Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Analaba

Kiedy w życiu byłyście się najbardziej

Polecane posty

Gość Analaba

J.w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Analaba

Miało być balyscie się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jako dziecko kilkuletnie - mama dlugo nie wracala z pracy, az do wieczora, a ja sie balam ze juz nigdy jej nie zobacze. Az zwymiotowalam ze strachu. A jako osoba dorosla - jak mnie burza zlapala na Giewoncie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iła

Ja się bałam jak moja mama była w szpitalu po zawale. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Podczas porodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lulalo

Teraz się boję. Na drugi tydzień syn ma operację. Jest jeszcze mały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gergerge

Będę trzymać kciuki za twojego synka. Za kolejne dni po operacji będziesz miała co opowiadać. :))))

 

A kiedy ja się bałam? Oczywiście bywał że bałam się w dzieciństwie, no i mam parę strasznych doświadczeń ze śmiercią najbliższych, no i czekanie na ich czy swoje (miałam raka) wyniki badań i takie tam.

Były też akcje dramatyczne, gdy nie zdążyłam się przestraszyć (np gdy biegłam pełnym pędem na jadący samochód, żeby mu przeciąć drogę, żeby mi psa nie zabił, i zdążyłam; gnój zahamował, a przed psem chyba nie zamierzał).

Albo egzaminy... Też trauma. Bywało że nie mogłam opanować trzęsienia rąk.

Ale pamiętam taki większy przestrach. Siadam wieczorem na kanapę wyciągu krzesełkowego, to ostatnie zjazdy narciarskie w danym dniu i okazuje się że pałąk ochronny przymarzł i nie mogę go opuścić, żeby jechać bezpiecznie. Nie ma kogo zaalarmować. Szybko się wznoszę. Kanapa jest pochyła, płytka, nie ma czego się dobrze schwycić a ciężar butów i nart ściąga mnie z siedzenia. Zaraz spadnę z wysokości kilku metrów. Pamiętam jak dziś - a to było 10 lat temu - jak oddycham równomiernie, płytko i liczę w myśli, i jadę. Utrzymałam się bo wyciąg był względnie krótki. A byłam wtedy w ciąży i dotąd sobie myślę, że maluszek był tam wtedy ze mną.

 

Te największe lęki duszą w gardle, odprowadzają krew z ciała, zabijają duszę.

Te pomniejsze przestrachy, bo coś się dzieje strasznego, to czasem są nie do odczucia w ferworze działania: nie ma na nie czasu (przestraszysz się później). Niektóre są fajne, jak z filmu akcji... o, pamiętam jak idę lasem i słyszę ryk, wryło mnie na ułamek sekundy, pociągnęłam psa pod górę, za młodnik, chwytając kij po drodze i czekamy (schlebiam sobie że bezpieczeństwo psa było dla mnie priorytetem i zastosowałam chociaż elementy przygotowania do obrony), a to był... jeleń, co odkryłam, gdy po chwili ciszy ruszyłam w stronę źródła dźwięku :D.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak moja tygodniowa kuzynka zachłysnęła się mlekiem. Na moich oczach zamieniła się w siną laleczkę. Dzięki Bogu moja mama zachowała zimną krew bo ja wpadłam w panikę. Najgorsze doświadczenie w moim życiu. Do tej pory jak o tym pomyślę to zbiera mi się na płacz a minęło już 6 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyrafa
Dnia 8.03.2019 o 21:50, Gość gergerge napisał:

Będę trzymać kciuki za twojego synka. Za kolejne dni po operacji będziesz miała co opowiadać. :))))

 

A kiedy ja się bałam? Oczywiście bywał że bałam się w dzieciństwie, no i mam parę strasznych doświadczeń ze śmiercią najbliższych, no i czekanie na ich czy swoje (miałam raka) wyniki badań i takie tam.

Były też akcje dramatyczne, gdy nie zdążyłam się przestraszyć (np gdy biegłam pełnym pędem na jadący samochód, żeby mu przeciąć drogę, żeby mi psa nie zabił, i zdążyłam; gnój zahamował, a przed psem chyba nie zamierzał).

Albo egzaminy... Też trauma. Bywało że nie mogłam opanować trzęsienia rąk.

Ale pamiętam taki większy przestrach. Siadam wieczorem na kanapę wyciągu krzesełkowego, to ostatnie zjazdy narciarskie w danym dniu i okazuje się że pałąk ochronny przymarzł i nie mogę go opuścić, żeby jechać bezpiecznie. Nie ma kogo zaalarmować. Szybko się wznoszę. Kanapa jest pochyła, płytka, nie ma czego się dobrze schwycić a ciężar butów i nart ściąga mnie z siedzenia. Zaraz spadnę z wysokości kilku metrów. Pamiętam jak dziś - a to było 10 lat temu - jak oddycham równomiernie, płytko i liczę w myśli, i jadę. Utrzymałam się bo wyciąg był względnie krótki. A byłam wtedy w ciąży i dotąd sobie myślę, że maluszek był tam wtedy ze mną.

 

Te największe lęki duszą w gardle, odprowadzają krew z ciała, zabijają duszę.

Te pomniejsze przestrachy, bo coś się dzieje strasznego, to czasem są nie do odczucia w ferworze działania: nie ma na nie czasu (przestraszysz się później). Niektóre są fajne, jak z filmu akcji... o, pamiętam jak idę lasem i słyszę ryk, wryło mnie na ułamek sekundy, pociągnęłam psa pod górę, za młodnik, chwytając kij po drodze i czekamy (schlebiam sobie że bezpieczeństwo psa było dla mnie priorytetem i zastosowałam chociaż elementy przygotowania do obrony), a to był... jeleń, co odkryłam, gdy po chwili ciszy ruszyłam w stronę źródła dźwięku :D.

 

W ciazy na nartach? To Ty jakas szalona jestes... tak tak, ciaza to nie choroba, ale jakies minimum bezpieczenstwa zachowac trzeba:O 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jak mój już ex mąż wpakował się w problemy z gangusami. Jeszcze chodził i morde cieszył jak psychopata, tak jakby dodało mu to paliwo do życia a ja trzęsłam się o siebie i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola

Obydwie te sytuacje miały miejsce w czasie studiów. Na drugim roku uczęszczałam na kurs przygotowawczy do certyfikatu z języka angielskiego specjalistycznego, który był związany z moim kierunkiem. Zajęcia odbywały się w środę od 19.00 do 21.00. w gmachu mojego wydziału. Stoi on na skraju kampusu i za nim jest kilkadziesiąt metrów "leśnej dróżki", która jest skrótem do akademików, wzdłuż dróżki jest kilka ławek. Kiedy wychodziłam z kursu na autobus na moją stancję musiałam czekać około 20 minut, więc, by nie siedzieć kilkunastu minut na przystanku, udawałam się na jedną z tych ławeczek, by zapalić papierosa. Siedzę i palę pogrążona we własnych myślach, gdy na drodze pojawił się młody mężczyzna. Nie zwracałam na niego uwagi, pewnie to jakiś student (na uczelni trwały jeszcze gdzieniegdzie zajęcia). Siedziałam ze spuszczoną głową, bo czytałam coś na telefonie. Nagle zauważyłam, że ten facet stoi nade mną. Gdy podniosłam głowę on trzymał w ręku genitalia i się onanizował. Natychmiast stamtąd uciekłam.

Druga historia jest bardziej "paranormalna" i wiążę ją ze śmiercią mojego dziadka. Dziadek zmarł na początku września między czwartym a piątym rokiem moich studiów. Nie było mnie przy nim, gdy umierał, bo musiałam wyjechać do miasta, w którym studiowałam na poprawkę jednego egzaminu. W listopadzie, gdy przyjechałam do rodziców w piątek wieczorem (na zewnątrz  było już ciemno), udałam się do mojego pokoju, by się rozpakować. Moi rodzice mieszkają w dwukondygnacyjnym domku. Dziadek w ostatnich latach życia, po śmierci babci też tam zamieszkał. Mój dawny pokój mieści się pomiędzy pokojem, który zajmował dziadek a łazienką w taki sposób, że dziadek, by do niej dość, musiał przejść przy nich. Mój pokój znajduje się na przeciwko schodów na dół, więc widzę, kiedy na schodach zapalane jest światło. Drzwi do mojego pokoju są przeszklone takim żółtym nieregularnym szkłem, że widać przez nie tylko sylwetkę kogoś. Ale do rzeczy, gdy się rozpakowywałam, zauważyłam przechodzącą pod moimi drzwiami postać o sylwetce mojego dziadka i jego sposobie poruszania się (odkąd pamiętam miał endoprotezę i poruszał się w dość charakterystyczny sposób). Na pewno nie było to żadne z rodziców, gdyż byli oboje na dole, a gdyby chcieli wejść to zapalili by światło na schodach. Może to moje przewidzenia, a może dziadek chciał się ze mną pożegnać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×