. Na szczęście nie słuchałam dobrych rad i karmię nadal tylko piersią oraz nie stosuję diet eliminacyjnych. 

Wiem, że teściowie kochają wnuczkę, ale w tym wszystkim nie widzą, że swoim zachowaniem mogą wyrządzić jej krzywdę. Nie mam na tyle zaufania, żeby zostawić małą choćby na chwilę z samymi dziadkami, bo wiem, że w trakcie tej chwili może mieć wepchnięte do buzi coś niezdrowego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulla

stanowczo takie sprawy trzeba zalatwiac i to od razu, bo potem im dalej w las, tym ciemniej.

Ja miałam skrupuły powiedzieć cos teściowej, wiec wydawalo jej się, ze może o wszystkim decydować, wtrąca się, i jeszcze na koniec powiedziała do dziecka, ze ona to lepej wie to czy tamto, bo jest starsza, hehe. Tak jakby rozum zawsze przychodzil z wiekiem.

Wiec lepiej od razu ucinac, i nie przejmować się, ze się obrazi, bo ustępowanie to tez kiepskie wyjście. Twoja dziecko, i ty za nie odpowiadasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciuwa
3 godziny temu, Gość aaa napisał:

Rzeczywiście z pośpiechu źle przeczytałam. Ale problem z czytaniem ze zrozumieniem mam nie tylko ja - napisałam, że dzielimy podwórko, a nie będę zamykać dziecka, żeby się z dziadkami nie spotkało. Szukam więc rad innych niż odseparowanie.

Skoro jesteś taka wydmuszka i nie radzisz sobie w sytuacji gdzie każda osoba poradziłaby sobie to : postaw mur na podwórku, zamykaj zawsze drzwi na klucz i jak teściowie zapukają, powiedz: nikogo nie ma w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
50 minut temu, Gość Gosciuwa napisał:

Skoro jesteś taka wydmuszka i nie radzisz sobie w sytuacji gdzie każda osoba poradziłaby sobie to : postaw mur na podwórku, zamykaj zawsze drzwi na klucz i jak teściowie zapukają, powiedz: nikogo nie ma w domu.

To może Pani mądralińska nas wszystkich oświeci i udzieli dobrej, skutecznej rady. Rozumiem, że to prowokacja i w życiu pewnie jesteś zakompleksionym człowieczkiem, który tylko przez internet potrafi napisać coś niemiłego. Może mam przywiązać dziecko do siebie i chodzić za nim krok w krok, żeby upilnować go przed dokarmianiem?  Bo jak wyżej już pisałam, mówienie nie pomaga, a kontaktów ograniczać nie chcę, bo lubię swoich teściów i wiem, że zależy im na wnuczce. Jesteśmy rodziną i pragnę mieć z nimi dobre relacje, tylko szukam sposobu jak skutecznie, ale bez kłótni, nie dopuścić do podawania pokarmów mojemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
14 godzin temu, Gość aaa napisał:

Dziękuję Ci za odpowiedź. Sama chcę gotować dziecku, co jakiś czas wspominam o tym w rozmowach, żeby potem nie było zdziwienia. Najgorsze jest właśnie to, że czasem mam wrażenie, że do teściów nic nie dociera - ja mówię coś, a oni następnego dnia już nic z tego nie pamiętają. To są dobrzy ludzie, ale czasem ręce mi opadają. 

Moja teściowa z teściem też wiedzieli wszystko lepiej - a że dziecko płacze bo zjadłam kapustę, a że głodne i trzeba dokarmiać butlą. Na szczęście nie słuchałam dobrych rad i karmię nadal tylko piersią oraz nie stosuję diet eliminacyjnych. 

Wiem, że teściowie kochają wnuczkę, ale w tym wszystkim nie widzą, że swoim zachowaniem mogą wyrządzić jej krzywdę. Nie mam na tyle zaufania, żeby zostawić małą choćby na chwilę z samymi dziadkami, bo wiem, że w trakcie tej chwili może mieć wepchnięte do buzi coś niezdrowego. 

Nie ma sprawy. Co do "Najgorsze jest właśnie to, że czasem mam wrażenie, że do teściów nic nie dociera - ja mówię coś, a oni następnego dnia już nic z tego nie pamiętają." To wygląda jak u mnie było. Też myślałam że nie dociera ale później zauważyłam że mają to gdzieś. Mogłam mówić i prosić i błagać a oni i tak by" nie wiedzieli". Jak moj mąż coś powiedział to wtedy jakoś zapamiętali ale i tak ja byłam ta zła. Zauważyłam że oni chcieli po prostu robić po swojemu. Były nawet próby by mnie odganiac podczas wizyt. Bym sama jadła albo poszła bo oni chcą z dzieckiem być sami. Ale mąż też wtedy powiedział coś. 

Czytałam że nie Chce ograniczyć kontaktu ale tak było by najlepiej. Wtedy nie czują się władzami. Nie mogą się wtrącać tak bardzo I to ma na cel poprawiania niedobrych zachowań. To są konsekwencje. Tak samo jak maluszek Ci podrosnie to jeśli będzie czymś rzucać to zabierzesz. 

Ja też myślałam że mieli dobre intencje i może Twoi teściowie maja ale szybko się nauczyłam że tak nie było. Byli egoistyczni i chyba nie spełniali się jako rodzice więc chcieli nadrobić. 

Jeśli masz dobre relacje to pogadaj z nimi.jesli Cię szanują to nie zaszkodzi. Jak moi nie byli zadowoleni z tego co ustaliłam to przyjechała teściowa i chciała pogadać o swoim zachowaniu. Skończyło się na tym że wysmiala mnie, próbowała kłamać, mówiła że jestem przewrazliwiona I stosowała gaslifhtinf wobec mnie. Po czym siedziała i mówiła żebym jej dała syna do trzymania i jak mówiłam nie pojechała. Teść ze mną do teraz nie rozmawia jak nie musi tylko w towarzystwie  ie powie mi nawet dzień dobry ani dowidzenia a teściowa też się ze mną nie przywita. Trzymam syna a ona tylko do niego rozmawia. Czuję się jakbym nie istniała jak się widzimy z nimi. A ta rozmowa było już prawie dwa lata temu. I powiedziałam tylko żeby nie mówiła że jest jego mama, żeby mi nie wyrywala go, żeby nie przyjeżdżali kiedy chcą o której chcą bez zapowiedzi, żeby nie rządziła nami i nie wtracala się. Mieli jakieś dziwne oczekiwania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Nie ma sprawy. Co do "Najgorsze jest właśnie to, że czasem mam wrażenie, że do teściów nic nie dociera - ja mówię coś, a oni następnego dnia już nic z tego nie pamiętają." To wygląda jak u mnie było. Też myślałam że nie dociera ale później zauważyłam że mają to gdzieś. Mogłam mówić i prosić i błagać a oni i tak by" nie wiedzieli". Jak moj mąż coś powiedział to wtedy jakoś zapamiętali ale i tak ja byłam ta zła. Zauważyłam że oni chcieli po prostu robić po swojemu. Były nawet próby by mnie odganiac podczas wizyt. Bym sama jadła albo poszła bo oni chcą z dzieckiem być sami. Ale mąż też wtedy powiedział coś. 

Czytałam że nie Chce ograniczyć kontaktu ale tak było by najlepiej. Wtedy nie czują się władzami. Nie mogą się wtrącać tak bardzo I to ma na cel poprawiania niedobrych zachowań. To są konsekwencje. Tak samo jak maluszek Ci podrosnie to jeśli będzie czymś rzucać to zabierzesz. 

Ja też myślałam że mieli dobre intencje i może Twoi teściowie maja ale szybko się nauczyłam że tak nie było. Byli egoistyczni i chyba nie spełniali się jako rodzice więc chcieli nadrobić. 

Jeśli masz dobre relacje to pogadaj z nimi.jesli Cię szanują to nie zaszkodzi. Jak moi nie byli zadowoleni z tego co ustaliłam to przyjechała teściowa i chciała pogadać o swoim zachowaniu. Skończyło się na tym że wysmiala mnie, próbowała kłamać, mówiła że jestem przewrazliwiona I stosowała gaslifhtinf wobec mnie. Po czym siedziała i mówiła żebym jej dała syna do trzymania i jak mówiłam nie pojechała. Teść ze mną do teraz nie rozmawia jak nie musi tylko w towarzystwie  ie powie mi nawet dzień dobry ani dowidzenia a teściowa też się ze mną nie przywita. Trzymam syna a ona tylko do niego rozmawia. Czuję się jakbym nie istniała jak się widzimy z nimi. A ta rozmowa było już prawie dwa lata temu. I powiedziałam tylko żeby nie mówiła że jest jego mama, żeby mi nie wyrywala go, żeby nie przyjeżdżali kiedy chcą o której chcą bez zapowiedzi, żeby nie rządziła nami i nie wtracala się. Mieli jakieś dziwne oczekiwania. 

Niestety, doskonale zdaję sobie sprawę, że te problemy z pamięcią to tylko próba postawienia na swoim. Już kilka razy o tym się przekonałam. Może głupi przykład jeśli chodzi o przekarmianie dziecka, ale teściowie upaśli nam psa. Najpierw karmiliśmy sami, ale zauważyliśmy, że teściowie dają mu drugi posiłek. Ustaliliśmy, że teściowie będą mu dawać jeść raz dziennie określoną porcję. Gdy zobaczyliśmy, że dostaje więcej, za każdym razem mówiliśmy, że musi dostawać jedną miskę wieczorem i za każdym razem było zdziwienie "tak, tylko jedną?". Efekt jest taki, że pies prawie włóczy brzuchem po ziemi :(.

Pewnie rzeczywiście ograniczenie kontaktów to jedyny sposób w tej sytuacji. Boję się tylko grania na emocjach naszych i dziecka (teściowa jest w tym mistrzynią). Rozmawiać próbowałam, ale to jak grochem o ścianę. To samo było z odwiedzinami - mówiliśmy, że wieczorem lub jak mała płacze nie chcemy odwiedzin, bo uspokoić umiemy sami, a wieczorami już chcemy ją wyciszać do snu. Mimo to co jakiś czas pojawia się prośba wieczorna "przyjdźcie z małą" lub "możemy przyjść?" albo pukanie do drzwi w trakcie płaczu małej. Oczywiście nie ulegamy, ale pokazuje to, jak teściowie szanują nasze decyzje.

Bardzo Ci współczuję, że masz takie relacje z teściami, ale wiem również, że to nie Twoja wina. Szkoda, że nie potrafili dla dobra dziecka się zmienić i pozwolić Wam wychowywać dziecko na własnych zasadach oraz nie umieli uszanować Waszej prywatności. Nie rozumiem takiego wtrącania się do pewnych kwestii, oni już wychowali własne dzieci, niech dadzą teraz szanse młodym na wychowanie po swojemu.

Jako ludzie teściowie są naprawdę w porządku, ale na pewne zachowania nie mogę pozwolić. Dobrze, że podobnie jak Ty, mam wsparcie w mężu, bez tego byłoby ciężko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie też mama i teściowa dziwią się, że np. jeszcze nie przyprawiam solą potraw dla dziecka.

Ale najbardziej boję się mojej mamy. To taka osoba, która jadąc samochodem obok mcdonalda nie może się powstrzymać przed kupieniem sobie kawy i frytek. Zawsze na wszystkie święta dostawałyśmy z siostrą przerażającą ilość słodyczy i pozwano nam wszystko jeść bez umiaru. Oczywiście miałyśmy problem z nadwagą jako dzieci. Teraz już się zdrowo odżywiam, oczywiście od czasu do czasu zjem coś słodkiego lub małego fastfooda, ale bez przesady. Nie chcę, aby moje córeczki miały takie kompleksy w dzieciństwie jak ja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×